Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

To heroizm prawdziwy. Co kryślę w lej strofie,
Czujesz, możeś i doznał, szacowny Krzysztofie.


LIST III.
Do Pawła, o Roztropności.

Gdzie nie jest obowiązek,czy dobrze jest wierzyć?
Powiedz Pawle! co zdanie tak umiałeś mierzyć,
Iż twoja cnota mila a grzeczność nie płocha,
Uczyniła cię cudem, co cię każdy kocha.
Roztropność każe wszystko i bacznie roztrząsać,
Mądrość... lecz czasem i ta, gdy się zacznie dąsać,
Czyni mędrca dziwakiem. Ta więc mądrość zda się
Czasem sądzić porywczo, czasem po niewczasie.
Stąd owe filozofy, niby to nieczułe ;
Stąd ów głupi co w morzu utopił szkatułę,
Sląd ów głupszy od niego, co się zamknął w beczce.
W tej więc sławnej, a często pow tarzanej sprzeczce,
Mówmy z sobą poprostu, jak lo gminni ludzie.
Jużcm wyżej namienił o tw oich spraw cudzie;
Umiałeś rodzajowi ludzkiemu dogodzić ;
Czyli więc dowierzenie mogło ci zaszkodzić?
Czyli strzegąc się wszystkich, doszedłeś twej mety?
Wielu ludzie malują; różne są portrety.
Jedni aż nadto czernią, drudzy nadto bielą ;
A ja z tymi, mój Pawle, co rzeczy weselą.
Niech nudne Heraklity stękają i płaczą,
Jeśli mędrcy w swych zdaniach niekiedy dziwaczą,
! Idźmy za dziwakami, co raczą przebaczyć.
| Jakoż, gdyby szperaniem ścisłem rzeczy znaczyć,
Możeby się znalazło, czego się nie szuka.
Poznać ludzi, istotna, najpierwsza nauka.
Lecz kto ją zacznie, w dobroć niechaj się uzbroi.
Ta wątpliwość uśmierzy, trwogę uspokoi.
Ta, jeżeli maluje, nie przykre ma farby :
Ta jeżeli rozmierza, własne kładnie karby.
Wzrok jej nie nadto bystry, lecz trw ały i czysty.
Widok rzeczy mój Pawle, nie jest oczywisty.
Tłumi go, miesza, chytrość tych, co poznać chcemy,
Częstokroć i my winni stąd, iż zle patrzemy.
Z ludźmi żyjeni podlegli błędom i obłudzie,
Bierzmy miarę z nas samych, czcm są inni ludzie.
Ze poznać nie możemy, nie traćmy ocholy,
Może pozór błąd ukryć, może kryć i cnoty.
Świat jest wielkie teatrum, a ludzie aklory ;
W jednych dzielność popłaca, a w drugich pozory.
Zły częstokroć plauz zyska, a z dobrego szydzą,
Mylą się patrzający, lecz wielbią, co w idzą.
Zli ludzie, lecz nie rodzaj ; jest w sercu grunt cnoty,
Czy więc godni nagany z dzieła, czy z ochoty?
Nad słabością się godnych nagany użalmy,
Mniej dzielnych oszczędzajmy,więcej dzielnych chwalmy
Chcieć i czynić, to cnoty praw idło istotne.
Czujem wszyscy wśród siebie wzruszenia ochotne ;
Mila cnota każdemu, lecz powabne zbrodnie,
Rozum światło zapala, złość gasi pochodnie.
Ślepi w żądzy, w działaniu, nie wiemy, co gasim,
I chociaż, co złe z siebie, sztucznym kunsztem krasim ;
Spada postać ; rzecz, czem jest, widzi się odkryta.
Zdzierca, chytry, lubieżny, dumny, hipokryta ;
Spytaj go ? dobry człowiek ; a choćbyś nie pytał,
Gdy nie masz tej dzielności, iżhyś w sercach czytał,
Tak układa postawę, iż poczciwym zda się.
Wśród tłumu zbrodnia, czem jest, zawsze odkrywa się;
Ale wyżej, kunszt strzeże ; ciężka ku odkryciu.
Jakiż sposób poznania, czcm kio ku użyciu?
Roztropność ; i tę jednak trzeba trzymać w mierze,
Często ona zawodzi, gdy miarę przebierze.
A ścigając zbyt mocno skryte działań tropy,
Gdy obmierża ściganych, czyni mizanlropy.
Więc jest lepiej dowierzać, niżli zbyt nie wierzyć ;
Strzegąc się, by nie ująć, lepiej i nadinierzyć.
Mała szkoda ; a cudzej krzywdzie się zabiega ;
Niebezpieczny wzrok taki, co nadto postrzega;
Bystrością się osłabia, a w reszcie ulraci.
Ten, co w współludziach, sw oich uznaje współbraci,
Choćby go z ich przyczyny dotknęła i nędza,
lm więcej ich poznaje, tym hardziej oszczędza.
Więc i my lak działajmy, nie lepsi od innych.
A jeśli niby lepsi, w staraniach uczynnych
Naprawiajmy, choć sami godni poprawienia.
Ale w dziele poprawy, w sposobie czynienia,
Taką miarę trzy majmy, jaką trzeba trzymać;
Darmo się mniej upadłym nad upadkiem zżymać;
Myślmy, patrząc na zdrożność, czy wielką, czy małą;
I nas to mogło spotkać, co innych spolkaio.


LIST IV.
Do Xięcia Stanisława Poniatowskiego.
Podróż Pańska.

A naprzód, mości xiążę ! trzeba o tem wiedzieć,
Że jeśli dobrze jezdzić, lepiej w domu siedzieć.
Lepiej z władzy udzielnej korzystać choć w kącie,
Niżli peregrynować w cudzym horyzoncie,
I trudzić się niewczasem, żeby ludzi poznać.
Chcesz, czem są, czem być mogą, rozeznać i doznać,
Znajdziesz to i u siebie : wszędzie lud jest ludem.
A jeśli w tłoku, szczęsciem, albo raczej cudem
Znajdziesz, co wart szukania, znajdziesz bez podróży :
Lepiej hazard częstokr oć, niż praca usłuży.
Chcesz odkryć, jak złośćw kunszta przemożna i płodna,
Jak cnotliwym dotkliwa, filutom wygodna,
Jak zuchwała otwarcie, zdradna pokryjomu,
Na co jezdzić daleko, powróć się do domu.
Znajdziesz to czego szukasz, i wprawą i w lew ą.
A jak w ieczystem trwaniem wybujałe drzewo,
Cmi krzaki i zagłusza, coby owoc niosły,
Tak złość cnocie zdradnemi uwłacza rzeiniosły.
Nie szpećmy własne gniazdo : równie złe umysły
Nad brzegami Sekwany, Tamizy i W isły.
Wszędzie rzadka jest cnota. Gilzie częstsza nieprawość?
Na co szperać, mój xiąże, zbytnia lo ciekawość.
Wróćmy się do podróży. Wyjeżdżasz, rozumiem,
I chociaż wieszczym duchem zgadywać nie umiem,
Pewnie jedziesz, ton dobry, kędy jezdzić każe :
Zagęściły gościńce polskie ekwipaże.
Pewnieś chory, dla wody ; a że Karlsbad blisko,
Zaciągnąłeś takowej słabości nazwisko
Co do Spa zaprowadza. Kazały doktory,
Raźny, hoży, rumiany, a ziem wszyslkiem chory,
Ażeby zdatną czerstwość sprowadził z zagranic,
Śpieszy pędem niezwykłym do wód kasztelanie.
Już trzykroć się kurował, i trzy w ioski stracił.