List do ks. prałata A. Brykczyńskiego

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Eliza Orzeszkowa
Tytuł List do ks. prałata A. Brykczyńskiego
Wydawca Tygodnik Mód i Powieści
Pismo illustrowane dla kobiet R. 52, 1910, no 26
Data wyd. 1910
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
List Orzeszkowej do ks. prałata A. Brykczyńskiego.

Jestto przywilejem wielkich ludzi, ale często i ich klątwą, że wszystko co się odnosi do ich osoby jest przedmiotem ciekawości ludzkiej — bez granic.
I oto nawet takie relikwie serca jak wiara, to, co człowiek prywatny, mówi tylko sobie i Bogu, ten człowiek wielki, nie pospolity, musi zwierzać temu, kto się o to pyta. Wierzyć należy że pytający nie robi tego z prostej ciekawości a kieruje nim troska ogólna o tajniki takiej duszy, której dzieła wpływają na pokolenia, które wiodą naród.
Ks. prałat A. Brykczyński przeczytawszy kiedyś w recenzyi K. Tetmajera o Orzeszkowej, wyrazy jakoby charakteryzujące całą jej wiarę: „Orzeszkowa wierzy w cel“ zbożną troską powodowany, odniósł się w tej kwestyi do Autorki „Nad Niemnem“ z zapytaniem czy słowom tym niezaprotestuje publicznie. W odpowiedzi dostał Czcigodny Kapłan odpowiedź, którą dziś po śmierci Orzeszkowej ogłasza w „Dzienniku powszechnym“ a którą my skwapliwie powtarzamy. Brzmi ona jak następuje:

26. VI. 1907 r. Grodno.

Szanowny Księże Proboszczu!

Tylko okoliczności wyjątkowe, wśród których obecnie się znajduję, sprowadzić mogły opóźnienie tej odpowiedzi mojej na wysoce cenny mi list od X. Proboszcza otrzymany. Proszę o przebaczenie za zwłokę, mnóstwem przeszkód, niepodobnych do usunięcia, spowodowaną.
Żałuję niezmiernie, że życzenia w liście szanownego ks. Proboszcza wyrażonego spełnić mi niepodobna. Do zwierzeń publicznych, do zajmowania szerokiego ogółu tem, co tylko osoby mojej dotyczy, do bezpośredniego otwierania przed tym ogółem głębin, duszy mojej, nigdy skłonności nie miałam, a raczej miałam zawsze do tego pewną, trudną do pokonania odrazę. Oprócz tego publiczne wyznanie wiary mojej religijnej w kilku słowach zawrzećby się nie mogło. Gdybym czynić je przedsiębrała, pragnęłabym, cowięcej byłabym powinna mówić długo, aby samo dno myśli i uczuć swoich wyjaśnić. A moment życia, który przebywam, pełen jest roztargnień, wzruszeń, które skupieniu myśli na przedmiocie, tak nieskończenie ważnym, przeszkadzają. Oprócz tego jeszcze i ponad tem czasy burzliwe są, kłótliwe, sporami i rozterkami nabrzmiałe.
Lękałabym się stworzyć przyczynę, albo pretekst do sporów i rozterek nowych, do skrzesania nowej iskry z płomienia, który za najzgubniejszy i najgrzeszniejszy poczytuję, a którym jest pomiędzy innemi ludzka nienawiść. Że zaś każde publiczne i subjektywne przemówienie moje w sprawach zasadniczych dziś miałoby to następstwo, prawdopodobnem jest, jeżeli nie zupełnie pewnem. I oto dla czego za łaskawe zwrócenie się do mnie Szanownego księdza Proboszcza szczerze wdzięczna, zmuszona jestem głośne przemówienie o tem, co najdroższą część duszy mojej stanowi, odłożyć do czasu dla mnie i dla ogółu sposobniejszego. A może nawet do zwierzeń osobistych nie przywykła i w tym kierunku ich zaniecham, sąd o tem, w co i jak wierzę, co i jak kocham, ku czemu i jak dążę, pozostawiając w pierwszej i najwyższej instancyi Bogu, a w drugiej i pomniejszej czytelnikom pism moich, dość uważnym i pojętnym, aby w tem źwierciadle składniki duszy mojej dostrzedz potrafili.
Ale nic wcale nie przeszkadza mi w prywatnej z Szanownym ks. Proboszczem rozmowie wypowiedzieć, że p. Kazimierz Tetmajer, w bardzo zresztą łaskawych sądach o mnie popełnił omyłkę, na której i mój wzrok zatrzymał się z przykrością.
Ateistką nie jestem. Od ateizmu oddziela mnie silna i głęboka wiara w Boga, Stwórcę i Ojca, którego lichym swoim rozumem człowieczym nie pojmuję, ale sercem czuję, przed którym dusza moja ściele się w miłości najgorętszej, jaką uczuwać zdolnam, do którego wołam i modlę się w dniach utrapień i w chwilach radości, którego woli i prawom z całej mocy mojej posłuszną być pragnę. Myślę, że prawa te, prawa Boskie, zawierają się w kodeksach religijnych, z których najwyższym jest nauka Chrystusa. Tę z całej duszy wielbię i niczego tyle nie pragnę, jak według jej świętego promienia bieg nici życia mojego prowadzić.
Te są głównie punkta religijnej wiary mojej, a dlaczego dotykać jej ze stron wszystkich i obszernie dziś przynajmniej niepodobna, już wspomniałam.
O przyjęcie zaś tych słów kilku, jako dowodu mego głębokiego szacunku i wielkiej za okazaną mi życzliwość wdzięczności, proszę serdecznie i szczerze.

El. Orzeszkowa.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Eliza Orzeszkowa.