List Katarzyny Kossakowskiej do Ignacego Potockiego z dnia 9 stycznia 1802

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Katarzyna Kossakowska
Tytuł Listy p. K. Kossakowskiej
Pochodzenie Archiwum Wróblewieckie. Zeszyt III
Listy p. K. Kossakowskiej
Redaktor Władysław Tarnowski
Wydawca Karol Wild
Data wyd. 1878
Druk K. Piller
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
5.
Lwów dnia 9. stycznia 1802.

Na dniu dzisiejszym, sobotnim, nie odbieram od JW. Pana łaskawej pamięci, ale mam w Bogu nadzieję, żeś zdrów. Ja rozumiem, że W. W. Sokołowski i Fabrycy wstąpili do JW. Pana i że przez nich piszesz.
Donoszę JW. Panu, że Pan Antoni starościc Tłomacki wpadł tu w niepotrzebną awanturę. Był w takim domu, gdzie młodzież sama zawsze bywa, i tam gospodyni młoda, ładna, częstowała go czekoladą i mąż był przytomny. Pili tedy tę czekoladę żona, mąż i pan Antoni. Mąż młody, zowiący się Werchracki, zachorowawszy w nocy w swojej stancji, bo według mody teraźniejszej nie mieszkali z sobą; zachorowawszy nagle, umarł w wilję naszego Nowego roku; a że śmierć była nagła, zwierzchność tutejsza nakazała doktorom eksenterować go i znaleźli w nim kilka kawałków arszeniku. Suppozycja tedy ta awanturę szpetną okazała. Najpierwej nie kazano go chować i tydzień leżał w domu matki, z tej przyczyny, że chcieli koniecznie dojść, czy się nie sam otruł, ponieważ od żony był nieszczęśliwy. Zaczęły się inkwizycje w kryminalnych sądach. Z tych co się pokazało, nikt nie wie, ale samą żonę, pannę służącą i lokaja wsadzili do Brygidek[1] a męża śp. rozkazali przez dekret solennie wyprowadzić do cerkwi Wołoskiej.
Z tych przyczyn i pan Antoni za pozwoleniem komendy stanąć musiał na inkwizycje. Starosta Dymirski dowiedział się, że w tym domu bywał pan Antoni, przestrzegał go, żeby tam nie bywał, ale on tego nie słuchał. Jeszcze po tych inkwizycjach u mnie nie był i burkę solenną weźmie, że po takich kompanjach chodzi.
Jest to córka niejakiego JP. Lajcza, który był komisarzem u pani Mniszkowej chorążyny i trzymał Sośnicę[2] w Przemyskiem. I tak nie mieli ludzie o czym gadać, i zabaweczka znalazła się. Ja dla zabawy JW. Pana tę awanturę piszę.
Tutaj pustki we Lwowie, ja siedzę jak na wieży, czekam co mi przywiezie W. Sokołowski za nowiny. Od pana Stanisława nic nie mam z Warszawy.
Serdecznie ściskam i zostaję JW. Pana z serca kochającą ciotką i uniżoną sługą.

K. Kossakowska.






  1. Dawniej klasztor pp. Brygitek, po zaborze Galicji przez Austrię przemieniony na c. k. dom karny (przy ulicy Kazimierzowskiej). Mimo przemiany nazwa dawna utrzymała się do dzisiaj.
  2. Wieś w pobliżu Radymna za Sanem.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Katarzyna Kossakowska.