Ciężkie słowo rzec: Proszę, umysłom wspaniałem, Ale jeszcze daleko cięższe słyszeć: Dałem.
Wolę najdrożej kupić, wolę jeść jałowo. Niż i mówić i słyszeć tak okropne słowo.
Aleć próżno: nie ma gwałt prawa, nie ma czoła, Największy wstyd koniecznej potrzebie nie zdoła,
Zwłaszcza gdzie gra o żywot. Choćbym mógł nazbierać Przykładów, niż oń prosić, że wolą umierać.
Wielu i dziś w obligu żyć nie życzy sobie Cudzej łaski, a tamci i leżeć z nim w grobie.
Tak to rzecz u poganów żywot była tania; Dziś i prosi, i płaci, i doktorom kłania,
Zabierając obligi dożywotne, ręczy Dziećmi, przysięga, że mu tę łaskę zawdzięczy,
Bez pożytku ciskając wszytko troje w błoto, Kędy indziej doktora sądzonoby o to.
Kiedyby ich w cieśniejsze trzewiki obuli, Koło zdrowia ludzkiego cbodziliby czuli.
Abo widząc, że miejsca już nie mają leki, Nie pisałby recepty drogiej do apteki.
Prócz korzenia do kuchnie, na lekarstwo wina I w tych nie przedawano. Dziś czym ociec syna,
Abo syn ojca miał grześć, wprzód: niż mary ścielą, Doktor to z aptekarzem między się rozdzielą.