Niemasz nad Battaglię
Szczęśliwszego człeka,
W przyszłym gabinecie
Nie minie go teka;
Zapracował na nią
To rzecz oczywista,
Ochrypł od gadania
Teraz ino śwista!
Żadnych politycznych
Nie zna on przesądów,
Każda partya dobra
Byle dojść do rządów!
Z jednemi tachluje,
Od drugich skorzista,
Dalej masziruje
Ino sobie śwista!
Na każdego sposób
Jest u tego ćwika:
Na proboszcza miodek,
Szampan na stańczyka;
A dla wszechpolaków
Baczewskiego czysta:
Tak on agituje
Ino sobie śwista!
Machnie w parlamencie
Trzy interpelacye,
Potem w Mulę Rużu
Smacznie ji kolacyę!
Tam biedny minister
Wije się jak glista:
On tańczy macziczę
Ino sobie śwista!
Dziś krajową w Brodach
Wystawę otwiera,
Nazajutrz już w Wiedniu
Gnębi Koliszera;
Poznań-Lwów-Petersburg,
To jazda siarczysta:
Tak se wojażuje
Ino para śwista!