Kronika Marcina Galla/Księga I/O ślepocie Mieszka, syna Ziemomysłowego

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Gall Anonim
Tytuł Kronika Marcina Galla
Data wyd. 1873
Druk Drukarnia Józefa Sikorskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Zygmunt Komarnicki
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


4.  O ślepocie Mieszka, syna Ziemomysłowego.

Z tego zaśto Ziemomysła ojcowstwa, narodził się wielki i godny pamięci Mieszko — pierwszy noszący to imię[1], a przez lat siedm od urodzenia na wzroku ociemniały. W siódmą więc rocznicę[2] upływającą, rodzic zwyczajem przyjętym zwoławszy na zebranie towarzyszów rady przybocznej, oraz innych przedniejszych z narodu, obfitą i uroczystą wyprawił ucztę; atoli pośród uciech biesiadnich, jakoby zdjęty boleścią i pomny sromoty, ciężko tylko wzdychał tajemnie. Owóż gdy inni radowali się klaszcząc w dłonie z nawyknienia, dopełniła miary wesołości wieść (z osobnej komnaty) przyniesiona, iż chłopiec przejrzał na światło dzienne. Z niedowierzaniem przyjmował ojciec dziw sobie głoszony przez nadbiegających jednego po drugim, aż wreszcie matka[3] powstawszy od stołu biesiadnego i naocznie przekonawszy się w komnacie chłopca, ostatecznie przecięła wątpliwość stroskanego ojca, oznajmiając w obec grona ucztujących, iż syn jej widzi. Natenczas nie było już miary uciechy dla wszystkich, skoro chłopiec, który dotąd nikogo nie widział, jął rozpoznawać oblicza, a zniewagę z powodu ślepoty w radość niewymowną zamienił. Ziemomysł przeto, panujący książę, obecnych ze starszyzny, świadomych dzieł wielu, zagaduje troskliwie, coby rozumieć należało o tej ślepocie i zadziwiającem przejrzeniu. Zagadnięci objaśniają, iż ślepota jego oznaczać właśnie miała Polskę, przedtém ślepą podobnież, i wróżą, że ona także za sprawą Mieszka ma być oświecona, a ponad inne wywyższona narody. Bo i tak się też stało rzeczywiście, choć inaczej natenczas mogło być tłómaczoném. Polska przedtem prawdziwie była ślepa, ani czci prawego Boga nieznając, ani zasad wiary; lecz skoro Mieszko przejrzał, i ona została oświeconą — przez jego bowiem przyjęcie wiary, naród ze śmierci niedowiarstwa się wyzwolił. Bóg wszechmogący właściwym porządkiem przywrócił naprzód cielesny wzrok Mieszkowi, a później przydał mu duchowy, aby przez rzeczy widzialne przenikał do poznania niewidzialnych, od poznania zaś rzeczy stworzonych, przychodził do uwielbienia twórczej wszechmocności. Lecz pocóż tu u nas koło wóz swój wyprzedza? (po co wyprzedzamy kolej zdarzeń?). Co się tyczy Ziemomysła, ten w późnej już nader starości ze światem się rozstał.









  1. Mieszko — piérwszy noszący to imię (primus nomine vocatus alio). — Zdawało by się z tego przejścia od najźwięźlejszej oszczędności w słowach, (gdy rzecz była dotychczas o jednostkach dziejowych, których dziełami jak najmniej, przy religijnym kierunku swych poglądów, chciał się zajmować), na pole pewności większej siebie samego i przedmiotu, na który wreszcie natrafiał, jak na punkt oparcia po długich obłędach — iż rozwiąże się stosunkowo swobodniéj język historyografa — gdy z takim zwłaszcza znaczącym naciskiem ten wyraz primus wymawia. — Ale na zbyt długo nie pocieszamy się w tym względzie. Jednobarwność tylko, można powiedzieć, kierunku jego poglądów religijnego się wzmaga — rzecz jego, ani z treściwszém tém zdaniem, nie staje się pełniejszą. Już to znać leżało w charakterze pisarza średniowiecznego, aby również jak przedmioty obrazowie przezeń traktowane, sam stawał się zagadką dla drugich, bądź pod względem dostatecznej wiedzy, bądź pod względem chęci wywnętrzenia się z dążnością prawdziwą. Wszakże nie jest innym, ani w zdaniu sprawy z najwalniejszego, w myśl swych poglądów, wypadku dziejowego czyli przyjęcia wiary Chrystusowej przez Mieszka. Ztąd to, ktokolwiek z jego rozeznawców krytycznych aż do daty najpóźniejszéj rzecz tę podnosi, nie może się obejść, aby mówiąc o kronikarzu piérwszym dziejów Mieczysława, nie był zniewolony udać się po radę do jego następców — w tém ma się rozumieć przekonaniu, iż jako bliżsi owych czasów, również biegléj zbadali autora Galla i obeznani byli z samym przedmiotem. — Tak, i co do tego imienia Mieszka, po raz piérwszy jawiącego się na kartach dziejów, naucza dopiéro, znajomego np. dzisiejszego badacza Zeissberga, z kolei następujący po Gallu, mistrz Wincenty, że imię to nadaném było synowi Ziemomysła, w znaczeniu mistyczném, jakoby z powodu zamieszania (turbatio), sprawowanego przez tegoż, naprzód swym wzrokiem ociemniałym do lat siedmiu od urodzenia, potém usposobieniem do wojny duchowej w Polsce, która zły pokój świecki, dotychczasowy, miała zamieszać na zawsze. — Ważném jest ze wszech miar, pod względem krytyki dziejowéj, opracowanie p. Zeissberga pod napisem: „Miseco 1 (Mieczysław), der erste christliche Beherrscher der Polen (w Archiv für oesterreichische Geschichte. T. 38, część 1. Wien. 1867).“ Na nie też zdajemy w tém miejscu, pomiędzy innemi, wycytowanie bardzo licznych odmianek tego imienia Mieszko, u kronikarzy polsko łacińskich. Przedsięwziąć wreszcie musielibyśmy komentarz obszerniejszy bez porównania, nad ten pobieżny, gdybyśmy nie pominąć mieli tego nawet wszystkiego, czém nas szkoły niemieckie tegoczesne i ich uczeni traktują. — Lecz na to się wcale nie porywamy, a nawet istotnej tego nie widzimy potrzeby.
  2. W siódmą więc rocznicę upływającą (postrzyżyny Mieszka). — Przytoczenie myśli niektórych autora Pamiętników o Słowiańszczyźnie, co do znaczenia postrzyżyn u Polan i Słowian w ogólności, nie będzie tu niewczesném. Naprzód, iż obrządek ten, za czasów już Ziemowita w Polsce, nie mógł być uważany wyłącznie za pogański. Słowa są Maciejowskiego: „Ponieważ zjawienie się u nas, dwóch przychodni czyli dwóch świętych mężów, jak kroniki mówią, w Kruszwicy, na chrześciaństwo wskazuje, przeto Naruszewicz słusznie się dziwi, dla czego ci chrześcijanie postrzegając Ziemowita, pogańskiego czepiali się obrządku, i dla czego raczéj, zamiast go postrzydz, nie ochrzcili Ziemowita. Wątpliwość tę usuwając Ossoliński, mniemał, że owi przychodnie, których on Świętopełka do Polski posłannikami być mieni, postrzygając Ziemowita ochrzcili go oraz, dopełniając dwóch, świeckiego i duchownego obowiązku. — Wszakże i tak nie odpowiedział ten uczony na rzucone przez Naruszewicza pytanie, ani nasuwającej się względem postrzyżyn wątpliwości nie usunął. Bo mu wykazać należało, że owi chrześcijanie postrzygając Ziemowita ochrzcili go istotnie. — Z chrześcijaństwem zostawały w związku postrzyżyny, jako pierwotnie ze chrztem łączące się ściśle, co aż dotąd ma miejsce we wschodnim kościele.“ Nie tracąc więc nigdy z przed oka p. Maciejowski, postępów obrządku słowiańskiego w Polsce, kończy: „Na co zważając, pojmiemy prawdziwe znaczenie postrzyżyn przy chrzcie Ziemowita użytych; tudzież postrzyżyn tych, które następca jego Ziemomysł sprawił synowi swemu Mieczysławowi. To nas naprowadzi na wniosek, że książęta nasi przed Mieczysławem panujący, tudzież sam Mieczysław, tém samém, że postrzyżyn używali, chrześcijanami byli“ (T. 1. str. 216. 217). Znajoma to jest metoda autora Pamiętników, ii rzucając myśli w pewnych przedmiotach, niezwłocznie utwierdza je określeniem pozytywném, jakoby sankcyonował je tém samém już za prawdziwe, iż wyraził i poparł bez ogródki. Dla czegożby jednak niewiadomość udawał, jak co do naszego zadania, i kronikarz Gallus o tych chrzcinach Ziemowita? czy nie jedno mu to było, przyzwolić również na chrzest pradziada i chrzest prawnuka? Czy to jego milczenie nakoniec domyślać by się raz jeszcze kazało, iż chrzest Ziemowita był dopełniony z obrządkiem wschodnim? a co gorsza, chrzest Mieczysława dopełniony może dwukrotnie? raz z wschodnim a przed połączeniem z Dąbrówką, drugi raz z obrządkiem zachodnim? Oznaczenie imienia Mieszka zaiste, i w tym wypadku by się prawdziło, jako stające się i na polu dziejów zamieszania przyczyną. Ale czy pomysł taki nie byłby łatwiejszy do zbicia?
  3. Aż wreszcie matka. — Nie wymawianego jej imienia, dopełnia Naruszewicz z Hajka kronikarza czeskiego, mianując ją Górka. Rola też Górki, w opisie Galla, rzuca pewne światło na stanowisko żon władców, w zgromadzeniach starszyzny Polan. Rola ta się powtarza za Bolesława Chrobrego, w szlachetnych usiłowaniach żony tegoż, Kunildy, córki Dobromira.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Gall Anonim i tłumacza: Zygmunt Komarnicki.