Krakus książe nieznany/Do krytyków

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Cyprian Kamil Norwid
Tytuł Krakus książe nieznany
Podtytuł Tragedya
Pochodzenie Poezye Cypriana Norwida
Wydawca F. H. Brockhaus
Data wyd. 1863
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
DO KRYTYKÓW.




Krytycy dzisiejsi są zarazem bardzo niepospolitą i bardzo małą rzeczą — niepospolitą, jako trybunowie, poręczyciele i wyręczyciele publiczności, a mianowicie tej, która zarówno ma szlachetną potrzebę bycia nieobcą sprawie literatury, jak nie lubi sama się znajomością warunków literatury zajmować. Są to więc jakoby rezonujący lektorowie i klienci, zamieniający czytelników na słuchaczy i wyręczający jeszcze słuchaczy onych w pracy ocenienia tego co im czytane było. Z tego to względu, jako względu który krytyków okazuje iż są łączliwym organem publiczności, z tego mówię względu są oni wielce niepospolitą rzeczą. Z drugiego zaś względu, to jest gdyby żądało się od nich stanowczego utwierdzeń krytyki objaśnienia; pokazaliby się ciż sami jak bardzo są maleńcy i niepewni własnej ich sprawy! I tak, np: to, co podają oni za definicję tragedyi starożytnej, jest tylko po prostu znajomością warunków rozkładu tragedyi, ale bynajmniej odpowiedzią na pytanie zarówno szanowne jak nie akademickie, czyli na pytanie «co to jest tragedya? — Co do mnie, mniemam, iż tragedya jest to uwidomienie fatalności historycznej, albo socjalnej, narodowi albo wiekowi jakowemu wyłącznie właściwej — a przeto, zważając ją tak, to jest jako pomocniczą w postępie moralności i prawdy pracę, nie dziwi mię bynajmniej iż tragedya mieć mogła i musiała powagę nieledwie obrządkową. Krytycy dzisiejsi, wyzuwszy się z tej prostotliwej potoczności, że nie powiem chrześciańskości, która dozwala człowiekowi na bezpośrednie zapytania odpowiadać, szwankują bardzo w onej pierwszej wielkiej ich zalecie stręczenia i pośredniczenia pomiędzy utworami literatury a czytelnictwem — możnaby albowiem myśleć, iż zachowują sobie oni pełnomocnictwo dorywczego a ustawicznego przeglądarstwa i cenzorstwa kosztem właśnie czytelników, którym nigdy zasady i prawdy główne sztuki zbliżane nie są, zawsze tylko utwory pojedyńcze i reputacje osób, które takowym dały byt! — Jak dalece autorom łatwo jest być wzniesionym po nad praktyki owe? to, bardzo stanowczą, przez niedługie chwile cierpliwości, zyskać można na to odpowiedź; z powodu, iż, najdalej w przeciągu dwóch lat zazwyczaj krytyki takowe tegoż samego pióra temże samem piórem przez nieustanne sprzeczności same znoszą się i czas tylko stracony lub imiona tylko kosztem onegoż zyskane, pozostają. Praca ta stręczeń, bo właściwą krytyką zwać ją trudno, podobna jest do zachodów człowieka, któryby w tem się tylko omylił, iż bierze część za całość, to jest, iż np: gimnastykę radzi, aby za całą medycynę uważano, co wszelako nie w każdej warstwie społeczeństwa mogłoby być uznane. Do uwag tych, okazujących jakie pojęcie tragedyi za właściwe przyjmuję? dołączyć jeszcze powinienem że bezpośredniego morału nie uważam jako obowiązujący dramaturga, i konieczny warunek — i że, rozbratnienie rodzeństwa w niniejszej tragedyi, przedstawione jest tylko nieuniknionym samejże legendy wynikiem, nie zaś główną pisarza myślą, który za pierwotną niniejszego Misterjum nazwę, chciał położyć: Krakus, czyli wyścigi. —

C. N.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cyprian Kamil Norwid.