Kobieta polska w nauce/Słowo wstępne

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Cecylia Walewska
Tytuł Kobieta polska w nauce
Wydawca Towarzystwo Zawodowego Kształcenia Kobiet
Data wyd. 1922
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skan na commons
Indeks stron
SŁOWO WSTĘPNE.


Dlaczego powstała ta książka?...

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Ktoś przybyły świeżo z Anglji przyniósł tragiczną wiadomość o nagłym zgonie Marji Czaplickiej i na jednem z polityczno-społecznych zebrań zażądał uczczenia zmarłej przez umieszczenie biografji jej w całej naszej prasie.
— Kto to był? Czem się odznaczyła? — spytała mnie po cichu jedna z wybitnych kobiet polskich, doktór medycyny i znana działaczka społeczna.
Kim była i co zrobiła Marja Czaplicka?
Pytania tego rodzaju ze strony najinteligentniejszych sfer naszego społeczeństwa dawały się słyszeć niejednokrotnie i w sprawie innych uczonych naszych, jak dr. Józefy Joteyko, dr. M. Stefanowskiej, dr. Dobrzyńskiej-Rybickiej i t. p.
Gdy pisma nasze przepełnione są sprawozdaniami z występów drugo a nawet trzeciorzędnych aktorek w każdej nowej roli, a ilustracje same starają się o portrety ich, — najkrótsza wzmianka, dotycząca prac uczonych naszych, napotyka na góry trudności: zabiegać o nią trzeba jak o łaskę, świadczoną najczęściej w imię osobistych stosunków z daną redakcją. O dłuższych notatkach niema mowy: albo leżą miesiącami w tekach redakcyjnych odnośnych działów, albo też obcinane są z punktu, aby nie zabierać miejsca sensacyjnym wiadomościom o najulubieńszych perfumach lub fasonie sukien uwielbianych div sezonu, których nazwiska są na ustach wszystkich.
Co zrobił dla świata jakiś mól książkowy? Niech się troszczą o to pokrewni mu duchem manjacy.
Jeżeli macochą jest prasa dla świata uczonych wogóle, to stosunek ten wzmaga się, gdy chodzi o kobietę. Milczy o nich nietylko literatura bieżąca, ale i organy, które z natury rzeczy winny dawać żądane wyjaśnienia.
Próżno szukamy nazwisk dr. Joteyko, dr. Stefanowskiej i innych w encyklopedjach naszych. Niema ich, mimo że działalność uczonych trwa blisko od pół wieku i mimo że wiedzą o nich obcy z almanachów belgijskich, francuskich, niemieckich.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Zebrane materjały rzucam w świat, aby zrozumiało społeczeństwo, ile sił zapoznanych ma w swem łonie i, zrobiwszy rachunek sumienia, zapytało siebie, czy sprawiedliwe są organy, kontrolujące duchowy jego dorobek?
Broszura moja niech będzie hasłem i bodźcem do dalszych badań.
Poświęcam ją tym przodownicom naukowego wyzwolenia kobiet, które przez krew i łzy, po zwałach kamieni szły do świątyń wiedzy: tym, które padały u progu z wyczerpania i tym, które dźwigały się, idą, iść będą, by stwierdzić prężną żywotność intelektu, dążącego do niewiadomych jeszcze przeznaczeń...

C. W.


Warszawa, 13 października 1921.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cecylia Walewska.