Strona:Kobieta polska w nauce.pdf/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jeżeli macochą jest prasa dla świata uczonych wogóle, to stosunek ten wzmaga się, gdy chodzi o kobietę. Milczy o nich nietylko literatura bieżąca, ale i organy, które z natury rzeczy winny dawać żądane wyjaśnienia.
Próżno szukamy nazwisk dr. Joteyko, dr. Stefanowskiej i innych w encyklopedjach naszych. Niema ich, mimo że działalność uczonych trwa blisko od pół wieku i mimo że wiedzą o nich obcy z almanachów belgijskich, francuskich, niemieckich.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Zebrane materjały rzucam w świat, aby zrozumiało społeczeństwo, ile sił zapoznanych ma w swem łonie i, zrobiwszy rachunek sumienia, zapytało siebie, czy sprawiedliwe są organy, kontrolujące duchowy jego dorobek?
Broszura moja niech będzie hasłem i bodźcem do dalszych badań.
Poświęcam ją tym przodownicom naukowego wyzwolenia kobiet, które przez krew i łzy, po zwałach kamieni szły do świątyń wiedzy: tym, które padały u progu z wyczerpania i tym, które dźwigały się, idą, iść będą, by stwierdzić prężną żywotność intelektu, dążącego do niewiadomych jeszcze przeznaczeń...

C. W.


Warszawa, 13 października 1921.