Jana Kochanowskiego Dzieła polskie (1919)/Słowo wstępne

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Lorentowicz
Tytuł Słowo wstępne
Pochodzenie Jana Kochanowskiego Dzieła polskie: wydanie kompletne, opracowane przez Jana Lorentowicza
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Data wyd. [1919]
Miejsce wyd. Warszawa
Indeks stron



SŁOWO WSTĘPNE.



Piękno twórcze Jana Kochanowskiego stanowi jedno z najwybitniejszych zjawisk kultury polskiej. W epoce, gdy nasza mowa literacka, wydobyta z powijaków przez Reja, miała zaświadczyć światu, że „Polacy nie gęsi, że swój język mają”, zjawia się nagle dostojny poeta w wielkim stylu, który, wchłonąwszy w siebie całe bogactwo poetyckie świata starożytnego, wykształcił w sobie takie poczucie doskonałości formy, że odrazu postawił wiersz polski na wyżynach wzoru, niedoścignionego dla współczesnych, a niosącego potomnym płodną pobudkę do naśladowania.
Sława Kochanowskiego rozbrzmiewała po całej Polsce już za jego życia. Chociaż wiele utworów poety ukazało się w druku dopiero po zgonie, ale snać musiały krążyć szeroko w odpisach, skoro pozostawiono nam świadectwo, że:

Nacieszywszy naprzód uszy domowe swych panów,
Posyłał też nowe psalmy do innych ziemianów;
Potem też przy dobrej myśli czasem się przydało,
Że się też to, choć nie rychło między gmin dostało.


Pisarze współcześni ubiegają się wzajemnie w wyrazach podziwu i uwielbienia dla „księcia poetów polskich”. Opłakuje go szczerze i naiwnie w trzynastu „Żalach nagrobnych na ślachetnie urodzonego i znacznie uczonego męża, nieboszczyka pana Jana Kochanowskiego” — Sebastyan Klonowicz, który, porównawszy poetę czarnoleskiego ze wszystkimi wielkimi twórcami Grecyi i Rzymu, od Sofoklesa do Katulla, woła żałośnie, „tylko rymem zawiązując u wierszyków końce”:

Żałuje Polaka Polak, a w cudze strzemiona
Wstępuje Teokrytowe, gdzie płacze Biona.
Przetoż, o szczęśliwa duszo, te wiersze na grobie
Przyjmij z wdzięcznością ode mnie, albo wstań, pisz sobie.
Bo cię płacze sam płacz nawet, czerwone powieki
Łzami obfitemi będzie odwilżał na wieki.
Żałuje cię sam żal, Janie, już urzędu swego
Sam żal i płacz nie odprawi bez wiersza twojego...


Rej w „Zwierzyńcu”, mówiąc o Kochanowskim, każe podziwiać, „co umie poczciwe ćwiczenie, gdy ślachetne przypadnie kniemu przyrodzenie” i zapewnia, że „mógłci umieć Tybullus piórkiem przepierować, lecz nie wiem, umiałli tak często zafarbować”. Górnicki opowiada, że gdy w pewnem towarzystwie czytano dosyć mierne wiersze, wszyscy je uwielbiali dla tego, że je ktoś Kochanowskiemu przypisywał. Paprocki twierdzi, że „snadźby mieli mówić po polsku bogowie, iścieby z Kochanowskim przestali na mowie”. Z najszczerszym podziwem pyta Januszowski w swej dedykacyi dzieł poety: „Gdzie kiedy w Polszcze śmiał się kto zetrzeć z onymi poety tak greckimi, jako i z łacińskimi, co rymy swymi bogi z nieba zwabiali, jako ten? gdzie kiedy kto zrównał z nimi? albo coby ze wszytkimi tak być miał, jako ten?” A „Lutnia Jana Kochanowskiego”, napisana przez K. Miaskowskiego, zapewnia:

Pierwej do Pontu Dunaj dnem uciecze,
I Wiślnym grzbietem ustaną komiegi;
Pierwej w gorącym Lwie upadną śniegi,
Niżli kto nadeń w me strony łagodniej
Uderzy i wiersz na świat poda godniej.


Z zachwytem mówi o poecie Kochowski („Poetowie polscy”); naśladują go inni przez cały wiek następny, a Andrzej Wolan, nazwawszy Jana z Czarnolasu „kochaniem wieku tego”, oznajmia, że jeśli w wierszach jego będzie co chwalnego — to „z nieba naprzód, a potem to z łaski jego”, tj. Kochanowskiego.
Przy tak powszechnem uznaniu i uwielbieniu, którem niewielu poetów i pisarzów w Polsce poszczycić się może, zdumiewa okoliczność, że współcześni nie pozostawili nam dość ścisłych wiadomości o życiu Kochanowskiego. „Lyricorum libellus” poety, wydany u Piotrkowczyka w r. 1612, zawiera łaciński życiorys anonimowego autora, który pozostał dotychczas jedyną dawną, kilkuset wierszową biografią Kochanowskiego. Powtórzył ją S. Starowolski w swym „Scriptorum polonicorum Hekatontas” (1625 i 1627), a z niego przełożył ją na polski i do swej edycyi Kochanowskiego dodał Bohomolec. Za nim uczynił to samo przy swem wydaniu Mostowski, przypisując jednak mylnie autorstwo życiorysu Bohomolcowi.
Badania nowoczesne ustaliły, że życiorys ten, pomimo swej zwięzłości, jest nieścisły w całym szeregu szczegółów, nie wyłączając roku urodzenia Kochanowskiego. Ale najskrzętniejsze poszukiwania, prostując pomyłki życiorysu z roku 1612, nie zdołały wyświetlić wielu najważniejszych faktów i dat z życia poety.
Wiemy, że Jan Kochanowski urodził się w r. 1530 w Sycynie, w województwie sandomierskiem, z ojca Piotra, sędziego sandomierskiego i Anny z Białaczowa Odrowążówny. O pierwszych latach jego nauki nic pewnego nie wiadomo. Małecki, a za nim Plenkiewicz domyślają się, że poeta pobierał nauki początkowe w domu pod kierunkiem bakałarza, Jana Czarnolasa, zwanego Silviusem i że z tym bakalarzem pojechał na dalszą naukę do Uniwersytetu Krakowskiego. W każdym razie są dowody, że w r. 1544, Jan Kochanowski, jako czternastoletni młodzieniec zapisał się na wydział artium w Uniwersytecie Krakowskim, gdzie śród wybitniejszych profesorów ówczesnych miał: Jana Leopolitę, Wojciecha z  Nowegopola i Szymona Moryckiego. Niema żadnych danych, określających przeciąg czasu, jaki Kochanowski przebywał w Krakowie. Nie odkryto również żadnych szczegółów o jego domniemanym pobycie w Wenecyi, o czem wspomina biograf z 1612 r. W r. 1552 zapisał się na uniwersytet w Padwie, gdzie odbywał studya pod kierunkiem sławnego humanisty Robertellego i gdzie pisał swe pierwsze utwory łacińskie, elegie i „foricoenia” miłosne. W Padwie otrzymał Kochanowski tę gruntowną znajomość klasyków łacińskich i greckich, która cechuje cały jego żywot poetycki; w Padwie również zwrócić musiał bliższą uwagę na bogatą narodową literaturę włoską, objawioną w całym przepychu formy w utworach Ariosta i Petrarki. Szczegółów o tym pobycie na studyach, po za wskazówkami pośredniemi, zawartemi w samych pismach Kochanowskiego, brak zupełnie. Nawet przypisywane mu koleżeństwo z Górnickim i Zamojskim okazało się mylne; wiadomo tylko, że kolegował z Nideckim, Fogelwederem i Januszowskim. Nie odnaleziono też żadnych dowodów, aby Kochanowski kształcił się kiedykolwiek w Niemczech, jak tego chce pierwszy biograf poety. We fraszce pt. „Do gór i lasów” tak streszcza Kochanowski swój żywot:

„Gdziem potem nie był? czegom nie skosztował?
Jażem przez morze głębokie żeglował,
Jażem Francuzy, ja Niemce, ja Włochy,
Jażem nawiedził Sybilline lochy.
Dziś żak spokojny, jutro przypasany
Do miecza rycerz; dziś między dworzany,
W pańskim pałacu, jutro zasię cichy
Ksiądz w kapitule, tylko że nie z mnichy
W szarej kapicy, a z dwojakim płatem[1]
I to czemu nic[2] jeśliże opatem”.



Ten sumaryczny życiorys mówi o „nawiedzeniu” Niemiec, ale nie może być potwierdzeniem wzmianki o odbywanych tam studyach naukowych Kochanowskiego. Małecki wyświetlił, że żaden z dwóch, kwitnących w owe czasy uniwersytetów niemieckich, wirtemberski i lipski, nie miały zaszczytu zaliczyć Jana do swoich adeptów. Niepewne, a nawet zgoła na domysłach oparte są jego rzekome studya w Paryżu, chociaż niewątpliwie uległ w tem mieście wpływowi moralnemu sławnego w owe czasy Ronsarda, który uczył, że to „zbrodnia zaniedbywać swój język żywy i kwitnący, a odgrzebywać Bóg wie jakie popioły”. W łacińskiej elegii (el. VIII, księgi III) do Karola, Kochanowski pisze: „twe wielkie przywiązanie i twą przychylność dobrze poznałem wówczas, gdy jako podróżnik w obcych błąkałem się krajach. Pod twoim kierunkiem zwiedziłem Akwitany, i belgijskie niwy, i Marsylję nad samym brzegiem morza leżącą, i domy Celtów; byliśmy i tam, gdzie błękitna Sekwana bystrymi nurty wielki gród podmywa. Tu ujrzałem owego Ronsarda, na lutni ojczystej wygrywającego pienia, i nie mniej byłem zdumiony, jak gdybym słyszał Amfiona, na którego śpiew mury tebańskie się układały, lub Orfeusza lub Linusa z Feba zrodzonego; zdało się, że rzeki zachwycone pęd swój zatrzymały i skały na głos niezwykły w pląsy się puściły”. Czy długo przebywał w Paryżu? Zważywszy, że uniwersytet paryski nie należał wówczas do najświetniejszych, mało jest prawdopodobne, aby po Padwie zapisał się na dalsze tutaj nauki. „Być może — zauważa prof. A Brückner[3] — że pod wpływem jakiego kolegi, który się ofiarował, jako towarzysz podróży, podjął podróż przez Francyę, w czasie której na krótko utknął w Paryżu”. Otrzymawszy jednak wiadomość o śmierci matki, wraca w r. 1557 do Polski.

Pięć lat pobytu Kochanowskiego za granicą wpłynęło decydująco na jego samowiedzę artystyczną. Doskonałość wzorów klasycznych, piękno utworów włoskich, pobudka Ronsarda i niedostateczność formalna polskich pisarzy, jak Rej, który z dumą pisał o sobie, iż „z granicy polskiej ziemi nigdy nie wyjechał”, pobudziły Kochanowskiego do wytężonej pracy twórczej w języku ojczystym, pobudziły go do tego, że „pierwszy wdarł się na skałę pięknej Kaliopy, gdzie dotychmiast nie było śladu polskiej stopy”. Postanowił, jak powiedziano, „osiągnąć w polszczyźnie łagodną potoczystość wiersza, szlachetność i ozdobność języka, bogactwo i udatność myśli, wdzięk i urok tematów swych łacińskich przodków” (Brückner, loc. cit.). Zrazu w swych pieśniach miłosnych i epigramatach jest zimnym naśladowcą wzorów klasycznych; ale, gdy wraca do kraju, muza jego zdobywa własne, głębokie tony. Chronologiczne zestawienie utworów Kochanowskiego nie dało się ustalić; nie znamy momentów życiorysowych, związanych z jego dziełami. Wiadomo, że w roku 1563, stosownie do zwyczajów ówczesnych, był dworzaninem Jana Firleja, wojewody lubelskiego i marszałka wielkiego koronnego; że w tym czasie musiał zawiązać stosunki ze swymi protektorami: podkanclerzym, biskupem Filipem Padniewskim i podkanclerzym, Piotrem Myszkowskim, późniejszym biskupem płockim. Padniewski — pisze żywociarz z roku 1612 — „nieraz usiłował pociągnąć go do stanu duchownego, ale napróżno. Poeta nasz, będąc człowiekiem wcale nie ambitnym, a swobodniejszego sposobu myślenia, niż przystało na powagę kapłańską, której udawać nie sądził właściwem, a uważał ją za niezgodną ze stanem dworskim, postanowiwszy iść raczej za swem przekonaniem, niż drogą wiodącą do majątku i znaczenia, wolał spokojne życie i zajęcia literackie, niż infuły i purpury”. Myszkowski ustąpił Kochanowskiemu probostwo poznańske[4], mające znakomite dochody, a następnie wyrobił mu plebanię w Zwoleniu. Chociaż cywilny, sprawował poeta te urzędy, zwyczajem ówczesnym, bez świeceń kapłańskich[5]. Za wstawiennictwem Myszkowskiego otrzymuje Kochanowski około roku 1564 godność jednego z sekretarzy królewskich, lecz i życie dworskie nie odpowiadało jego miłującej wolność naturze.
W r. 1568 wybiera się Kochanowski z królem Zygmuntem Augustem na wyprawę przeciwko Iwanowi Groźnemu, ale już około 1570 roku opuszcza dwór i osiada na stałe w Czarnolesie, zrzekając się wszelkich zaszczytów. Jako czterdziestopięcioletni kawaler zaślubia w r. 1575 Dorotę Podlodowską i odtąd już resztę żywota spędza w zaciszu domowem. Według życiorysu z r. 1612, król ofiarował poecie kasztelanię połaniecką, ale Kochanowski honoru nie przyjął, mówiąc, iż „nie chce do domu swego wpuścić dumnego i wiele potrzebującego kasztelana, który przez zbytki swoje prędkoby to wszystko przemarnował, co zebrał Kochanowski”. Jeżeli przyjmował jakiekolwiek zaszczyty, to tylko dlatego, aby „wygnawszy niedostatek z domu, tem głośniej śpiewał, a nie podlegał nikomu”. W r. 1579 otrzymał poeta od króla nominacyę na wojskiego sandomierskiego, a w niej takie słowa:
„Po posunięciu Andrzeja Gołuchowskiego na podkomorstwo sandomierskie, gdy urząd, który sprawował, wojskiego sandomierskiego komu innemu dać trzeba, zauważyliśmy, że przy osadzeniu go szczególny wzgląd mieć powinniśmy na urodzonego Jana Kochanowskiego z Czarnolasu. Jego bowiem liczne i szlachetne przymioty, jego dla kraju zasługi, jego poważanie i wyborne zdolności, tudzież niezwykła nauka, zdają się od nas wymagać i niejako poufnie dopominać, aby jak pomnikowemi dziełami swojego umysłu przynosi ojczyźnie chlubę i pożytek, tak nawzajem od niej zaszczyty i godności odbierał. Urząd zatem wojskiego, który według naszego zdania, najlepiej przypada do jego usposobienia i trybu życia, dać mu postanowiliśmy; jakoż go przez obecne pismo nasze dajemy i zlecamy ze wszystkiemi jego prawami i dochodami, jakie poprzednio wojskim służyły, a to dożywotnio lub do czasu dostąpienia czyto wyższego jakiego urzędu, czy dostojeństwa”.
W epoce tej spotyka poetę nieszczęście, które lutnię jego nastraja na najpiękniejsze tony: umarło mu cudowne dziecko, Urszula. Cios był straszny, dał jednak literaturze jedną z najprzedniejszych jej pereł: Treny. Zwolna wraca równowaga ducha: w r. 1584 ogłasza poeta „Fraszki”, a gdy wydawca Januszowski proponuje usunięcie niektórych swawolniejszych, Kochanowski odpowiada listownie: „Wyrzucać co z fraszek, nie zda mi się, bo to jest jakoby dusza ich. Mogą podniecać, jeżeli co świerzbi”. W Czarnolesie wiódł poeta żywot bardzo skromny. Majątek miał niewielki (9½ włók pod pługiem, a 52½ pod lasem), ale ziemia była żyzna, wiec dawała chleba, „ile człeku trzeba”. Zjeżdżali niekiedy do Czarnolasu goście znakomici, przeważnie jednak żył Kochanowski śród swych najbliższych. Bardzo rzadko wychylał się na świat szerszy: wiadomo, iż był na ingresie biskupim Myszkowskiego, iż brał udział w zjeździe stężyckim i sejmie elekcyjnym warszawskim w r. 1575. Ostatnia podróż przyniosła poecie śmierć. Podlodowski, zapewne brat pani Kochanowskiej, pojechał w r. 1583, jako koniuszy królewski do Turcyi na zakup koni. W drodze powrotnej został napadnięty i zabity. Poeta nasz udał się do Lublina, na sejm, aby się upomnieć u króla o tę zniewagę. Tu zmarł nagle dn. 22 sierpnia 1584 roku. Współcześni nie podają o tym zgonie bliższych szczegółów. Niektórzy biografowie (Plenkiewicz) domyślają się, iż zgon przyspieszyć mogła szorstka odpowiedź króla Stefana, któremu sprawa Podlodowskiego nie dawała jeszcze przyczyny do wojny.

II.

Za życia Kochanowskiego największą sławą cieszył się jego „Psałterz Dawidów”. Znane są autentyczne daty trzech pierwodruków tego przekładu: 1578, 1579 i 1583 r. Z dochowanych nadto egzemplarzy bez kart tytułowych urodziło się przypuszczenie, że istniały jeszcze dwa wydania wcześniejsze. Nie wiemy, niestety, nic o ilości egzemplarzy każdej edycyi, chociaż mamy dostateczne świadectwo, iż „Psałterz” należał do najpopularniejszych książek w Polsce (dwadzieścia kilka wydań do roku 1641). W przywileju królewskim z dn. 8 października 1579 r. znajdujemy takie oznajmienie: „Szlachetny Jan Kochanowski, jak inne niektóre swoje dzieła, napisane w mowie krajowej, tak i „Psałterz Dawidów”, świeżo przez siebie na język polski przełożony, ma dać do druku. A ponieważ nie chce zamknąć sobie drogi do udoskonalenia prac swych zbytkiem egzemplarzy i tylko pewna ich ilość postanowił w świat puścić, dla tego nas upraszał, abyśmy go w tej mierze łaskawie poparli i dobrotliwie stawili zaporę temu, coby zamiar jego mogło opóźniać”. Wielką też popularność zyskały odrazu „Treny” (dwa wydania: 1580 i 1583) oraz „Fraszki” (dwa wydania 1584). Z innych swych utworów (obok prac łacińskich) widział Kochanowski w druku: „Pieśń o potopie” (1558), „O śmierci Jana Tarnowskiego” (1561), „Pamiątkę Janowi z Tęczyna” (około 1563 r.), „Zgodę” i „Satyra” (1564), „Zuzannę” (z dodatkiem „Czego chcesz od nas, Panie” 1564), „Szachy” (około r. 1566), „Proporzec” (około r. 1569), „Odprawę posłów greckich” i „Dryas” (1578), „Pieśni trzy” (1580), „Jezdę do Moskwy” (1583) i „Epithalamium na wesele Pana J. M. Krzysztofa Radziwiłła” (1584).
Po śmierci poety, żona jego, Dorota, zgodnie z wolą nieboszczyka, „zebrawszy część jego rzeczy pisanych i tych, co już w druku przedtem były”, przesłała je drukarzowi Januszowskiemu, aby „jedne przy drugich, wszytkie, które wydać się godziły, kosztem swoim na świat wydał”. Ze słów Januszowskiego dowiadujemy się, że z zamiarem zbiorowego wydania swych pism nosił się sam Kochanowski oddawna; że „dobrze przed śmiercią swoją, upatrując czasy niepewne pozad idące, w których wszystko rade się mieni, począł był wszakże po wydaniu Psałterza przekładania swego namawiać się” z Januszowskim, „jakoby rzeczy pisania jego wszytkie, za żywota jego, z drukarnie wyniść na świat mogły; częścią, aby te, co były gotowe, dobrze wyszły, częścią, aby o drugich, co ważniejszych tem snadniej myśleć mógł”. Ale „śmierć niezbedna przed czasem zapadła” i pierwsze zbiorowe wydanie ukazało się dopiero w rok po śmierci Kochanowskiego[6]. W edycyi tej opuszczono „Jezdę do Moskwy”, która wyszła dopiero w zbiorowem wydaniu piotrkowczykowem w r. 1617; natomiast utwory wydane za życia poety, uzupełniono dodaniem następujących: Phaenomena, Muza, Monomachia Parysowa z Menelausem, Dziewosłąb, Wzór pań mężnych, Broda, Marszałek, Wróżki, O Czechu i Lechu, Wykład cnoty, Iż pijaństwo jest rzecz sprosna, Omen, wreszcie — Pieśni ksiąg dwoje. Po kilku latach (1590 r.) wydał Januszowski jeszcze jeden zbiór utworów Kochanowskiego pod tytułem „Fragmenta albo pozostałe pisma”. Z dedykacyi tej książki Janowi Firlejowi wnosić należy, że przy pierwszem wydaniu pism poety, niektórych fragmentów Januszowski nie posiadał jeszcze, co do innych zaś — nie był pewny ich wartości (jeżeli tak rozumieć wyrazy: „wszytkie, które wydać się godziły”). O przyczynach tego ociągania się z wydaniem już dawniej tych utworów mówi Januszowski dość zagadkowo: „Wiem, iż się godziło dawniej je wydać, czegobym był i sobie sam życzył; jeno WP. mój M. Pan wiedzieć raczysz: gdzie człowiek velis fortunae in diversos scopulos huc atque illuc impellitur[7] a pewnego portu dosiądz i mocnego masztu ująć się nie może, tam trudno inaczej”. Januszowski zbierał też fragmenty manuskryptowe pośród znajomych poety, aby ocalić „ten ostatni klejnocik skarbu polskiego”. „Wprawdzie — pisze — na niektórych miejscach niezupełny, bom go niskąd dostać nie mógł; ale aza[8] kto u siebie zupełnie wszystko miawszy, do mnie poszle, tedyby się potem wszytko wcale wydało”. We Fragmentach znajdują się: Apophtegmata, jedenaście Pieśni, nieco drobnych poezyi, Carmen macaronicum, kilka epigramatów, Fragment bitwy u Warny, Alcestis, wreszcie — Rzecz przy pogrzebie Kaspra Kochanowskiego.
Stanowi to niewątpliwa chlubę kultury polskiej, iż współcześni cenili wysoko twórcze przejawy języka Kochanowskiego. Obok licznych świadectw pisanych, mamy również potwierdzenie tego faktu w ilości wydań zbiorowych dzieł poety, w pierwszem półwieczu po jego zgonie. Przygotowany przez Januszowskiego „Jan Kochanowski” wyszedł od r. 1585 do 1639 aż w dziesięciu kolejnych wydaniach (trzy edycye w r. 1585, a następnie po jednej w latach: 1598, 1600, 1604, 1611, 1617, 1629 i 1639); Fragmenta” w tym samym czasie doczekały się siedmiu wydań (1590, 1604, 1608, 1612, 1617, 1629 i 1639). Niestety, następuje potem długa, bo aż sto dwadzieścia osiem lat trwająca przerwa. Dopiero w roku 1767, dzięki zabiegom F. Bohomolca, Rafał, Michał i Gedeon Jeleńscy, „chcąc prawdziwy rymotwórstwa polskiego gust wskrzesić, nie tylko starania, ale i kosztu nie żałowali na przedrukowanie uczonych dzieł książęcia poetów naszych, Jana Kochanowskiego” i w ten sposób „szacowne pisma, już prawie przez rzadkość swoją ginące, od zguby zachowali”. Długotrwała niełaska wydawców dla autora „Trenów” jest, zaiste, zdumiewająca. „To tak szacowne Kochanowskiego dzieło, — pisze Bohomolec — lubo ze wszech miar nieśmiertelnej godne jest pamięci, do tego jednak kresu już przychodziło, że zaginienia jego słusznie obawiać się należało. Tak albowiem już były rzadkie jego książki, że nie tylko dostać, ale nawet widzieć je, zwłaszcza całe, z trudnością przychodziło. Nieszczęśliwość czasów przez całe panowanie Jana Kazimierza, nie tylko poznawać lub utrzymywać nauki, ale myśleć nawet o nich nie dopuszczała. Za Michała nie było dla nich lepszego powodzenia. Nastąpiły wprawdzie potem pomyślniejsze czasy: zaczęto coś myśleć o naukach, ale przez długie ich zaniedbanie, tak był u nas gust zepsowany, że chwytając się dziecinnych nowości, dawnych naszych autorów, ludzi gruntownie uczonych, za nic, iż nie rzeknę, w pogardzie mieliśmy. Bibliopolowie nasi, widząc, że ich pisma, miejsce im nieużyteczne zawalają, wydawali je hojnie piekarzom i kupcom korzennym. Najwięcej jednak do ich wygubienia Szwedzi przyczynili się, częścią na ładunki je obracając, częścią z zabranemi u nas bibljotekami do swojego kraju wysyłając. Po długim lat przeciągu otworzyliśmy oczy. Powróciliśmy znowu do owych czystych źródeł, z których prawdziwe nauki wypływają. Poznajemy już cenę i szacunek dawnych naszych autorów; i którymi niedawno gardziliśmy, tych doskonałości teraz dziwujemy się”.
Bohomołec jednak nie odważył się na wydanie Kochanowskiego w całości. Przełożywszy życiorys poety z r. 1612 bez podania źródła, uznał, iż niektóre wiersze Kochanowskiego, „zwłaszcza między tymi, które on Fraszkami nazywa znajdujące się, jako zbyt wolne i kochających uczciwość od czytania odrażające, za rozsądkiem i wolą zwierzchności duchownej” opuścił. Usunął również i Carmen macaronicum, „częścią, iż w nim nazbyt śmiałe wyrażenia znajdują się, częścią też i dla tego, że takowy sposób pisania szkodliwy być zdaje się językowi naszemu, który teraz od makaronizmów oczyszczać poczynamy”.
Bohomolec przedrukował w swej edycyi wydanie Piotrkowczyka z r. 1617, w którem umieszczono po raz pierwszy „Wtargnięcie do Moskwy” oraz — wplątane tutaj zgoła niepotrzebnie — „Rotuły Mikołaja Kochanowskiego". Do tego przedruku dodał jeszcze Bohomolec Fraszki i Fragmenta; natomiast usunął ze swego wydania: 43 fraszki, które, według niego — „wolniejszymi żartami uczciwych czytelników odrażały”; dodatek „Dobrym towarzyszom gwoli”, oraz siódmą pieśń z „Fragmentów” („Do zalotnej”)[9].
Wydanie Bohomolca wystarczyć miało na długo, bo aż do roku 1803, gdy Tadeusz Mostowski w swej pięknie drukowanej bibliotece „Wyboru pisarzów polskich” wydał ponownie w dwóch tomach „Jana Kochanowskiego Dzieła polskie”. Pobudkę do sporządzenia swej edycyi znajduje Mostowski w tem, iż „dzieła J. Kochanowskiego godne są zachowania, bądź dla tego, że im się często rzeczywisty szacunek należy, bądź dla tego, że w nich właściwie znaleźć można miarę doskonałości, do jakiej nasze rymotwórstwo było doszło w najpiękniejszych Polski czasach”.
Bohomolec nie odważył się zmieniać „nie tylko słów, ale nawet ortografii” Kochanowskiego. To samo przyrzeka uczynić Mostowski. „Wprawdzie — pisze w swym wstępie — możnaby, jak niektórzy chcieli, poprawiając błędy, skracając pisma, odświeżać wyrazy pisarzów dawniejszych, dać im dla teraźniejszych czytelników zabawniejszą postać, ale tym sposobem zatarta cecha wieku Zygmuntów jużby nie okazała ani różnicy czasów, ani odmian istotnie w języku naszym zaszłych”.
Obietnicy tej jednak Mostowski nie dotrzymał, jeżeli bowiem wolno mu było zmieniać układ Januszowskiego, zwłaszcza we „Fragmentach” pośmiertnych, to przecież postąpił zbyt dowolnie w kompleksach utworów, niewątpliwie przez samego autora przygotowanych. Tak się przedewszystkiem stało z „Pieśniami”, o których konstrukcyi Brückner pisze: „Zbiór Pieśni redagował, zdaje się, sam poeta; od niego prawdopodobnie pochodzi podział na dwie różne księgi; sam on, jak Dierżawin, zamknął drugą księgę przekładem tego samego wiersza, którym kończy się druga księga pieśni Horacego; sam też umyślnie, podobnie jak jego pierwowzory przed nim i np. Goethe po nim, zmieszał razem poezye z wcześniejszego i późniejszego okresu, tak jak to uczynił w Epigramatach, Fraszkach lub w Elegiach; jednakże w drugiej księdze przeważają stanowczo pieśni z lat późniejszych, podobnie, jak główna część utworów młodzieńczych przypada na pierwsze księgi Fraszek i Elegii. Przez to osiąga on ożywiającą rozmaitość i każdy wiersz przedstawia niejako wyraz całego poety”[10]. Mostowski, zamiast „ksiąg dwojga”, stworzył cztery księgi, podając razem 114 pieśni (w pierwszych — 30 pieśni, w drugich — 30, w trzecich 20, w czwartych — 34), to jest powiększył ich ilość o 65, u Kochanowskiego bowiem było razem pieśni 49 (w księgach pierwszych — 25, w księgach wtórych — 24). Przyrost powstał stad, iż Mostowski włączył dowolnie do pieśni: Epitalamium, Omen, O śmierci Jana Tarnowskiego, Czego chcesz od nas, Panie?, Pieśń świętojańską o sobótce, Dryas zamechską, znaczną ilość Fraszek oraz wszystkie jedenaście pieśni z Fragmentów. Nadto Mostowski dał samowolnie wszystkim pieśniom tytuły, przeważnie dydaktyczne, dalekie od całej twórczości Kochanowskiego, obce mu zarówno stylem, duchem, jak wyrazem.

Zmiany Mostowskiego są następujące[11]:
KSIĘGI I.
1. Szacunek dobrej żony — ... wzięto z księgi II pieśń 10.
2. Nadziei nie trzeba tracić — .. II 9.
3. Z okoliczczności[12] wezbrania
rzeki Wisły opiewa potop — ..
II 1.
4. Do Hanny: zachęca ją użyć
pięknego czasu ........
II 2.
5. Nie fortunie, ale cnocie ufać
trzeba ..........
II 3.
6. Złoto wszystko zwycięża; jednak
więcej umiarkowanie, niż
bogactwo czyni człowieka
szczęśliwym ......
II 4.
8. Cieszy przyjaciela, zalecając
mu cierpliwość .......
II 6.
9. Chroni się poeta pod lipę przed
gorącem ..........
II 7.
10. Na Boga spuścić radzi wybór
króla ...........
II 8.
11. Każe się chronić frasunku, a
używać czasu obecnego ...
II 11.
12. Nie trzeba zważać na zazdrość.
Cnota prędzej czy później
będzie nagrodzona ......
II 12.
13. Opiewa zwycięstwo krola
Stefana nad Moskwą ......
II 13.
14. Obowiązki rządzących .... II 14.
15 Najwięcej się na czas obecny
oglądać ..........
II 15.
16. Lutnia dobre myśli sprawuje . II 16.
17. Wszystko na świecie zmienne . II 17.
18. Opiewa skutki lutni w piekle;
potem mówi o zbrodni Danaid .
II 18.
19. Sława jedna zostaje po
człowieku ..........
II 19.
20. Opisuje troskliwość żony z
przyczyny swego oddalenia się ..
II 20.
21. Słodkie więzy miłości .... II 21.
22. (bez tytułu) ........ II 22.
23. Do Zofii o czasie ...... II 23.
24. Rokuje sobie poeta
nieśmiertelny ..........
II 24.
25. Epitalamium czyli pieśń ślubna — Epithalamium.
26. Źle dopijać się przyjaciela — . O pijaństwie (Źle dopijać
się przyjaciela).
27. Pełna prze zdrowie — .... wiersz pod tym samym
tytułem z cyklu „O
pijaństwie”.
28. Przymówka chłopska — ... wiersz pod tym samym
tytułem z cyklu „O
pijaństwie”.
30. O śmierci Jana Tarnowskiego — wiersz pod tym samym
tytułem.
KSIĘGI II.
1. Modlitwa o deszcz — .... wzięto z Fraszek księgi III.
2. Narzekania żony oczekującej
powrotu męża .......
wzięto z Pieśni I 17.
3. Troski bogactwom i zbytkom
towarzyszą ........
I 16.
4. Pochwała znakomitych królów
polskich ..........
I 10.
5. Nic na świecie statecznego .. I 9.
6. Radzi dorosłej dziewczynie nie
unikać mężczyzny ......
I 11.
7. Narzeka na gnuśność
obywatelów ...........
I 13.
8. Prosi kochanki, aby mu drzwi
otworzyła .........
I 21.
9. Czego chcesz od nas, Panie? — poemat oddzielny pod tym
samym tytułem.
10. Wychwala czystość obyczajów,
nastając przeciw złym chuciom —
wzięto z Pieśni I 1.
11. Czyste sumienie daje
prawdziwe wesele .........
I 2.
12. Pochwała wina ....... I 3.
13. Słodka jest niewola miłości
zacnej osoby .........
I 4.
14. Zachwala mierność ..... I 5.
15. Odradza miłej podróży morskiej,
opisuje przypadek Europy ..
I 6.
16. Narzeka na rozstanie się z
kochanką ..........
I 7.
17. Zaręcza kochance swoją miłość,
obiecując sobie od niej
wzajemność ..........
I 8.
18. Narzeka na zawiedzioną
nadzieję ...........
I 12.
19. Trzeba korzystać z obecnego
czasu ...........
I 14.
21. Skarży się na natręctwo
gospodarza w częstowaniu i na
pijaństwo ..........
I 18.
22. Wyrzuca starej babie
niewczesne zaloty .........
I 19.
23. Zachęca do wesołości i trunków I 20.
24. Frasunek na nic się nie przyda . I 22.
25. Nie wierzy panom ..... I 23.
26. Dobra myśl stanie za wszystko . I 24.
27. Żale furty ......... I 25.
28. Do Jadama Konarskiego,
biskupa Poznańskiego .....

fraszka pod tym samym
tytułem, Fraszki ks. III.
29. Malemu wielkiej nadzieje
Radziwiłłowi .........

Fraszki III.
30. Do zdrowia ........
fraszka „Na zdrowie”,
Fraszki III.
KSIĘGI III.
1. Pieśń I ......... Fragmenta Pieśń I.
2. Pieśń II ......... II.
3. Pieśń III ......... III.
4. Pieśń IV ......... IV.
5. Pieśń V ......... V.
6. Pieśń VI ......... VI.
7. Pieśń VII ......... VIII.
8. Pieśń VIII ......... IX.
9. Pieśń IX ......... X.
10. Pieśń X ......... XI.
11. Pieśń XI. Do JMX.
Arcybiskupa gnieźnieńskiego ....

Fragmenta, wiersz pod
tym samym tytułem.
12. Pieśń XII. Kolęda ...... Fragmenta, ten sam tytuł.
13. Pieśń XIII. Do JM. Pana
Mikołaja Firleja .......
14. Pieśń XIV. Śmierci się nie bać,
cnoty naszladować .....
15. Pieśń XV. Do Mikołaja
Wolskiego ..........
Fraszki III, ten sam tytuł.
17. Pieśń XVII. Do Jana .... II,
18. Pieśń XVIII. Do Jana .... III,
19. Pieśń XIX. Pieśń żałobna .. Fragmenta, ten sam tytuł.
20. Pieśń XX. Pieśń świętojańska
o Sobótce .........

poemat oddzielny pod
tym samym tytułem.
KSIĘGI IV.
1. Pieśń I. Z Anakreonta ... Fraszki I, ten sam tytuł.
2. Pieśń II. Z Anakreonta ...
3. Pieśń III. Z Anakreonta ...
4. Pieśń IV. Z Anakreonta ...
5. Pieśń V. Z Anakreonta .. Fraszki II,
6. Pieśń VI. Z Anakreonta ...
7. Pieśń VII. Z Anakreonta ... Fraszki III,
8. Pieśń VIII. Z Anakreonta ...
9. Pieśń IX. Do miłości ....
10. Pieśń X. Do Pawła .... Fraszki I,
11. Pieśń XI. Do Sta. Meglewskiego . Fraszki II,
12. Pieśń XII. Do Piotra
Kloczowskiego ..........
13. Pieśń XIII. Do snu .....
14. Pieśń XIV. Na zachowanie ..
15. Pieśń XV. O Łazarzowych
księgach ..........
16. Pieśń XVI. Do Jędrzeja ...
17. Pieśń XVII. Do tegoż (Jędrzeja)
18. Pieśń XVIII. Do boginiej ...
19. Pieśń XIX. Na lipę .....
20. Pieśń XX. Do Mikołaja
Mieleckiego ..........
21. Pieśń XXI. Do Wojewody ..
22. Pieśń XXII. Do drużby ...
23. Pieśń XXIII. Do Franciszka ..
24. Pieśń XXIV. Do gór i lasów . Fraszki III,
25. Pieśń XXV. Do miłości
(Długoż masz, miłości) .....
26. Pieśń XXVI. Do miłości (Gdzie
teraz ono jabłko) ......
28. Pieśń XXVIII. Dryas Zamechska poemat oddzielny pod tym
samym tytułem.
29. Pieśń XXIX. Do poetów ... Fraszki III, ten sam tytuł.
30. Pieśń XXX. Do Reiny ....
31. Pieśń XXXI. Do Jana (Janie,
cierp jak możesz) ......
32. Pieśń XXXII. Do Stanisława .
33. Pieśń XXXIII. Do zalotnej .. Fragmenta, Pieśń VII.
34. Pieśń XXXIV. Ku muzom .. Fraszki II, ten sam tytuł.

Mostowski przedrukował widocznie Bohomolca, gdyż powtórzył błędy jego edycyi; mając jednak pod ręką teksty dawniejsze, dodał do wtórych ksiąg Fraszek te, które Bohomolec usunął z ksiąg pierwszych i wtórych i pomieścił je razem, na samym końcu. Nadto, na początku pierwszych ksiąg Fraszek pomieścił Mostowski (jako fraszkę trzecią) motto z pierwszego wydania Pieśni:

Nikomu albo raczej wszytkim swoje księgi
Daję, by kto nie mniemał (strach to bowiem tęgi),
Że za to trzeba co dać, wszyscy darmo miejcie:
O drukarza nie mówię, z tym się zrozumiejcie.


Klasyfikacya Mostowskiego — dowolna, niczem nieuzasadniona, wywołała zamęt, który powtarzał się we wszystkich niemal popularnych wydaniach Kochanowskiego z XIX wieku[13]. Były one już to przedrukiem całkowitym jego edycyi, już to częściowem jej uwzględnieniem. Nie ustrzegł się tego błędu w najpoczytniejszem wydaniu przemyskiem J. Turowski, który w pracy bibliograficznej Przyłęckiego podał wprawdzie opis całego szeregu pierwodruków Kochanowskiego i sam wymienił pierwodruki, znajdujące się w bibliotece Pawlikowskiego w Medyce oraz w bibliotece kapituły przemyskiej, ale wyjaśnił, że mógł korzystać jedynie z najdawniejszych wydań Fraszek, Psałterza i Fragmentów. Dopiero wydanie pomnikowe dzieł poety, sporządzone z racyi trzechsetnej rocznicy jego zgonu, oparte zostało całkowicie na pierwszych wydaniach łazarzowych. Niestety, zarówno wskutek swych olbrzymich rozmiarów, jak wskutek troski o całkowite odtworzenie pisowni Kochanowskiego, stało się niedostępnem dla szerszego ogółu.
Dwanaście zbiorowych wydań Kochanowskiego w ciągu całego wieku, to istotnie bardzo mało, jeżeli zwrócimy uwagę na olbrzymie znaczenie, jakie ten poeta zajmuje w dziejach naszej kultury. Nie możemy się pochlubić, aby społeczeństwo znało dostatecznie utwory Kochanowskiego. Natomiast wiek XIX przyniósł długi szereg prac o życiu i dziełach poety, świadczący, że w każdem nowem pokoleniu, w niewoli zrodzonem, rosło wciąż zrozumienie jego wielkości, uwielbienie dla jego ducha, podziw dla jego sztuki. Szereg badaczów rozpoczyna Osiński, który oceniając „samorodną moc i siłę” Kochanowskiego, twierdzi, że „porównany ze współczesnymi, równie u swoich, jak u obcych, mało ma równych; porównany z dzisiejszymi, jeszcze swych zalet nie traci”. Objaśnia Kochanowskiego Brodziński i przekłada jego elegie i epigramata; Klementyna z Tańskich Hoffmanowa pisze o jego życiu powieść, która, według słów Tarnowskiego „zdobyła urzędową powagę”. Potem Mickiewicz z katedry Collège de France genialnie analizuje utwory wieszcza z Czarnolasu, tworząc w ten sposób pierwszy i dotychczas najświetniejszy essay o poecie, który „sztukę polską uczynił europejską”. Nadchodzi wreszcie chwila naukowego badania Kochanowskiego, zainaugurowana w r. 1857 przez J. Przyborowskiego w jego „Wiadomości o życiu i pismach Jana Kochanowskiego”. Obok pierwszych, krytycznych rozważań życiorysu poety, dano tu zarys bibliograficzny pierwodruków jego pism, badania zależności Kochanowskiego od wzorów starożytnych, wreszcie studyum o języku „czarodzieja, który z gajów helikonskich, przerzuciwszy się naraz w odwieczne nadwiślańskie bory, stał się pomiędzy własnym narodem niezrównanym wzorem wieków następnych”. Praca Przyborowskiego stała się płodną pobudką różnostronnych rozważań już to żywota Kochanowskiego, już to jego utworów. W pierwszej kategoryi otrzymaliśmy między innemi prace i przyczynki życiorysowe: ks. J. Gackiego, Loewenfelda, J. Bartoszewicza, Rymarkiewicza, Małeckiego, Windakiewicza, Chlebowskiego, Plenkiewicza etc., w drugiej — sto kilkadziesiąt charakterystyk, rozpraw i studyów filologiczno-krytycznych o poszczególnych utworach Kochanowskiego, wreszcie — cztery monografie ogólne, dwie większe (Plenkiewicza i Tarnowskiego) i dwie mniejsze (Nehringa i Mazanowskiego[14]).
Po trzystu latach istota zasługi Kochanowskiego okazała się niemniej godną podziwu, niż nazajutrz po jego zgonie. Jeśli bowiem w analizie filologów nowoczesnych poezya jego straciła wiele ze swej oryginalności, to jednak odsłonił się dzisiaj w całej pełni ów „genialny stwór poetycki”, jakim był język poety. „Do niego wracamy dziś zawsze — pisze A. Górski — kiedy nawet każdą już książkę odłożyć nam wypadło — tyle w nim patrycyatu, taki dębowy poszum, tak dostojna otworzystość wolnej duszy, jakobyś patrzał w głębinę jezior leśnych, przejrzystą aż do dna”.

III.

Obfitości rozpraw o pismach Kochanowskiego nie towarzyszyła, niestety, troska o pełne, poprawne, popularne wydanie polskich dzieł poety. Brak ten właśnie pragniemy uzupełnić. W edycyi niniejszej staraliśmy się przywrócić układowi pism Kochanowskiego ich pierwotne kształty, z uwzględnieniem jednak racyonalnego podziału treści. Posiłkowaliśmy się przytem pierwodrukami łazarzowymi: „Jan Kochanowski” 1585 i „Psałterz Dawidów” 1579, należącymi, niegdyś do J. Przyborowskiego, a udzielonymi nam łaskawie przez „Antykwaryat Warszawski” (Włodzimierska 4). W przedruku innych pism korzystaliśmy z pierwszych wydań, oraz z kilku homograficznych kopii krakowskich. Mając na uwadze dostępność Kochanowskiego dla każdego czytelnika, zaniechaliśmy pisowni pierwodruków, stosowaliśmy zaś wszędzie przedwojenną pisownię Akademii. Wyjątek od tej zasady stanowiły jedynie wymagania rymu. Przestrzegaliśmy natomiast głosowni Kochanowskiego, najściślej związanej z jego językiem i stylem. Pragnąc, aby wszystkie utwory poety były zrozumiane przez dzisiejszego czytelnika, podajemy w odnośnikach wyjaśnienie wyrazów archaicznych lub takich, które dzisiaj mają inne, niż dawniej znaczenie. W objaśnieniach treści dajemy jedynie wskazówki co do niektórych postaci historycznych Kochanowskiego, nie zatrzymujemy się zaś nad mitologją jego, albowiem dla pilnego czytelnika dorywczy komentarz nie zastąpi wyjaśnienia, które poda mu podręczna encyklopedya. Obok pomocy słownikowej, korzystaliśmy z gloss i wyjaśnień: Chlebowskiego, Brücknera, Przyborowskiego, Nehringa, Chmielowskiego, Zathey'a, Morawskiego, Niedźwieckiego, Kryńskiego, Plenkiewicza, Rymarkiewicza, Faleńskiego, Kallenbacha, Wierzbowskiego i innych.
W układzie ogólnym staraliśmy się uszanować kompleksy, przygotowane niewątpliwie przez samego Kochanowskiego (Pieśni, Fraszki). Co do innych, stosowaliśmy się do wskazówek prof. A. Brücknera (Archiv für slavische Philologie. VIII.), który, wykazując błędy „wydania pomnikowego”, domagał się, aby prozę oddzielić od poezyi, a utwory oryginalne od tłomaczonych. Było to niezawsze łatwe do wykonania. Pisarze renesansowi, zarówno u nas, jak w Europie, obcując głęboko ze światem starożytnym, nie zastanawiali się, jak dzisiejsi autorowie, nad koniecznością oryginalnego motywu przy pisaniu. Brali motywy cudze, przekształcali je do gruntu lub w wolnym przekładzie włączali do własnych, oryginalnie poczętych utworów. Kochanowski czynił to tak misternie, że ścisłe wyodrębnienie jego pożyczek nie decyduje jeszcze dość wyraźnie o stopniu ich oryginalności. To też przy wszystkich przekładach, przeróbkach i naśladownictwach podaliśmy źródła, wyodrębniliśmy zaś te jedynie, które nie należały do kompleksów przygotowanych konstrukcyjnie zapewne przez samego autora. I tu jednak nie zmniejszyła się trudność zadania, bo w przekładzie psalmów np. Kochanowski „jest natchniony, ma styl szlachetny, jasny i przezroczysty, tok poetycki, śmiały, poruszenia swobodne i wspaniałe, wszędzie jakąś powagę sędziwą i uroczystość kapłańską”[15], które zawierają więcej twórczego i samodzielnego ducha, niż wiele niewątpliwie oryginalnych pieśni i poematów.
Wydane niniejsze jest pierwszem wogóle, które się może nazwać całkowitem. Zebraliśmy w niem wszystkie znane dotychczas polskie pisma Kochanowskiego. Obok tych, które były ogłoszone za jego życia i po śmierci w edycyach łazarzowych i piotrkowczykowych, pomieściliśmy fraszki „Na słownik Mączyńskiego” i „Nagrobek St. Grzepskiemu”, których w pierwodrukach nie było. Dodaliśmy nadto: fraszkę o księdzu (z edycyi r. 1584, zachowanej w bibliotece królewskiej w Berlinie), usuniętą przez Januszowskiego; dwa listy Kochanowskiego (do Fogelwedera i list dedykacyjny do Zamoyskiego); wreszcie — utwory przypisywane Kochanowskiemu („O zburzeniu Sodomy” i „Nagrobek Helżbiecie Pisarskiej”). Ze względu, iż nie każdemu dziś podać można „Fraszki” w całości, dodatek „Dobrym towarzyszom gwoli” pomieściliśmy w ograniczonej ilości egzemplarzy.
Niewątpliwie mile będą widziane przez czytelnika edycyi niniejszej podobizny kart tytułowych pierwszych edycyi Kochanowskiego, kopia fototypiczna fraszki „o księdzu”, wreszcie — kopie portretów poety, mniej lub więcej fantastycznych, a pomieszczonych przy nowoczesnych wydaniach jego pism.

Jan Lorentowicz.





  1. ze szkaplerzem na przodzie i z tyłu.
  2. wzmocnione przeczenie; dzisiejsze: nie.
  3. Archiv für slavische Philologie. VIII.
  4. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: poznańskie.
  5. Według akt kapituły, proboszczem poznańskim był Kochanowski od dnia 7 lutego 1564 r. do dn. 2 czerwca 1574 r.
  6. Łacińskie utwory Jana Kochanowskiego, wraz z wyborem tłomaczeń wierszowanych oraz przekładem dosłownym w prozie, wyjdą w oddzielnym tomie „Muz”.
  7. bywa pędzony tu i owdzie żaglami fortuny na rozliczne skały.
  8. jeśli.
  9. W edycyi Bohomolca opuszczone są fraszki następujące: księgi I: Na nieodpowiedną; O Łazickim a Barzem; O dobrym panie; O Kachnie; Na Barbarę; Na świętego ojca; Na posła papieskiego; Na miernika; O Hannie; Do Stanisława; Do gospodyniej; Do p. Stępowskiego; O gospodyniej; Do miłości; Na ucztę. Księgi II: O rozwodzie; Do paniej; Do Petriła; Do tegoż (do przyjaciela); Do dziewki; Do Wojtka; O starym; Do fraszek; Do Bartosza; Do doktora; Ofiara; Do dziewki; Do swych rymów; O nowych fraszkach; Do Anny; O miłości; Do doktora. Księgi III: O Mikoszu; Do opata; O swych rymiech; Na heretyki; O łaziebnikach; O kapłanie; Do starosty; Do kaznodzieje; Gadka; Do dziewki; Marcinowi powieść.
  10. Archiv für slavische Philologie. VIII.
  11. Zmiany te podajemy dla tych, którzy przywykli do nowoczesnych wydań Kochanowskiego, kopiowanych z edycyi Mostowskiego.
  12. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: okoliczności.
  13. Po Mostowskim mieliśmy następujące zbiorowe wydania Kochanowskiego: „Wybór przedniejszych rymów J. Kochanowskiego dla młodzieży” (Połock, 1816); W. B. Korna (Wrocław, 1825, 2 tomy, przedruk Mostowskiego); J. N. Bobrowicza, (Lipsk, 1835, 3 tomy, usunięto 17 fraszek, „Dobrym towarzyszom gwoli” i „Jezdę do Moskwy”); Tańskiej (nakład Z. Schlettera we Wrocławiu, 1838—1839, w drugim tomie wybór „Pism wierszem i prozą Jana Kochanowskiego”); J. Turowskiego (Przemyśl, 1857, dwa tomy); Gazety polskiej (1862, Warszawa, poezye wybrane); Z. Breslauera (Warszawa, 1864); K. Bartoszewicza (Kraków 1882-3, 4 tomy); G. Centnerszwera (Warszawa, niezmienione wydane (Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: wydanie.) Bartoszewicza, 4 tomy); H. Altenberga (Lwów, 1882, 2 tomy); Wydanie pomnikowe (Gebethner i Wolff, 1884 — 1897, 4 tomy); Gebethnera i Wolffa (wybór pism, 1900, w 1 tomie); E. Wendego i S-ki (pisma polskie wybrane, Warszawa 1914).
  14. Szczegółowy wykaz bibliograficzny prac o Kochanowskim i jego dziełach znajdzie czytelnik w dziele p. Gabryela Korbuta pt. „Literatura polska od początków do powstania styczniowego”, Tom I. Warszawa. 1917.
  15. Mickiewicz.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Lorentowicz.