Wsiadaj z dobrem sercem, o królu cnotliwy,
I w dobrą godzinę na swój koń chętliwy;
Zajedź drogę śmiele nieprzyjacielowi,
A zastaw się o swój lud poganinowi.
Wysłucha cię (da Bóg) Pan czasu trudności,
I obroni ręką swojej wszechmocności;
Siedząc na Syonie oka swego z ciebie
Nie spuści, a w twojej wesprze cię potrzebie.
Będzie pomniał na twe wszystki przeszłe dary
I sam ogień spuści na twoje ofiary;
Wszystko to on zdarzy, co w twem sercu czuje,
I szczęśliwy skutek radzie twej gotuje.
W rychle cię zdrowego (da Pan Bóg) ujźrzyjmy
I powinne Panu dzięki uczynimy.
Bądź dobrej nadzieje, a spuść się na Pana,
Twoja prośba, królu, będzie wysłuchana.
Nie długi czas temu (a każ na to[1] śmiele),
Że znacznie porazisz swe nieprzyjaciele,
I wysłucha cię Pan z wysokiego nieba,
I będzie przy tobie wszędy, gdzie potrzeba.
Oni w swoje wozy, i ufają w konie,
A my w Pańskiej kładźmy nadzieję obronie.
Oni upaść muszą, a my powstaniemy,
I zwycięstwa znaki sławne podniesiemy.
Zdarz to wieczny Boże, z Pańskiej swej litości,
A my bądźmy pewni, że Król z wysokości
Słyszy prośby nasze, a ócz[2] go żądamy
Wszystko z łaski Jego zawżdy otrzymamy.