Gdzieśkolwiek jest, Bożeć pośli dobrą godzinę!
Jaciem twój był, jako żywo, i twoim zginę.
Tak to Bóg przejźrzał[1] od wieku; a nie żałuję,
Bo w tobie więcej, niż we stu inszych najduję.
Nie tylkoś nad insze gładszą się urodziła,
Aleś i zwyczajmi twarzy nic nie zelżyła;
A jako wdzięcznie szmarakiem[2] złoto się dwoi,
Tak tej szlachetnej duszy w tem ciele przystoi.
Szczęśliwy ja człowiek, bych mógł tak użyć tego,
Jakobych się nie omylił, co jest lepszego;[3]
Lecz jako na błędnem morzu, nie tam, gdzie chcemy,
Ale gdzie nas wiatry niosą, płynąć musiemy.
Jednak albo miłość zmyśla sny sama sobie,
Albo i ty nie chcesz, bych miał zwętpić o tobie.
Ta nadzieja świat mi słodzi; a bych inaczej
Doznać miał (uchowaj, Panie) — umarłbym raczej.
↑szczęśliwym byłbym, gdybym korzystał z tego (z twej pięknej duszy w pięknym ciele) tak, że nie omyłiłbym ( Błąd w druku — winno być: omyliłbym.) się, iż niema niczego lepszego.