Tenże był winien pewną sumę pieniędzy X., w której, iż był już na poły zwątpił, przedsię [255]przynamniej chodził na każdy dzień do jego stołu i kto go jeno pytał: — Dokąd idziesz? — Idę, powiada, swoje pięćset złotych odjadać u księdza arcybiskupa.