Bo i Eridanowa woda tu wniesiona,
A ciągnie się od lewej nogi Oriona.
Sidła, któremi zjęta jest oboja Ryba,
Zbiegają się na ostrym czubie Wieloryba
Pod jednę spólną gwiazdę, która tak węzłowi
Temu należy, jako i Wielorybowi.
Te zaś drobnem i bladem światłem opatrzone,
Między styrem a dziwem morskim położone,
Pod zającowym brzuchem imion swych nie mają,
Bowiem ani osoby żadnej wyrażają.
Jak ich wiele porządkiem swoim rozsadzonych,
Bieży temiż drogami lat niepowściągnionych,
Których jeszcze dotychmiast nikt nie rozrachował,
Ani wszytkich przezwiskiem właściwem mianował,
Kładąc je pod swe znaki, bo to niepodobno,
Aby śmiertelny człowiek każdą znał osobno,
Bo ich zewsząd moc wielka, a w tej obfitości
Siła ich jednej miary, także i światłości.
Wszytkie idą, a idą kołem rozpuszczone;
Przeto udzielne znaki są postanowione,
Aby jeden z drugiego snadnie obaczony,
Każdy gwiazd pewny znaczył poczet zamierzony.
Skąd to jest, że już wszytki swe przezwiska mają,
Ani nam z oceanu z podziwieniem wstają.
Te tedy pewnem piątnem świecą rozeznane,
Lecz pod Zającem cięmne i nie mianowane.