Przejdź do zawartości

Jak mi smutno (Konopnicka, 1915)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Marya Konopnicka
Tytuł Jak mi smutno
Pochodzenie Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom I
Wydawca Gebethner i Wolf.
Data wyd. 1915
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XXII. JAK MI SMUTNO.

Ach, jak mi smutno być, jak fala drżąca,
Która w namiętnych uniesień zapędzie
Srebrną pierś swoją o ziemię roztrąca
I łamie skrzydła łabędzie...
W każdym porywie czuć całą istotą,
Jak szklane kręgi powietrza mnie gniotą,
I tkwić w materji władzami wszystkiemi,
Jak niewolnica spętana łańcuchem,
I wiecznie ciężyć i spadać ku ziemi...
Ach! jak mi smutno, że nie jestem duchem!

Skrzydłami z tobą spleciona a cicha,
Leciećbym chciała w dalekie błękity
I pić wieczyście rzeźwiące zachwyty
Z lilji kielicha...
I na żądz ziemię ze smutkiem poglądać
I nic nie pragnąć, niczego nie żądać
I być dla ciebie, mój tęskny i biały,
Bliźnim aniołem i bratem i druhem...
I w słońce lecieć, jak dwie srebrne strzały...
Ach! jak mi smutno, że nie jestem duchem!...

W powietrzu słychać szum gwiazdy, co spada...
Morze się łamie do dna z nawałnicą...
W przepaść się rzuca dysząca kaskada
Srebrną mgławicą...

Anioły białe, w noc wieczną strącone,
Gubią z nad czoła promienną koronę...
Całej ludzkości pragnienia i winy
Wrą naokoło straszliwym wybuchem...
Ach! weź mnie z sobą i unieś w wyżyny!...
Jakże mi smutno, że nie jestem duchem!

Pójdź, na twych piersiach utul moje skronie
I mów mi słowa anielskie, najcichsze...
Cóż nam do ziemi?... Niech wre i niech płonie
W żądz skwarnym wichrze!
Ja — niech tak z tobą na zawsze zostanę
I niech nad nami gwiazdy zadumane
Mgliste zasłony rozpostrą w milczeniu,
Nieskończoności unosząc nas ruchem...
Pójdź!... Czemu bledniesz i drżysz, mój promieniu?...
Ach! jak mi smutno, że nie jestem duchem!

O ziemio, praw swych mścicielko! O ziemio,
Która na duchach kładziesz swoje piętno
I szorstką dłonią budzisz tych, co drzemią
W noc cichą i beznamiętną...
I do ust, choćby je najświętsze słowo
Zwarło pieczęcią swoją rubinową,
Podajesz czarę ognia i płomieni
I sen odpędzasz jakiemś wrzeniem głuchem...
O ziemio, puść mnie do światła z twych cieni!...
Ach! jak mi smutno, że nie jestem duchem!





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.