Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Jadę od Berlina. 28. z p. Rybnickiego.
[15]
28.
z p. Rybnickiego.
Jadę od Berlina,
Szabliczką toczę:
Obejrzyj się miła,
Moja roztomiła,[1]
Już się nie wrócę.
Ja się nie obéjrzę,
Bo nie powinna:
Niechci się obejrzy,
Niechci się obejrzy
Jedna z Berlina.
[16]
Nie było tam czasu
Dzióchy miłować;
Jedno trza było,
Jedno trza było
Exercyrować.
Kto tę exercyrkę
Zna, temu dobrze:
Siednie na koniczka,
Przypnie się szabliczkę,
Jedzie do pola.
O! ciągli Francuzy,
Nawet i Rusy:
Nie jedna maciczka
O swego syneczka
Serce zasmuci.
Nie takci maciczka
Jak moja miła,
Co mnie ona wdycki[2]
Przez te lata wszystkie
W sercu nosiła.
Żaden nie uwierzy
Ani taciczek,
Jaki porąbany
Jaki posiekany
Ten mój koniczek.
Żaden nie uwierzy
Ani maciczka,
Jaka porąbana,
Jaka posiekana
Moja głowiczka.
Żaden nie uwierzy
Jak we wojnie jest;
Kołaczek z owsa,
Pieczoneczka z psa,
Woda z koleja.[3]
|
- ↑ Po czesku: roztomiły = ukochany.
- ↑ Zawsze.
- ↑ Zamiast: kolei.