Ja stoję wpatrzony w twą postać,
Jak w cudne nadziemskie zjawisko,
I chciałbym na wieki tak zostać
W tem miejscu… przy Tobie… tak blisko. Lecz kiedy wpatruję się w Ciebie, Gdy rękę mą z ręką twą splatam, Sam niewiem, czy stoję na miejscu, Czy w rajską dziedzinę ulatam:
Na skrzydłach twej duszy śnieżystych
Ma dusza się waży w zachwycie,
Śród blasku twych włosów złocistych,
Po oczu twych jasnym błękicie… I buja wraz z tobą wysoko, I leci gdzieś w sferę przestronną;
A w koło… pod nami… nad nami… Tak jasno… tak słodko… tak wonno! ............
I niewiem, zkąd płyną te wonie,
Zkąd bije ta jasność promienna;
Wiem tylko, że pierś mą przepełnia
I błogość i świeżość wiosenna… Ty idziesz… ja idę za Tobą, Przecudne, nadziemskie zjawisko, — Ty świat mój zabierasz ze sobą, Więc muszę przy tobie być blisko!
Po żółtej ogrodu ścieżynce
Twe stopy się zlekka unoszą;
I myślę, że pod ich dotknięciem
Drży nawet ta ziemia rozkoszą, — „I dziwię się tylko, że kwiaty „Pod twemi stopami nie rosną. „Ty złoty mój ptaku skrzydlaty, „Ty raju, ty maju, ty wiosno!“
↑Jako motyw do niniejszego wiersza posłużyła ostatnia strofka, wyjęta z „Bez Dogmatu“ Sienkiewicza.