Straszliwa broni, w któréj ani złota Wyborność, ani misterna robota
Nie jest téj ceny, jako to, że włosy Pod twym są rządem, tak złoconéj kosy,
Nie miej mi za złe, że zwykłej posługi Odbiegasz, a nie przydzie-ć więcej w długi
Pądziec rozdzielać warkoczy, ni z stroki Czynić i z wstążek do włosów zawłoki;
Bo cię nie ręka złodzieja nocnego, Ani rozbojce na łup upartego,
Ale wiernego sługi chciwość bierze, Który wiedząc, że nie zdoła Wenerze
Chociaż bezbronnej, kiedy nań naciera, Wszystkie jej bronie jak może odpiera.
— Śmiał się Kupido, patrząc na to z nieba, I rzekł: „Już więcéj broni méj nie trzeba,
Bo się ten szarpacz poimał w kradzieży I co chciał uwieść, tym przebity leży“.
Jakoż poczułem, żem śmiertelnie ranny. Tak małą bronią wojują nas panny.