Historya (Krasicki, 1830)/Xięga II/XIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Historya (Krasicki, 1830)
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XIII. Lubo widok Rzymu nie był mi tak miły, jak przedtem, zamieszkałem w nim przecie, nie tak z nowemi mieszkańcy przestając, jak przypominając sobie, jacy dawni byli. Kupiłem plac na gruncie ogrodów Lukulla, i tam wystawiłem sobie dóm, założyłem winnicę i ogród. Namieniłem wyżej, iż po śmierci Tytusa biorąc nową postać, zachowałem był w ukryciu gór Appenninu bibliotekę Attyka, i wiele innych, które naówczas zebrać mogłem manuskryptów. Ciekawość szukania tego skarbu, tym większa była we mnie naówczas, im bardziej ustawiczne rewolucye nauki i kunszta zupełnie przytłumiły. Nie mówiąc więc nic nikomu, puściłem się ku górom Appenninu, i niedaleko miasta Fulignum, znalazłem owę pożądaną pieczarę; ale wnijście do niej czylito spadkiem kamieni, czylito nagłem przez trzęsienie ziemi wzruszeniem, tak było zatarasowane, iż te przeszkody mocą, lub przemysłem uprzątnąć ledwo było podobna. Zwierzyć się mojej troskliwości nie mogłem, żeby nie rozumiano, iż skarbów szukam; naznaczywszy więc tylko to miejsce, wróciłem się smutny do Rzymu, myśląc, jakimby sposobem xiąg moich dostać.
Po kilku czaszach, determinowałem się jechać do Fulignu, i tam osieść; jakoż wkrótce tam przybywszy nająłem dóm, a wypytując się do kogo grunt należy, gdzie owa skała znajdowała się, dowiedziałem się, iż to było dziedzictwo jednego z mieszkańców tamtejszych. Żeby ujść podejrzenia, w rok dopiero oświadczyłem się owemu obywatelowi, iż chciałbym winnicę jakową niedaleko miasta kupić, ofiarował się przedać jednę ze swoich, jam tę, gdzie była pieczara wybrał, i nie długo targując się zapłaciłem prawie we dwójnasób.
Gdym już był w possessyi, pod pretextem budowania nowego domu, kazałem około owej skały kopać, i gdy ziemię i kamienie odwalono, i już nie wiele trzeba było pracy do odkrycia samego wnijścia, obróciłem gdzieindziej rzemieślników, a sam tejże nocy tam zaszedłszy, odkryłem miejsce. Bojąc się jednakże zaraz wnijść, dla tak długo zamkniętego powietrza, przez dwadzieścia cztery godzin tam nie wchodziłem, ale te dwadzieścia cztery godzin stały mi się wiekiem. Wszedłem nakoniec, i zastałem skład mój nienaruszony, ale xięgi po większej części, tak były zbótwiałe, iż za dotknięciem, rozsypywały się na proch. Szczęściem były niektóre pisane na pargaminie, a między innemi owe kopie o których wyżej wspomniałem, listów Cycerona do Attyka, tegoż xięgi de officiis, de oratore, de finibus, oracyj kilkanaście; Wirgiliusza i Horacyusza poemata.
Oprócz tych rozumnych skarbów, były istotne w złocie i klejnotach. Zniosłem wszystko do blizkiego w winnicy domu, resztę nocy następującej. Aże pieniądze były dawne Rzymskie, nie mające już kursu, bojąc się wieści o znalezionym skarbie, zachowałem je znowu w owej skale; xięgi zaś, jako w owych czasach towar niełakomy, wziąłem z sobą do miasta. Tym sposobem winien mi świat uczony najwyborniejsze starożytności pisma, osobliwie Cyceronowe listy, które już były wcale zginęły. Żeby zaś drugi raz te drogie pisma nie były zatracone, samem je na nowo poprzepisywał, i dotąd wraz z innemi oryginalnemi u siebie mam.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.