Hieron, czyli o tyranji

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ksenofont
Tytuł Hieron
Pochodzenie Sympozjon oraz wybór z pism
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1929
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Artur Rapaport
Tytuł orygin. Ἱέρων
Źródło skany na Commons
Inne Cały zbiór
Indeks stron

HIERON, CZYLI O TYRANJI

I. Poeta Symonides[1] przybył swego czasu do tyrana[2] Hierona.[3] Raz, gdy obaj mieli wolną chwilę, rzekł Symonides:
«Czy nie byłbyś łaskaw, Hieronie, objaśnić mi czegoś, o czem z pewnością wiesz więcej, niż ja».
«A cóż to takiego — Hieron na to, — o czem wiedziałbym lepiej, niż tak mądry człowiek, jak ty?»[4]
S. Wiem ja, żeś był i zwyczajnym obywatelem[5] i teraz jesteś tyranem.[6] Oczywiście więc, kiedyś poznał jedno i drugie z doświadczenia, wiesz lepiej, niż ja, czem różni się u ludzi życie tyrana i zwykłego obywatela, tak pod względem radości, jak i smutku.
H. A możebyś ty, wobec tego, że ciągle jesteś jeszcze zwyczajnym obywatelem, przypomniał mi stosunki prywatnego życia? Myślę, że w ten sposób najlepiej mógłbym ci objaśnić różnicę między jednem a drugiem.
S. Otóż ludzie prywatni, jak o tem (zdaniem mojem) się przekonałem, doznają przyjemności lub nieprzyjemności za pośrednictwem oczu, dzięki zmysłowi wzroku; uszyma odbierają wrażenia słuchowe, zapomocą nosa odczuwają wonie, za pomocą ust smak potraw i napojów. Rozkoszy miłosnych doznają w sposób chyba nam wszystkim wiadomy. Wrażenia zimna, ciepła, twardości, miękkości, lekkości, ciężaru, rozpoznajemy, jak mi się zdaje, calem ciałem i doznajemy przy tem przyjemności lub przykrości. Ze zła lub dobra odczuwamy przyjemność czy przykrość za pośrednictwem samej duszy tylko, a czasem równocześnie odczuwamy duszą i ciałem. Sen też stanowi dla nas przyjemność, tyle przynajmniej, zdaje mi się, czuję, ale jak, czemu, kiedy, z tego jakimś dziwnym sposobem nie umiem, jak widzę, zdać sobie sprawy. Może to nawet nic dziwnego, gdyż wrażenia odbierane po zbudzeniu się wywołują jaśniejsze spostrzeżenia, niż wrażenia senne.
H. Ja więc, Symonidesie, poza tem, co wymieniłeś, nie umiem powiedzieć, jakich innych wrażeń doznaje tyran. Toteż nie wiem, czy istnieje, przynajmniej w tym względzie, różnica między życiem prywatnego człeka i tyrana.
S. Ależ istnieje różnica następująca: tyran doznaje wielorakich rozkoszy za pośrednictwem każdego z wymienionych sposobów, a znacznie mniej ma przykrości.
H. Tak się sprawa nie przedstawia, Symonidesie. Zechciej przyjąć do wiadomości, że tyrani doznają znacznie mniej rozkoszy, niż ludzie prywatni, żyjący w skromnych stosunkach, a są narażeni na znacznie więcej przykrości, i to większych.
S. Nie do wiary to, co powiadasz. Bo i pocóżby w takim razie tylu, i to jeszcze, według powszechnego zdania, najtęższych ludzi pożądało stanowiska tyrana? Czemużby wszyscy patrzyli na tyranów z zazdrością?
H. Bo — na Zeusa — nie znając z doświadczenia warunków jednego i drugiego życia, snują swe myśli o życiu tyrana. Postaram się więc objaśnić ci prawdę słów moich, zacząwszy od wzroku. Albowiem, jeśli mię pamięć nie myli, od tego rozpocząłeś swą mowę. Mianowicie po namyśle dochodzę do przekonania, że w pierwszym rzędzie tyrani doznają uszczerbku w doznawaniu przyjemności za pośrednictwem wzroku. Każdy przecież kraj ma jakąś inną osobliwość godną widzenia. W celu oglądania tychże udają się ludzie prywatni do miast, do jakich im się podoba, lub też na wspólnie obchodzone uroczystości,[7] na których gromadzi się wszystko, co jest najgodniejsze uwagi ludzkiego oka. Tyrani natomiast niebardzo zajmują się oglądaniem. Bo i nie jest bezpiecznem dla nich pójść tam, gdzieby nie mieli górować swą przewagą nad obecnymi,[8] ani też ich posiadłości w domu nie są tak pewne, by mogli je komuś innemu powierzyć[9] i wydalić się z kraju. Strach im bowiem, by równocześnie nie pozbawiano ich władzy i możności pomszczenia się na swych krzywdzicielach. Powiesz na to może: No, wszystkie te rzeczy przychodzą przecie do tyranów, choć siedzą w domu. — Na Zeusa, Symonidesie, niewielka tylko cząstka tego wszystkiego, a mimo to sprzedaje się je tyranom za tak wygórowaną cenę, że ci, co to mają na pokaz, choćby rzecz najdrobniejszą, chcieliby dwór tyrana opuścić po krótkim czasie z zyskiem wielokrotnie większym, niż zarobek, jakiby mogli zebrać od wszystkich ludzi w świecie przez całe życie.
S. W takim razie, jeżeli doznajecie uszczerbku co do wrażeń wzrokowych, to przynajmniej w zakresie zmysłu słuchu cieszycie się uprzywilejowanem stanowiskiem. Nigdy bowiem nie skąpi się wam największej przyjemności słuchowej, to jest pochwały; całe wasze otoczenie chwali każde wasze słowo i każdy wasz czyn. Największej zaś przykrości słuchowej, to jest łajania, ucho wasze nie zna, bo nikt nie ma ochoty prawić tyranowi w oczy nagany.
H. Cóż za radość, myślisz, sprawiają ci, co się złem słowem nie odezwą, kiedy się wie z całą pewnością, że ci wszyscy milczący ludzie żywią względem tyrana złe myśli?[10] Czy ci się może wydaje, iż radość sprawiają głosiciele pochwał, jeśli się podejrzewa, że pochwały swe wypowiadają gwoli pochlebstwa?
S. Oczywiście, Hieronie, w tem wszystkiem przyznaję ci — Zeus mi świadkiem — najzupełniejszą słuszność. Najmilsza jest pochwała ludzi, których wolność nieskrępowana. Ale, widzisz, tego już nie wytłumaczysz żadnemu człowiekowi, że wy nie cieszycie się znacznie większem bogactwem tego, czem się my, ludzie, żywimy.
H. Większość ludzi, Symonidesie, sądzi, że więcej znajdujemy przyjemności w jedzeniu i piciu, niż ludzie prywatni. Wiem o tem. A zdaje się im tak dlatego, ponieważ wyobrażają sobie, że uczta, jaką się przed nami zastawia, przypadłaby im lepiej do smaku, niż potrawy ich stołu; albowiem to, co przekracza miarę zwyczajności, to właśnie stanowi przyjemność. Dlatego też wszyscy ludzie przyjmują uroczystości z radosnem wyczekiwaniem, — wszyscy, oprócz tyranów. Stoły ich bowiem, zawsze nadzwyczaj bogato zaopatrzone, nie okazują w czasie uroczystych obchodów żadnego stopniowania. Skutkiem tego tyrani w porównaniu z ludźmi prywatnymi doznają upośledzenia, jeśli chodzi o odczuwanie tej radosnej nadziei. To po pierwsze; a po drugie — wiem dobrze, żeś i ty tego doświadczył, — im więcej ktoś sobie zastawia potraw, niekoniecznych do zaspokojenia naturalnej potrzeby, tem prędzej odzywa się w nim przesyt i wstręt do jadła. Skutkiem tego także i co do czasu przyjemności doznaje upośledzenia ten, co sobie zastawia bogate uczty, w porównaniu z tymi, którzy żyją skromnym trybem.[11]
S. Ależ, na Zeusa, przez cały ten czas, póki się odczuwa pożądanie, przyjemniej jest spożywać z bogatszej, niż z uboższej zastawy.
H. Nieprawdaż, Symonidesie, że kto najwięcej przyjemności z czegoś doznaje, ten najwięcej to lubi?
S. Bezwątpienia.
H. Czy widzisz większą radość u tyranów, kiedy idą do stołu, czy też u ludzi prywatnych?[12] S. Nie, na Zeusa, naprawdę, że nie; ale nawet, jakby się wielu ludziom zdawać mogło, idą z bardziej kwaśną miną.
H. Cóż dalej? Nie zauważyłeś tych wielu wymyślnych potraw, jakie zastawia się tyranom, ostrych, gorzkich, kwaśnych, i tym podobnych?
S. Owszem, i zdawało mi się nawet, że są przeciwne naturze ludzkiej.
H. Takie potrawy to z pewnością nic innego, jak tylko zachcianki rozpieszczonego i zepsutego zbytnim dostatkiem smaku. Czy nie jesteś tego samego zdania? Bo ja wiem dobrze, że ci, co jadają z przyjemnością — a i ty musisz pewnie o tem wiedzieć, — wcale nie potrzebują takich wymysłów.
S. Pewnie z drogich wonności, jakiemi się nacieracie, więcej mają przyjemności ci, co się do was zbliżają, niż wy sami. Podobnie i nieprzyjemnej woni nie czuje ten, kto się najadł, lecz raczej ci, co się doń zbliżają.
H. Tak więc i z potrawami:[13] ten, kto zawsze, ma ich podostatkiem, bierze bez pożądania. Kto zaś ma jakiś niedostatek, ten właśnie opycha się z przyjemnością, jeśli mu się sposobność nadarzy.
S. Zdaje się, że możność korzystania z rozkoszy miłosnych budzi u was pragnienie stanowiska tyrana. Zajmując je bowiem, możecie mieć przy sobie, co tylko zobaczycie najpiękniejszego.
H. Teraz już powiedziałeś coś takiego, co wierz mi — stanowi nasze największe upośledzenie w porównaniu ze zwykłymi obywatelami. Przedewszystkiem małżeństwo, zawarte z niewiastą z rodu wyższego, tak pod względem majątku, jak i znaczenia, uchodzi za najchlubniejsze, i podobno nie tylko przysparza mężowi przyjemności, ale także i do¬ daje powagi. Na drugiem., miejscu kładziemy małżeństwo z równą. Natomiast spowinowacenie się z rodziną podlejszego stanu uważa się za czyn całkiem hańbiący i niepołączony z żadną korzyścią. Tyran więc, o ile nie pojmie za żonę cudzoziemki,[14] musi z konieczności zaślubić kobietę z niższego stanu, tak, że nie ze wszystkiem jego kochanie szczęśliwe. Względy okazywane przez najdostojniejsze niewiasty sprawiają największą przyjemność; jeśli je okazują niewolnice, nie lubi się tego wcale, jeżeli natomiast grzeszą jakimś brakiem w tym względzie, wywołują tem wybuchy strasznego gniewu i wielkie przykrości. W miłostkach z chłopakami znajduje tyran jeszcze mniej przyjemnośći, niż w kochaniu, którego owocem są dzieci. Bo takie stosunki dopiero w związku z miłością nadzwyczajną sprawiają rozkosz,[15] to chyba wszyscy wiemy. A miłość jest najrzadszym gościem u tyrana. Albowiem miłość nie żywi radosnej tęsknoty za tem, co gotowe pod ręką, lecz za przedmiotem swej nadziei. Podobnie jak nieświadomy tego, co to pragnienie, nie mógłby mieć przyjemności z napicia się, tak i ten, kto nieświadom miłości, nieświadom jest najsłodszych miłosnych rozkoszy.
Tak powiedział Hieron, a na to Symonides ze śmiechem odrzekł: «Co mówisz, Hieronie? więc miłość do chłopaków nie jest tyranowi wrodzona? Czemuż więc miłujesz Dajlochosa, obdarzanego przydomkiem: «najpiękniejszy?»
H. Bo, klnę się na Zeusa, Symonidesie, nie pożądam od niego tej łaski, której tak łatwo — zdaje się — można dostąpić, tylko pragnę uzyskać to, co najmniej przystoi tyranowi.[16] Prawda, miłość moja pragnie takich objawów łaski ze strony Dajlochosa, jakich ludzie, ulegając może przymusowi natury, szukają u pięknych chłopców; ale jeśli pragnę ich dostąpić, to mojem najgorętszem pożądaniem jest dostąpić ich skutkiem jego miłości i dobrej woli; gwałtu zadawać jej nie chcę, raczej sam siebie — zdaje mi się — wolałbym skrzywdzić. U nieprzyjaciół brać gwałtem, to, mojem zdaniem, najsłodsza rozkosz, ale myślę, że u kochanków najslodszemi są objawy łaski, które wypływają z dobrej woli. Albowiem ze strony tego, kto miłuje wzajemnie, słodki jest np. każdy rzut oka, słodkie każde pytanie, słodka każda odpowiedź, a już najsłodsze miłosne kłótnie i sprzeczki. Dostępowanie zaś rozkoszy wbrew woli kochanków podobniejsze jest, zdaniem mojem, do grabieży, niż do miłosnej rozkoszy. Chociaż rozbójnikowi — przecież pewną przyjemność sprawia zysk i świadomość, że wróg się martwi. Tymczasem martwienie kochanej osoby, zdobywanie sobie swą miłością nienawiści, dotykanie się rozgniewanego, to przecież wszystko stanowi już położenie przykre i godne pożałowania. Nieprawdaż? Człowiek prywatny, wiadomo, kiedy mu kochanek czemś się przysłuży, ma wnet dowód na to, że ta łaska jest wynikiem kochania, gdyż wie, iż świadczy mu usługę bez żadnego przymusu; — natomiast tyran nigdy nie może mieć zaufania, że jest kochanym. Wiemy bowiem, że ci, co poddają się naszej woli z obawy, starają się przybrać pozory, jakby ich usługa wynikała z uczucia miłości. Toteż z niczyjej strony nie grozi tyranom tyle zasadzek, co ze strony jednostek, które udawały, że ich najwięcej kochają.
II. S. Ale to wszystko, co powiadasz, to, zdaje mi się, same drobnostki. Wielu przecie z tych, co uchodzą za ludzi w calem tego słowa znaczeniu, dobrowolnie, jak widzę, skazuje się na upośledzenie pod względem pokarmów, napojów i przysmaków, a całkiem stronią od miłosnych rozkoszy.[17] Tem jednakowoż różnicie się znacznie od ludzi prywatnych, że żywicie górne zamiary, wykonywacie je szybko, macie bardzo wiele rzeczy w zbytecznym aż dostatku, posiadacie konie wysokiej doskonałości, zbroje wyróżniające się pięknością, wszelaką obfitość klejnotów i ozdób niewieścich, najwspanialsze domy, i to najdrogocenniej urządzone. Macie jeszcze mnóstwo jak najlepiej wyszkolonych sług, cieszycie się największą mocą szkodzenia wrogom, a pomagania przyjaciołom.
H. Nie, Symonidesie, że większość ludzi daje się zwodzić pozorami stanowiska tyrana, temu się bynajmniej nie dziwię.[18] Bo tłum, jak mi się zdaje, wzrokiem głównie osądza jednych, że szczęśliwi, drugich, że nie. U tyrana to, co uchodzi za cenne dobro, bez żadnej osłony leży otwarte przed okiem wszystkich, przykrości zaś kryją się w tajnikach duszy jego, a tam, w duszy ludzkiej, złożone jest uczucie szczęścia i niedoli. Otóż, że większość taką pomyłkę popełnia, temu się, jak powiedziałem, nie dziwię. Ale że i wy tego nie wiecie, wy,[19] którzy — wedle powszechnego zdania — na przeważającą ilość wypadków głębiej myślą patrzycie, niż okiem, to mi się wydaje dziwnem. Ja zaś, Symonidesie, powiadam ci, — a wiem to dobrze z własnego doświadczenia, — że tyrani z największych dóbr najmniejszej cząstki dostępują, a w największych nieszczęściach posiadają udział największy. Ot przykład: pokój uchodzi wśród ludzi za największe dobro,[20] a jak ogromnie mało mają tyrani z niego; wojna znowu wielkiem jest nieszczęściem, a lwia jej część udziałem tyranów. Prywatnym ludziom np. wolno podróżować, dokąd chcą, o ile państwo ich nie jest na stopie wojennej, i nie obawiać się w drodze śmierci z ręki zabójcy; tyrani natomiast wszyscy wszędzie depcą niejako nieprzyjacielski obszar. Sami bowiem koniecznie muszą się zbroić — takie przynajmniej ich przekonanie — i wiecznie włóczyć ze sobą uzbrojonych.[21] Dalej: ludzie prywatni, jeżeli nawet wyprawią się gdzie do nieprzyjacielskiego kraju, to przynajmniej po powrocie do domu wolno im sądzić, że są w bezpiecznem miejscu; tymczasem tyrani, kiedy do swych miast przybędą, wiedzą, że przebywają wśród najgęstszego roju nieprzyjaciół.[22] Jeżeli wrogie a potężniejsze zastępy pod miasto podstąpią, to ludzie prywatni, zbyt słabi, — swem zdaniem, — do stawiania czoła niebezpieczeństwu na otwartem polu poza murami, przynajmniej po dostaniu się w obręb obwarowań uważają — wszyscy, — że zajęli bezpieczne stanowiska; tyran i we wnętrzu domu swego nie jest poza obrębem niebezpieczeństwa, ale i tu nawet — wedle swego przekonania — strzec się musi jak najbaczniej. Dalej: prywatni doczekają się przerwy w wojnie, bądźto skutkiem zawieszenia broni, bądźto pokoju, a tyran nigdy nie doczeka się pokoju z narodem, nad którym sprawuje władzę tyrańską, nigdy nie może zawierzyć zawieszeniu broni i czerpać otuchy z tej wiary.
Wcale też niepodobne sobie są wojny, które wiodą miasta,[23] i wojny, jakie tyrani z ujarzmionemi przez się ludami prowadzą. Wszelkie możliwe wojenne trudności, na jakie się narażają miasta, ma także i tyran. Bo i one i on muszą być w zbrojnem pogotowiu, mieć się na baczności, narażać na niebezpieczeństwa; tak samo smucą się, jeśli skutkiem klęski spotka ich nieszczęście. Do tego punktu są wojny jednakowe; ale tyrani nie mają już takich przyjemności, jakie niosą z sobą wojny prowadzone przez społeczności miejskie z innemi miastami. Trudno wprost wypowiedzieć, jak wielką rozkosz sprawia miastu zmuszenie nieprzyjaciela do odwrotu, jaką rozkosz budzi pościg, a jaką rzeź wroga, jakiem uczuciem dumy napawają się na myśl o tem dziele, jak świetną sławę sobie przypisują, co za radość z przekonania, że podnieśli potęgę państwa. Każdy podaje, że wziął udział w układaniu planu i że zabił moc wrogów; trudnoby nawet było doszukać się szczegółu nieprzesadzonego kłamstwem, powiadają, że zabili więcej nieprzyjaciół, niż ich wogóle rzeczywiście padło, — czemś tak pięknem wydaje im się znaczne zwycięstwo. Jeżeli zaś tyran zacznie coś podejrzywać i przekona się, że istotnie niektórzy występują przeciw niemu czynnie, to wie, że ich zabiciem potęgi państwa nie pomnoży, i rozumie, że pomniejszy liczbę swych poddanych; ani nie może się radować, ani nie szczyci się swem dziełem; przeciwnie, nawet pomniejsza, o ile tylko może, znaczenie tego wypadku i równocześnie ze swą czynnością stara się usprawiedliwić, że prawa nie gwałci. Tak to nawet jemu samemu czyn ten pięknym się nie wydaje. A kiedy zginą ci, co w nim obawę wzbudzili, mimo to jego otucha i pewność siebie nie rosną, lecz ostrożność jego jest jeszcze czujniejsza, niż przedtem. Przez całe swe życie prowadzi tyran bezustanku tę wojnę, o której mówię.
III. Przypatrz się znowu tej miłości, jaka jest dostępna dla tyrana. Przedewszystkiem zastanówmy się, czy miłość liczy się do wielkich dóbr ludzkich. Przecież ludzie, jeśli kogoś miłują, z przyjemnością widzą jego obecność, z przyjemnością świadczą mu przysługi, tęskhią za nim, gdy się czasem oddali, z największą radością witają jego powrót, wspólnie z nim cieszą się z jego szczęścia, ze wspólną śpieszą pomocą, gdy zobaczą, że mu grozi nieszczęście. Istotnie, i państwa nie przeoczyły tego, iż miłość to największy i najsłodszy skarb ludzki. Przynajmniej wiele państw jedynie zabójstwo cudzołóżcy puszcza płazem, wychodząc — rzecz jasna — z założenia, że taki człowiek niszczy miłość między mężem a żoną. Bo, kiedy kobieta ulegnie skutkiem jakiegoś nieszczęsnego wypadku, wcale nie traci z tego powodu szacunku męża, jeżeli tylko, jego zdaniem, miłość jej została nietknięta. Być kochanym uważam za tak wielkie dobro, iż wierzę, że w istocie siłą samej bezwładności spływa na kochanego łaska bogów i ludzi. Takiego to skarbu nie posiadają tyrani, pod tym względem są najwięcej między wszystkimi upośledzeni. A jeśli chcesz, Symonidesie, przekonać się o prawdzie słów moich, to zastanów się w następujący sposób. Przecież za najmocniejszą miłość uchodzi to uczucie, jakiem rodzice kochają dzieci, dzieci rodziców, bracia braci, żony mężów, a druhowie druhów. Jeśli więc zechcesz rozważyć, to się przekonasz, że najwięcej darzy się takiem uczuciem łudzi prywatnych, gdy tymczasem wielu tyranów kazało swe dzieci stracić, wielu zaś zginęło z rąk rodzonych dzieci; wielu braci na stanowisku tyrańskiem wymordowało się wzajemnie, niejednego tyrana zgubiła własna żona, niejednego przyjaciele, i to rzekomo najszczersi. Jakżeż więc można przypuszczać, że tyranów kocha ktoś inny, kiedy ich swą nienawiścią prześladują ci, których już sama natura najwięcej do kochania zniewala i prawo przymusza?
IV. A dalej: ten, kto cierpi brak tak cennego dobra, jakiem jest zaufanie, nie jest-że upośledzony? Jakiż związek może być miły bez wzajemnego zaufania? gdzież ciepło w stosunku męża do żony bez zaufania? jakiż sługa może być miły, gdy nie budzi zaufania? Tego to uczucia zaufania do kogoś tyran ma najmniej, gdyż nawet pokarmom i napojom przez całe życie nie dowierza, lecz zanim bogom z początku ofiarę złożą, naprzód każą sługom kosztować, obawiając się, skutkiem swego niedowierzania, by nie zjedli lub nie wypili czegoś szkodliwego. A dalej: dla wszystkich innych ludzi najcenniejszym skarbem jest ojczyzna. Albowiem obywatele bez żadnego żołdu stanowią dla siebie straż przyboczną przeciw niewolnikom, są też sobie wzajemnie ochroną przeciw złoczyńcom, by nikt z pomiędzy obytvateli nie zginął gwałtowną śmiercią. A tak daleko posuwają swą ostrożność, że wielu ogłosiło prawo, iż nietylko ten, kto splamił się zabójstwem, jest nieczysty, ale także każdy, co z nim przestaje. Toteż dzięki swej ojczyźnie pędzi bezpieczny żywot każdy z obywateli. U tyranów natomiast i ta sprawa przedstawia się wprost naodwrót. Zamiast bowiem pomsty za nich, oddają miasta wielką cześć zabójcy tyrana,[24] zamiast wzbronienia im wstępu do świątyni, jak zabójcom ludzi prywatnych, zamiast wzbronienia im wstępu — powtarzam — miasta stawiają w świątyniach posągi tych, którzy się takiego czynu dopuścili.[25]
Myślisz może, że tyran, posiadając mienie większe, niż ludzie prywatni, więcej też ma z niego pociechy, lecz i ta sprawa, Symonidesie, przedstawia się inaczej. Podobnie jak dla atletów nie stanowi to pociechy, że mają przewagę nad zwyczajnymi ludźmi, ale martwią się, jeśli nie mają przewagi nad współzawodnikami, tak i dla tyrana nie jest pociechą, kiedy się pokaże, iż posiada więcej, niż ludzie zwyczajni, ale smuci się, jeżeli posiada mniej, niż inni tyrani; w tych bowiem widzi swych współzawodników w igrzyskach majątkowych. Żadne też pragnienie nie spełnia się tyranowi prędzej, niż człowiekowi prywatnemu. Człowiek prywatny bowiem pożąda domu, czy pola, czy niewolnika, — tyran zaś — miast, lub wielkich obszarów ziemi, lub portów albo grodów warownych, a spełnienie tych życzeń jest połączone ze znacznie większemi trudnościami i niebezpieczeństwami, niż urzeczywistnienie pragnień prywatnego człowieka. Nawet między zwyczajnymi obywatelami nie ujrzysz tylu biedaków, ilu między tyranami, gdyż o tem, co dużo, a co mało, rozstrzyga nie liczba, ale potrzeby. Toteż to, co przekracza ilość wystarczającą, to jest «dużo», — «mało» zaś jest, gdy nie starczy na zaspokojenie potrzeb. Otóż u tyrana dostatki mniej starczą na opędzenie koniecznych wydatków, niż u zwyczajnego obywatela. Ci bowiem mogą swe wydatki na codzienne potrzeby dowolnie obcinać, a dla tyranów jest to niedopuszczalne. Albowiem największe i najkonieczniejsze wydatki łożą na ochronę swego życia, ich zaś ograniczenie równa się śmierci. A następnie, jeśli kto uczciwie zarobić może na swe potrzeby, to czemuż mielibyśmy się nad nim litować jako nad biedakiem? Czyż niesłuszna uważać za biedaków tych, których potrzeba zniewala do uciekania się do złych i niegodnych pomysłów celem ratowania życia? Otóż tyrani widzą się zmuszonymi popełniać moc grabieży niesprawiedliwych na świątyniach i ludziach skutkiem tego, że wiecznie potrzebują pieniędzy na konieczne wydatki. Bo muszą albo, jakby podczas wojny, wiecznie utrzymywać wojsko, albo, w przeciwnym razie, zginąć.
V. Wymienię ci, Symonidesie, inną jeszcze przykrość tyranów. Mianowicie wcale nie gorzej, niż zwyczajni obywatele, poznają ludzi zacnych i mądrych i sprawiedliwych. Tych, miasto szanować, obawiają się: mężnych boją się, by się nie ważyli na jakiś śmiały krok w obronie wolności, mądrych zaś, by czego nie wymyślili, a sprawiedliwych, by tłum nie zapragnął ich na swoich kierowników. Jeśli więc takie jednostki ze strachu cichaczem usuną z drogi, to jakież im towarzystwo zostaje? Chyba tylko niesprawiedliwych, rozpustnych i niewolniczo uległych? Niesprawiedliwi cieszą się zaufaniem, gdyż — podobnie jak tyrani — lękają się, by miasta, odzyskawszy kiedyś swą wolność, nie położyły na nich swej ciężkiej ręki;[26] rozpustni znowu zawdzięczają tyranom swą władzę w danej chwili, a niewolnicze dusze nawet nie pragną wolności. Więc przykrością wydaje mi się i ta okoliczność, że innych uważa się za dobrych ludzi, a musi się przestawać z innymi.
Jeszcze jedno: Tyran także musi miłować swe państwo, bez niego bowiem nie mógłby ani utrzymać się, ani być szczęśliwym. Tymczasem stanowisko tyrana zmusza do wrogiego usposobienia nawet wobec własnej ojczyzny. Mianowicie nie miło im wyrabiać dzielność u współobywateli i starać się o dobre ich uzbrojenie, lecz z większą radością wywyższają w tym względzie obcych ponad rodaków, i z nich tworzą sobie przyboczne straże.[27] Co więcej, jeśli w urodzajnych latach powstaje nadmiar wszelakich dóbr, nawet i wtedy tyran wspólnej radości nie dzieli. W uboższych bowiem miałby, swem zdaniem, uleglejszych poddanych.
VI. Chciałbym ci jeszcze, Symonidesie, opowiedzieć o przyjemnościach, jakich zażywałem za czasów, kiedy byłem zwyczajnym obywatelem, a których widzę się pozbawionym teraz, gdy zostałem tyranem. Bawiło mnie obcowanie z rówieśnikami, a ich bawiło obcowanie ze mną, sam byłem dla siebie towarzystwem, ilekroć pragnąłem spokoju, brałem udział w ucztach, częstokroć aż do zapomnienia wszystkich w życiu ludzkiem możliwych dolegliwości, częstokroć aż do zatopienia swej duszy w śpiewie, wesołości i tańcu, częstokroć aż u mnie wszystkich obecnych zbudziła się chętka do snu. Teraz zaś jestem pozbawiony takich, coby się mem towarzystwem bawili, gdyż niewolników mam za towarzyszy, zamiast przyjaciół,[28] — pozbawiony i sam przyjemności z obcowania z nimi, gdyż żadnej nie widzę u nich dla siebie życzliwości; a upijania się i snu wystrzegam się zarówno jak zasadzki. Obawiam się tłumu, obawiam się samotności,[29] lękam się pozostać bez straży, a lękam się i samej straży, nie chciałbym mieć dookoła swej osoby niezbrojnych, a nie mogę z przyjemnością patrzyć na uzbrojonych;[30] — przecież to jest okropne położenie. A to, że się więcej ufa obcym, niż obywatelom, barbarzyńcom, niż Hellenom, że się pragnie z wolnych mieć niewolników, a musi niewolników zamieniać na wolnych,[31] — nie jest-że to wszystko dowodem opętania duszy przez strach? Trzeba zaś wiedzieć, że strach, gnieżdżący się w duszy, nietylko sam jest przykrem uczuciem, ale także, idąc w ślad za tobą, niszczy wszelkie przyjemne uczucia.[32] Jeśli ty także znasz wojny z doświadczenia i stałeś kiedy w szyku naprzeciw nieprzyjacielskiej falangi, to przypomnij sobie, jakie wówczas wybierałeś sobie potrawy i jakim snem zasypiałeś. Jak przykre było wtedy twoje położenie, takie jest i położenie tyrana, i jeszcze straszniejsze. Albowiem tyrani w myśli swej widzą wrogów nietylko wprost przed sobą, ale i wszędzie dookoła siebie.
S. Doskonałe, mojem zdaniem, były niektóre twoje powiedzenia. Prawda, że wojna jest czemś okropnem, ale mimo to my, Hieronie, kiedy jesteśmy na wojnie, stawiamy przed sobą warty i za niemi śmiało spożywamy posiłek lub pokrzepiamy się snem.
H. Na Zeusa, Symonidesie, przed niemi stoją na straży prawa, skutkiem czego obawiają się o siebie samych i o was; tyrani natomiast mają straże najęte za zapłatę, niby żniwiarzy. Powinno się umieć wzbudzić w straży przedewszystkiem wierność, raczej wierność, niż co innego. A znacznie trudniej znaleźć jednego wiernego, niż wielu robotników do jakiegobądź dzieła, tem bardziej, że do straży zgłaszają się dla zarobku, a mogą w krótkim czasie na zabiciu tyrana zyskać znacznie więcej, niż dostać od tyrana za długi czas straży.[33] — Mieniłeś nas szczęśliwymi, jakobyśmy najlepiej mogli popierać przyjaciół, a szkodzić wrogom, ale i ta sprawa przedstawia się inaczej. Jakże możesz kiedy uwierzyć, że wspierasz przyjaciela, kiedy wiesz, że ten, kto najwięcej bierze od ciebie, radby jak najprędzej zejść ci z oczu? Bo jeśli kto dostanie coś od tyrana, nigdy nie uważa tego za swą własność, zanim się nie wydostanie poza obręb jego potęgi. Jakże też mógłbyś powiedzieć, że tyrani mają najwięcej możności szkodzenia wrogom, kiedy dobrze o tem wiedzą, że ich wrogami są wszyscy, co podlegają ich tyranji, a tych wszystkich pozabijać lub więzić niepodobna;[34] bo nad kim będą sprawować rządy? Przeciwnie, mimo świadomości, że to są wrogowie, jest zmuszony przestawać z nimi, a równocześnie mieć się przed nimi na baczności. Ciężko tyranom — bądź tego pewny, Symonidesie, — patrzyć na żyjących obywateli, których się obawiają, ale ciężko też ich zabijać. Podobnie to jak z koniem szlachetnym a budzącym obawę, że może stać się powodem nieszczęścia; trudno go zabić ze względu na jego zalety, i trudno korzystać z niego żywego, mając się na baczności, by w niebezpieczeństwie nie doprowadził do jakiegoś nieszczęścia.[35] Tak też i z każdą inną rzeczą, która nastręcza trudności a jest użyteczna: posiadanie jej sprawia kłopot właścicielowi, a tak samo boli utrata.
VII. S. Cześć — widno — to wielka rzecz, Hieronie. Ludzie chciwi czci podejmują się wszelkich trudów i wszelkim niebezpieczeństwom stawiają czoło. I wy, widać, tak namiętnie dążycie do tyranji, mimo wszystkich przez ciebie wymienionych dolegliwości, aby dostąpić czci i aby wam wszyscy wszystkie wasze rozkazy spełniali z usłużnością nieznającą wymówek, oglądali się na was, wstawali przed wami ze swych miejsc, ustępowali z drogi, by całe wasze otoczenie okazywało wam szacunek słowem i czynem. Tak bowiem zachowują się poddani wobec tyranów i wogóle wobec każdego, kogo w danej chwili czcią otaczają. I, mojem zdaniem, Hieronie, tem różni się mąż od innych stworzeń, to jest pragnieniem czci. Bo pokarmem, napojem, snem, miłością prawdopodobnie rozkoszują się wszystkie stworzenia jednako, tymczasem pragnienie sławy nie jest wrodzone bezrozumnym zwierzętom, ani też wszystkim ludziom. Najwięcej różnią się od bydła ci, którzy mają wrodzoną miłość czci i chwały; to już nie ludzie tylko, ale mężowie — takie o tem powszechne zdanie. Toteż słusznie, według mego zapatrywania, nie tchórzycie przed tem, co znosicie, skoro oddawana wam cześć wyróżnia was ponad resztę ludzi, żadna bowiem — zdaje się — inna rozkosz ludzka nie zbliża się bardziej do boskości, jak radość wypływająca ze świadomości, że się jest przedmiotem czci.
H. Ależ, Symonidesie, objawy czci okazywane tyranom wyglądają mi na podobne do tych ich rozkoszy miłosnych, których wartość ci wyjaśniłem. Mianowicie ani względów ze strony tych, co nie czuli wzajemnej miłości, nie uznaliśmy za objawy łaski, ani też gwałtem wymuszona rozkosz miłosna nie wydawała się nam rozkoszą. Tak samo i względy okazywane przez ludzi przejętych obawą nie są objawami czci. Bo jakżeż moglibyśmy utrzymywać, że ktoś, gwałtem zmuszony do powstania ze swego siedzenia, wstaje z chęci okazania swej czci dla swego gwałciciela, albo że ten, kto ustępuje z drogi silniejszemu, ustępuje dla okazania czci swemu gwałcicielowi? Wielu nawet dary posyła ludziom przez siebie znienawidzonym, i to w takiej chwili, kiedy najwięcej obawiają się doznać z ich strony czegoś złego. Ale ja sądzę, że słusznie możnaby uważać te postępki za objawy niewolniczego sposobu myślenia; mojem zdaniem, cześć wypływa z uczuć wręcz przeciwnych. Mianowicie, kiedy ludzie dojdą do przekonania, że jakiś mąż posiada możność świadczenia dobrodziejstw i spodziewają się po nim niejednego dobrego, to wtedy mają na ustach jego pochwały, patrzą na niego, jak na jakiś skarb rodzimy, własny, dobrowolnie ustępują mu z drogi i wstają przed nim ze swych siedzeń, a czynią to z miłości, nie ze strachu, wieńczą go z powodu jego wobec wszystkich okazywanych zalet i powszechnej dobroczynności i obdarzają go chętnie.[36] Ci właśnie, mojem zdaniem, okazują prawdziwą cześć temu, do kogo się. z takiemi objawami odnoszą, a uznawany za godnego takich objawów doznaje czci istotnie. I ja tak czczonego mienię szczęśliwym. Bo widzę, że otoczenie nań nie czyha, ale strzeże go przed złym przypadkiem, że szczęśliwe pędzi życie, bez strachu, zawiści i niebezpieczeństwa. Tyran zaś — wierz mi Symonidesie — spędza noc i dzień, jakby przez wszystkich ludzi za swe nieprawości na śmierć skazana jednostka.
S. Czemuż to, Hieronie, — kiedy tyranja jest tak uciążliwa i ty zdajesz sobie z tego sprawę, — nie pozbywasz się takiego nieszczęścia ani ty, ani nikt inny, kto raz sobie zdobył tyranję, nie porzucił jej, jeżeli to od niego zależało.
H. Albowiem, Symonidesie, i pod tym względem jest tyranja bardzo nieszczęśliwa. Bo któryż kiedy tyran mógłby nastarczyć, mając zwrócić te skarby, jakie zabrał,[37] jakżeby miał odpokutować więzieniem za tylu, których do więzienia wtrącił, jakże za pokutę tyle dusz straci, ilu ludzi sam stracić kazał. Jeśli dla kogokolwiek jest korzystnem powiesić się, to, wierz mi, dochodzę do przekonania, że najkorzystniejszem jest to dla tyrana, gdyż jemu jedynie nie przynosi korzyści ni posiadanie, ni pozbycie się kłopotów.[38]
VIII. S. Nie dziwię się, Hieronie, twej niechęci do tyranji; pragnąłeś miłości ludzkiej, a tyranja ci w tem — zdaniem twojem — stoi na przeszkodzie. Mnie wszakże wydaje się, iż potrafię ci wytłumaczyć, że władza w niczem nie przeszkadza temu, aby być miłowanym; przeciwnie nawet, jest pod tym względem bardziej uprzywilejowana, niż stanowisko prywatnego człowieka. Rozważając, czy to prawda, zwracajmy uwagę nie na pytanie, czy władca dzięki większej potędze i więcej łask świadczyć może, lecz jeśli tyran i człowiek prywatny czynią to samo, zastanów się nad tem, kto z nich obu za ten sam czyn większą zbiera wdzięczność. Zacznę od najdrobniejszych przykładów. Dajmy na to, że władca i człowiek prywatny do spotkanej osoby pierwszy uprzejmie przemawia. Czyja przemowa, twem zdaniem, bardziej tę osobę ucieszy? Przypuśćmy dalej, że obaj tego samego pochwalą; czyja pochwała wzbudzi większą radość? Niech jeden i drugi zaszczyci kogoś zaproszeniem na uroczystość składania ofiary. Czyje zaproszenie będzie wdzięczniej przyjęte? Niech jednakową obaj otoczą opieką chorego. Czyż nie jest jasnem, że pomocne usługi potężniejszych także i większą uciechę budzą? Obaj dadzą jednakowe dary. Nie jest-że i w tym wypadku jasnem, że połowa łaski najpotężniejszych ma większe znaczenie, niż cały dar zwyczajnego obywatela? Mnie się nawet zdaje, że boska jakaś łaska i cześć towarzyszy władcy.[39] Nie żeby czyniła go piękniejszym, ale z większą przyjemnością patrzymy na tego samego człowieka, kiedy jest obdarzony władzą, niż kiedy jest zwyczajnym obywatelem, i bardziej nas cieszy rozmowa z tymi, co większej od nas czci zażywają, niż z tymi, co stoją narówni z nami. A nawet kochankowie — mowa o miłostkach dała ci sposobność do zrobienia tylu gorzkich uwag o położeniu tyrana w tym względzie — bynajmniej nie odwracają się ze wstrętem od wieku władcy, ani nie dbają o osławione stanowisko tego, z którym przypadkiem obcują. Albowiem właśnie cześć, która go otacza, również i ich takim blaskiem opromienia, że wszystko niemiłe w cień przed nim znika, a wszystko miłe jeszcze jaśniej świeci. Kiedy więc jednakowe usługi z całą pewnością przynoszą wam większą wdzięczność, to przecież wypada, byście byli znacznie więcej kochani od ludzi prywatnych, wobec tego, że możecie więcej swą działalnością pomóc i macie z czego więcej dawać darów.
H. Na Zeusa! Bo my, Symonidesie, jesteśmy bardziej niż ludzie prywatni w tem przymusowem położeniu, że działamy w sposób, który ściąga na ludzi nienawiść. Musimy ściągać pieniądze, ażebyśmy mieli z czego opędzać najpotrzebniejsze wydatki, musimy przymuszać ludzi do strzeżenia tego, co wymaga straży, karać złoczyńców, nie pozwalać swawolnikom na wybryki. A kiedy chwila wymaga szybkiej wyprawy pieszo czy drogą morską, trzeba bezwzględnej kary na opieszałych. Tyran też nie może obejść się bez najemnych żołdaków, a dla obywateli niema większego ciężaru do zniesienia, niż ten; gdyż, ich zdaniem, tyran utrzymuje najemników nie dla ochrony obywatelskiej równości, ale dla wywyższenia swojej osoby.
IX. S. Ależ Hieronie, żeby o to wszystko nie trzeba się starać, tego nie mówię. Wszak niektóre z tych czynności wiodą, zdaje mi się, prosto do nienawiści, inne zaś całkiem pewno do miłości. Naprzykład tłumaczyć, co jest dobrem, i chwalić i czcić tego, kto najdoskonalej takie rzeczy spełnia, jest czynnością, która wiedzie do miłości, natomiast ostra nagana, przymus, kara, kaźń, muszą prowadzić raczej do nienawiści. Otóż ja twierdzę, że karanie tego, co się bez przymusu obejść nie może, powinien władca oddać w cudze ręce, a nagrody powinien rozdzielać osobiście. Że to byłoby dobre urządzenie, stwierdza doświadczenie. Naprzykład, jeśli chcemy sobie urządzić zawody chórów, to nagrody wyznacza najwyższa władza, ale zbieranie chórów powierza się przodownikom chóru, innych znowu zadaniem jest uczenie lub wywieranie przymusu ną takich, którzy dopuszczą się jakiegoś uchybienia.[40]
Otóż już na tym przykładzie widać: czynność z zakresu łaski wykonał władca, a coś wręcz przeciwnego załatwili inni. Cóż więc stoi na przeszkodzie temu, by także i w innych sprawach, w sprawach państwowych, w ten sposób postępować? Mianowicie wszystkie miasta[41] dzielą się na fyle, inne na mory, inne znowu na lochy,[42] a każda taka część ma swego przełożonego. Jeśliby więc im, tak samo jak chórom, wyznaczyć nagrody za dobre uzbrojenie, karność, umiejętność jazdy konnej, silę na wojnie a sprawiedliwość w stosunkach prawnych między sobą, lo prawdopodobnie na wyścigi przestrzeganoby tego i ćwiczonoby się w tem z wielkiem natężeniem. I na Zeusa, pragnąc czci, prędzejby ruszali tam, dokądby wołała potrzeba, i pieniądze prędzejby wpłacali, kiedyby chwila tego wymagała. Także rolnictwo — najpożyteczniejsze zajęcie, a przecież zwykle bez żadnego współzawodnictwa uprawiane — porobiłoby wielkie postępy, jeśliby ktoś wyznaczył, według ról czy wsi, nagrody dla tych, co najlepiej swą ziemię obrabiają, i niejedną korzyść odnieśliby obywatele, którzyby się całą siłą do tego zajęcia zwrócili.[43] Albowiem i dochody wzrosłyby, i obyczajność jest częstszą towarzyszką pracowitości. Mianowicie u ludzi zajętych pracą mniej się przytrafia występków. Jeżeli także i handel przynosi państwu pożytek, to należałoby czcić takiego, co w tej dziedzinie najwięcej pracuje, a uczczenie nagrodą takiego człowieka gromadziłoby jeszcze więcej kupców. A jeśliby się pokazało, że cieszy się czcią wynalazca jakiegoś nowego dochodu, który nie powoduje żadnej przykrości dla nikogo, to i przemyśliwanie nad takiemi zagadnieniami nie leżałoby odłogiem.[44] Krótko mówiąc, jeśliby we wszystkiem bez żadnej wątpliwości było znanem, że kto wprowadza coś dobrego, ten bez czci nie ostanie, zachęciłoby to wielu do wysilania swej myśli nad wynalezieniem czegoś dobrego. A kiedy wielu będzie się o to troszczyło, koniecznie musi się i więcej wynajdywać i więcej doprowadzać do skutku. Boisz się może, Hieronie, że, wyznaczając nagrody w tak wielu wypadkach, narazisz się na wiele wydatków; zastanów się więc nad tem, że niema tańszych towarów, niż te, które ludzie kupują za nagrody. Widzisz, jak w zawodach konnych, gimnicznych i chóralnych małe nagrody powodują wielkie wydatki, wiele trudów i staranności.[45]
X. H. Trafne mi się wydają, Symonidesie, te twoje uwagi. A masz-że co do powiedzenia o tem, jakby urządzić się z najemnymi żołdakami, by ich utrzymywaniem nie budzić nienawiści? Twierdzisz może, iż władca, który sobie zaskarbił miłość, całkiem już nie będzie potrzebował przybocznej straży?
S. Owszem, na Zeusa, będzie jej potrzebował. Wiem ja, że u wielu ludzi przytrafia się to samo, co u koni: w im większej obfitości mają to, co jest niezbędne, tem są butniejsi. Takich to do opamiętania się może lepiej doprowadzić strach przed zbrojną silą. Ludziom zaś pod każdym względem doskonałym niczem nie mógłbyś, zdaje mi się, przynieść tak wielkiej korzyści, jak właśnie trzymaniem najemnych żołdaków. Utrzymujesz ich oczywiście dla straży koło swej osoby, — bo wielu już panów zginęło gwałtowną śmiercią z rąk niewolników. Jeżeliby więc, po pierwsze, jednem z zadań nakazanych najemnikom z uzasadnieniem, że są przyboczną strażą obywateli, była obrona wszystkich na wypadek dostrzeżenia czegoś — są przecież (wiemy to wszyscy) złoczyńcy po miastach, — jeżeli więc, powtarzam, otrzymaliby rozkaz strzeżenia obywateli, to ci zrozumieliby, że mają z nich w tym względzie korzyść. Prócz tego mogliby najemnicy doskonale zapewnić spokój i bezpieczeństwo robotnikom na polu i trzodom, zarówno twoim własnym, jak i w całym kraju.[46] Potrafią także, strzegąc odpowiednich miejscowości,[47] umożliwić obywatelom zyskanie wolnego czasu, który mogą obrócić na własne zajęcia prywatne. A dalej: któż jest bardziej przygotowany do przewidywania i odpierania skrytych i nagłych napadów wroga, niż ci, co zawsze są pod bronią i w szeregach? Ale nawet i na wyprawie wojennej niema dla obywateli nic pożyteczniejszego, niż najemni żołdacy. Naturalnie bowiem są najbardziej przygotowani do podejmowania za nich trudów, niebezpieczeństw i wart. Nie musząż pograniczne miasta[48] żywić najgorętszych dążności pokojowych skutkiem takiej stałej siły zbrojnej? Stała siła zbrojna bowiem najlepiej potrafi strzec dobra przyjaciół i niszczyć potęgę nieprzyjaciół. A kiedy już obywatele zrozumieją, że najemnicy nic złego nie czynią niewinnym, a trzymają w ryzach tych, co knują złośliwe zamiary, są obroną dla pokrzywdzonych, dbają o obywateli z narażeniem na szwank swego zdrowia, to przecież łożyliby i na nich z największą ochotą; — nie może być inaczej. Bo i sami[49] także, dla błahszych celów, niż te, utrzymują sobie straże.
XI. Należy też, Hieronie, bez wahania i z własnej szkatuły łożyć na wspólne dobro. Nawet, mojem zdaniem, wydatki państwowe tyrana są bardziej celowe, aniżeli wydatki na osobiste jego potrzeby. Rozważmy to szczegółowo. Jak myślisz? co byłoby dla ciebie zaszczytniejsze: czy dom niesłychanym wkładem ozdobiony, czy całe miasto zaopatrzone w mury, świątynie, krużganki i porty? Kiedy pokazałbyś się oczom nieprzyjaciół groźniejszym: czy sam ustroiwszy się w najstraszniejszą zbroję, czy mając za sobą całe miasto w dobry oręż zbrojne? W jakiś sposób pomnożyłbyś swe dochody: czy tylko swoje własne powiększając mienie, czy też dbając o to, by powiększało się mienie wszystkich obywateli? Gdyby zaś za najpiękniejsze i najzaszczytniejsze zajęcie uważać chów koni wyścigowych, to, jak ci się zdaje, co raczej przyniesie chlubę: czy jeślibyś ty sam z wszystkich Hellenów najwięcej wystawił zaprzęgów i posłał na zawody, czy też jeśliby z twojego państwa największa ilość obywateli zajmowała się chowem koni i stanęła do zawodów? I jak sądzisz: czy piękniej jest zwyciężać dzielnością zaprzęgu, czy też szczęściem i dobrobytem państwa, nad którem władasz? Ja bowiem twierdzę, że tyranowi nie przystoi nawet iść w zawody z obywatelami. Albowiem zwycięstwo twe nie wzbudzi podziwu, tylko zawiść, że łożysz na wydatki z tego, coś zdarł z wielu gospodarstw, jeśli zaś ciebie zwyciężą, staniesz się przedmiotem powszechnego pośmiewiska. Nie, ja ci powiadam, Hieronie, godnemi ciebie zapasami to współzawodnictwo z innymi naczelnikami państw; jeżeli państwo, któremu przewodniczysz, uczynisz wśród nich najszczęśliwszem, — wierz mi — wyszedłeś zwycięsko z najpiękniejszych i najwspanialszych, jakie ludzie znają, zawodów. A przedewszystkiem zyskałbyś stąd natychmiast miłość ludzi podległych twym rządom, której właśnie tak bardzo pragniesz. Dalej, nie jednego herolda[50] twego zwycięstwa znajdziesz, lecz wszyscy ludzie będą głosić cześć twej cnoty.
Wobec swej sławy, będziesz przedmiotem miłości nietylko ludzi prywatnych, ale i wielu państw, przedmiotem podziwu nietylko jednostek, ale i wszystkich społeczeństw. Mógłbyś bez obawy o własne bezpieczeństwo udać się, dokądbyś chciał, celem zwiedzenia czegoś; mógłbyś tam gwoli oglądania zabawić. Zawsze bowiem otaczałby cię tłum ludzi, chcących się popisać przed tobą tem, co ktoś ma mądrego, pięknego, czy dobrego, a nawet pragnących ci służyć. Każdy obecny byłby twoim sprzymierzeńcem, każdy nieobecny pragnąłby cię zobaczyć. Toteż byłbyś dla ludzi przedmiotem nietylko kochania, ale także i pożądania; nie starałbyś się uwodzić pięknych, ale musiałbyś sam trzymać się mocno, by nie dać się uwieść; nie tybyś się obawiał, lecz innych doprowadzałbyś do obawy, żeby ci się coś złego nie stało. Miałbyś poddanych ożywionych dobrą wolą i widziałbyś ich życzliwą troskę o twoją osobę, a w razie niebezpieczeństwa oglądałbyś ich jako walczących nietylko przy tobie, ale i przed tobą, i to z wielką gorliwością. Uznawanoby cię godnym wielu darów, a tj’ nie byłbyś w kłopocie, z jakim życzliwym przyjacielem mógłbyś się niemi podzielić, gdyż wszyscy podzielaliby twą radość z twego powodzenia, w twojej obronie walczyliby tak, jak w swojej własnej. Jak własne skarby służyłyby ci wszystkie majątki przyjaciół.
Bądź więc dobrej myśli, Hieronie. Wzbogacaj przyjaciół; siebie bowiem przez to wzbogacisz. Podnoś potęgę państwa; sam sobie bowiem potęgi przysporzysz. Staraj się o sprzymierzeńców dla państwa; ojczyznę uważaj za swój dom, obywateli za przyjaciół, przyjaciół za swoje dzieci, a dzieci swe ceń narówni ze swem życiem, a tych wszystkich staraj się przewyższyć dobrodziejstwami. Bo jeśli w świadczeniu dobrodziejstw przyjaciołom twoje będzie zwycięstwo, nie zdołają ci dotrzymać wrogowie. Jeśli to wszystko czynić będziesz, dostanie ci się, wierz mi, najpiękniejszy i najszczęśliwszy skarb w udziele. Mianowicie szczęście twoje nie będzie budziło zawiści.




  1. Symonides (556—468 przed Chr.) z wyspy Keos (Cyklada na wschód od Sunjon, pd.-wsch. przylądka Attyki), znakomity przedstawiciel greckiej liryki chóralnej. Utwory jego nie zachowały się; znane są pod jego imieniem (nieautentyczne jednak) epigramy na cześć wojowników greckich z pod Termopil. Z Keos przybył do Aten, do tyrana Hipparcha, syna Pizystrata. W 514 r. bawił w Tesalji. Po wojnach perskich (sławił elegją poległych pod Maratonem) przebywał aż do swej śmierci na dworach władców sycylijskich.
  2. Tyran jest to król nie z łaski bożej, ani «z woli ludu», lecz władca na podstawie rewolucyjnej, ani nie oparty o prawo, ani nie mający władzy uzasadnionej stosunkami politycznemi lub opierającej się o jakieś klasy społeczne czy partje. Dlatego na Sycylji dynastje tyranów nie przetrwały nigdy dwóch generacyj.
  3. Hieron początkowo tyran miasta Gela, kolonji założonej na pd. wybrzeżu Sycylji przez Rodyjczyków i Kretejczyków ok. 680 r. przed Chr. Znacznie większą rolę odgrywały w Sycylji Syrakuzy, kolonja koryncka na południowo wschodniem wybrzeżu Sycylji, założona w VIII wieku przed Chr. Podwaliny pod wielkość Syrakuz kładzie tyran Gelon (z Geli). Po nim następuje Hieron I (478—467), brat jego, wyżej wspomniany tyran Geli. Rozszerza wpływ Syrakuz na pd. Italję, ratuje Kampanię przed Etruskami, pobiwszy ich flotę (474 przed Chr.) pod Cumae (opodal Neapolu). — Następca Hierona, brat jego, okrutny Trazybul, traci władzę na rzecz demokracji w 465 r. — Nasza rozmowa odbywa się więc w Syrakuzach przed 468 r., poeta liczy zgórą 80 lat. Za czasów Xenofonta znów rządzi w Syrakuzach tyran. Syrakuzański oficer Dionizjos (ur. 430 r.) zdobywa władzę w 405 r., umiera 368/367; jest to jeden z najzdolniejszych polityków greckich. Po nim nastąpił syn jego, Dionizjos II, bez zdolności, próżny, opój; nie rządził dłużej jak 10 lat. Upadek jego jest związany z Akademją Platona.
  4. Starożytny poeta grecki jest «mądry» (po łacinie «uczony»). Prócz obszernej znajomości geografji, historji, genealogii, mitologji, muzyki, metryki (sztuki rytmotwórczej), języków literackich (każdy literacki gatunek ma swój odrębny język), posiadają poeci bogaty zasób doświadczenia życiowego, obserwacyj i głębokiej wiedzy z różnych dziedzin (np. z medycyny, przyrody). Są oni nauczycielami swego narodu.
  5. Około 491 r. przed Chr. zginął tyran Geli Hippokrates. Przeciwko jego synom Kleandrowi i Euklejdasowi wybuchnął bunt. Wódz jazdy, Gelon, podjął się ich obrony, ale po zwycięstwie sam przywłaszczył sobie władzę. Zdobywszy Syrakuzy ok. 485 r., zdał władzę w Geli bratu Hieronowi. Tak Hieron z prywatnego człowieka stał się tyranem.
  6. Autor jest trochę nietaktowny. — Symonides mógłby powiedzieć: «jesteś królem». Gelon pod koniec żywota, korzystając ze swej sławy jako pogromca Kartagińczyków (480 przed Chr. Grecy na wschodzie zwyciężają Persów pod Salaminą, na zachodzie Kartagińczyków pod Himerą w północnej Sycylji) zjawił się na zgromadzeniu ludowem bez broni i zdał sprawę z całego dotychczasowego swego postępowania. Lud obwołał go Dobroczyńcą, Zbawcą i Królem. Hieron, wyzyskawszy po śmierci brata swe stanowisko jako regent, podczas małoletności następcy tronu, przywłaszczył sobie władzę i przybrał tytuł króla.
  7. Np. igrzyska olimpijskie, istmijskie, nemejskie, pityjskie (Olimpja w Elidzie, w krainie Pizatis nad rzeką Alfejos, w zachodnim Peloponezie; Istmos, międzymorze pod Koryntem; Nemea w Argołidzie, na południowy zachód od Koryntu, między Flejus a Kleonaj; igrzyska pityjskie, czyli delfickie, Delfach w Fokidzie), lub też w Atenach Panatenaje (p. Sympozjon pocz.), przedstawienia teatralne podczas Dionizjów.
  8. bez silnej straży przybocznej, złożonej z najemnych żołnierzy.
  9. Hieron wie o tem ze swego i swej rodziny doświadczenia; sam pięknie się wywiązał z opieki nad bratankiem.
  10. Utarte i oklepane greckie poglądy na tyranję. Ale Hieron w Syrakuzach był rzeczywiście niepopularny. O samowoli jego rządów można nabrać wyobrażenia z następującego przykładu: Mieszkańców miast wschodniego wybrzeża Sycylji, Naksos (na północ od Etny) i Katany (na południe od Etny), przesiedlił w r. 476/5 do miasta Leontinoj (na południe od Katany), gdzie mieli zamieszkać razem z dawnymi obywatelami tego miasta. Opróżnioną Katanę oddał nowym kolonistom, sprowadzonym z Syrakuz i z Peloponezu w liczbie 10.000. Wprowadził tu urządzenia doryckie, nowe miasto otrzymało imię Ajtnaj. Hieron kazał się czcić jako założyciel (ojkistés), więc jako półbóg (bohater), podobnie jak np. Kadmos, założyciel Teb, Kekrops, założyciel zamku ateńskiego. Zwal się chętnie Ajtnajczykiem; byt i dobrobyt miasta zależał od jego utrzymania się przy władzy, więc mógł liczyć na poparcie Ajtnajczyków w razie możliwego i prawdopodobnego buntu Syrakuzan.
  11. T. zn. przez krótszy czas odczuwa przyjemność z powodu jedzenia i picia, gdyż wnet zbrzydzi je sobie, a wyczekiwanie uczty nie jest dlań radosne.
  12. Xenofont każe się tu Hieronowi posługiwać metodą sokratyczną (naprowadzać pytaniami).
  13. Z potrawami ma się rzecz tak, jak i z wonnościami. Kto nie ma potraw, temu one smakują, gdy u kogoś gości; kto wonnościami się nie skrapia, ten z przyjemnością wciąga w nozdrza zapach wonności, któremi jest zlany... ktoś drugi.
  14. Ożenienie się z cudzoziemką jest rzadkością, gdyż przeciętnie takich związków państwo nie uznaje. Dzieci z takich małżeństw (np. synowie Peryklesa, Temistokles) doznawały wiele przykrości, zanim im przyznano pełnię praw obywatelskich. Czasem układy między państwami pozwalały na wzajemne zawieranie związków małżeńskich (epigamja). Oczywiście tyran nie krępuje się ustawą lub zwyczajem.
  15. Xenofont nie jest zwolennikiem rozpowszechnionego między Grekami nałogu kochania się mężczyzn w chłopcach, ale tu wstrzymuje się od wydania własnego sądu.
  16. Hieron chce miłość zyskać, wyprosić, a nie wymusić, choć jemu, jako tyranowi, najmniej przystoi życzyć sobie, by ktoś z jego otoczenia posiadał niezależny umysł, własną wolę i swobodę postępowania.
  17. Brak więc wyżej wymienionych przyjemności nie stanowi dowodu upośledzenia tyrana w porównaniu ze zwykłymi obywatelami.
  18. Autor naśladuje tu swobodę potocznej rozmowy, niebardzo krępującej się logiką. Zadanie miało brzmieć: Nie dziwię się, że..., ale dziwi mnie, że ty tego nie rozumiesz.
  19. Wy, t. j. poeci. Poeta starożytny jest «mądry», «uczony»; str. 65, uw. 1.
  20. W starożytnej Grecji pokój jest stanem wyjątkowym, wojna normalnym.
  21. T. j. straż przyboczną.
  22. Greckie teorję polityczne potępiają jedynowladztwo i każą je bezwzględnie zwalczać. Xenofont jednak, mądry praktyk i stary żołnierz, nie podziela bez zastrzeżeń takiego stanowiska; nie może nie widzieć korzyści i dobrych stron umiarkowanego i oświeconego jedynowładztwa.
  23. Miasto u Greków oznacza także i państwo.
  24. Tak np. wielkiej czci zażywają w Atenach Harmodjos i Arystogejton, zabójcy Hipparcha, syna Pizystratowego. Harmodjos padł podczas zamachu (514), Arystogejton padł później z ręki kata. Ich potomkowie byli żywieni kosztem państwa w ratuszu (prytanejon), mieli w teatrze siedzenia w pierwszych rzędach (proedria) i byli wolni od podatków (atelia).
  25. Antenor, syn Eumaresa, znakomity ateński rzeźbiarz z drugiej połowy VI w. był twórcą posągów Harmodjosa i Arystogejtona. Gdy Kserkses uniósł je w 480 r. do Suz, zastąpiono je dziełem Krytjosa i Nezjotesa r. 477/476 na rynku (na agorze). Aleksander Wielki, zdobywca Suz, oddał Ateńczykom zabrane im dawniej posągi.
  26. Tak np. Histjeusz, tyran Miletu, z innymi tyranami greckich miast Azji Mniejszej strzegący mostu na Dunaju podczas wyprawy Darjusza I na Scytów (przed r. 500), tłumaczy kolegom, że muszą bronić króla perskiego, bo w razie klęski ludność miast greckich, wolnych już od jarzma, srogo się porachuje ze swymi dawnymi władcami. To trafiło wszystkim do przekonania i wniosek Miltjadesa, by most zburzyć, upadł.
  27. Np. wojsko zaciężne Dionizjusza I, rówieśnika Xenofonta (zob. str. 64, uw. 3), składało się z peloponeskich Greków, Sycylijczyków (tubylców, nie greckich kolonistów), Sabeliów z Kampanji, Iberów (Hiszpanów), Celtów (Gallów).
  28. Dionizjusz I nie miał przyjaciół ni oddanych sobie powierników lub doradców. Rozumem wyższy od swego otoczenia, gardził ludźmi jako zdradliwymi i płaskimi egoistami. Nie dowierzał własnym dzieciom; syna nie zaznajamiał z biegiem spraw państwowych i nie chciał go wprowadzić w sztukę rządzenia.
  29. Dionizjusza niepokój i mękę osamotnienia najlepiej malują opowiadania o «mieczu Damoklesa» i o parze przyjaciół (Damon i Fintjasz), wiernych do śmierci (por. balladę Szyllera die Bürgschaft).
  30. Wojska obywatelskie są dla tyrana niepewne. Doświadczył tegoż Dionizjusz I z początkiem swej karjery tyrańskiej. Później wojska obywatelskie w jego armji nie dostawały broni w mieście, lecz dopiero po wyruszeniu w pole.
  31. Ludność Syrakuz za Dionizjusza nie wygląda tak, jak w innych greckich miastach lub w dawnych Syrakuzach. Posiada silną domieszkę uwolnionych niewolników (Dionizjusza) i obcych (weteranów Dionizjusza). Ci mają równe prawa obywatelskie z dawniejszymi mieszkańcami, czyli wszyscy jednakowo są pozbawieni praw, gdyż wszyscy muszą słuchać tyrana.
  32. Widać, że Xenofont czytał dzieła filozoficzne (Platona), roztrząsające zagadnienia z zakresu psychologii.
  33. Szczególnie kampańscy najemnicy więcej cenili sobie zysk niż honor żołnierski. Dionizjusz I nie miał co do nich złudzeń. To też 404 r. odprawił kampańskich jeźdźców, bogato wynagrodziwszy ich za usługi, oddane mu przy stłumieniu powstania obywatelskiego. Ci przyjęci w mieście Entella (w zachodniej Sycylji, nad rzeką Hypsas), zamieszkałem przez Elymów, a podległem Kartaginie, napadli w nocy na mieszkańców, wycięli mężczyzn i objęli miasto w posiadanie. Kartagińczycy na to nie zareagowali, gdyż widocznie było im obojętne, kto płaci haracz, byleby tylko płacił.
  34. Syrakuzańskie więzienia w kamieniołomach były za Dionizjusza pełne; jeżeli na kogo padło podejrzenie, nie było dlań ratunku, choćby należał do najbliższych tyrana lub jego rodziny.
  35. Xenofontowi łatwo nasunęło się takie porównanie, jako ziemianinowi zamiłowanemu w hodowli koni, czytającemu i piszącemu o niej.
  36. Xenofont jest utylitarystą, jak większość Greków z owego czasu, dla których korzyść jest główną wytyczną działania. Nieświadomie ulega temu Xenofont, kiedy stara się cnotę, czy uczucie, pojąć i określić jako coś zależnego od korzyści, która jest istotną cechą «dobra».
  37. Śruba podatkowa Dionizjusza była mocno przykręcona, Z wielu świątyń zabrał skarbce na rzecz skarbu państwowego.
  38. Cały ten obraz tyrana, skreślony przez Xenofonta, jest właściwie opisem rządów Dionizjusza, nie historycznego Hierona, i wcale trafną charakterystyką jego osoby.
  39. Xenofont czuł cześć dla wielkich ludzi, i żył w cieniu trzech wielkich mężów, jakich w życiu spotkał: Sokratesa, Cyrusa Młodszego, Agezylaosa. Ale władca, czy wielki człowiek, nie u każdego budzi takie uczucia, jak Xenofont sobie wyobraża, sądząc drugich według siebie. Przecież i Xenofont zdawał sobie sprawę z tego, że takiemi środkami władca może zyskiwać popularność (miał tu przed oczyma Agezylaosa lub Cyrusa), ale że takiemi sposobami nie można zyskać władzy tam, gdzie szczęka oręż i huczy walka polityczna i niezgoda. Wskazówki takie mogą odnosić się do kogoś, kto już władzę po kimś dziedziczy i walczyć o nią nie musi. Tym, kto może skorzystać z tych uwag, jest Dionizjusz II, który po śmierci ojca w 367 r. bez żadnych trudności objął władzę. Podczas 38 lat swych rządów Dionizjusz I tak utrwalił zdobytą przez siebie władzę, że na syna przeszła uiejako po przodkach odziedziczona, prawnie się należąca korona królewska. Młody władca miał teraz pokazać, czy potrafi nie zmarnować dziedzictwa.
  40. Chóry wystawia się na uroczystości państwowe. W Atenach od czasów Klejstenesa (508 r.) prawem określono obowiązki wystawiania chórów na wszystkie uroczystości państwowe. Do takich uroczystości należą i przedstawienia dramatyczne, gdyż chór jest istotną częścią tragedji i komedji. Chóry te współzawodniczą ze sobą, bo Grecy, zgromadziwszy się na jakiejś zabawie, nałogowo urządzają zawody (agony), nietylko wyścigi konne, ale i zawody muzyczne. Obowiązek wystawienia chóru (choregja) jest ciężarem państwowym (lejturgja), i to dotkliwym. Obywatel obarczony tą powinnością, zwany choregiem (przewodnikiem chóru), ma zebrać drużynę choreutów w myśl przepisów (wykluczeni metojkowie, t. j. mieszkańcy Aten nie obywatele, lecz wolni), postarać się o lokal dla ćwiczeń chóru (choregejon), łożyć na jego utrzymanie, starać się o kostjumy, opłacać nauczyciela (chorodidaskalos), muzyka i kogoś, coby utrzymywał rygor i ład w tej całej gromadzie.
  41. Miasto po grecku oznacza równocześnie i państwo.
  42. Ateny dzieliły się na 10 fyl lokalnych. Przed Klejstenesem składały się Ateny z 4 fyl, ale rodowych (fyla — pokolenie), tak jak wszystkie miasta jońskie; morą nazywa się u Spartan hufiec wojska (wszystkich mężczyzn zdolnych do broni podzielił Likurg na 4 mory); lochos oznacza legowisko, obóz, zasadzkę, oddział wojska, ale tu użyty na określenie jakiegoś związku obywateli.
  43. Xenofont, zamiłowany ziemianin, z upodobaniem rozmyślał nad podniesieniem rolnictwa w Grecji. Rad byłby tu widział przynajmniej taką opiekę nad rolnictwem, jaką oglądał u Persów i podziwiał u Cyrusa Młodszego.
  44. Widocznie aktualny temat w Grecji, wyczerpanej niezliczonemi wojnami. Literaturę na ten temat uważa Xenofont za ubogą. Sam pewnie miał zabrać głos w tej materji. Zamiar ten wykonał, pisząc rzecz O dochodach.
  45. gimnicznemi zwą się zawody, do których wprawia gimnastyka, więc: bieg na wyścigi, mocowanie się, walka na pięści i t. d. Wyścigi konne były sportem trudnym i niesłychanie kosztownym; zapasy gimniczne wymagały niezmordowanego ćwiczenia się i przestrzegania higjeny.
  46. Jeśli w czasie pokoju mogą być rolnicy tak zagrożeni, to ten stan nie zasługuje na nazwę pokoju. Być może, autor miał na oku stosunki w Peloponezie po zwycięstwie Epaminondasa i klęsce Lacedemończyków.
  47. t. j. twierdz, warowni pogranicznych, przesmyków górskich, itp.
  48. graniczące państwa.
  49. sami — obywatele, co sami się rządzą (demokratycznie), nie podlegając władcy.
  50. W igrzyskach herold (woźny) ogłasza nazwiska zwycięzców.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Ksenofont i tłumacza: Artur Rapaport.