Flirt z Melpomeną/Schmidt, Tylko sen

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł Flirt z Melpomeną
Wydawca Instytut Wydawniczy „Biblioteka Polska“
Data wyd. 1920
Druk Drukarnia Ludowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Z teatru Bagatela“: Tylko sen, komedya salonowa w 3 aktach Lothara Schmidta.

Wiedeński autor nazwał swój utwór komedyą salonową; zapewne dlatego, iż wszystko co się w niej dzieje kręci się koło sypialni. Ale to nie wystarczy: nie dość jest współzawodniczyć z francuskimi wzorami swobodą treści; trzebaby także, aby p. Lothar Schmidt przejął od swych nauczycieli żywość tempa, zręczność sytuacyj, dowcip dyalogu. Tego wszystkiego nie dostaje potrosze tej „salonowej” produkcyi. Treścią jej są duchowe przejścia pewnego architekta, który, pod wpływem nastroju majowej nocy i paru szklaneczek ponczu, zdradził przelotnie żonę własną z żoną cudzą, i wplątał się mimowoli, jako świadek i współwinowajca, w cudzy proces rozwodowy. Kiedy wreszcie, nie mając innego wyjścia, poda na kolana aby wyznać małżonce swą winę, autor pozwala się nam domyślać, iż ona, pod wpływem tej samej Maibowle, odpłaciła mężowi zawczasu równą monetą. Mówię: „domyślać“, zakończenie bowiem sformułowane jest dziwnie niejasno; kto ciekaw, niech sprawdzi rzecz osobiście, gdyż nie ręczę czy dobrze odgadłem intencye autora.
A morał? Ne mangez jamais d’ecrevisses dans un cabinet particulier, śpiewała niegdyś ojcom i stryjem naszym słynna pani Judic. Wiedenki, strzeżcie się zimnego ponczu w miesiącu maju! Ale co nam to wszystko w Krakowie i w styczniu! inne mamy troski, nieprawdaż? Gdybyż choć był ten zimny poncz...

Dla aktorów niewiele jest tu pola do popisu. P. Czarnowski krzesał ile mógł humoru z roli płochego męża, niezupełnie leżącej w jego zakresie; p. Trzywdar, jak zawsze staranny, niewiele mógł, tym razem, wydobyć ze swego „profesora“. Zabawny epizodzik dał p. Kaliciński; p. Hańska miała powłóczyste spojrzenia i akcenty wcale obiecujące. P. Szreniawa w swoich drobnych rólkach ujawnia niewątpliwy talent i nerw sceniczny.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Tadeusz Boy-Żeleński.