Feodalizm/VIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Edward Abramowski
Tytuł Feodalizm
Rozdział Przewrót moralny i umysłowy
Pochodzenie Pisma. Pierwsze zbiorowe wydanie dzieł treści filozoficznej i społecznej. Tom III
Wydawca Związek Spółdzielni Spożywców
Data wyd. 1927
Druk Drukarnia Zrzeszenia Samorządów Powiatowych
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VIII. PRZEWRÓT MORALNY I UMYSŁOWY.

1. Zasada ewolucji psychicznej.
W każdym okresie — dusza ludzka przeciętnego typu jest wytworem wszystkich stuleci istnienia człowieka — wszelkich wpływów środowiska, w jakim gatunek ludzi żył od samego swego początku. W miarę tego jak zmieniało się środowisko społeczne, warunki życia, stosunek człowieka do przyrody i do ludzi — jedne cechy psychiczne znikały — wytwarzały się nowe — zostawały pewne dawniej nabyte, szczątki ich lub odmiany przez zetknięcie się z nowemi. Wszystko to razem stanowi społeczną, przeciętną duszę ludzką danego czasu.
Nietylko naturalny rozwój umysłu, wzrost sumy pojęć, wrażeń, uczuć, odbywający się sam przez się w ciągu szeregu życiowych doświadczeń całych pokoleń — lecz także i oddziaływanie zewnętrznych warunków, zmienionych stosunków społecznych, nowych wymagań życiowych, nowych interesów, wpływ zmienionego stosunku do przyrody, warunki pracy, utrzymywania się przy życiu — to wszystko działa na pojęcie człowieka, na jego cechy psychiczne, na stan systemu nerwowego i wytwarzając nowe ideje, odmieniając dawniejsze lub doprowadzając je do zaniku, nowe stany uczuciowe, nowe potrzeby moralne, rozwijając nowe wrażliwości, przystosowując do siebie człowieka czynnego t. j. system nerwowy — zdolności pojmowania, zdolności emocjonalne, zdolności aktów woli.
Przewrót psychiczno-społeczny odbywa się w niedostrzegalnie stopniowy sposób w ciągu wieków całych. Trzeba żeby jakiś nowy czynnik społeczny już wytworzył się i działał, zmieniając życiowe warunki, żeby zaczął odbywać się proces zmieniania się pewnych cech moralnych. Przystosowywanie się to odbywa się szybciej — wskutek tego — że zwykle pojawia się w okresie przejściowym pewna grupa ludzka umysłowa, grupa umysłów bardziej rozwiniętych, która dość wcześnie wytwarza system pojęć, idej, będących wyrazem interesów rozwijającej się klasy, a zarazem podstawą tej umysłowości całej, która zapanować ma w nowym ustroju. Propaganda tej grupy świadomie wypowiadającej to — co u innych jeszcze drzemie w zarodkach — natrafia wszędzie na przyjazny grunt psychiczny, pojęcia stare znikają, dawne cechy moralne rugowane coraz bardziej przez życie i rozwijające się z niem razem nowe — doń przystosowane, natrafiają na umysły, które czują całą dysproporcję swych pojęć z nowymi warunkami i czekają tylko na jasne wypowiedzenie kiełkujących w nich swych zaczątków — propaganda taka rozwija się bardzo szybko — w znacznym stopniu dopomagając do wytworzenia nowej duszy ludzkiej, nowego psychizmu.
Mamy więc ogólnie przedstawiony proces przewrotu psychicznego:
1) wiekowy naturalny rozwój umysłowości w ciągu doświadczeń życiowych i naukowych ćwiczeń mózgu odbywający się. — Wynik jego: wynalazki techniki, zmieniające ustrój społeczny i wytworzenie się nowych systemów filozoficznych — część których jest podstawą dla pojęć mających stać się panującemi.
2) Jednoczesny z rozwojem nowych warunków społecznych a zanikiem starych — tworzenie się nowych pojęć i cech psychicznych a zanikaniu starych — odbywający się jako proces nieskończonego w szczegółach oddziaływania warunków życiowych, wymagań, na funkcje systemu nerwowego.
3) Jednocześnie z rozwojem nowych warunków społecznych — rozwija się klasa której interesy są ściśle sprzęgnięte z wytwarzającym się ustrojem; inteligencja jej ujmując te interesy w świadomy system idej społecznych, politycznych i etycznych, opierając je na nowych filozoficznych zdobyczach nauki, przyciągając do siebie zdolniejsze umysły, działa jako grupa propagująca te nowe ideje — wytwór postępów myślenia (filozofji) i postępów gospodarczych (ekonomicznych interesów nowej klasy) — przystosowane ściśle do nowego życia społecznego i z nim razem przedstawiające resztę duszy ludzkiej.
Propaganda przyśpiesza wytwarzanie się tego nowego psychizmu, jaki wytwarza się sam przez się przez dwa pierwsze procesy.
Będziemy rozpatrywać po kolei — zanikanie różnych cech duszy feodalnej — przetwarzanie się ich na inne ze wspólnym pierwiastkiem — wytwarzanie się nowych cech — utrwalone feodalne zabytki duszy ludzkiej — dochodząc w ten sposób do poznania całości nowego typu psychicznego. Suma tych procesów jest przewrotem moralnym, który prowadzi od jednego do drugiego typu duszy ludzkiej.
Jednocześnie z przewrotem psychicznym — zmienia się oficjalna etyka, prawodawstwo dotyczące stosunków moralnych, obyczaje.
Tutaj — dojdziemy do pierwotnego typu duszy kapitalistycznej — ten tylko nas zajmuje — nie jest to typ dzisiejszy, lecz jego prototyp — odpowiadający okresowi przejściowemu — okresowi poddańczego kapitalizmu, zamkniętego w feodalnej skorupie. Typ ten nie jest stały, utrwalony, ulegający ciągłym zmianom stopniowym, posiadający w sobie wszystkie zasadnicze zarodki dzisiejszego typu — coraz silniej akcentujący się, tak że po chaosie rewolucyjnym, który wydobywał cały szereg nienormalnych przejawów, krótkotrwałych genjalności, wybujałych w gorącej atmosferze cech duchowych, idej, które wraz z nią przepadały, z chaosu tego psychizmów pogwałconych w swym normalnym rozwoju, wyłania się nowszy typ duszy kapitalistycznej w swych odmianach klasowych. Mózg ludzki a wraz z nim i życie społeczne rozwija się jednak coraz szybciej — tak że typ psychiczny odbywa szybkie przemiany stopniowego ustabilizowania.

2. Słabnięcie wpływu teologji na umysły. Rozwój krytycyzmu.

Widzieliśmy już, skąd wynikło było zapanowanie religji chrześcijańskiej nad umysłowością feodalną, trzy czynniki, które wytworzyły i utrzymywały to zjawisko przez całe tysiącolecie prawie (V — XVI w.): forma logiki przystosowana do posiadanych pojęć czyli poznanych stosunków zjawisk — a ogólnie biorąc ówczesna faza całkowitej umysłowości cechująca się nieznajomością przyrody; społeczne stanowisko kościoła, wzmacniające jego wpływ nad umysłami; warunki życia, czyniące z religji potrzebę społeczną, będącą podstawą całego psychizmu, na którym religją mogła właśnie opierać się wygodnie. Gdy te wszystkie trzy czynniki ulegają zmianom i stopniowo przetwarzają się zupełnie, wynik ich — panowanie religji nad umysłami, tracąc swe podstawy w duszy ludzkiej, musi także zaginąć jako cecha społeczna. Musimy przepatrzeć transformacyjne procesy tych właściwości psychizmu ludzkiego, które utrzymywały panowanie religji i dogmatyzmu chrześcijańskiego.
Rozwój nowej logiki. Zależnie od jakości pojęć, od jakości myśli, zależnie od natury wyobrażeń jakie stale goszczą w mózgu, od tych zjawisk, których odbicie się świadome kojarzy się z sobą w jaki bądź sposób — zależnie od tego tworzy się taka lub inna logika.
W umyśle feodalnym inny był zasób pojęć niż w dzisiejszym — inaczej mu się przedstawiały stosunki pomiędzy zjawiskami przyrody — cała zaś masa tych pojęć, myśli, poznanych stosunków, jakie są pospolite dla naszego umysłu dla ówczesnego były całkiem nieznane. Zależnie zaś od jakości pojęć i myśli jakie umysł posiada, zmienia się także i sposób rozumowania, natura dowodów, wnioskowanie tj. cała logika.
Umysł feodalny inaczej więc rozumował niż dzisiejszy. Nie znając przyrody, ani prawdziwych stosunków jakie zachodzą pomiędzy zjawiskami, nie tylko innemi oczami patrzał na świat otaczający, lecz także inaczej łączył oddzielne wyobrażenia w myśli (zdania — ideje), inaczej łączył myśli i wyprowadzał kombinacje tych połączeń (rozumował).
My łączymy tak wyobrażenia — jak łączą się ich objekty w naturze — tej logiki wyćwiczonej doświadczeniem, spostrzeganiem brakowało umysłom ówczesnym. Inne elementy inaczej muszą się układać. Elementy myśli — wyobrażenia — różnią się w tych dwóch okresach, przejście których mamy rozpatrzeć nie tylko jakościowo lecz i ilościowo. Umysł feodalny posiada zasób wyobrażeń różny od naszych i zasób ten jest uboższy.
Jak się odbija świat zewnętrzny w feodalnym umyśle? Umysł, który nie zbadał rzeczywistych stosunków jakie łączą zjawiska natury — musi przedstawiać je sobie według tego, co sam odczuwa.
Objawy różnych sił — wszelkie ruchy, zmiany, jakie odbywają się w naturze nie może pojąć inaczej — jak tylko jako skutki działania istot ukrytych przed jego wzrokiem, potężniejszych od niego — lecz z takąż samą jak on naturą, organizacją — z umysłem myślącym, z wolą, z uczuciami dobroci lub gniewu i t. d. Bóg — na obraz i podobieństwo człowieka stworzony rządzi wszystkiem — każde zjawisko jest jego tworem, każdy ruch — jego czynem celowym. Może zmieniać, stwarzać, niszczyć co chce w naturze — tak jak człowiek w swej chacie. Stąd możliwość wszelkich cudów, wszelkich rzeczy nadzwyczajnych.
Obok Boga — szatan posiadający także władzę nad tworami natury. Oprócz tego — każdy twór jest ożywiony — każdy żywioł posiada swą duszę podobną do ludzkiej — woda, ogień, obłoki, wiatr, słońce, gwiazdy itd., kamienie, góry, rośliny — jak bowiem, inaczej objaśnić działanie tych zjawisk — czy może być działanie inne jak nie ludzkie — zaczynające się pewną myślą, celem, wsparte pewnem uczuciem, wykonane wolą. Stąd też słońce może zatrzymać się, wiatr ustać, woda ustąpić, na ludzkie prośby i zaklęcia wsparte wolą Boga, lub szatana, ducha jakiego świętego itp. Jest to zasadnicza cecha pojęć ówczesnego umysłu — antropomorficznego[1] wszelkich zjawisk — wszędzie działała jawnie istota na wzór człowieka stworzona — wola tych istot sprowadzała zmiany różne — to co się działo w przyrodzie naokół człowieka. Umysł jego objaśniał sobie działanie tych wszystkich istot — zacząwszy od najpotężniejszych Boga i szatana, skończywszy na najniższych gnomach, dziwadłach leśnych itp. — od ich usposobień, nastrojów względem ludzi, względem siebie samych itd. Jednem słowem — po za każdym tworem, żywiołem, zjawiskiem kryje się tajemnicza istota z ludzką naturą — po za sklepieniem niebios Bóg. We wnętrzu ziemi — wichrach — szatan, duchy wody, ognia, skał — za niemi, działanie ich to otaczające życie, ruch przyrody. Z ludzkiem umysłem, wolą itd. przenosi się do tego świata duchów i ludzkie stosunki społeczne — Bóg zajmuje miejsce cesarza, króla — wasale jego święci i aniołowie — królestwo Boga graniczy z wrogim sobie księstwem szatana — książę piekieł rozporządza także wasalami i poddanymi — Bóg rządzi słońcem, wodą, gwiazdami itp., szatan — wichrami, burzą, gradem, złośliwymi duchami puszcz i bagien. — Jak człowiek tak i duchy te wszelkie mogą gniewać się, nienawidzieć, kochać, dają się upraszać, zjednywać. Stąd znaczenie modlitwy, zaklęć, czarów.
Na takiem tle umysłowem wyrasta historja chrześcijaństwa — porządkuje te pojęcia — układa je w system — łączy z etyką, z zasadami potrzebnemi społeczeństwu. Ta faza umysłowa, zbiega się przytem (nie przypadkowo lub ewolucyjnie) z ustrojem społecznym — izolującym człowieka i zamykającym go w ścianach swego zamku, chaty, w granicach swej gminy. Dalszy świat nieznany — to realny grunt dla istot fantastycznych — izolowanie sprzyja marzycielstwu, rozwojowi wyobraźni.
Brak bezpieczeństwa ze strony brutalnej — społecznej i przyrodniczej — z pojęć o bóstwie czyni potrzebę uczucia. Katechizm kościelny — porządkuje tylko, daje nazwy istniejącym, gotowym pojęciom i idejom, — temu systemowi myślenia jaki poprzedzić musi badanie przyrody, jakiemu zresztą sprzyjały warunki życia. Kościół chrzci i legalizuje taką duszę jaką zastaje — jaka wyrabia się z nowemi warunkami bytu.
Tak więc — feodalny system myślenia zasadza się na dwóch głównych cechach: antropomorfizmie zjawisk otaczających i wynikającej zeń realności świata duchowego. Jakie były pojęcia o istocie zjawisk otaczających — taką musiała być i logika, sposób rozumowania, metoda wyprowadzania wniosków. Jeśli woda ma swoją duszę, podobną do ludzkiej, to czyż nie można jej zakląć — ona tak samo jak człowiek boi się Boga lub djabła — szanuje kościół — może więc usłuchać słowa duchownego. Czyż tak samo ogień z duszą antromoporficzną nie usłucha rozkazu Boga lub z poszanowania dla świętego nie uszkodzi jego ciała?
Góra — człowiek „czyż nie może ustąpić z drogi“. Grad — człowiek, lub wicher — człowiek czyż nie mogą jak i ludzie zaprzedać się na usługi szatana, bojąc się jednocześnie zaklęć chrześcijańskich? — Wszystkie przesądy t. zw. zabobony, czary, zaklęcia, ceremonje, wróżby, wszystko to pochodzi logicznie z antropomorficznych zjawisk natury. Teologja chociaż wszystkie te duchy jednoczy w Bogu i szatanie — dając im do rozporządzenia zastępy aniołów i djabłów — nie może jednak otrząść się z tych najprostszych pojęć — widać to w legendach, zaklęciach, obrządkach. — Widzieliśmy już — że tę fazę umysłowości ludzkiej, którą możemy nazwać fazą antropomorfizacji zjawisk — ustrój feodalny (który ją spotyka) — opasuje ją swoją zaściankowością — utrwalając i przedłużając. Lecz na tem nie dosyć — tenże ustrój izolując człowieka, wystawiając go na częste gwałty siły brutalnej, pozbawia go pomocy towarzyszy, siły społecznej, obronności zbiorowej, każąc mu jednocześnie zdobywać bogactwo nie pracą lecz siłą pięści — wprowadzając zapasy fizyczne jako zjawisko społeczne — wystawia go na ciągłe niebezpieczeństwa i tej strony — nie mogąc przytem usunąć tych niebezpieczeństw i klęsk jakie daje natura nieopanowana jeszcze rozumem ludzkiem. Wobec tego — Bóg chrześcijański — potężna i sprawiedliwa istota, opatrzność czuwająca nad każdem stworzeniem — ideja sama przez się prawie wytwarzająca się z umysłowości istniejącej — (kościół powstający centralizuje tylko, skupia wielość bóstw mniej znaczących w jednego potężnego tj. biorąc Boga żydowskiego z Biblji — dodaje mu już od siebie nowe cechy — miłosierdzia, dobroci, te które powstają jako idejowe odbicie się przewrotu społecznego, złagodzenie losu klasy pracującej przez techniczny rozwój — upadek srogości despotycznej pana jako potrzeby społecznej, bankructwo bata niepotrzebnego już dla kolonów — tę przyczynę bankructwa groźnego Jehowy jak i nieczułych bogów greckich i rzymskich — muszą ustąpić miejsca chrześcijańskim Ojcu niebieskiemu) — zupełnie dostępna i przystosowana do umysłów, do typu logiki ówczesnej — ideja całkiem swojska, naturalnie wywnioskowana u każdego z jego pojęć o świecie otaczającym — dopasowana przytem do zmian społecznych, jakie zaszły w wyzysku pracy. — Otóż ideja ta, wskutek nowych warunków życia staje się społeczną potrzebą duszy ludzkiej. Jehowa — groźny pan niewolników lub rozpusty Jowisz zmieszany z Cesarzem rzymskim, niemogą tej potrzeby zaspokoić — byli to bogowie panów — jedynych ludzi. Teraz gdy ludzkość zwiększyła się o całe masy pracujących, którzy dostali duszę — trzeba Boga dla wszystkich, boga wyrozumiałego, mogącego być opiekunem nietylko bogatych, potężnych, wykształconych, lecz i najmizerniejszych istot. Stąd też — miłościwy Bóg chrześcijański — Opatrzność Ojcowska. Dla człowieka porzuconego samotnie w walkach jego z siłami natury i pięścią przemocy — taka opatrzność, opieka nadzieja, sprawiedliwość — jest niezbędną, jest potrzebą, uczuciem, od którego uwolnić się nie może. Potrzebuje opieki feodała, klasztoru, cóż dopiero najpotężniejszego władcy? Przytem dla ówczesnego umysłu władca ten jest równie realny jak feodał — słyszy go w grzmotach — widzi jego działanie w każdem zjawisku — patrzy na jego pałace — sklepienie niebios — oswaja się nawet z twarzą jego przez kościelne obrazy.
Tak więc — gdy nastały takie warunki życia — że osamotniony człowiek — zmuszony jest borykać się z naturą i pięścią silniejszych — wtenczas nie mogąc sam o własnych siłach przejść przez życie możliwie dobrze, szuka opieki zamków i klasztorów, lecz ponieważ i ta mu nie wystarcza sama często gwałcąc spokój i szczęście jednostki — człowiek potrzebuje opieki najwyższej, opieki najpotężniejszej, sprawiedliwości nieomylnej — a ponieważ na ziemi znaleźć takiej nie może stwarza ją sam sobie, umieszcza wysoko nad gwiazdami — pod postacią władzcy — człowieka-olbrzyma, pana nad panami — mocarza otoczonego dworem i zastępami — potężniejszego od wszystkich ziemskich — a przytem najsprawiedliwszego, pełnego łaski i miłosierdzia, od którego najnędzniejsza istota spodziewać się może szczęścia, który może wynagrodzić wszelkie cierpienia, i powetować wszelkie krzywdy. Jest to Bóg chrześcijański — twór Ewangelji — lecz zarazem wytwór głębokiej potrzeby moralnej. Stworzywszy takiego Boga, taką opiekę nad sobą, człowiek czuje się spokojniejszy, pewniejszy siebie, wytrwalszy na cierpienia życie, ma ciągłą nadzieję łaski, nagrody, sprawiedliwości. Ponieważ zaś — Bóg ten jest zgodny zupełnie z pojęciami człowieka, z jego sposobem myślenia, z jego logiką, z jego światopoglądem całym — staje się przeto istotą realną — wywołuje zupełną wiarę; prostą, ślepą, niezachwianą — istnienia Boga — tego największego opiekuna i obrońcę, sędziego i władzcę — staje się tak realna dla umysłów jak istnienie feodała. Jak widzi zamek tak samo widzi niebo — jak słyszy rozkazy pana — tak samo słyszy głos Boga w grzmotach i piorunach. Wynikające z ustroju społecznego dolegliwości życia i słabość człowieka — w połączeniu z ówczesną logiką, pojęciami wywołały w duszy ludzkiej uczucie potrzeby istnienia opatrzności, opieki władzcy, feodała zamieszkującego niebiosy z doskonałością ludzkich zalet — siły, sprawiedliwości, miłosierdzia. W ten sposób — Bóg Ewangelji staje się potrzebą społeczną — więc ideją panującą, tworem realnym.
Z powstaniem Boga chrześcijańskiego — tworzy się cały dogmatyzm i jego panowanie nad umysłowością. Dawniejszy Bóg nie mógł być miłosiernym — wobec niewolnictwa nędza nic odeń oczekiwać nic mogła — bała się go tylko — jak teraz szatana. Teraz — z upadkiem niewolnictwa dawnego ruguje Bóg nowy pełen łaski i miłosierdzia. Rozstrój moralny jaki cechował umysłowość niewolniczą — ustępuje moralnemu spokojowi ludzi, kryjących się pod skrzydła miłościwej Opatrzności. Wiara poprzednia ( wynikająca tak samo z antropomorfizacji pojęć) utrzymywała także realność bóstw — teraz gdy Bóg stał się uczuciem, potrzebą, podstawą równowagi duchowej człowieka — wiara potęguje się jeszcze. Razem z tem — potęguje się także siła idei. Pojęcie zajmujące te duszy podstawowe stanowisko, związane z najbardziej silnemi uczuciami, przeważa nad innemi, działa w każdym ruchu człowieka. Genezę swoją — Bóg zaczyna się w tym długim szeregu uczłowieczonych tworów (jest bóg — słońce, bóg — krokodyl, bóg — słoń i t. d.) jakie zapełniał świat człowieka starożytnego, lecz stając się podstawą i warunkiem moralnym spokoju, równowagi duchowej człowieka, przerósł nieskończenie swych dawnych towarzyszy — a na takie stanowisko w ustroju psychicznym człowieka — wysuwa go upadek, zanik pracy niewolniczej, społeczne bankructwo knuta. Chrystus jest tym genjuszem indywidualnym, który pierwszy stworzył nowego Boga, przystosowując Jehowę do rewolucji społecznej, rozpoczynającej się wówczas — zrewolucjonizował odpowiednio religję i etykę. Instynktownie może przeczuł bankructwo bata i dlatego z taką pewnością siebie ogłosił Ojca niebieskiego[2] i wtedy już znalazła się garstka umysłów, którzy zrozumieli możliwość takiego Boga i zapłonęli dlań fanatyzmem. W miarę znikania niewolnictwa — ideja Chrystusa rozwijała się ciągle — stając się w końcu systemem dogmatów teologji.
Gdy zaś zasadniczy, pierwszy dogmat Boga chrześcjańskiego zapanował nad umysłami — reszta musiała także być przyjętą — kościół władcą moralnym. — Pismo św. nieomylnem całokształtem wiedzy boskiej — granicą nauk, wiara najważniejszem uczuciem.
Teraz możemy odpowiedzieć na pytanie — dlaczego religja panowała nad umysłami. Po pierwsze — religja chrześcjańska była tylko wyrazem dogmatycznym ówczesnej umysłowości, zasadzała się na panującej powszechnie logice i pojęciach — była zatem zupełnie dopasowaną do umysłów — jedynym systematem pojęć zgodnym z naturą duszy ówczesnej. Wiara w dogmata religji nie potrzebowała być sztucznie wytworzoną, realność istnienia świata duchowego była treścią pojęć o zjawiskach, wiara w Boga, świętych, aniołów, djabłów, w cuda wszelkie, była poprostu jedynie możliwem dla ówczesnego umysłu objaśnieniem świata — był to dalszy ciąg wiary w bóstwa pogańskie, czary i dziwadła wszelkie — wynik prosty antropomorfizacji zjawisk. Forma chrześcjańska tej wiary, która nastała wraz z przewrotem społecznym i zależnie od niego, jak Widzieliśmy utrwala tylko tę wiarę, która właściwie była przekonaniem opierającem się nawet na świadectwie zmysłów, przy ówczesnej logice pojmowania faktów[3].
Powtóre — obok realności jaką ma Bóg, szatan i cały świat duchowy — realność wynikającą z logiki ówczesnej — życie ówczesne jednostki wymaga Boga chrześcjańskiego i jego królestwa dla utrzymania spokoju, równowagi moralnej, do której instynktowo dążą ludzie we wszystkich czasach i miejscach. Bóg chrześcjański daje nieśmiertelność — niebo lub piekło — nagrody lub kary w życiu — dla wszystkich zarówno. Najnędzniejszy może zdobyć jego łaskę i opiekę — może cieszyć się nadzieją przyszłego raju. Stąd też obok realności istnienia — która wzbudzała zawsze strach — zmuszając ludzi do ciągłego uwzględniania tego władzcy niewidzialnego — dołącza się tu jeszcze masa innych interesów zyskania szczęścia doczesnego i wiecznego — który to interes czyni z człowieka niewolnika Boga — przez to samo religji i kościoła. Jak interes dobrobytu zmuszał go do spełniania obowiązków wasala lub poddanego tak samo, jeszcze bardziej szeroki interes tej samej natury zmuszał do spełniania przepisów religijnych, rozbudzał fanatyzm, poddawał jego serce i umysł pod jarzmo kościoła. Pobożność ówczesna była szczerą, naturalną, fanatyczną — dogmatyzm zaś chrześcjański wynikający z ówczesnej logiki pojmowania zjawisk posiadał nietylko siłę realności, lecz także emocjonalną siłę życiowego interesu. Oto dlaczego religja panowała nad umysłami.
Jak widzieliśmy, czynniki które utrzymywały umysłowość feodalną pod jarzmem religji — były dwojakiego gatunku: ówczesna faza umysłowości ludzkiej, logiki — cechująca się antropomorfizacją zjawisk natury; oraz cechy moralne wytworzone warunkami życia, wynikającemi z natury ustroju społecznego. Słabnięcie wpływu teologji, przewagi religji w umysłach — zależy bezpośrednio z jednej strony od zmian jakie zachodzą w umysłowości ludzkiej, w logice i pojmowaniu zjawisk — z drugiej strony — od zmian zachodzących w warunkach życia w miarę jak zmienia się ustrój społeczny, przyczem, ze zmianą warunków życiowych zanikają stopniowo i te cechy moralne, które są ich wytworem, ustępując miejsca nowym.
Obecnie mamy tylko zbadać zmiany zachodzące w umysłowości — w logice, w pojmowaniu zjawisk — zmiany które wyprowadzają umysłowość ludzką z fazy antropomorficznych pojęć i wprowadzają ją na drogę krytycyzmu i badań doświadczalnych — by dalej poprowadzić chwilowe przebłyski genjusza starożytnego, który wyrósłszy na niestosownym dla siebie gruncie społecznym, musiał na tysiąc lat zagrzebać swoje zdobycze.
Produkcja jest najpierwszem badaniem przyrody. Zmuszając człowieka do ciągłego stykania się z jej tworami i zjawiskami — mimowoli każe mu poznawać różne właściwości tych tworów i stosunki między zjawiskami. Robotnik jest pierwszym badaczem natury — narzędzia pracy — pierwotną formą przyrządów doświadczalnych. Ten związek między badaniem przyrody a produkcją — pozostaje i nadal — trwa po odzieleniu się tych czynności, gdy specjalizacja obu musiała wytworzyć fizyków, chemików, botaników i t. d. i t. d. niezależnie od rzemiosł i rolnictwa. W tym jednak okresie przejściowym, który rozpatrujemy, robotnik może tylko rewolucjonizować produkcję przez udoskonalenie narzędzi i sposobów produkowania, lecz zarazem — rewolucjonizuje umysłowość ludzką, umożliwiając pojawienie się pierwszych zaczątków krytycznego myślenia i badania doświadczalnego.
Robotnik, będący jednocześnie i posiadaczem (warunkowym), rolnik lub majster, produkując w ciągu feodalnego okresu samodzielnie i pojedynczo — miał możność poznania masę tajników przyrody, przez co nie tylko wzbogaca swe doświadczenie fachowe, lecz gromadzi także bogaty materjał dla przyszłych filozofów.
W ciągu pracy, poznaje on różne właściwości ziemi i jej tworów, poznaje ich wzajemne działania na sobie, ich stosunek do siły natury, poznaje sposoby za pomocą których człowiek może oddziaływać na przyrodę celowo. Z tego poznawania, odbywającego się codziennie w umyśle rzemieślnika i gospodarza, wytwarzają się powoli — w ciągu wieków całych nowe zjawiska: wzrost wytwórczości pracy i bliższe zapoznanie się ze zjawiskami przyrody.
Pierwsze jest przyczyną zmiany ustroju społecznego, drugie — rozwija zaczątki krytycyzmu i daje nowe pojęcia o świecie — zmieniając podstawy ludzkiego myślenia. Pierwsze — rodzi kapitał, drugie — filozofję materjalistyczną. — Z rzemieślników wyłaniają się powoli fizycy i chemicy, mechanicy i architekci. — Z rolników — badacze roślin, zwierząt, ziemi i atmosfery. Specjalizacja postępuje w miarę nagromadzania się wiadomości.
Stąd też, pierwsze odkrycia i badania przyrodnicze są jeszcze ściśle spojone z interesami produkcji — noszą na sobie wybitnie praktyczny, stosowany charakter — mimo to jednak, wiele z nich odkrywając tajemnice świata, zadają śmiertelne ciosy panującej filozofji — i zwracają na siebie uwagę wszystkich uczonych.
Począwszy od 14 wieku, nagromadzony zapas doświadczeń pracy w różnych gałęziach gospodarki, wyłania cały szereg wynalazków, odkryć — które po większej części czynią się w celach czysto praktycznych, — dla interesów produkcji — mają jednak znaczenie takie — że rewolucjonizują nie tylko produkcję lecz i filozofję podkopują nie tylko gospodarkę feodalną lecz i powagę Biblji i znaczenie teologji. — Wbrew Biblji Kolumb odkrywa Amerykę, ustalając pojęcie o kulistości ziemi, Kopernik, Galileusz, Kepler nadają ruch ziemi, wstrzymując słońce, odkrywają nowe światy systemów słonecznych, wobec czego ziemia z pierwszorzędnego stanowiska jakie zajmowała dotychczas w świecie schodzi na zupełnie podrzędne, gubi się w niezliczonych ilościach światów. Toż samo okazało się w każdym zakresie badań przyrodniczych. Każda nauka im więcej rozwijała się, tem więcej kompromitowała Biblję. Wszystkie biblijne pojęcia o wszechświecie, ziemi, człowieku, zwierzętach i roślinach — okazały się mylnemi — raziły coraz bardziej umysły swą naiwnością, w miarę jak rozszerzało się jasne światło nauk przyrodniczych.
Cały ten proces przewrotu umysłowego poczyna się od XIV w. ciągnie się do XIX — rezultatem jego jest przeprowadzenie umysłowości ludzkiej od świata antropomorficznego do świata jako ślepego mechanizmu sił działających na materję. Dlatego też wymaga on przeszło 400 lat. — Ze światem antropomorficznym łączy się panowanie religji nad umysłami, wiara w cudy, magiczne praktyki, zabobony, realność legend i świata istot fantastycznych. Z zapanowaniem w umysłach świata mechanicznego — upada powaga Biblji, cuda stają się niemożliwemi, cały świat duchowy zanika, a śmierć ta sięga aż do jego szczytu — Bóg staje się zbytecznym w tym wielkim mechanizmie sił i atomów, gdzie żadna wola, myśl, nic zmienić nie mogą.
Upadek naukowej powagi Biblji i stopniowy zanik antroporfizmu zjawisk otaczających — te są pierwsze przyczyny słabnięcia wiary.
Oba te zjawiska nie wynikają wcale z przypadkowej genjalnej myśli — przypadkowi genjusze przemijają bez śladu jak wielu uczonych średniowiecznych. W umysłach musi się nagromadzić pewien zapas spostrzeżeń, pojęć luźnych, idej niezbyt spaczonych, pozostałych z życiowego doświadczenia pokoleń — dopiero na tem tle zjawiające się dzieła genjuszów znaczą dla postępu umysłowości.
Oba powyższe zjawiska rozwijają się jednocześnie. Wynalazki powstające w umysłach fachowych (po większej części rzemieślników) jak busola, mikroskop, teleskop i masa innych, są znakomitem ułatwieniem dla umysłów do nowych obserwacyj i badań. Odkrycie nowych światów, zrobione dla interesów wzmagającego się ciągle handlu, umożebnione przez postępy żeglugi — jest jednym z największych bodźców dla rozwoju przyrodniczych badań.
Dziwy nowego świata — niebo, ludzie, zwierzęta, rośliny — przykuwają do siebie uwagę tysiąca umysłów, rozbijają swem zjawieniem całą masę starych pojęć, uświęconych religją. — Gdy więc z jednej strony — specjalizujące się z fachów różnych produkcyj nauki przyrodnicze czynią szalone postępy dzięki takim wynalazkom — jak odkrycie Nowego Świata, jak teleskop, mikroskop, zadają coraz to nowe ciosy Biblji — wykazując jej błędy i tworząc całkiem inny pogląd na świat.[4] Z drugiej strony — ludzie poznając coraz lepiej własności zjawisk natury, ich stosunki wzajemne, trzebiąc lasy, wysuszając niedostępne bagna, zaludniając niezgłębione przedtem puszcze, wytwarzają w swem umyśle pojęcia bardziej zbliżone do realności — tak, że niewidzialne istoty, dusze wszystkich twórców, będące dawniej jedynem objaśnieniem świata i jego życia — stają się coraz bardziej zbyteczne, w miarę jak doświadczenia wyjaśniają istotę wiatrów, grzmotów, deszczów, słońca, wody, gazów, ciepła, odkrywają ich działania wzajemne, objaśniając wszystkie ruchy widoczne sposobem prostym, przekonywającem, nie pozostawiają wcale miejsca dla dawniejszych istot duchowych. Upiory, gnomy, syreny itd., uciekają przed człowiekiem który wtargnął w ich puszcze, niszczy bagna i lasy — tracą swój grunt realny, miejsca gdzieby mogli przebywać ukryte przed wzrokiem ludzkiem. W ten sposób — wskutek zdobyczy umysłowych na polu badań przyrodniczych — zdobyczy rozpoczętych dzięki nagromadzonemu przez robotników zapasowi wiadomości — rozpoczętych pod wpływem interesów produkcji dokonywanych przez coraz bardziej wyspecjalizowane grupy umysłów — upada powaga Biblji — zanikają antropomorficzne pojęcia o świecić. Jest to pierwszy potężny wyłom w dotychczasowej władzy religji — dwie główne podstawy zostają z pod niej usunięte.
Ze zmianą pojęć o zjawiskach otaczających zmienia się także sposób rozumowania, natura dowodów, logika, zmiana logiki czyli rozwój krytycyzmu z trzeciej strony podkopuje wpływ religji.
Inaczej rozumuje człowiek, wierzący, że wiatr lub woda mają swą duszę podobną do ludzkiej — inaczej zaś ten który je uważa za bezduszne zjawiska, rezultaty ślepych sił i bezwładnej materji.
Jeżeli objaśnienie antropomorficzne świata, wymagało tylko pracy wyobraźni ludzkiej — objaśnienie mechaniczne stało się wynikiem umiejętnych obserwacyj, obliczeń, drobiazgowych eksperymentów, całej masy analiz, porównań, zestawień — jednem słowem — skomplikowanego działania myśli, wymagającego wielkiej pracy mózgowej.
Im bardziej umysły przyzwyczajają się do tego, że przed wytworzeniem pewnego pojęcia, pewnej idei, muszą wprzódy rachować, mierzyć, ważyć, porównywać, badać skład, rozbierać na części, t. j. przejść całą drogę badania przyrodniczego, tem trudniejsze staje się dla nich przechowywanie w swem umyśle takich pojęć lub idei — sprawdzić których metodą przyrodniczą nie można, które wymykają się z pod wszelkiej obserwacji bezpośredniej, których dowody nie podlegają żadnym eksperymentom.
Tym sposobem — dogmaty religijne poczynają coraz bardziej słabnąć w umysłach im bardziej te umysły przyzwyczajają się do nowego sposobu rozumowania, im bardziej rozpowszechniają się pojęcia i dowody przyrodnicze.
Krytycyzm wyrobiony przez przyrodnicze badania — gdy raz usadowi się w umyśle, wyparłszy starą logikę — musi przeprowadzać przez swój aparat wszelkie pojęcia jakie tam zastaje — i mimo woli człowieka, czasem nawet bez jego świadomości, rujnuje ich fundamenta, zostawiając cienie tylko. Tak tworzył się materjalizm, ateizm, cały nowy system filozoficzny.
Jest to proces rozszerzania się zaniku pojęć antropomorficznych — przechodząc od zjawisk widocznych, do idei filozoficznych i dogmatów wiary — które na nich opierały się lub brały z nich swój początek. Rozszerzanie się w mózgu zaniku antropomorfizmu — odbywa się wskutek nowej logiki, powstałej z nowych pojęć.
— Tak więc — proces zaniku wiary, jaki odbywa się pod wpływem rozwoju umysłowości, jest następujący:
Wyspecjalizowane w pracy wytwórczej badania przyrodnicze, wspomagane wynalazkami i odkryciem nowych światów, sprowadzają upadek Biblji jako powagi naukowej i zanik antropomorficznych pojęć o zjawiskach otaczających świat, — pojęć, z których wytworzył się duchowy świat chrześcjański z Bogiem i szatanem. W miarę jak powstają nowe wyjaśnienia zjawisk przyrody — udowadniane obserwacją zmysłów i rachunkiem — dusze antropomorficzne, które je dawniej ożywiały stają się zbyteczne.
Z tą zmianą pojęć odbywa się i zmiana rozumowania — logika. Z upadkiem Biblji — powaga świętych tekstów traci siłę dowodów. Antropomorficzny świat umożliwia wszelkie zjawiska — mechaniczny zakreśla im ścisłe granice. Uduchowione twory natury mogły ulegać ludzkim słowom, wpływom różnych duchów, świadczyć w sprawach sądowych, działać na bieg wypadków — a przez to umożliwiały odpowiednie wnioski i rozumowania. Inaczej musi być, gdy twory te stają się bezmyślną materją, podlegającą różnym siłom według praw niezmiennych. Dawne rozumowanie musi upaść wraz ze światem antropomorficznym a na jego miejsce zjawia się krytycyzm — nowa logika — wytworzona przyrodniczemi badaniami — przystosowana do nowych pojęć.
Z zanikiem antropomorfizmu i tworzeniem się nowych pojęć — rozwija się krytycyzm — który utrwalając się w umysłach — rujnuje w nich nawet nieświadomie stare ideje i dogmaty wiary, chcąc przystosować je do swych wymagań — osłabia a w końcu niszczy. Krytycyzm rozszerza proces zanikania antropomorfizmu — na dogmaty wiary. Jak zbyteczną staje się dusza wody lub ognia dla wyjaśnienia tych zjawisk i ich działań — tak samo zbytecznym staje się Bóg chrześcjański dla mechanizmu wszechświata. Zbyteczność ta i brak dowodów wystarczających dla nowej logiki — doprowadza religję do bankructwa.[5] Pod działaniem tych procesów bankrutuje ona jednak przeważnie w umysłach filozofów i wogóle inteligencji. Inne wpływy sprowadzają jej upadek w umysłowości mas.
Cała ta zmiana umysłowości dokonywa się naprzód w pewnej tylko grupie umysłów najbardziej myślących. Grupa ta przemieni się w ognisko propagandy — rozszerzając nowe pojęcia, nową filozofję, a razem z tem nową logikę.
Siedliskiem tej propagandy — są miasta — bogate mieszczaństwo pierwsze ulega tej przemianie umysłowej, przedstawiając podatny do tego grunt emocjonalny (co zobaczymy dalej) staje się niejako przedstawicielem oficjalnym nowej filozofji. Zjawiają się też nowe środki propagandy ułatwiające ogromnie dokonaniu się przewrotu umysłowego w szerokich masach — jest nim druk i szkoły — rozwijające się z każdym wiekiem bardziej.[6][7]
Za pomocą tych środków inteligencja burżuazyjna rozszerza wśród mas nowy system pojęć i rozumowania, niszcząc coraz bardziej panowanie religji, często nawet bezwiednie i wbrew swym celom. Określmy stanowisko tej nowej klasy społecznej (burżuazji) jako propagatora, krzewiciela przewrotu umysłowego, nowej filozofji materjalistycznej. krytycyzmu.
Odkąd teologja przestaje być jedyną nauką — z chwilą gdy zaczynają się wydzielać badania przyrodzone jako gałęź wiedzy — monopol oświaty, nauk, przechodzi z klasztorów do miast. W miastach centralizuje się ruch naukowy. Już przez to samo staje się on najdostępniejszym dla umysłu mieszczaństwa.
Badania przyrodnicze przedstawiają dla burżuazji specjalny interes — zdobycze ich stają się zdobyczami kapitału. — Wynalazki mechaniki, chemji, fizyki itd., znajdują olbrzymie zastosowanie praktyczne w produkcji — zwiększają wytwórczość pracy a przez to siłę rodną kapitału.
Dlatego też mieszczaństwo wydaje z siebie najliczniejsze zastępy badaczy.
Wytwarzanie się burżuazji odbywa się jednocześnie z przewrotem umysłowym, wiek odrodzenia, rodzącej się niewiary i materjalizmu jest jednocześnie wiekiem powstania kapitału. Nowe pokolenia mieszczańskie wyrastają już w atmosferze pełnej żartów z religji, szyderstw z przesądów, zastają już sponiewierane teksty biblijne. Odkrycie Kolumba, systemy Kopernika, Galileusza, zastaje stosy ksiąg drukowanych łatwych do nabycia, które wydobywają ze zgliszczów starożytną filozofję. klasycyzm, głoszą badania medyków, fizjologów itd. Ta właśnie cała sfera wychowawcza rozwinięta szczególniej w miastach, była środowiskiem moralnem w którem wyrastały nowe pokolenia mieszczańskie. Nic więc dziwnego, że nowe pojęcia wsiąkały odrazu w mieszczańskie mózgi — że one pierwsze stały się zdobyczą propagandy materjalistycznej.
Rozwijające się jednocześnie z nową filozofją nowe warunki życia — opanowywania przyrody — spokój publiczny — opieka policyjna — rozwój sił indywidualnych człowieka w produkcji — potrzeba pracy zbiorowej — powstanie zbiorowych sił ludzkich — wzrost zbytków — upadek gospodarstwa domowego i znaczenie kobiety w produkcji — jednem słowem, wszystkie te zjawiska społeczne dawne, z których wytwarzała się w duszy ludzkiej potrzeba opatrzności boskiej, skłonność do wiary w rzeczy nadprzyrodzone, zaściankowość umysłu itd., to wszystko najwcześniej upadało w miastach — a nawet było wprost niszczone ręką kupiectwa, później burżuazji, jako zawady dla interesów handlu i kapitału. Burżuazja więc — a raczej kupiectwo, mieszczaństwo bogate najwcześniej zaczyna żyć w takich warunkach społecznych, które nie wywołują w duszy naturalnej potrzeby religji — przeto religja ta trzyma się w tych umysłach dość słabo, a nie będąc związaną ze stroną uczuciową duszy — upada najprędzej — przez co materjalizm znajduje najłatwiejszy dostęp.
Przytem — jak kupiectwo, tak i burżuazja zeń powstała — od najdawniejszych czasów wypełnia życie swe zajęciami których natura wykształca umysłowość we właściwym sobie kierunku. Kupiec lub burżua, goniący wiecznie tylko za zyskiem pieniężnym, mający ciągle do czynienia z rachunkami, obmyślający różne spekulacje szachrajskie, w ciągu całych pokoleń podobnego życia — wykształca się i utrwala w jego duszy przeważająca namiętność do złota — ideał czysto materjalnej natury — umysł wyćwiczony w spekulacjach rachunkowych zbliża się swą logiką najbardziej do krytycyzmu. Trzeźwość praktyczna życia — brak czasu i usposobienia do marzycielstwa — wszystkie te cechy powstałe z natury zajęć życiowych — stanowią grunt niepodatny do wiary w cuda, legendy, do pojęcia całego świata duchowego. Myśl wyćwiczona na logice liczb — przyjmuje najłatwiej materjalistyczne objaśnienia świata — antropomorficznie rozwinięta wyobraźnia i marzycielstwo napotyka zawsze na silny sceptycyzm, najsłabszy ma grunt w trzeźwych umysłach klasy kupieckiej — której pieniężne spekulacje, ciągłe podróże, nieustające zajęcia, znajomość szerokiego świata — najwcześniej usposabiają do porzucenia starej filozofji i oswobodzenia się od przewagi dogmatów religijnych.
Te są warunki — sprawiające, że burżuazja najwcześniej odbywa transformację umysłową, — że staje się przedstawicielką nowej filozofji w walącem się społeczeństwie feodalnem. — Dalej rozpatrzymy naturalny związek różnych nowych idei ze społecznemi interesami tej klasy.
Niewiara nie przeszkadza burżuazji jednak występować oficjalnie w katolickiej osłonie, strzec pobożności ludu i kokietować kościół. W salonach szydzi z religji i przesądów, wygłasza zasady materjalizmu — w manufakturach nakazuje robotnikom odmawiać pacierze i chodzić do kościoła.
Mimo tej taktyki obłudnej — miasta stają się siedliskiem niewiary — książki dostają się i pod szlacheckie dachy — do zamków feodalnych — nowa nauka staje się modną — filozofowie ozdobą salonów królewskich i arystokratycznych. Liberalizm, niewiara, szydzenie z religji — staje się składową częścią kultury klas wyższych — zarówno bogatych feodałów jak i burżuazji.
Wiarę ludzi podkopują nowe warunki życia, rozszerzana przez szkołę państwową oświata, stykanie się coraz częstsze z miastem — lecz głównym czynnikiem jest tu przewrót społeczny, zniszczenie gruntu społecznego, który utrzymywał wiarę i sprzyjał panowaniu religji — wytworzenie się natomiast takich warunków społecznych nieprzyjaznych dla wiary i pojęć starych — które umożliwiały zupełnie popularyzowanie się nowej filozofji i logiki tysiącznemi drogami działania idej.

3. Upadek wiary pod wpływem zmiany warunków społecznych.

Dotąd rozpatrywaliśmy zanik wiary odbywający się wskutek naturalnego rozwoju umysłowości ludzkiej, poznawania przyrody, które spowodowało zanikanie antropomorfizmu i odpowiedniej mu logiki, obaliło powagę Biblji — a przez usunięcie tych dwóch głównych podstaw religji — sprowadziło jej bankructwo. Religja jednak, jej panowanie nad umysłowością, wiara powszechna, nie była tylko wynikiem antropomorficznej fazy umysłowej, nie, tylko była potrzebą myślenia, lecz także potrzebą moralną, potrzebą uczuć, wynikiem społecznych warunków feodalizmu. Gdyby możliwem było dalsze trwanie tych warunków, religja miała by zapewnioną swą władzę nad umysłami mas ludowych — mimo zdobyczy naukowych istniałaby jako potrzeba społeczna — mając swe podstawy w stanach emocjonalnych duszy ludzkiej.
Warunki społeczne zmieniały się jednak równocześnie z rozwojem umysłowości — a przez to, ostatnie podstawy wiary zostały zniszczone — tak, że nawet tam gdzie nie dosięgała propaganda nowej filozofji — szerzyła się obojętność religijna, zanikał dawniejszy fanatyzm, życiowe interesy i namiętności przeważały ogromnie nad religijnemi, wiara stawała się coraz bardziej powierzchownem pewnem przyzwyczajeniem i konwenansem. Bóg został wyparty z pierwszego stanowiska jakie zajmował dawniej w duszy ludzkiej — na jedno z najpodrzędniejszych. Od XIV wieku począwszy indyferentyzm religijny szerzy się ciągle — przechodząc coraz bardziej w ateizm. Przejrzymy proces zanikania tych cech psychicznych które były podstawą wiary, a które wynikały bezpośrednio z warunków społecznych feodalizmu — jako też proces przetwarzaniu się ich na inne wraz z rozwojem nowych warunków kapitalistycznych.
a) Zanik realnego gruntu świata duchowego.
Dopóki człowiek żyje zamknięty w swej gminie, nie potrzebując żadnych stosunków z obczyzną, cały świat który rozciąga się po za słupem granicznym jego gminy — tajemniczy dlań, nieznany — stanowi, jakeśmy to widzieli, realny grunt dla świata duchowego, jaki wytworzył się w jego umyśle — skutkiem czego — ten świat duchowy, czarnoksiężnicy, nimfy, postacie fantastyczne zamieszkujące puszcze leśne, jeziora i bagna — nabierał większej prawdy — miał gdzie się pomieścić — miał swój widoczny zakres.
Tajemniczość otaczającego świata, mnóstwo miejsc dzikich niezamieszkałych — nie tylko stały się podstawą realną dla tworów wyobraźni ludzkiej — lecz dopomagają jeszcze do tworzenia się bajek i legend. Zabłądzony w puszczy leśnej lub ugrzęzły w bagnach mieszkaniec gminy — wyratowawszy się z tych niebezpieczeństw, opowiadał niestworzone rzeczy swym współobywatelom — które mu strach, wyobraźnia i nieznajomość wiejska nasuwały do głowy.
Z takich przygód tworzyły się podania, przyjmowane z zupełną wiarą — gdyż dla umysłów z pojęciami antropomorficznemi nic nie było niemożliwego.
Człowiek z ówczesnym umysłem widział wszędzie życie świadome — musiał więc zaludnić tworami fantazji — nieznane sobie miejsca — świat obczyzny.
Pałace kryształowe, czarnoksiężnicy, karły, olbrzymy nie mogą znajdować się na jego polach lub sąsiada — w ogrodach, łąkach gminnych znanych mu doskonale — lecz tam dalej — czego tam być nie może! najrozmaitsze dziwadła żyć tam mogą — alboż kto był tam, zbadał te miejsca — a ci którzy zawędrowali tam przypadkowo czyż nie widzieli czarnoksiężników w jaskiniach, straszydła różne które się goniły, lecz któżby śmiał na nie spojrzeć. Dopóki więc życie człowieka upływa w granicach gminy — dopóki istnieją wszędzie puszcze leśne i bagniska niedostępne i dopóty — świat duchowy, świat istot fantastycznych, t. z. zabobonów — ma swój grunt realny — ma swe realne źródło z którego czerpie tysiące wrażeń by je przetwarzać na legendy i baśnie różne. Ten świat fantastyczny, który otacza zadomowionego człowieka jest jednym z czynników podtrzymującym antropomorfizm pojęć, utrzymującym umysłość ludzką w stanie przyjaznym dla wiary w cuda i legendy kościelne — utrzymującym jego myśl w formie marzycielstwa, oswajającym umysł z nadprzyrodzonością. — wszystko to zaś stanowi jedną z najważniejszych podstaw psychicznych wiary, panowania religji.
Gdy rozwój handlu niszczy gospodarkę naturalną, gdy pieniężny apetyt feodałów rozpędza ludność wsi całych, gdy w dalszym ciągu pojawia się spekulacja kapitału, zanika typ człowieka zadomowionego, znika tajemniczość otaczającego świata. Gospodarka pieniężna zmusza każdego do szerszych stosunków, ściąga chłopów na rynki miejskie, rozwój handlu przecina szosami nieprzebywane dotąd puszcze, tworzy nowe miasta, ożywia bezludne dotąd okolice. Gdy pojawia się kapitał — jego nowa cywilizacja przeobraża świat zupełnie, trzebią się lasy, osuszają się bagniska, powstają wszędzie nowe fermy, ruch wymienny wzmaga się jeszcze bardziej, ludność wywłaszczana przerzuca się z miejsca na miejsce — mieszkania czarowników, upiorów, duchów leśnych, nimf, ulegają zupełnemu zniszczeniu, a wskutek tego i one same znikają z powierzchni ziemi, nie mając gdzie się ukryć przed kapitalistycznym pługiem i toporem, przed ciekawym wzrokiem kręcących się wszędzie kupców. Jak ze zburzeniem świątyń i gajów pogańskich znikają bóstwa — tak samo znika w umyśle ludzkim świat istot fantastycznych, gdy zniszczono tajemniczość, która otaczała pomieszkanie człowieka, gdy przetrząśnięto wszystkie zakątki kraju nie znajdując żadnych cudownych rzeczy — gdy wszystko naokoło stało się znane, jawne, powszednie — gdy zmuszono człowieka wyjść ze swego domu, poznawać obce strony i ludzi. Zaludniony i ucywilizowany przez kapitał świat — niema w sobie żadnych podniet dla wyobraźni ludzkiej, usuwa wszelką możliwość istnień w sobie dawnych fantastycznych istot.
Ta zmiana warunków życiowych, sprawia upadek wiary w podania, bajki i legendy, upadek fantastycznego świata ziemskiego, upadek jednej części wiary w nadprzyrodzoność, osłabienie marzycielstwa, wyobraźni człowieka — cech psychicznych, na których spoczywała i wiara w dogmatyzm chrześcjański.
b) Opatrzność boska przestaje być potrzebą społeczną.
Widzieliśmy już wyżej, że Bóg był potrzebą umysłowości feodalnej, koniecznym wynikiem antropomorfizmu — widzieliśmy także że był potrzebą uczuć, warunkiem równowagi, spokoju moralnego. Feodalny człowiek, izolowany jako wytwórca, prowadzący samodzielnie gospodarstwo, a przez to samą pozbawiony siły społecznej; wystawiony bez żadnej obrony na gwałty siły brutalnej, będącej jedynem narzędziem dla przysporzenia bogactw — często nawet pogardzony przez swego oficjalnego opiekuna — suzerena — niewolnik jeszcze natury, nie umiejący kierować jej siłami, drżący ze strachu wobec jej tajemnic — jedynie tylko w Bogu chrześcijańskim znajduje nadzieję, pociechę, ukojenie, trwały spokój, równowagę moralną. Bóg który jest dla niego istotą realną, żyjącą, prawdziwą, namacalną niemal, daje mu obronę, spokój, szczęście. Jak potrzebną mu jest opieka suzerena tak samo — tylko w większym stopniu — potrzebuje on opieki (równie dla niego realnej) Boga — Opatrzności. Człowiek feodalny — bez opieki kogoś silniejszego obejść się nie może — w społeczeństwie składającem się z izolowanych jednostek, a w którem bogactwo można zdobyć tylko gwałtem — siłą pięści — bez opieki silniejszego żyć trudno. Te same warunki, które skłaniają całe setki wolnych gmin chłopskich i rycerzy oddawać się w poddaństwo opactwom i panom feodalnym — te same wywołują w nich potrzebę Boga, skłaniają do fanatycznej wiary, do ślepego posłuszeństwa religji.
Z upadkiem ustroju feodalnego warunki te zmieniają się. Człowiek przestaje być izolowanym, samodzielnym wytwórcą — produkcja nowa odbywa się zbiorowo, z podziałem pracy, zaostrzająca się coraz bardziej walka klasowa wymaga solidarności, człowiek przestaje być samotnym, staje się coraz bardziej cząstką gromady, coraz więcej potrzebuje węzłów towarzyskich, zbiorowości ludzkiej — siła społeczna powstaje na wszystkich polach życia.
Jednocześnie zmienia się także forma walki o byt w społeczeństwie. Z pojawieniem kapitału (raczej ze wzrostem wytwórczości i pracy) bogactwo, pieniądz nabywa zdolności samorodcze. zwiększanie się źródeł nadwartości — bogactw odbywa się w łonie samej produkcji. Siła brutalna traci swoje znaczenie, jedyny środek w zdobywaniu bogactw, przestaje być potrzebą społeczną — walka o stanowisko społeczne z pola krwawych zapasów rycerskich przenosi się na rynek — tam zyskuje się teraz przewagę społeczną i wieńce chwały.
Ta zmiana formy walki o byt jednostek, wraz z powstałym absolutyzmem królewskim i zcentralizowanem nowem państwem — sprawia usunięcie siły brutalnej jako stałego czynnika w życiu — zakaz wojen prywatnych — rozbrojenie feodałów — prześladowanie band rozbójniczych — utrwalenie spokoju wewnątrz kraju — zaprowadzenie państwowej policji, sądów, porządków administracyjnych.
Stanowisko człowieka w społeczeństwie zmienia się więc zupełnie. Z osamotnionego staje się cząstką zbiorową sił społecznych — dawniej wystawiony na ciągłe gwałty siły brutalnej — teraz ma naokoło siebie spokój, jego byt, własność, prawa, spokój domowy strzegą państwowe prawa, sądy, policja. Państwo zapewnia mu opiekę, bezpieczeństwo, spokój — towarzysze pracy dodają mu pewności siebie, poczucia siły zbrojnej ludzkiej. Jak zbyteczną staje się dlań opieka suzerena — tak samo słabnie jego życiowa potrzeba Opatrzności — tembardziej, że dawniejszy niewolnik natury staje się teraz coraz bardziej jej panem, znawcą, umiejętnym wyzyskiwaczem. Inaczej czuje się człowiek w bezpiecznem schronieniu, zasłonięty od wszelakich niebezpieczeństw, inaczej gdy jest wystawiony na różne niebezpieczeństwa i klęski, gdy nad jego głową wisi śmierć, nieszczęścia, a zarazem miotają ciągle obawy i niepewności jutra. Widzimy niedowiarków, którzy nie myśląc nigdy o Bogu w codziennem spokojnem życiu, wzywają Opatrzności w chwilach niebezpieczeństwa, zjawia się u nich wtenczas niewyrozumowana potrzeba opieki jakiejś potężnej, cudownej istoty.
Toż samo odbywa się w duszy społecznej — jednostka w społeczeństwie feodalnem potrzebuje opieki suzerena i opieki Boga — kapitał i państwo absolutne czynią zbytecznem jak jedno tak i drugie. Religja traci swą naturalną podstawę ludzkiego serca.
W ten sposób, wraz ze zmianą warunków społecznych — zanikają podstawy wiary. Na miejsce dawnego fanatyzmu — pojawia się zupełny indyferentyzm religijny — religja staje się konwenansem, obłudą, często wynikiem polityki klasowej. Umysły swobodne od tego i bardziej myślące przyznają się wprost do ateizmu[8].
Żadne inkwizycje, prześladowania, reformy nie zdołały już wskrzesić potęgi religji — słabła ona z każdym wiekiem bardziej rozbijana, postępami nauk przyrodniczych, zmianą warunków życiowych.
Przewrót społeczny ukształcił nowy typ duszy ludzkiej — typ dzisiejszy — w której nie było już miejsca na świat duchowy, na dogmatyzm chrześcijański, na uczucia religijnego fanatyzmu. Wytwarzała się umysłowość zdolna wierzyć w to tylko, co jest widoczne, namacalne, zbadane — wytwarza się filozof ja, nie dopuszczająca istnień po za tem, co daje wrażenie naszym zmysłom, czyniąca z ograniczonego subjektywizmu ludzkiego cały, jedyny świat, objektywny, poza którym nic nie ma. Rozwój umysłowy i przewrót społeczny zeń wynikający, rugują z duszy ludzkiej wielki świat duchów, Boga, życie przyszłe niszczą niewyczerpane źródło nadziej i rozkoszy, zwężając zakres życia, rzucają człowieka na pastwę realizmu, na pastwę tego życia jakiem kapitał obdarzy.

4. Rozszerzenie się zakresu wrażeń świata realnego. Przewaga rozumowania nad wyobraźnią i marzycielstwem.

Człowiek zostaje wyrwany z życia zaściankowego, nowe warunki społeczne zmuszają go do poznawania świata. Jako samodzielny wytwórca musi zawiązać stosunki z rynkiem — jako proletarjusz włóczy się po kraju lub osiada w wielkich miastach z manufakturami. Bezpieczeństwo policyjne, ułatwiona komunikacja, zniesienie band feodalnych, ustanie prywatnych wojen, wszystko to skłania człowieka do poznawania dalszego świata, do życia szerszego. Wskutek tego rozszerza się widnokrąg wrażeń jakie dawać może świat realny: natura, dzieła pracy, ludzie, życie ze swojemi wypadkami — wszystko to zmienia się ciągle przed umysłem, odnawia się ustawicznie, działa coraz nowszemi obrazami, wywołując w umyśle coraz nowsze wyobrażenia, pojęcia, zmuszając do tworzenia ciągle nowych myśli, idei, odpowiednich sobie, odpowiednich realnym pierwiastkom (elementom) wrażeniowym[9], jakie się na nie składają.
Jednocześnie z tem rozszerzeniem się realnego świata wrażeń, z powodu wyrwania człowieka z domu, zmienia się i cały tryb jego życia, cały charakter jego życia. Dawniejszy człowiek zadomowiony, rzadko kiedy wyjeżdżający w obce okolice, pracuje umiarkowanie, żyje ciągle w domu, żyje tylko w kole rodzinnem, nie potrzebując innych stosunków, życie jego jest jednostajnie ciche, umiarkowane, sam zaspakaja swe potrzeby — ognisko domowe mu wystarcza — pracuje tylko dla zaspokojenia swych potrzeb. Nowe warunki społeczne każą mu więcej pracować, rozpalają w nim namiętność do złota, wypychają go na rynek, zmuszając do ciągłej walki ze współzawodnikami, w której tak łatwo zginąć. Spokojny dotąd, od nikogo nie zależny i nikogo niepotrzebujący, wytwórca jest teraz obarczony całą masą interesów, kłopotów. Żądza zysku nie daje mu chwili odpoczynku. Obawa bankructwa odbiera mu spokój, każe ciągle czuwać, ciągle pilnować się, by nie poślizgnęła mu się noga na rynku, żeby nie wpaść w rozstawione sidła szachrajskie.
Nowe życie zmusza człowieka więcej zajmować się sprawami gospodarczemi nie tylko dla tego, że wyrywając go z prostego aparatu gospodarki naturalnej, dającej spokój, samodzielność i swobodę, rzuca go w skomplikowane warunki rynku, konkurencji, spekulacyj giełdowych — lecz także dlatego, że rozbudza w nim namiętność do złota, do zysku, łudząc nadziejami bogactw.
Na wszystkich szczeblach społecznych — człowiek zostaje teraz pochłonięty interesami życia. Trzy czynniki społeczne wpływają na to: wzrost stopy życiowej i rozwój zbytków — większa trudność w utrzymywaniu się na dogodnem stanowisku społecznem, trudność walki i manewrów rynkowych — pogoń za zyskiem, namiętność do pieniędzy, które stały się teraz siłą społeczną i to siłą samorodczą.
Człowiek pochłonięty interesami życia (utrzymania się na odpowiedniej stopie kulturalnej i zysku pieniężnym), mający przed sobą szerokie horyzonty wrażeń realnego świata, zmuszony jest przez to samo większość swych myśli, główną część swej uwagi i pracy mózgowej — zwrócić w stronę tych interesów i tego świata. Jak czas jego tak samo i umysł zostaje pochłonięty sprawami pieniężnemi, życiem otaczającem, rozkoszą zbytków, namiętnością do złota. Życiu odpowiada treść myśli. Kombinacje kupieckie, troski gospodarcze, obmyślanie różnych spraw życiowych, przyjemności wzbogacania się lub trwonienia — taką jest główna treść myśli nowego człowieka. Jest to rozumowanie z wrażeń realnego świata, życia zbiorowego czerpiące swoje elementy. Człowiek staje się rozumujący, trzeźwy, praktyczny. Na marzycielstwo i fantazjowanie nie staje mu teraz czasu. Realizm życia wyparł świat wyobrażeń. Dopóki żył samotny w swem jednostajnem i ciasnem otoczeniu, mając dużo czasu swobodnego od wszelkich zajęć życiowych i przytem pozbawiony wszelkich namiętności wiążących się z gospodarczymi interesami, wtenczas mógł oddawać się marzeniom i patrząc na tajemnicze puszcze lub błękity nieba tworzyć w swej wyobraźni cały świat istot nadprzyrodzonych, zasłuchiwać się wieczorami w bajkach, zastanawiać się nad snami, wymyślać różne zabobony i kabały. Warunki życia nie zmuszają go do ciągłego rozumowania, do ciągłego zastanawiania się nad światem realnym, pozwalają mu marzyć. Ciasny i jednostajny świat realny, ubóstwo wrażeń jakie zeń otrzymuje — zmusza go zwracać myśl swą do świata fantazyj — do świata duchów, w który wierzy, który jest dlań zupełną realnością. U feodalnego człowieka przeważają wrażenia ze świata wyobraźni czerpane, przeważa marzycielstwo i tworzenie fantastyczne. W nowym typie przeważają wrażenia świata realnego, rozumowania z nich tworzone, trzeźwość myślenia. U pierwszego — strona emocjonalna duszy, związana jest przeważnie ze światem nadprzyrodzonym (uczucia religijne) — u drugiego zaś — ze światem realnym (namiętności pieniężne).
Transformacja ta — jest jedną ze składowych części transformacji logiki — rozwoju krytycyzmu. Wyrwanie człowieka z zacisza domowego i pochłonięcie przez interesy życiowe — przyczyniają się nie mało do upadku starej logiki i rozwoju krytycyzmu.

5. Przyczyny zanikania indywidualizmu, egoizmu domowego i uczuć rodzinnych, rozwój uczuć społecznych.

Samodzielność wytwórcza i ekonomiczna człowieka feodalnego wytworzyła w duszy jego silne poczucie indywidualizmu (możność dawania rady samemu sobie, obchodzenia się bez pomocy drugich, ufność we własne pojedyncze siły, niepodleganie wpływom otoczenia ludzkiego, a przez to swobodny rozwój cech wrodzonych) egoizm domowy, przewaga uczuć rodzinnych. Jego ideałem życiowym i podstawą całej etyki — jest ognisko domowe.
Upadek gospodarki naturalnej niszczy tę samodzielność ekonomiczną — człowiek w swych interesach życiowych staje się zależny od rynku — jego własne zdolności nie stanowią już wszystkiego jak dawniej, gdy zaspakaja swe potrzeby — staje się zależnym od nabywców i sprzedawców, od stanu rynku, od różnych zjawisk społecznych, które zmieniają ceny wytworów — a przytem na rynku musi jeszcze dobijać się o miejsce dla siebie, musi walczyć o nabywców, współzawodniczyć z innymi, nie dawać się zepchnąć silniejszym. Zapotrzebowania jego wzrosły — sam już teraz nie może podołać własnym potrzebom — musi dbać o innych — korzystać z pracy i zdolności drugich. Przytem — w nowej produkcji kapitalistycznej prowadzonej na podstawach kooperacji i podziału pracy, robotnik przestaje być wytwórcą samodzielnym, całkowitym — staje się cząstkowym, praca jego i umiejętność o tyle tylko są warte, o ile je dopełnia praca i umiejętności innych. Jednem słowem życiowa (ekonomiczna) i wytwórcza samodzielność człowieka ginie wraz z rozwojem gospodarki pieniężnej i produkcji kapitalistycznej — ginie życiowa podstawa jego indywidualizmu. Teraz już człowiek ani rady sobie dać nie może, ani obejść się bez pomocy drugich, jego swoboda robinsonowska przepada, bez rynku nie zaspokoi swych potrzeb, żadnego produktu sam nie wytworzy, ze swą cząstkową umiejętnością, ze swem gospodarstwem wyspecjalizowanem, mógłby z głodu umrzeć, gdyby nie społeczeństwo. Społeczeństwo jest mu teraz potrzebne, niezbędne do egzystencji. Dawny egoista, odludek mógł całe życie przepędzić w swej zagrodzie, wszystko mając co mu potrzeba, z musu staje się teraz towarzyskim, uspołecznionym. Dom już mu teraz nie wystarcza, ognisko rodzinne już nie może być dla niego ogniskiem życia, mnóstwo interesów wiąże go z obcymi — ze społeczeństwem. Ognisko rodzinne daje mu teraz tylko odpoczynek, przyjemności moralne wytchnienia, nie daje mu już podstawy bytu, nie skupia w sobie, jak dawniej, zaspokojenia wszystkich jego potrzeb. Drobny właściciel trzyma się go jeszcze — proletarjusz traci je zupełnie. — Dawniej rodzina, będąc skończonem organizmem gospodarczym, zaspakajała wszystkie potrzeby jednostki, jest podstawą jej bytu, całym jej światem realnym. Teraz nie wystarcza już jednostka potrzebuje społeczeństwa. Społeczeństwo staje się podstawą jej bytu ekonomicznego. Odpowiednio do tej zmiany warunków życiowych — zmieniają się uczucia z niemi związane. Ponieważ rodzina przestaje być wszystkiem dla jednostki, ponieważ przestaje być podstawą jego bytu, ponieważ nie wystarcza już sobie ekonomicznie i potrzebuje zewnętrznej pomocy, przeto znaczenie jej słabnie, przestaje być alfą i omegą uczuć życiowych. Jednostka rodzinna, ognisko domowe, będąc przedtem całym ekonomicznym mechanizmem, staje się teraz jednem z kółek wielkiego mechanizmu społeczeństwa. Wskutek tego — człowiek, który dawniej potrzebował tylko rodziny — teraz potrzebuje społeczeństwa by mógł istnieć. Społeczne potrzeby przeważają nad rodzinnemi. Cała ta zmiana stanowiska jednostki — musi odbić się w jego uczuciach, pojęciach, zwyczajach. — Przewaga uczuć jest zawsze po stronie więcej dającej, więcej związanej z życiowemi interesami jednostki, z jej pożądaniami.
Jak dzięki swemu stanowisku samodzielnemu, rodzina feodalna daje jednostce opiekę, zupełnie zaspakajającą jej potrzeby, a przez to zwraca w swą stronę główną część jej uczuć i myśli, wywołuje w człowieku interes obwarowania ogniska rodzinnego powagą religji, zasad moralnych, praw — jak feodalna rodzina, dzięki temuż stanowisku ekonomicznemu jest dla jednostki całym światem realnym, wystarczającym mu zupełnie, a trzymając człowieka zamkniętego w swem łonie, monopolizuje sobie całą duszę jego; — tak znowu, z nastaniem nowych warunków życia, społeczeństwo staje się warunkiem bytu jednostki, pole jej życia rozszerza się, interesy sprzęgają się z interesami obcych, człowiek staje się zależny od społecznych zjawisk — a jeżeli tylko społeczeństwo może utrzymać byt jednostki — jeżeli staje się najważniejszym i niezbędnym warunkiem egzystencji — to musi zwrócić ku sobie jego uczucia i myśli, musi wytworzyć się w jego duszy potrzeba solidarności społecznej, dotychczas zupełnie zbyteczna, muszą powstawać ideały społeczne, namiętne uczucia patrjotyczne, podnieta tysiąca bohaterskich czynów, solidarność klasowa w walkach. Jednym słowem cała nowa sfera emocjonalna i uczuciowa, rozszerzająca się coraz bardziej, uwidoczniana w literaturze, w faktach życiowych, w popularnych zasadach etycznych.
Za ogólną zasadę można przyjąć — że zawsze to zjawisko które jest głównym, najważniejszym warunkiem dobrego bytu jednostki jest zarazem najbogatszem źródłem jego życia duchowego, najsilniejszą podnietą wzruszeń emocjonalnych i pojęć[10].
Im co silniej wpływa na byt człowieka i na jego życiowe interesy, na jego ekonomiczne stanowisko od którego ściśle zależne są wszystkie sprawy życiowe — tem więcej miejsca zajmuje w jego umysłowości. Społeczeństwo, naród, nie odgrywające żadnej prawie roli w życiu feodalnego człowieka nie łączące go z sobą żadnemi węzłami konieczności, jest w tej epoce nieznane jako pojęcie, jako ideja, nikt nie zajmuje się interesami społecznymi, nikt nie odczuwa patrjotyzmu. Jeżeli są działania zbiorowe i pewne objawy altruizmu — to są to pozostałości dawnej komuny, rozwijane potrzebą walki klasowej. Nowych żyjących podniet dla uczuć społecznych niema. Jest Bóg, kościół, pan, rodzina — lecz ani ojczyzny, ani społeczeństwa w umysłach ówczesnych. Warunki feodalnego bytu jednostki — Bóg (warunek równowagi moralnej), pan (warunek spokojnego życia), ognisko domowe (własność, produkcja samodzielna, gospodarstwo swoje — warunek pierwszy życia) — stanowią też główną treść jego duszy: pobożność, — cnoty rodzinne, ideały domowe (sielanki rodzinne lub robinsonowskie) — oto są wszystkie motory psychiczne czynów człowieka feodalnego.
To też widzimy ascetów, rycerzy ginących za honor suzerena, ludzi broniących swego domu — nigdzie zaś akcji wywołanej ideałem społecznym. Ideał społeczny — jest najstarszą i zarazem najnowszą formacją — stara zacieśnia się w granicach rodu lub plemienia, nowa obejmuje ludzkość. Ideał społeczny rodzi się na ruinach gospodarki naturalnej — wraz z kapitałem. Epoka przewrotu feodalnego jest chwilą pierwszego jej zjawienia się w swej nowej formie — od chwili zjawienia się w umysłach ludzkich, ciągle zdobywa tam sobie coraz więcej miejsca, odpowiednio do tego, jak społeczeństwo staje się coraz potrzebniejsze w życiu jednostki[11]. Ideał społeczny — jest to przedewszystkiem pojęcie o potrzebie pomocy społecznej dla siebie (jednostki — uczucie potrzeby węzłów ścisłych ze społeczeństwem, pojęcie o ścisłym skojarzeniu się własnych indywidualnych interesów z interesami społecznemi, ze stanem kraju — stąd dążność usiłowania żeby te interesy społeczne i ten stan kraju ciągle ulepszać, żeby go bronić od wszelkich ciosów nadwyrężających jego siły i t. p. Stąd takie poczucie solidarności obywatelskiej lub klasowej zależnie od stanowiska i akcji jednostki, poczucie obowiązku pomagania ogółowi, którego pomocy sam potrzebuje. Społeczeństwo przedstawia się zresztą w różnych zbiorowościach ludzkich zależnie od stanowiska jednostki. Dla kupca i producenta będzie to cały naród, dla robotnika jego klasa, związek do którego należy. — W jakichkolwiek zresztą formach przedstawiałby się — jest to ogólne zjawisko przewrotowego okresu feodalnego, że wprzągnięcie człowieka w organizm społeczny przez rynek, przekształcenie go na cząstkowego wytwórcę, zamienienie jego bytu samodzielnego skończonego na byt cząstkowy, przykuwanie go do społeczeństwa, wytwarza w jego duszy ideały i uczucia zbiorowe, społeczne, rozszerza i rozwija altruizm, obowiązki względem blizkich i t. p. Zjawienie się społecznego psychizmu, oprócz zmian ekonomicznych ma także swą przyczynę w zaostrzeniu się walk klasowych, wskutek czego człowiek musi szukać pomocy towarzyszy, łączyć się w związki, zaczyna coraz częściej i lepiej pojmować znaczenie zbiorowości i pomocy wzajemnej. Przyczyna ta zostawia tem trwalsze wyniki, im więcej zdobywają zjednoczeni — związki czeladnicze zostawiają głębokie ślady w duszy proletarjatu — związki chłopskie zaś bardzo słabe — w duszy chłopskiej. Jako skutek pojawienia się w duszy ludzkiej potrzeb społecznych — zjawiają się w etyce obowiązki dla kraju, cnoty obywatelskie, obowiązki towarzyszą w związkach lub manufakturach, powstają ideały poświęceń dla ogółu, ideały ludzkości (humanizm) zwraca się uwagę na zapomnianą „ludzką“ stronę chrześcijaństwa — cechy te coraz bardziej opanowują literaturę.
Nie odrazu psychizm społeczny zapanowuje nad duszą ludzką, nie odrazu zanikają uczucia rodzinne — nie ma tu zresztą mowy o tem kiedy kto więcej kochał ojca, brata i t. d. tylko, że ognisko domowe będące dawniej całym światem dla człowieka, teraz nim być przestaje, stając się tylko cząstką jego świata i życia, a przez to i cząstką jego uczuć i myśli. Dopiero w nowszym proletarjacie zobaczymy zupełny upadek rodziny i porwanie jej węzłów. Upadek społecznego znaczenia rodziny odbija się jednak silnie w zwyczajach. E. Fleury notuje, że w czasie wyborów 1789 r. wiele wsi prosi o prawo nakazujące młodzieży szacunek dla rodziców i starych. (Baillage de Vermandois). Podobne prośby sypałyby się z pewnością do parlamentu polskiego dzisiaj. Z jakiem zdziwieniem słuchał by o tem człowiek feodalny — prawo takie wydało by się tu również bezsensownem jak nakazujące jeść lub oddychać.

6. Oddzielenie się pracy fizycznej i umysłowej. Praca automatyczna — jej wpływ na organizm.

W związku z powstaniem cząstkowego wytwórcy — zanika dawniejszy artyzm robotnika — połączenie pracy umysłowej i fizycznej. Robotnik staje się jej narzędziem, automatem, wykonywującym całe życie jedne i te same ruchy przy warsztacie — odbywa pracę odruchowo, nie potrzebując myśleć nad tem co wytwarza, nie interesując się wcale tą pracą, nie wkładając do niej żadnej ambicji. Z powstaniem fabryk staje się jednym z kółek maszynerji. Dawniejsza praca rozwijała w robotniku zdolności myślenia, kombinowania, uczucia estetyczne — rzemieślnik był artystą. Manufakturalna, a jeszcze bardziej fabryczna, ogłupia swą jednostajnością, nie wymaga rozumowania, lecz zarazem i nie pozwala myśleć o czem innem, trzymając uwagę, uwięzioną w jednostajnej czynności, męczy i nuży cały system nerwowy, wywołuje ogólny stan zdenerwowania, osłabienia myśli, senności, ociężałość mózgową — skutki zwykłe — gdy uwaga przez długi czas zostaje skoncentrowana na ten sam punkt.
Wpływy jednostajnej pracy cząstkowej na cały organizm — cechują się nierównomiernym rozwojem organizmu — zbytnim rozwojem pewnych organów kosztem degeneracji innych — pewnych uzdolnień nerwowych z degeneracją, nie podlegających ćwiczeniom. W wielu fachach ten wpływ pracy cząstkowej jest przyczyną różnych kalectw i chorób dręczących klasę robotniczą.
Dawniejsza dusza robotnika w poczuciu swej siły twórczej, która wywyższa człowieka po nad zwierzęta i zbliża do Boga, dając mu żywy dowód, że nosi w sobie duszę nieśmiertelną — zanika w psychizmie robotnika cząstkowego i zanim on poczuje swą siłę społeczną w jedności klasowej, zanim rozwinie się umysłowo do poczucia dumy człowieka ze zdobyczy jakich dokonał umysł ludzki — dumy wszechwładnego pana przyrody — czuje się istotą upośledzoną, zgnębioną, zapomina o swej godności człowieczej, daje się pokornie trzymać w jarzmie wyzysku i zadawala się losem bydlęcym. Jest to proletarjusz przed rewolucją — chłop zapędzony do manufaktury kapitalistycznej, piętnowany jako włóczęga.

7. Zanik zdrowia nerwowego i siły organizmów. Pojawienie się chorób nerwowych — słabnięcie organizmów.

Widzieliśmy, jak warunki życia i pracy w okresie feodalnym są podstawą fizycznego i moralnego zdrowia człowieka. Produkcji nie pogania zysk pieniężny — stąd praca umiarkowana, spokojna. Zysk nie kieruje także życiem, rynek nie zakłóca spokoju małego gospodarstwa — człowiek prowadzi życie umiarkowane, spokojne, swobodne w swem domowem ognisku, spożywając własne wytwory, mając zaspokojone wszystkie swe skromne wymagania. Na cierpienia ma doskonałe lekarstwo — Boga, religję — pociechę we wszystkich boleściach, czekając na szczęście pozagrobowe, znosi cierpliwie dolegliwości życia, spokojny pod miłosiernem skrzydłem opatrzności.
Nic nie może zniszczyć jego równowagi moralnej, nic go nie zmusza do życia nienormalnego, do pracy nad siły.
Od 12 w. warunki te zmieniają się. Pieniądz staje się potrzebą społeczną — razem z tem zwiększa się wyzysk pracy — a zwiększanie się to idzie już ciągle postępowo do naszych czasów.
Gdy skorupa zamykająca tak wygodnie człowieka feodalnego zostaje rozbitą nadchodzi kres jego zdrowia i spokoju nerwowego — zjawia się cały szereg takich warunków życia, które niszczą zdrowie, siły organizmu, spokój nerwowy. — Zaczyna się przedłużanie dnia roboczego — naprzód pod działaniem normalnego apetytu pieniężnych feodałów i majstrów — potem gdy zjawia się kapitał — pod działaniem wielkiego apetytu, nie znającego żadnych granic i dążącego usilnie do zamieniania całej doby na dzień roboczy, tak, że dążenia te zatrzymują się dopiero przy ostatecznych granicach możliwości organizmu. Skutki tego — wycieńczenie sił, rozstrój nerwowy, choroby zawodowe i kalectwa.
Prócz tego — życie robotnika zamienia się w ciągłą pracę automatyczną — brak czasu swobodnego tamuje jego rozwój umysłowy niszczy jego życie rodzinne i towarzyskie. Robotnik staje się prawdziwym automatem okaleczonym, wycieńczonym, schorowanym, ogłupionym, z osłabioną wolą, energją i uczuciowością. Rozwój pewnych mięśni rąk lub nóg — pochłonął całego człowieka — jak całe życie jego przechodzi w jedną czynność piłowania lub kręcenia korbą, tak i cała dusza jego przeszła w odruch. — Przytem, praca artystyczna zmienia się w pracę cząstkową, skutki której (wyżej rozpatrzone) w połączeniu z długim dniem roboczym, wypaczają organizm człowieka jednostronnym rozwojem jednej zdolności i organizmu, sprowadzają zanik innych. Cząstkowość posuwa się ciągle dalej w rozwoju technicznym — a idące w parze z nią przedłużanie dnia roboczego — już nie robotnika, lecz człowieka przemienia w automat w bezmyślne narzędzie kapitału, spycha go na poziom bydląt roboczych.
Praca rzemieślnicza przenosi się do wielkich manufaktur, gdzie wielu ludzi dusi się razem w salach pełnych kurzu i gorąca. Dawniejsza odbywana w domu, najczęściej na świeżem powietrzu, przy dziennem świetle tylko w towarzystwie jednego lub dwóch pracowników — ma wszelkie warunki hygieniczne. Nowa — miewa najgorsze — duszna atmosfera, światło sztuczne, niedostateczne. Z powstaniem fabryk — pogarszają się jeszcze bardziej. Organizmy robotników zatruwają się w najrozmaitszy sposób.
Praca odbywa się teraz pod nadzorem, w pańskiem gospodarstwie i pańskiemi narzędziami. Dawniej każdy pracuje tylko na swojem gospodarstwie, własnemi narzędziami, samodzielnie, bez żadnego dozoru. Teraz pańszczyzna pańska, pańszczyzna rządowa, najem u majstra, najem u wielkiego właściciela ziemi, najem w manufakturze. To nowy warunek denerwujący — praca na cudzem — dozór, poganianie, rygor. Nie można chwili odpocząć, zastanowić się, pomyśleć, odezwać się do kolegi — za plecami czuje się baczne oko nadzorcy, za wykroczenie kara pieniężna. Do długości pracy cząstkowej dołącza się więc jeszcze ciągłość tej pracy, brak chwili wytchnienia, przymusowa monotonność, zakaz rozmów, śpiewów i t. d. Wszystko to działa szkodliwie, rozstrajając nerwy, potęgując skutki długiego przymusowego skierowania uwagi w jeden punkt — bez przerwy.
Z pieniężnym apetytem feodałów i majstrów, z kapitałem, z proletarjatem, z państwem absolutnem — pojawia się nędza. Dawniej ludzie głodzili się tylko w razie nieurodzaju, teraz zaczynają głodzić się stale. Wycieńczone organizmy podlegają wszelkim chorobom — system nerwowy rozstraja się zupełnie u wygłodzonego.
Dawniejszy człowiek mógł być pewien, że do śmierci zostanie w swej zagrodzie i los jego nie zmieni się — był pewny jutra — żył spokojnie. Teraz — wciągnięty na rynek gdzie musi staczać walkę ciągłą o swój byt ekonomiczny, żyje w ciągłej niepewności losu, obawie jutra, gorączkując się walką, roznamiętniając się nadzieją zysku, zostając na łasce ślepego losu, sił niezależnych od niego, sił społecznych, ślepych, które mogą obdarzyć zwycięstwem — zyskiem, powołaniem; mogą pozbawić zarobku robotnika, mogą wyrzucić chłopa z zagrody, zwiększyć lub zmniejszyć płacę. Gonitwa za złotem, walka rynkowa, współzawodnictwo o zarobek, zależność od pana — wszystko to budząc niepokoje ciągłe i troski, rujnuje zdrowie, spokój, równowagę nerwową.
Tembardziej, że dawne podstawy tej równowagi Bóg, religja, w tym samym czasie zanikają, słabną, tak w swych umysłowych jak i emocjonalnych czynnikach i człowiekowi stroskanemu i rozgorączkowanemu życiem ubywa pociecha, ukojenie, nadzieja, narkotyk moralny.
Jak społecznemi są zjawiska, warunki wywołujące rozstrój nerwowy i wycieńczenie organizmów, tak samo społecznemi są ich skutki — objawy których występują jako szereg epidemicznych chorób nerwowych z jednej strony — jako degeneracja pokoleń z drugiej.
Szereg chorób nerwowych rozpoczyna się demonomanją 14, 15 i 16 wieku. Gdy zmysłowość bardziej zmienia się, a panujące dawniej pojęcia zanikają demonomanja zmienia się w manję wielkości, prześladowania, erotyzm i t. d., — a liczba chorób tych, jako też chorych powiększa się wraz z rozwojem kapitalizmu.

8. Zanik psychizmu poddańczego. Rozwój poczucia równości ludzkiej — wolności osobistej i godności człowieka.

Gdy państwo rozwinęło swoją opiekę policyjną, a feodałowie zaczęli obdzierać chłopów ze skóry, by zaspokoić swój apetyt pieniężny — poddaństwo, które przedtem zabezpieczało byt jednostki, wymagając umiarkowanych danin — staje się teraz dla mas pracujących niepotrzebnym i nieznośnym ciężarem. Przywileje szlacheckie stały się przywilejami kupiectwa — znaczenie poddaństwa jako potrzeby społecznej zanika.
Z upadkiem tej realnej podstawy — pojęcia które były jej koniecznym wynikiem, zasady etyczne, tracą swą wartość i zanikają w duszy ludzkiej. Feodalne cnoty wierności, posłuszeństwa i pokory, które chłopom, szlachcie i mieszczaństwu zapewniały opiekę panów i prawo użytkowania z własności na dogodnych warunkach — teraz opieki nie zapewniały, gdyż ona przeszła od feodałów do państwa, prawo zaś własności feodalnej zamiast dogodności dawniejszych, związane jest teraz ze strasznym wyzyskiem i łupiestwem, ze stanem nędzy.
Zamek który był dawniej schroniskiem przed wrogiem, trybunałem, często spichrzem w razie nieurodzajów — staje się teraz tylko nienasyconą otchłanią pracy chłopskiej, ekonomicznem kantorem do obrachunków z pańszczyzny i czynszu, siedliskiem znienawidzonych hodowców zwierzyny, niszczącej pola, rozpustników gwałcących żony i córki. Z nastaniem gospodarki pieniężnej i kapitału — wszelkie węzły sympatji wzajemnej, wzajemnej potrzeby i solidarności jakie dawniej łączyły dwór pański ze wsią — zostają porwane, stosunek przekształcony na stosunek wyzyskiwaczy do wyzyskiwanych. Dawna wierność przestaje być potrzebą naturalną, posłuszeństwo istnieje tylko pod batem, pokora wynika ze strachu.
Cnoty, które dawniej zapewniały jednostce byt, teraz nic nie dają — przestają być cnotami. Nawet kościół zagorzały propagator tych cnót — musi powoli zapominać o nich — nie chcąc stać w sprzeczności z panującym stanem psychiki.
Z upadkiem społecznego znaczenia poddaństwa i zanikiem cnót poddańczych — ubywa jedna ważna podstawa pojęcia kastowości, przywilejów naturalnych, różnic stanowych.
Przywilej kastowy dopóki jest społecznie potrzebny konieczny — musi być szanowany jako zasada, umysły ludzkie, żyjąc w społeczeństwie opartem na tych przywilejach kastowych, nie mogą przez to samo wyobrazić sobie społeczeństwa ludzkiego bez nich, porządku, bytu zapewnionego — stąd o ile niezmiennym wydaje się ustrój w którym się żyje — o tyle przywilej kastowy podniesiony został do prawa natury, rozporządzenia boskiego, nakazującego uszanowanie.
Gdy jednak, z powstaniem państwa, gospodarki pieniężnej i kapitału, przywilej ten staje się nie potrzebny i przekształca się w przywilej zdzierstwa — nie będąc społecznie potrzebny — przestaje też być uważany za niezbędne prawo natury i Boga — a ludzie cierpiąc pod jego ciężarem marzą o jego zniesieniu.
Obok tego zaniku społecznej podstawy dla pojęcia kastowości — zjawia się jeszcze inna przyczyna, niszcząca je do reszty — pieniądz, potęga złota. Z chwilą narodzenia się kapitału, rzeczywista siła społeczna przenosi się z zamków murowanych i szabli rycerskich — do worków pieniężnych.
W wykluwającem się społeczeństwie burżuazja, ogólniej — posiadacze kapitałów zajmują coraz bardziej przodujące stanowiska aż do zupełnego zapanowania. Siła brutalna, cnoty rycerskie straciły swe znaczenie społeczne — przywilej usadowił się w złocie. Wobec tego kastowość musiała zniknąć — złoto bowiem mogło dostać się do rąk każdego, a w rzeczywistości, omijając synów szlacheckich, nagromadzało się u mieszczaństwa.
Przywileje urodzenia, stanowe, stawały się coraz bardziej błogą, pozorem, widmem, aż doszło do tego, że potomkowie herbowych rodów pełnili służbę u dorobkiewiczów z gminu i pracują w ich fa brykach i warsztatach.
W miarę jak pieniądz stawał się coraz większą siłą społeczną zagarniając pod swoją władzę wszystkie dziedziny społecznego życia, w miarę jak rozwija się cześć dla złota — upadało znaczenie kastowości.
Zbankrutowani szlachcice nie mieli żadnego znaczenia w społeczeństwie, żadnej władzy faktycznej. Ogołocony z ziemi i z pieniędzy przywilej kastowy stawał się komicznym, stracił w oczach ogółu wszelką powagę i znaczenie. W ten sposób zanikało pojęcie kastowości.
Już samo zanikanie pojęcia kastowości wskutek moralnego bankructwa podddaństwa (feodałów) i przeniesienia się siły społecznej do złota, musi jednocześnie wywołać w umysłach pojęcie równości ludzkiej — albo człowiek myśli, że jest z natury niższy od pana — albo, że mu jest równy (na miejscu zanikającego pojęcia nie może być próżni)[12].
Lecz do rozwoju tego pojęcia przyczyniają się jeszcze inne zjawiska jak klasowe interesy burżuazji — która potrzebuje równości politycznej i potyka się ciągle o zasady jakie postawił na jej drodze mnożenia kapitału — przywilej szlachecki.
Kapitał potrzebował równości dla swych dalszych postępów, dla swobodnego rozwoju swych interesów — a cierpienie jego i niewygody jakich doznawał w przegrodach kastowych, niemoc polityczna jego, odbijała się w umysłach mieszczańskich i wiejskich jego posiadaczy, mniejszych i większych jako oburzenie na przywileje, jako idea zgwałconej równości stanów, równości ludzi, nie tylko wobec Boga, lecz i wobec prawa, jako żądanie urzeczywistnienia jej.
W ten sposób powstała idea równości ludzi głoszona z takim zapałem przez nowych filozofów przez cały ciąg okresu przewrotowego — aż do zapanowania burżuazji i zniesienia przywilejów kastowych — propagowani jako konieczność polityczna dla interesów kapitału — napotykając zaś wszędzie obaloną powagę praw feodalnych, nienawiść do poddaństwa u mas chłopskich, upokorzoną duszę zbankrutowanej szlachty — zaszczepiała się we wszystkich umysłach. Dwór nawet, kłaniający się przed bogatą burżuazją — łaskawie patrzał na „prawa człowieka i obywatela“. Pieniądz przekonał ludzi, że każdy ma tak samo krew czerwoną.
Zanik społecznego znaczenia poddaństwa, upadek powagi przywilejów kastowych i ekonomiczny interes kapitału — te czynniki stworzyły ideję wolności osobistej, od tysięcy lat zanikłą w umysłach ludzkich. Z jednej strony masy pracujące, straciwszy potrzebę poddaństwa (opieki feodałów), widziały teraz w wolności osobistej jedyny sposób pozbycia się gniotącego jarzma pańskiego i wolności tej domagają się szeregiem krwawych buntów; — z drugiej strony rozwijający się kapitał pragnie mieć rynek zapchany siłą roboczą, do czego przeszkadza poddaństwo chłopów, prawa feodałów nad ich osobą. Im bardziej kapitał rozwija się — tem bardziej potrzebuje pracy wolnej, wolnych robotników — tem mniej mu wystarcza istniejący zapas proletarjatu, tem łakomszy staje się na te małe gospodarstwa chłopskie, które by tak łatwo pożerał, gdyby były wolnemi — a których teraz nie może przełknąć inaczej jak chyba z feodałem. To podwójne łakomstwo kapitału — na wolną pracę chłopską i wolną własność chłopską jest materjalnym, klasowym bodźcem dla propagandy wolności. Burżuazja staje się moralną przedstawicielką idei równości i wolności, głosząc wolność, myśli też o tych różnych więzach prawnych, które jej własne interesy krępują — razem z wolnością osobistą człowieka głosi wolność bezwzględną handlu, rynku, kapitału.
Pod takim bodźcem prowadzona propaganda wolności natrafia na masy chłopskie, które nie dawno co powróciły do domów z pola walk za swobodę swoją, pamiętni jeszcze strasznej zemsty feodałów, pałający odwetem, zacięci w swem pragnieniu. Ideja staje się fanatyczną zdobyczą ludzkiego umysłu — wszyscy wierzą, że wolność prawna, to kres szczęścia — jedna tylko burżuazja uśmiecha się pokryjomu z tych złudzeń — roznamiętniając przez wymowne usta swej inteligencji.
Po tysiącach lat umysł ludzki zdobywa wreszcie tę wielką ideję, — wolności i równości, przyjmuje ją z zapałem i fanatyzmem — oszałamia się nią na czas bardzo długi — do dziś dnia jeszcze pozostaje to bielmo — starannie utrzymywane przez burżuazję.
I trzeba przyznać, że tą wielką zdobycz zawdzięcza umysł ludzki kapitałowi, pieniądzom. Człowiek z poczuciem równości i wolności osobistej, człowiek ideją tą przejęty — stanowi już całkiem odmienny typ psychiczny. Z poczuciem idei równości i wolności, z upadkiem moralnym poddaństwa i kastowości, musi także rozwinąć się u ludzi poczucie godności osobistej. nazywane w odnoszeniu się do klas niższych hardością. Służalcze formy, które nie raziły człowieka feodalnego przy jego pojęciu o wyższości naturalnej pana i boskiem pochodzeniu jego władzy, przy pojęciu o konieczności poddaństwa, przy etyce opartej na cnotach wierności, posłuszeństwa i pokory — inaczej przedstawiają się człowiekowi, któremu tego wszystkiego brakuje, który uważa siebie za równego z natury panu, uważa poddaństwo za brutalne zgnębienie najświętszego prawa wolności osobistej. Formy służalcze przy takim stanie umysłów trzymać się mogą tylko postrachem bata — nikt już nie wypędzi ich z poczucia moralnego obowiązku, nikt nie uważa za słuszne i naturalne noszenie obrazy pańskiej. Strach jednak, przyzwyczajenie robią swoje — służalstwo utrzymuje się bardzo długo — będąc nieocenionem dla kapitalistów — wchodzi ono wraz z chłopem do manufaktur i fabryk.
Do wytworzenia się godności osobistej, oprócz przyczyn powyższych, przyczynia się także wzrost wiedzy ludzkiej[13] wywyższenie się człowieka wobec przyrody, wielkość siły zbiorowej ludzkiej, jej zapanowanie nad przyrodą, jej dzieła zadziwiające swą wielkością.
Blask tych olbrzymich i cudownych prac zbiorowego człowieka, które pojawiają się coraz częściej w kapitalistycznej produkcji, spada także i na każdą jednostkę tej zbiorowości, rodząc w nim pewne uczucia dumy, uczucia podziwu dla siły i geniuszu ludzkiego, którego cząstkę posiada każdy ze współpracujących. Ta duma ludzka, to wywyższenie się człowieka wobec przyrody jest jednym z ważnych składników rozwijającej się godności osobistej. — Mimo całego gruntu psychicznego, który dość wcześnie utrwalił się w masach pracujących — cechującego się zanikiem dawnych pojęć i uczuć poddańczych, ideją równości i wolności osobistej, — poczucie godności ludzkiej, nieznoszące wszelkich form służalczych, rozwijało się bardzo powoli i z wielką trudnością[14].
Za czasów poddaństwa tamował je strach, przyzwyczajenie, które przeniosły się nawet do proletarjatu, gdyż prócz tego służalczość miała znaczenie taktyki wobec mnożącej się konkurencji o zarobek — której fałszywość wykazało dopiero długie doświadczenie i propaganda.

9. Rozwój poczucia siły ludzkiej i instynktu naśladowniczego. Narodowość.

Poczucie siły ludzkiej jest jednym z najważniejszych nabytków nowożytnych duszy ludzkiej, które ustaliwszy się w dzisiejszym psychizmie człowieka jest jedną z głównych podstaw rozmaitych zasadniczych cech dzisiejszego typu. Rozwój tego uczucia odbywa się w okresie przewrotu społecznego pod działaniem postępów wiedzy ludzkiej i zmian społeczno-ekonomicznych. Postępy wiedzy ludzkiej — czynią człowieka coraz większym znawcą i panem przyrody — zmiany ekonomiczne — gospodarka pieniężna, pojawienie się kapitału — wytwarzają potrzeby społeczne, praca zbiorowa, skupienie się ludnościowe. Cuda które wykonywuje zbiorowy robotnik w produkcji kapitalistycznej, ujarzmienie dla swych usług sił natury, coraz dokładniejsze poznawanie jej tajemnic — niszczą dawniejszy stan duszy człowieka, który drżał przed niezbadaną potęgą przyrody, był jej niewolnikiem, często ofiarą. Ten sam rozwój umysłowości, obala pojęcia religijne — które wytwarzają się wobec natury groźnej i niezbadanej w warunkach życia potrzebujących opieki nadziemskiej wrażały w umysły poczucie mizerności, lichoty, słabości człowieka, przypominając mu ciągle, że jest tylko prochem i robakiem nędznym. Pojęcia kastowe i konieczność poddaństwa — rozwijały jeszcze bardziej to poczucie w masach pracujących — dawny nabytek niewolnictwa utrzymywał się ciągle wzmacniany wpływami religji, koniecznością służalstwa, uginania się przed potęgą natury. Hodował się znakomicie w samotnem życiu jednostki, o cichem istnieniu tych luźnych zupełnie ognisk rodzinnych, otoczonych groźną i niezbadaną naturą, chowających się bojaźliwie i pokornie pod cień zamków i katedr. Powoli ten słaby i pokorny, przygnębiony innemi wielkościami człowiek zaczyna podnosić głowę. Samotny dotąd — wchodzi w wielki organizm społeczny, w gromady pracujące. Drżący dotąd przed tajemniczą naturą — poznaje ją coraz dokładniej i stopniowo ujawnia jej siły. Jako cząstka zbiorowego wytwórcy zaczyna podziwiać wielkość swych dzieł, jako cząstka społeczeństwa uczuwa dumę ze wspaniałych zdobyczy umysłu ludzkiego, którego sam jest posiadaczem.
Jako członek związków klasowych — widzi panów, ustępujących przed jego żądaniami. — Zamiast pokory, która dawniej otaczała jego nędzną chałupę, wioskę lub małe miasto, liche, pokornie tulące się u murów zamkowych, czuje się teraz otoczonym przez mrowisko ludzkie, wiecznie ruchliwe, czynne, wielkie. Pod takimi wpływami, powoli wytwarza się w umysłach pojęcie o wielkości siły ludzkiej, o potędze umysłu ludzkiego, o potędze ludzkiej zbiorowości, która pracą swą może przemienić świat cały, która ujarzmia na swe usługi siły natury, zmusza do posłuszeństwa uprzywilejowanych, tworzy dzieła kolosalne.
Człowiek — pan natury, twórca wszystkich rozkoszy życia, coraz widoczniej zarysowuje się w umyśle. Potęga ludzka rozwijająca się niesłychanie szybko w tym okresie — wywołuje w umysłach ubóstwianie siebie nie może przechodzić przed oczami ludzkiemi, nie wywołując silnych wrażeń, nie wywołując zachwytu, podziwu, części, dumy. Rozwój potęgi ludzkiej, wywołany zdobyczami umysłowości, zjawienie się sił zbiorowych, społecznych — odbija się w duszy ludzkiej — jako poczucie siły człowieka, jako ideja potęgi ludzkiej, jako uczucie dumy wobec całego przyrodzenia.
Życie dawniejsze, zamykające człowieka w kółku rodzinnem, dawało mu możność zupełnie swobodnego rozwoju indywidualnego to, co człowiek przyniósł z sobą na świat, to rozwijało się u niego w ciągu życia, znosząc tylko przeważnie wpływy natury — ludzkie wpływy, środowiska towarzyskie były bardzo nieznaczne, ograniczające się do wpływów domowych. Odosobnione, zamknięte w sobie rodzinne istnienia, sprzyjały wytwarzaniu się niezliczonej ilości typów indywidualnych, rozmaitych, rozwojów cech osobniczych — słabo rozwinięte życie społeczne było przyczyną, że ludzie oddziaływali na siebie mało — mało przestając, obcując z sobą, mało udzielając sobie wzajemnie pojęć, zwyczajów i t. d. Wymiana psychiczna jest bardzo słaba. Stąd znaczny rozwój psychicznej samodzielności rozwoju, wielka rozmaitość typów indywidualnych, prowincjonalnych, gminnych. To także jest przyczyną braku narodowości, obok drugiej przyczyny decentralizacji gospodarczej i politycznej, nie istnienie interesów ogólno-wojskowych. Z rozwojem nowych warunków społecznych ruchu handlowego, społecznych potrzeb życia towarzyskiego, pracy zbiorowej, powstawania miast wielkich, udoskonalenia komunikacji, powstaniu ruchomej ludności — proletarjatu, centralizacji politycznej — wymiana psychiczna rozwija się także, wywołana koniecznością nowych warunków. Ludzie ocierają się o siebie na każdym kroku, przenoszą się z miejsca na miejsce, obcują z sobą coraz częściej i coraz dłużej, schodzą się z najdalszych zakątków, żyją w wielkich skupieniach miejskich — na ulicy.
Przeto — wymieniają ciągle między sobą myśli, wiadomości, upodobania, udzielając nawzajem sobie zwyczajów, wyrażeń, upodobniają się coraz bardziej. Wskutek tego powstaje naród jako grupa językowo-psychiczna (niezależnie od drugiej swej cechy — jako grupy ekonomicznej) — indywidualizm przytłumia się, rozwój cech osobniczych słabnie pod działaniem silnych wpływów ludzkiego środowiska, rozmaitość typów psychicznych zmniejsza się, redukują się prawie do typów klasowych.
Człowiek związany ze społeczeństwem wśród którego żyje tysiącem węzłów, interesów życiowych, potrzebuje jak najmniej różnić się od większości w swych zwyczajach, upodobaniach, pojęciach, uczuciach i t. d. — potrzebuje tego dla wygody życia. Jako dziwak, wyróżniający się z tłumu, budzi ku sobie niechęci, nie cieszy się sympatją towarzyszy, nie może zdobyć szacunku. — Odbywa się to na zasadzie powszechnego zjawiska, że solidarność ludzka wytwarza się ze wzajemnych potrzeb względem siebie, z interesów wspólnych, które istnieć mogą tylko przy jednakowych pojęciach, potrzebach, przy jednakowych stanach umysłowych i uczuciowych — im bardziej zaś stany te różnią się — tem wspólność interesu życiowego staje się trudniejszą, tem mniej ludzie uczuwają potrzeby wzajemnej pomocy, stosunków, życia towarzyskiego z sobą. Przytem z człowiekiem wyróżniającym się tem mniej mają przyjemności obcowania inni — im bardziej oddalają się jego zwyczaje.
Żyjąc w gromadzie, jednostka musi więc upodobnić się do tej gromady — aby mieć z niej korzyść, ażeby związać się solidarnością, uczuciami sympatji, przyjaźni, szacunku. Potrzeba ta, która w początkach gromadzkiego życia jednostki, była nawet świadomą jako interes życiowy — z rozwojem i utrwaleniem się tego życia przechodzi w instynkt samozachowawczy, społeczny — instynkt naśladownictwa gromady. To co z początku jest tylko egoistycznym interesem osobnika, czynnością przeprowadzoną świadomie dla wygody życia, przechodzi jak wiele innych, w nieświadomy instynktowny popęd do upodobniania się, do naśladowania. Stąd objawy takie, jak wszelkie ruchy masowe, wybuchające bez przygotowania, a mimo to wykonywane jakby przez jedną istotę z jednakowemi zmianami nastrojów wszystkich jednostek. — Objaw ten ważny w walkach dzisiejszych, a który byłby niemożliwy bez rozwiniętego instynktu naśladowniczego, bez upodobnienia się ludzi, niemożliwy dla zbiorowiska np. sztucznego licznych jednostek feodalnych.

10. Zanik społecznego znaczenia zalet osobistych. Upadek cnót rycerskich — a rozwój kupieckich.

W czasach feodalnych siła brutalna jest jedynem narzędziem zdobycia bogactw t. j. ziemi. Ziemia z poddanymi określa stanowisko społeczne — stąd pierwszorzędne znaczenie siły brutalnej w walce o byt społeczny. Bogaty feodał jest prawie synonimem dzielnego rycerza. Zamożny rzemieślnik jest synonimem uzdolnionego rzemieślnika. Bogactwo, władza, poważanie, wpływ, wzięcie, zdobywa się tylko przymiotami osobistemi — siłą mięśniową, męstwem, zręcznością, uzdolnieniem fachowem. Przywilej kastowy jest przywilejem rzeczywistych rycerzy, t. j. najmężniejszych i najsilniejszych ludzi — jeżeli syn dziedziczy po ojcu władzę i bogactwo — to razem z tem dziedziczy także jego siłę, odwagę, rycerskość — jeżeli jest ułomny, słaby — wstępuje do klasztoru, a władza przechodzi tylko w ręce które zdolne są ją utrzymać. Samo stanowisko wymaga tego — feodał jeżeli nie potrafi bronić się dobrze — traci swą ziemię i bogactwa, zostaje ograbiony przez sąsiadów — posiadając ziemię musi być dobrym rycerzem — wymaga tego suzeren — wymaga położenie wojenne każdego zamku. Ułomni, słabi, idjoci nie mają w społeczeństwie feodalnem żadnego znaczenia. Kiepski rzemieślnik nie dostanie majsterstwa. Walka o byt odbywa się więc w formie naturalnej — silniejszy panuje nad słabym.
Zjawienie się samorodczej siły złota zmienia ten stan zupełnie. Bogactwo mnoży się teraz samo — trzeba tylko mieć zapas pieniężny, spryt kupiecki, umieć wyzyskiwać pracę ludzką. Z powstaniem państwa i pieniężnej gospodarki — liczba poddanych przestaje oznaczać potęgę.
Za pieniądze tylko można nabywać potrzebne rzeczy — bez pieniędzy nic nie można. Przewaga społeczna przechodzi do tych, którzy mają więcej pieniędzy — potęgę stanowi kapitał. Wpływ, poważanie, władza, przepych życia nabywa się tylko za pieniądze. Pieniądz zastępuje przymioty osobiste. Siłą pięści nic teraz zdobyć nie można — grabież karana więzieniem. Bogactwo zwiększa się tylko wyzyskiem pracy. Jak więc dawniej dla zwiększania bogactwa, a przez to znaczenia w społeczeństwie trzeba było umieć dobrze walczyć, być mężnym, silnym i zręcznym — tak teraz trzeba umieć wyzyskiwać, umieć obracać się zręcznie na rynku, umieć zręcznie oszukiwać nabywców fałszowanemu towarami. Dawniej umiejętność dawała majstrowi przewagę na rynku, teraz fabrykant może nawet nie znać fachu zupełnie — przewagę daje mu taniość towarów, ilość (rozpowszechnienie) reklama. Wielkość kapitału określa stanowisko społeczene, wpływ, władzę, przywilej, stopę życia. Kapitał zaś z najemnikami sam może funkcjonować i rozwijać się — jego właściciel nic nie znaczy. Słaby, ułomny, idjota, zasłonięty wielkością kapitału, ma przewagę społeczną. Tym sposobem pieniądz z niedołęgów i głupców robi władców świata. Przywilej panowania przechodząc do worka pieniężnego — niszczy społeczne znaczenie cnót rycerskich i uzdolnień producentów.
Dobrze było ćwiczyć się w sztuce wojennej, rozwijać w sobie odwagę, hart i zręczność, gdy wywijaniem szablą można było wzbogacać się i zwiększać swoje znaczenie w społeczeństwie, gdy od rycerskości zależało utrzymanie swej potęgi, dobrobytu, wpływu. Lecz teraz staje się to wszystko zupełnie zbytecznem, nie daje żadnych korzyści; tchórz, słaby, niedołęga — może panować nad silnymi i odważnymi, aby tylko miał dużo pieniędzy. Niepotrzebne, przestarzałe cnoty zanikają — chyba półgłówki w rodzaju Donkiszota, zechcą ośmieszać się rycerskością. Rycerstwo któremu teraz policja zabrania ćwiczyć się w cnotach dawnych, zaczyna więc kształcić się w używaniu nowego narzędzia o byt — pieniędzy[15]. Pogardzane dawniej zalety kupieckie zajmują teraz pierwsze miejsce w etyce oficjalnej. Jak dawniej szanowano i uwielbiano dzielnych rycerzy, tak teraz apoteozują sprytnych geszefciarzy, umiejętnych wyzyskiwaczy, ludzi którzy potrafią robić majątek. Miejsce dawnych bohaterów szabli, ascetycznych męczenników, zajmują teraz sprytni dorobkiewicze. Porządnym jest ten co robi majątek, nieporządnym który go traci. Przemysłowiec staje się bohaterem romansów. Ponieważ zaś robienie majątku wymaga sprytu kupieckiego, okpiwania robotników i nabywców, reklamy, przeto kłamstwo i blaga, szachrajstwo, będące dawniej w takiej pogardzie, zdobywa sobie teraz pewną wartość etyczną i w pewnych formach uważane jest jako podstawa rozsądku. Wszystko co może posłużyć do pomyślnego rozwoju kapitału, co może zwiększyć majątek, bez wyraźnego naruszenia praw własności i życia drugich staje się uprawnione etycznie. Obok dawnego katechizmu chrześcijańskiego — zjawia się teraz nowy — katechizm kapitału. (Zapoznanie się z nim szczegółowe dalej). Upowszechnienie się kłamstwa, blagi i sprytu szachrajskiego — dzisiaj jest dobrze znane. Lecz już autorowie 18 wieku odnajdują je rozwinięte w wysokim stopniu u chłopów francuskich np. Vauban opisuje chłopów: „fałszywi, chwiejni, kłamcy, złoczyńcy, zawsze gotowi przysięgać fałszywie, byle tylko im zapłacono, a upić się gdy tylko mają za co“. — Boullay pisze: „Jeżeli kto zechce zbadać moralność chłopów, z nad Loary, to znaczną większość przedstawi jako skąpych, fałszywych, złodziei okrutnych i niewdzięcznych“.
L‘Hospital w XVI w. woła: „Czem stanie się cnota, doświadczenie, literatura, zdolność podczas tego królestwa pieniędzy“. Nie dostrzega, że rzeczy te jedne tracą wartość życiową (cnota, zdolność) inne stają się towarem — jak inteligencja ludzka.


11. Rozwój namiętności pieniężnej, jako głównego motoru psychicznego.

Dawniej nie było w duszy ludzkiej jednej przeważającej nad wszystkiemi namiętnościami. Było ich wiele kierujących jego życiem: pobożność, żądza bogactw i władzy, żądza sławy rycerskiej lub ascetycznej, spokojne używanie życia, uczucia rodzinne.
Teraz ponad wszystkiem góruje namiętność dla złota. Złoto bowiem stało się równoważnikiem wszystkiego i to równoważnikiem niewyczerpanem, bo obdarzonem zdolnością samorodczą. Nic więc dziwnego, że wszystkie dawniejsze namiętności duszy ludzkiej, skoncentrowały się teraz na to jedno, co w każdej chwili mogło być zamienione na wszystkie pożądane rzeczy. To też w początkach, apetyt pieniężny jest jeszcze wyraźnie apetytem na wymienne zdolności złota. Później jednak, gdy złoto nabywa własności mnożenia się — środek rozkoszy staje się samą rozkoszą, a marzenia ludzkie coraz bardziej przybierają formę cyfr.
Chciwość na pieniądze pojawia się wraz z rujnowaniem gospodarki naturalnej — przez rozwój handlu i potrzeb — zatem dość wcześnie, bo już w XIII wieku — ogarnia ona feodałów, mieszczaństwo i chłopów, tym chciwszych im bardziej duszonych przez panów. W satyrycznym utworze XIII w. „Proverbes et adages“ znajduje się rysunek, przedstawiający chłopa, który wlazł na górę, żeby wieżę schwycić zębami. Satyra na chciwość chłopską.

12. Upadek władzy moralnej kościoła. Jego transformacja kapitalistyczna.

Jest zupełnie jasne, że z upadkiem wpływu religji, jej panowania nad umysłami, musiała upaść także powaga i władza moralna kościoła. Cóż bowiem znaczyć mógł dla sceptycznych, niewierzących, pochłoniętych interesami pieniężnemi nowych ludzi kościół? Klątwy, interdykty, odpusty, rozgrzeszenia, cuda, groźby piekła, wszystkie wędzidła, na których dawniej mógł kościół tak spokojnie prowadzić społeczeństwo i dzięki którym mógł rozkazywać ludziom, wyzyskując w ten sposób siły rycerskie, kieszenie i pracę biednych — teraz wszystkie te narzędzia groźby i posłuszeństwa zostały ośmieszone, straciły wszelką powagę, wszelkie znaczenie psychiczne.
Władza polityczna kościoła została jeszcze dość długo, usiłując podtrzymać upadającą wiarę za pomocą łamania kości, palenia itp., lecz wszystko to na nic się nie zdało i coraz nowsze ciosy podkopywały jego autorytet.
Upadek władzy moralnej kościoła, łączy się także ze społecznem bankructwem tak ważnych jego instytucyj — jak klasztory. „Klasztory stały się zbyteczne dla chłopów jak każdy pan feodalny, zbyteczne dla ludu jako nauczyciel — zbyteczne jako opiekun biednych, jako krzewiciel sztuk i nauk, które niezależnie rozwijały się po miastach“. (Kautsky). — Kościół widzi, że trzymając się Biblji, starej teologji i starej feodalnej etyki, nie może utrzymać nadal swej powagi i, że chcąc zachować przynajmniej monopol etyczny, monopol przewodnika sumień ludzkich między złem a dobrem i stróża oficjalnych praw moralnych, musi pogodzić się z duchem czasu i wchłonąć w siebie rozwijającą się duszę kapitalizmu.
W tym okresie powstaje katolicyzm dzisiejszy, potworne połączenie teologji, nauki, służalstwa i etyki kapitału.[16].
Aby nie stać w zbyt widocznej sprzeczności z prawdami przyrodniczemi i pojęciami powszechnie przyjętemi — kościół musi zawrzeć przymierze z nauką, przyjmuje jej odkrycia astronomiczne i geologiczne, nakręca odpowiednio Pismo Św., tłomacząc błędy symbolicznem ich znaczeniem — to przeciw czemu wprzódy walczył z taką zaciętością. Podobnież wszystkie badania fizyki, chemji, zoologji itd., zostają oczyszczone z zarzutu herezji i ulegalizowane przez nową religję. Wprawdzie Bóg przestaje już być wskutek tego bezpośrednim panem każdego zjawiska, odtąd układy sił ślepych stały się bezpośrednią przyczyną ruchów materji i wynikającego zeń życia — zawsze jednak mogła religja znaleść dlań miejsce, umieszczając go po nad wszystkiemi siłami, czyniąc zeń istotę bezczynną, przypatrującą się tylko doskonałemu mechanizmowi, który stworzyła, a który może wieki całe funkcjonować teraz bez żadnej interwencji swego twórcy. To też ten nowy Bóg, który wytworzył się z przymierza religji z nauką — musi mieć inne cechy niż dawniejszy; dawniejszy we wszystko mieszał się ciągle, wszędzie doglądał, ciągle popychał, ustawiał kółka mechanizmu wszechświatowego, jak gdyby to był jeszcze mechanizm nie wydoskonalony, nieskończony, potrzebujący ciągłej pomocy swego mistrza.
Wtenczas zwierzęta nie mogły jeszcze same rodzić się, ani rośliny; deszcz nie mógł padać sam, ani grzmoty, ani wiatr bez wmieszania się w to ręki boskiej. Teraz, wydoskonalony mechanizm natury, sam sobie wszystko wykonywuje, jak dobry automat, zegar dobrego mistrza, a zadowolony Bóg patrzy tylko i odpoczywa, nie potrzebując mieszać się do niczego. Łatwo było dawniej robić Bogu różne cuda, gdy wszystko nie było jeszcze uporządkowane w automacie — teraz musiałby go zepsuć dla wprawienia w podziw uczonych badaczy, a to widocznie mu się nie opłaca.
Odsunąwszy się tak od świata. Bóg staje się także obojętniejszy dla ludzi — nie ostrzega już ich za pomocą nadprzyrodzonych znaków, nie wymaga od nich cierpień cielesnych, strasznego ascetyzmu feodalnych pustelników, nie zsyła już im świętych proroków, aniołów, nie straszy djabłem. Wymaga, żeby mu oddawali cześć, hołdy i dziękowali codziennie za świat i życie, żeby podziwiali jego twory i sławę jego głosili — zresztą nic więcej.
Oddalił się on od ziemi, zamknął się w swych niedościgłych niebiosach. Jest to Bóg daleki, obojętny, niedostępny, Bóg sobą zajęty, odpoczywający, z którym stosunki są trudne, a przytem nie mają już czego żądać istoty żyjące w skończonym mechanizmie świata, widzą przecież, że dla czyjejś indywidualnej prośby. Bóg nie chciałby rujnować swego dzieła, psuć doskonały układ sił. Modlitwa nie wpływa już na życie, staje się tylko hołdem — serdeczny stosunek dawniejszy między człowiekiem a Bogiem musi przestać istnieć. Odkąd uczeni wykryli, że Bóg wykończył mechanizm świata — Bóg oddalił się od ziemi, zamknął się, widząc, że jego dzieło samo funkcjonować może — nakazał tylko cześć i hołdy dla siebie i opuścił świat ludzki — mówiąc — teraz już możecie obejść się bezemnie, automat skończony, będzie już sam dobrze funkcjonować. Lecz ziemia nie pozostała bez Boga.
Temu co odszedł składano w dalszym ciągu hołdy dziękczynne, formalne, bez uczucia już, bez interesu. Serce ludzkie, fanatyzm, namiętność, interes, zwróciły się w stronę nowonarodzonego Boga.
Wielki Bóg, dawny opiekun ludzi, wykończywszy mechanizm świata, odszedł i zamknął się w niebiosach — na ziemi zapanował nowy Bóg — kapitał.
Ten był bliski, dostępny, widoczny pod ponętną formą złota i srebra, a przytem niewyczerpany w swych dobrodziejstwach, wielki w swej potędze i młodości nieśmiertelnej.
Na kogo raz spojrzy łaskawie, kto potrafi zdobyć sobie jego względy, tego obsypie wszystkiemi rozkoszami życia, ześle nań wszystkie dary przyrody — z idjoty robi mędrca, z łajdaka — wzór szlachetności i cnoty, z istoty ułomnej, słabej, stoczonej syfilisem, niedołężnej — uczyni siłacza przed którym korzyć się będą całe tłumy i słuchać jego rozkazów. Czyż można pozostać obojętnym dla takiego Boga, czyż można nie dbać o jego łaski, nie słuchać jego rozkazów, nie wypełniać żądań, nie postępować według jego woli, gdy w ręku jego spoczywa cały los, szczęście człowieka, gdy on stał się dzisiaj rozdawcą rozkoszy życiowych, on nagradza i karze, w jego ręce przeszła władza nad światem ludźmi po dawnym Bogu, on karykatura panujących, dyktuje prawa, daje ludziom swych świętych, proroków, moralistów, on — nowy bóg życia, nowy szafarz dobrodziejstw, twórca bogactw wszystkich[17] źródło siły, mądrości, postępu.
Taki proces odbywa się w duszy społecznej w ciągu okresu przejściowego — w taki sposób wykańcza się ostatecznie religijna strona nowego typu psychicznego.
Bóg stał się daleki — stosunek między nim a człowiekiem stał się obojętnym, ceremonjalnym, formalistycznym — kłamstwem konwencjonalnem.
Zysk pieniężny — najgłówniejszy motor psychiczny, najsilniejsza namiętność społeczna innemi słowy — kapitał — musiał wytworzyć swoją etykę, swoje zasady moralne, swój kościół. — dogmaty uświęcone, tak samo jak do każdej najsilniejszej namiętności, najbardziej panującej w duszy idei, żądzy, przystosować się musi, zawsze cały system pojęć zahaczających o emocjonalną stronę — czyli pojęć moralnych, etyki społecznej, towarzyskiej, osobniczej.
Nowe społeczeństwo jakkolwiek sceptyczne, musi mieć jednak zasady moralne — wytwarzają się zresztą same przez się, w umyśle każdego jako warunki walki o byt, wytwarzają się jako wyraz interesów klasy panującej, jako przekształcenie się dawniejszych wobec nowego życia i nowych pojęć.
Kościół, nie chcąc zostać obcym i niezrozumiałym dla społeczeństwa, musi przyjąć i nowy typ Boga i nową etykę kapitału.
Transformacja etyki. W jaki sposób zmieniają się pojęcia moralne? We wszystkich okresach życia ludzkiego — złem nazywało się zawsze to, co szkodzi pomyślnemu bytowi jednostki to, co jest przyczyną nieszczęść, przykrości to, co utrudnia zdobycie wygodnego stanowiska lub uniemożliwia jego utrzymanie, trwałość.
Jednem słowem za złe uważa się zawsze to, co czyni człowieka słabszym w walce o byt, w walce ze środowiskiem przyrodzonem i społecznem.
Odwrotnie — za dobre uważa się zawsze to, co daje człowiekowi przewagę w walce o byt — ze środowiskiem przyrodzonem i społecznem.
Inaczej jeszcze możnaby określić: złem jest to co przy danym stanie środowiska pogarsza byt jednostki — dobrem jest to, co przy danym stanie środowiska zapewnia wygodny byt jednostce.
Byt zły lub wygodny — to całkowita suma potrzeb człowieka (fizycznych, moralnych) niezaspokojona lub zaspokojona.
Rzecz jasna — że gdy stan środowiska zmienia się, zmieniać się odpowiednio do tego musi także natura czynności, uzdolnień cech ludzkich, które zapewniają jednostce wygodę bytu lub też ją uniemożliwiają.
Te właśnie cechy psychiczne, które będąc w danem środowisku wygodne lub niewygodne życiowo, noszą nazwę cnót lub wad, a wynikające z nich czynności nazwę dobrych lub złych czynów, a ludzie posiadający przeważnie jedne lub drugie cnotliwymi lub występnymi — te cechy psychiczne zmieniają się przy każdej zmianie środowiska, podobnie jak zmieniają się pojęcia i uczucia ludzi, jak zmienia się cały stan organizmu, a systemu nerwowego w szczególności, zależnie od warunków życia.
Rozpatrzmy tutaj współzależność etyki tylko ze środowiskiem społecznem. Przy każdej zmianie ustroju społecznego, zwykle pewne klasy odczuwają tę zmianę najbardziej — interesy ekonomiczne i polityczne tych klas są najwięcej zależne od upadających lub tworzących się zjawisk społecznych, przez to, jedna najwięcej traci, druga najwięcej zyskuje. Klasa, wygrywająca ze zmianą ustroju, staje się klasą panującą w ustroju nowym. Zmiana pojęć jaka zachodzi przy zmianie ustroju społecznego najprędzej następuje u ludzi najbardziej odczuwających te zmianę i najbardziej nią zainteresowanych, szczególniej zaś dzieje się to z takimi pojęciami, które najbardziej dotyczą życia, zatem z pojęciami etycznemi.
Stąd też nowa etyka jest przedewszystkiem etyką tej klasy społecznej, której interesy życiowe wygrywają przy zmianie ustroju.
Przypatrzmy się jak wygląda cały ten proces transformacji etycznej w okresie, który badamy.
Zobaczmy zło feodalne.
„Złem jest to co przy danym stanie środowiska pogarsza byt jednostki“.
1) Niepobożność, brak wiary, obojętność religijna, — gdyż człowiek traci podstawę swej równowagi moralnej, będąc słabym i samotnym traci opiekę, pociechę, nadzieję.
2) Propaganda heretycka — jako rujnowanie religji lub osłabianie wiary, zatem rujnowanie jednej z najważniejszych potrzeb społecznych.
3) Bluźnierstwa, stosunki z djabłem — jako wywoływanie gniewu realnego, najpotężniejszego opiekuna ludzi — Boga, sprowadzenie jego gniewu mściwego, nieszczęścia, potępienia wiecznego.
4) Niesumienność wytwórcy, fałszowanie wytworu — jako szkodzenie samemu sobie przy gospodarce naturalnej — lub panu, którego się potrzebuje.
5) Hardość wobec władzy, starszych, jako sprzeczna z warunkami poddaństwa, niezbędnego dla jednostki, lub też z porządkiem domowym, który jest podstawą porządku gospodarczego.
6) Duma, chęć wybicia się po nad swą dolę, chęć dorównania wyższym — zło chłopskie, gdyż narusza zasadę kastowości, podstawę stosunku do pana, będącego podstawą bytu chłopa feodalnego. Zaś dobro pańskie gdyż pan sam stoi na najwyższym szczeblu, więc nic stracić nie może przez to, a zyskuje dumą, nakazując większy szacunek dla siebie, budząc większy postrach. Jest to więc klasowa cnota i klasowa wada.
7) Niedotrzymywanie danego słowa, łamanie wiary — bo kto przestaje być wiernym i wykonywać to do czego zobowiązał się, ten traci własność i opiekę.
8) Grabienie chłopów, niszczenie wsi — gdyż rujnując chłopów, rujnują siebie, zabijając poddanych zmniejsza swą potęgę.
9) Znęcanie się nad poddanymi — gdyż to bywa przyczyną ucieczek masowych, a poddany jest podstawą dobrobytu pana i jego potęgi. Zła opinja jako „pana“ przeszkadza ściągnąć na swą ziemię czynszowników.
10) Cudzołóstwo we wszelkich formach — gdyż rujnuje ognisko domowe, spokój rodzinny, podstawę bytu gospodarczego.
11) Kłamstwo wszelkiego rodzaju (oszukiwać pana, kupującego, dziewczynę bałamuconą), jako prowadzące do niewierności poddańczej, lub niesumienności producenta.
12) Tchórzostwo wojenne, niedołęstwo fizyczne zgubne, gdyż walka o byt toczy się na pięści.
13) Zbytki, marnotrawność, obżarstwo itp. wada chłopska przeważnie, teoretycznie ogólna — wobec ograniczonej ilości wytworu mogąca narażać na późniejsze braki chłopów, na niedopełnienie powinności pańskich.
Zaś dobro feodalne.
„Dobrem jest to, co przy danym stanie środowiska zapewnia wygodny byt jednostek“.
Zatem wszystkie przeciwieństwa wymienionych złych rzeczy — jak: pobożność, sumienność producenta, pokora, posłuszeństwo, wierność, łaskawość (dobre obchodzenie się z poddanymi), miłosierdzie, czystość (płciowa), szczerość, odwaga, siła rycerska, umiarkowanie cnoty, z których tworzył się honor rycerski, szlachetność pana, członka rodziny itd., każda z tych cech zapewnia jednostce wygodny byt, daje jej przewagę w walce o stanowisko społeczne — i wskutek tego tylko zdołała rozwinąć się i utrwalić w duszy ludzkiej — jak to widzieliśmy wyżej. Zmienia się środowisko społeczne i poddaństwo przestaje być koniecznością i potrzebą, ognisko domowe traci swe znaczenie, walka o byt przechodzi na rynek, pojawia się państwo, kapitał, praca zbiorowa, gospodarka pieniężna. Czy wobec tych zmian cnoty mogą pozostać te same?
Nikomu niepotrzebna opieka urojonej istoty — a więc i pobożność. Producent na zręcznem fałszowaniu tylko wygrywa — nie wytwarza już bowiem dla siebie, pana lub swego najbliższego otoczenia. — Pokora wierność, posłuszeństwo nic nie dają jak tylko łupiestwo i wyzysk ze strony pana, którego wszystkie funkcje do tego tylko zredukowane zostały. Bunty stają się koniecznością bytu. — Łaskawość i miłosierdzie przeszkadzały by tylko napełnianiu kieszeni, bo komuż teraz potrzeba dbać o liczbę czynszowników, gdy całe ich osady zostają zaorywane. Cnoty rodzinne, utrzymujące ognisko domowe, odłączyły się teraz zupełnie od interesów ekonomicznych, tracąc swą wartość dawniejszą. Cudzołóstwa wszelakie, brak szacunku dla starszych itp., uchodzą bezkarnie, nie szkodząc wygodzie bytu — stąd pobłażliwość opinji dla nich. — Szczerość staje się synonimem głupich w społeczeństwie kupieckiem. Odwaga, siła rycerska niepotrzebną donkiszoterją. Nie wszystko jednak zostaje odrzucone z etyki feodalnej. Służalczość tak dobrze wpojona w duszę człowieka wiekami niewolnictwa i poddaństwa, nie daje się odrazu wyrugować, tem bardziej, że i w nowym środowisku jest ona potrzebną — tam gdzie prawna zależność zastąpioną została przez ekonomiczną lub policyjną. Państwo i klasa panująca starają się ją utrzymać — przez odpowiednie nagrody i kary — walka klasowa osiągniętemi korzyściami niszczy ją coraz bardziej, udaremniając te zasługi sztucznego podtrzymywania. Będąc jednak potrzebną dla panującej klasy — figuruje w oficjalnej etyce — lecz potrzeba walki klasowej i jej skutki wykreśliły ją zupełnie z etyki nieoficjalnej, przestała być cnotą w opinji, w pojęciach ludzkich — stała się cnotą urzędową, nakazaną. — Pojawiają się nowe cnoty: spryt szachrajski, umiejętność zręcznego blagowania, oszczędność zostaje podniesiona do apoteozy (nieprzejadanie kapitału), szanowanie cudzej własności (grabić dawniej rzecz zupełnie legalna dziś jest kryminalną, dozwala się tylko międzynarodowa), umiejętność wyzyskiwania (robienie majątku). Obowiązki obywatelskie — względem państwa, klasy, związku itp. (patrjotyzm, solidarność klasowa, dobroczynność itp.) jako wynik społecznych potrzeb jednostek, jej zależności od społeczeństwa.
W ten sposób, zależnie od zmian społecznych, pojawiały się nowe cnoty, dawniejsze przemieniały się w zalety (np. ambicja, duma, dążenie do karjery — dawniej byłyby bodźcem do buntowania się, okpiwania kupujących, było by to przełamaniem zapór kastowych, dziś jest pobudką do oszczędzania, przykładnego spełniania obowiązków urzędnika, dobrej nauki szkolnej, robienia majątku itp.) — a stare cnoty zanikały (jak rycerskość, wierność, pobożność).
Ogólnie możemy zauważyć, że jak z całego psychizmu pewnego okresu, część pewna zawsze pozostaje w duszy ludzkiej, przenosząc się dziedzicznie na nowe pokolenia, część ta, która nie znajduje w nowem środowisku, ani sprzyjających, ani też niszczących warunków, może więc pozostać jako przyzwyczajenie umysłu; inna znowu, będąc silnie rozwiniętą, niszczy się bardzo powoli, pozostając jeszcze długo obok cech nowych; inna jeszcze bywa w dalszym ciągu korzystną społecznie. Taką mieszaninę psychicznych wytworów wszelkich okresów życia ludzkiego — przedstawia psychika każdej epoki, a razem z nim i etyka.
Jak społeczne zmiany nie dotykają w jednakowym stopniu wszystkich ludzi — tak i odpowiednie im zmiany psychiczne nie u wszystkich zostają jednakowo silnie zaakcentowane.
Proces transformacji społecznej zanim przetworzy całe społeczeństwo według typu, do którego dąży, stwarza stare formy przejściowe — ekonomiczne a razem z tem i psychiczne.
Tak samo — proces wywłaszczania kapitalistycznego nie odbywa się odrazu — między proletarjatem a burżuazją pozostają masy drobnych posiadaczy, prowadzących małe gospodarstwa własną pracą, mogących pokoleniami siedzieć na tych samych miejscach, mało stykających się z prądami kultury (chłopi), a przez to zachowujących znaczną część dawnego psychizmu; ognisko domowe ma swoje znaczenie ekonomiczne, wiara utrzymuje się dłużej, indywidualizm jest większy, tradycja poddańcza trwalsza itd.
Nietylko treść etyki lecz i jej forma zewnętrzna zmienia się z ustrojem społecznym. — W społeczeństwie feodalnem antagonizmy klasowe prawie, że nie istnieją (uogólnianie antagonizmów tych stanowi błąd „materjalistów dziejowych“). Klasa panująca i poddańcza, uprzywilejowana i pracująca, są dla siebie nawzajem potrzebne i pomocne — wyzysk ograniczony do naturalnych potrzeb nie daje się we znaki — dążności do zwiększenia nadwartości niema — jak feodał ma od chłopa potrzebne wytwory, tak chłop (lub mieszczanin) ma od feodała opiekę zbrojną i sądową. Później dopiero rozwijają się antagonizmy w miastach wskutek potrzeb handlu który wymagał dla swego rozwoju swobód różnych. Wobec tego braku antagonizmów klasowych, co było dobrem dla feodała było także dobrem i dla chłopów, — a jak nie było sprzecznych, wrogich sobie dążności klasowych, tak nie było sprzecznych pojęć etycznych. Wskutek tego etyka była jedną dla wszystkich.
Z rozwojem antagonizmów klasowych między panaem, zredukowanym do łupiescy, a poddanym systematycznie grabionym, między proletarjuszem a kapitalistą, między burżuazją, pozbawioną praw politycznych a feodałami, dawna jedność w pojęciach moralnych musi ulec rozszerzeniu, i pojęcia te coraz wyraźniej dążą do rozdwajania się na dwie typowe kategorje — etyki naturalnej wykształconej przez życie (jaką była właśnie dawna etyka, feodalna) i etyki urzędowej, oficjalnej, utrzymywanej sztucznie w interesach klasy panującej.
Etyka naturalna, będąc właściwością całego społeczeństwa, składa się z tych pojęć moralnych które są dla każdej klasy (czyli jednostki, ze względu na utożsamienie się jednostek w tej samej klasie społecznej) użyteczne życiowo, które dają jej przewagę społeczną i zapewniają jej członkom wygody bytu. Z powodu, że warunki bytu społecznego odmienne są dla każdej klasy, etyki klasowe muszą być także różne.
Etyka urzędowa — posiadając mnóstwo pojęć jednakowych z naturalną, zawiera jeszcze takie, których naturalna podstawa tj. ich użyteczność społeczna dla człowieka przestała już istnieć, które jednak korzystne są jeszcze dla klasy panującej jako pomocnicze do wyzyskiwania pracy.
Tak np. urzędowa etyka dzisiejsza zawiera cnoty: pokory i posłuszeństwa dla pana (chlebodawcy) i dla rządu; wstrzemięźliwości, poprzestawania na małem (żeby obniżyć stopę życiową robotnika); pobożność (żeby odwrócić uwagę proletarjatu od spraw życiowych i dać się mu prowadzić przez kościół): praca pilna (żeby chęć własnego odpoczynku stała się grzechem); zgadzanie się z losem jako z wolą Boga (nie dążyć do lepszego) nie zazdrościć szczęścia bliźniemu (kapitalistom) itd.
Natomiast hardość, buntowniczość, zbytki, brak religijności, lenistwo, próżniactwo, narzekanie na los, zazdroszczenie bogatemu itd. są to urzędowe wady.
Rzecz jasna, że etyka ta, nie mając społecznego gruntu pod sobą, utrzymuje się tylko — z jednej strony wskutek pozostałości dawniejszych (jak pobożność, służalczość u chłopów) niszczonych coraz bardziej przez życie (wpływy nauki na umysły pobożne, walka klasowa, niszcząca służalczość): z drugiej zaś strony wskutek policyjnej powagi kodeksu karnego, broniącego tej etyki, przez co cnoty pokory, posłuszeństwa, pilności w pracy, zgadzania się z losem, nie zazdroszczenia bogatym itp. stały się rzeczywiście użytecznemi dla jednostek, a przeciwne ich wady — stają się szkodliwemi życiowo, narażając ludzi na prześladowanie policyjne.
Dzięki temu, urzędowa etyka panującej klasy — stała się etyką oficjalną, przeważnie w opinji ogółu rządzi postępowaniem ludzi wszystkich klas — i dopiero w nowszych czasach, zaczęła ją podkopywać propaganda rewolucyjna.
Już mówiliśmy jak kościół chrześcjański nie chciał dać się zagrzebać razem z feodalizmem. Pogodził się on z nauką, oddalił Boga od życia na wymaganą odległość i stał się oficjalnym rzecznikiem etyki rządowej, burżuazyjnej. Jego duchowieństwo radośnie powitało złotego cielca, jako nowego boga ziemskiego i na wyścigi z kupiectwem śpieszyło składać mu swe hołdy i zyskiwać względy (kolonje jezuickie). Kościół rzymski był pierwszy, który poszedł za postępem czasu i przystosował się do nowych wymagań społecznych. Protest reakcji, jaki zjawił się wskutek tego w łonie duchowieństwa klasztornego, które najdłużej przechowało w sobie dawny ascetyzm i dawną szczerą wiarę — stał się ruchem reformacji, mając z początku za cel oczyszczenie kościoła chrześcjańskiego od wszelkich nowości, powrót do pierwszej epoki kościoła feodalnego, wskrzeszenie powagi Biblji, zabicie nauki, wskrzeszenie ascetyzmu rozbudzenie szczerej fanatycznej wiary dawnych czasów. Wszystko to były jednak tylko utopje nie dające się już urzeczywistnieć — „wielki Pan umarł“; skończyło się tylko na oderwaniu się od dworu papieskiego, na zmianach liturgicznych i organizacyjnych — i dla wszystkich kościołów pozostała tylko jedna jedyna rola „kłamstwa konwencjonalnego“ — składanie formalnych czysto hołdów bardzo dalekiemu od świata Bogu — duchowi — i stanie na straży interesów moralnych, etyki — bardzo blizkiego boga — kapitału. Taką jest ostatnia transformacja chrześcjańskiego kościoła i taki charakter ostatniego okresu jego życia. — O ile w poprzednim jego okresie feodalnym, potęga ogólnej wiary realne istnienie świata duchowego, czyniły zeń rzeczywistą siłę moralną i dawały zupełny wpływ nad umysłami, monopol przewodnictwa etycznego, o tyle dzisiaj, trzyma się on tylko na resztkach głupoty ludzkiej, świadomie istniejąc jako „konwencjonalne kłamstwo“. Klasowe zaś jego stanowisko etyczne w miarę rozwoju walk klasowych, osłabia coraz bardziej jego znaczenie moralne, religijne, czyniąc go nienawistnym dla proletarjatu. — Jeżeli etyką nazywamy te tylko pojęcia, które są połączone w umyśle z pojęciem obowiązku, odpowiedzialności, to chcąc określić kierunek dążenia etyki w swych przemianach od chwili upadku feodalnej umysłowości — musimy przyjąć — że nowa etyka dąży do zupełnego pogrzebania etyki.
Po za tą naciąganą, urzędową etyką propagowaną przez kościół i różnych niezależnych moralistów — dla klasowych politycznych interesów — po za zasadami moralnemi jakie rozwija w proletarjacie rewolucyjna propaganda — także dla interesów politycznych klasowych — w umysłowości ludzkiej rozwija się coraz bardziej determinizm: logiczny wynik świata mechanicznego. Jak w epoce feodalnej — silnem jest poczucie obowiązków i pojęcie o odpowiedzialności człowieka za swe czyny, co jest wybitną cechą feodalnego umysłu, — tak znowu w epoce kapitalistycznej poczucie obowiązku słabnie zupełnie, rzadko jaki czyn jest wynikiem tej pobudki, względy konwenansu, użyteczności, polityki, przyjemności przeważają zupełnie, stanowią wyłączne prawie pobudki działań ludzkich.
Feodalny człowiek wszystko robi z poczucia obowiązku, zaś wszystko czyni go odpowiedzialnym, żyje z ciągłą myślą, że będzie musiał ze wszystkiego zdawać sprawę na sądzie bożym. Dla obowiązku zdolny jest cierpieć lub skazywać na cierpienia innych. Obowiązek jest jego motorem psychicznym.
Poczucie obowiązku odpowiedzialności moralnej słabnie, najprzód wskutek zaniku wiary — w sąd boży, kary i nagrody pośmiertne (mimo to moraliści burżuazyjni silą się na różne sposoby, by stworzyć odpowiedzialność moralną bez Boga — z poza ich niezręcznych sofizmatów wyłazi zawsze jak szydło z worka — kara policyjna), przez co zanika poczucie obowiązku przed samym sobą; następnie zaś wskutek rozwoju determinizmu, przystosowania mechanicznego pojęcia o świecie do człowieka, jego duszy, upada wszelka podstawa, na mocy której możnaby obwiniać kogo, czynić wogóle odpowiedzialnym człowieka za jego czyny — sądzenie, kara nosi coraz bardziej cechy obrony istniejącego porządku przed szkodliwemi jednostkami. — Zmiana ta nie jest tylko wynikiem gabinetowych rozmyślań filozofów, którzy rozszerzając ideję ogólną, przedstawili duszę ludzką jako mechanizm automatyczny, tak samo odpowiedzialny za wynikające zeń zjawiska i za swoje ruchy, jak układ atomów siarki lub system planetarny. Właściwie nie gabinetowe badania psychologiczne, nie obalenie teorji „wolnej woli“ jest przyczyną tego zjawiska — skutku odpowiedzialności moralnej. Przyczyna ta leży daleko głębiej — jest szerszą — tkwi w zjawiskach społecznych w zmianie natury faktów życiowych.
W feodalnem społeczeństwie, w ówczesnej walce o byt społeczny, główne znaczenie mają cechy osobiste jednostek, kto traci majątek, bogactwo — jest sobie winien, albo nie umiał obronić się od napastników, albo zaniedbywał swe powinności wasalskie itp.
Kto traci władzę, wpływ, szacunek — także jest sam winien — znaczy, że nie umiał utrzymać tej władzy, że mało miał siły do tego. Jeżeli majstrowi źle się powodzi to znaczy, że kiepsko robi i dlatego niema odbiorców. Jeżeli kto cierpi z braku wzajemności miłosnej lub wogóle powodzenia płciowego — także sam winien temu — znaczy, że go nie zdobią zalety rycerskie. I odwrotnie kto co zyskuje — zawdzięcza swoim właściwościom — sile, męstwu, rozumowi, zdolnościom rzemieślniczym itd. Jednem słowem — w społeczeństwie feodalnem los człowieka, zły lub dobry, zależy od właściwych jego organizmowi cech. Każdy dostaje według zasługi, według swojej wartości. Silny panuje nad słabym, rozumny nad głupim. Stąd też — w umysłach tworzy się łatwo pojęcie o odpowiedzialności ludzi za swe czyny — człowiek, mogący kierować swym losem, nie nadaje się do automatu nieodpowiedzialnego. Z tych czasów przysłowie „jak sobie pościelesz tak się wyśpisz“. Jeżeli jest odpowiedzialny za swój los, za swoje nieszczęścia, to cóż dopiero za postępki!
Pojęcie człowieka — maszyny nie mogło powstać w takiem środowisku społecznem, gdzie stanowisko jednostki zależało od jej cech osobistych, gdzie życie człowieka układało się zależnie od jego indywidualnych zdolności, od jego świadomej akcji.
Natomiast w społeczeństwie kapitalistycznem występuje ślepa siła, czynnik fatalistyczny — pieniądz. Walka o byt, przenosząc się na rynek przybiera specjalną formę. Ludzie jako indywidua, organizmy usuwają się zupełnie od walki — na rynku walczą ich firmy wytwórcze, ich kapitały. Nikogo już nie obchodzi jak wygląda przeciwnik, właściciel towarów współzawodniczących z jego — czy jest silniejszy lub słabszy, głupszy lub rozumniejszy. Na rynku walczą z sobą towary — zwyciężają taniością i reklamą, walczą kapitały, firmy pieniężne — nie ludzie.
Czy można winić człowieka, który bankrutuje przez to, że majątek jego został pożarty przez wielki kapitał współzawodnika, Przewoźnika towarów, iż stracił utrzymanie wskutek drogi żelaznej? Tkacza co traci nabywców przez zbudowanie wielkich tkalni? Szlachcica zagonowego który bankrutuje przez konkurencję wielkich gospodarstw? Majstra, który zmuszony sąsiedztwem wielkiego fabrykanta zamknąć swój warsztat, a traci zarazem wpływ i poważanie w swem miasteczku? Głodnego szlachcica, co nie zważając na „honor“ ima się najgorszych zajęć? Matkę, która kradnie, aby dziecko nie umarło z głodu? Robotników co straciwszy wskutek kryzysu zarobek, stają się złodziejami, żebrakami, włóczęgami, rozbijającemi po drogach? Akcjonarjusza, który skutkiem krachu wielkiego przedsiębiorstwa, traci swoje i cudze pożyczone pieniądze? Czy można chwalić tego, co dzięki jakiejś mowie parlamentarnej wygrywa na giełdzie miljony — w przeciągu minuty?
Człowiek przestaje być panem swego losu, ślepe siły społeczne rządzą nim i rzucają na wszystkie strony — wytwory jego pracy wymknęły się z pod jego kontroli i zapanowały nad nim. Niezależne od niego układanie się sił nabywczych na rynku, może mu niespodziewanie odebrać majątek, poważanie, wpływ, władzę, zmusić go do żebraniny, rozboju, kradzieży, zmienić zupełnie stanowisko społeczne. Fatalizm społeczny, ślepa logika zjawisk ekonomicznych, zastąpiła świadomą akcję ludzką. Człowiek przestaje być odpowiedzialny za swój los, gdyż nie może nim kierować, nie jest w stanie zapanować nad rządzącemi silami społecznemi.
Wśród takich faktów życiowych wyhodowane umysły zatracają pojęcie o odpowiedzialności ludzkiej. W środowisku, gdzie ślepy fatalizm rządzi wszystkiem, gdzie cechy osobiste nie mają żadnego wpływu na życie jednostki, trudno kogoś obniżać lub chwalić. Kto nie z własnej winy jest głodny, nie z własnej winy staje się narzędziem instynktów głodowych. — Lecz czyż jedne tylko siły społeczne fatalistycznie działają na człowieka?
Możnaż kogoś winić za wpływy dziedziczności, atawizmu? Za taki lub inny stan emocjonalny centrów nerwowych, wywołany zewnętrznemi wrażeniami, chemicznem wpływem pokarmów i klimatu, zjawiających się zresztą wskutek życia całych pokoleń, które usposobiły szczególniej do takiego stanu system nerwowy swego potomka? Możnaż winić, jeżeli według znanych praw fizjologicznych, ten stan emocjonalny przejdzie w akt woli sobie odpowiedni, wydając na świat zbrodnię?
W ten sposób — determinizm jest naturalną właściwością umysłów żyjących w świecie fatalistycznym, którym rządzą ślepe siły ekonomiczne, jak tajemnicze — natury.
Ta naturalna zmiana, jaka odbywa się w pojęciach o odpowiedzialności ludzkiej, nadaje nowożytnej etyce cechę etyki bez obowiązku i bez odpowiedzialności — przez co osłabia zupełnie jej znaczenie, wpływ moralny. Szydzenie z „powinności“, „obowiązku“, „praw moralnych“ — jest to znany dziś objaw nawet u tych, którzy nigdy nie mieli do czynienia z filozofami determinizmu naukowego. Samo życie, odbywające się pod działaniem ślepych sił społecznych, nauczyło ich tego szyderstwa.
Wynikiem tego jest to, że dzisiejsza moralność coraz wyłączniej zaczyna opierać się na policji — wskutek czego „cyrkuły policyjne“ stają się najniebezpieczniejszym współzawodnikiem kościoła i możliwym jej spadkobiercą etycznym.
Faktem jest bowiem, że „obowiązek“ ogłoszony przez cyrkuł ma dziś większą powagę od kościelnego — i więcej wraża się w umysły.




  1. Antropomorfizm cechuje umysłowość ludzką pierwszej wielkiej epoki, jest cechą wspólną dla pogańskiego i chrześcijańskiego świata. Podnoszony często fakt poganizacji chrześcijaństwa jest właściwie nieunikniony. Chrześcijaństwo dla tego tak łatwo zaszczepia się w umysłach mas, że miało taki sam światopogląd, jak one. Z czasem tylko pogańskie nauki przybierają barwę, szatę chrześcijańską i nic więcej. To nie była walka nowej filozofji ze starą — tylko zmiana formy — chrześcijanizm był tylko rewolucją etyki, idej społecznych — filozofja zaś pozostała dalszym ciągiem starej.
  2. „Bądźcie pełni miłosierdzia jako i wasz Ojciec jest pełen miłosierdzia“. Czas zaczyna być taki, że zasada ta może znaleźć grunt społeczny — z upadkiem konieczności niewolnictwa możliwem staje się miłosierdzie — jedna z większych potrzeb moralnych cierpiących warstw ludności — dotąd nie zaspokojona ani w praktyce, ani w ideałach religji, stąd rozstrój moralny niewolniczego okresu.
  3. Rewolucja religijna dokonana przez chrześcijanizm polegała więc tylko na przeobrażeniu charakteru Boga i zależnych od tego stosunków, oraz na wchłonięciu w siebie humanizmu, rodzącego się na ziemi. Była to tylko zmiana ustroju wewnętrznego i typu świata duchów, zmiana nazw i form zewnętrznych, sam zaś świat antropomorficznych duchów pozostaje bez zmiany — z odpowiednią sobie logiką i poglądem na zjawiska, świat istot antropomorficznych pozostał fundamentem, na którym spoczywała tak samo religja chrześcijańska jak wszystkie poprzednie. Wiedzieli o tem współcześni propagatorzy.
  4. 1540 r. Jansen wynajduje teleskop.
    1543 r. Kopernik ogłasza swe dzieło.
    1593 r. Vezalius ogłasza dzieło „O budowie dała ludzkiego“.
    1559 r. Colombo wynajduje cyrkulację krwi. (Traktat anatomji).
    1628 r. Harwey objaśnia cyrkulację ogólną.
  5. Już w XIV wieku autor „Naśladownictwa“ mówi: „Wielu straciło wiarę, chcąc zgłębić rzeczy zbyt głębokie.“
  6. Kościół stary prowadząc jeszcze walkę z tym nowym prądem usiłuje ubezwładnić narzędzie propagandy. Pod wpływem duchowieństwa Franciszek I wydaje w 1535 r. edykt zabraniający pod karą śmierci drukowania; parlament paryski wymusza przywilej drukowania dla 12 osób wybranych przez króla — przytem cenzura.
  7. W miastach powstają już od XIII wieku pierwsze szkoły świeckie, przystosowane do potrzeb życia kupca — dające odpowiednie tym potrzebom wykształcenie umysłowe — czego duchowne szkoły zupełnie nie dawały, zajmując uczniów głównie teologją. Szkoły świeckie powstają więc wskutek życiowych potrzeb kupiectwa.
  8. Już Mirabeau ubolewa rad upadkiem wiary: „Dawniej, pisze on, wszyscy szli na mszę, każdego rana, nawet oficerowie: dziś my nie bijemy swoich poddanych lecz i nie prowadzimy ich na mszę, gdyż przestaliśmy być nabożni“.
  9. Psychologiczne podstawy: 1) gdy wrażenia te same powtarzają się — nie przyciągają uwagę, świadomość otwarta dla wyobrażeń odtworzonych, wspomnień, dla swobodnego rozwoju myśli (działanie wyobraźni marzenia). 2) gdy wrażenia są coraz nowsze, a przytem złączone ze stanami uczuciowemi silnemi, uwaga przechodzi ciągle od jednego do drugiego, coraz nowszy odbywa się akt rozróżniania, podstawa wszelkiego rozumowania, analizy. Dla tego noc więcej pobudza wyobraźnię jak dzień: wieś więcej niż miasto, mnich, pustelnik — przedstawia przewagę wyobraźni i marzycielstwa — handlarz przewaga obserwacji, rozumowania.
  10. Psychologicznie — uczucia społeczne dają się sprowadzić do faktu prostego: zjawisko które przez swój stosunek do naszego bytu wywołuje przy jego apercepcji silny stan emocjonalny — przyciąga ku sobie przy każdej sposobności naszą uwagę, przetrzymuje ją długo, wywołuje wraz z nią silny stan emocjonalny i pobudza wolę w kierunku ruchów celowych.
  11. Montaigne widzi to zjawisko — rozwój społecznych uczuć — pisząc w swych Essais — „la Societe et l‘amitié l’en augmente“.
  12. Na rozwój poczucia równości — wpływa także wzroki stopy życiowej. Współczesny autor pisze: „chłop upojony tem, że widzi siebie w stroju, jaki dawniej dla króla był tylko dostępny, uważa siebie za równego wszystkim potężnym. Dość mu kupić ubranie niechłopskie — by mu się zdawało, że sam zmienił się“. Podobne zdania wyrażają opinje szlachty, że stąd pochodzi ciągle większa hardość ludzi stanu trzeciego; były także przyczyną wydania praw o zbytkach.
  13. Dlatego też już w 18 wieku filozofowie panującego porządku ubolewają nad „mnogością szkół publicznych i bezpłatnych“, dowodząc (jak autor np. dzieła: „La noblesse telle qu’elle doit être) jak smutnem jest dla chłopów, gdy syn skończywszy szkoły, pragnie potem wyrwać się ponad swój stan.
  14. We Francji — poczucie godności osobistej wśród mas pracujących rozwijało się stosunkowo wcześniej niż gdzieindziej. Już w końcu XVII wieku szlachta skarży się, że chłopi „nie kłaniają się jak powinni“. Z tegoż czasu zostały świadectwa prześladowania chłopów za hardość „za patrzenie śmiało z miną wyzywającą i dumną“, „za włożenie rąk do kieszeni zamiast zdjęcia kapelusza“, „za przyglądanie się szlachcicowi z bezczelnością“ (Inv. Arch. Aude 13, 41).
  15. Są to czasy powszechnego przegrywania bitew — rycerstwo tchórzy, historycy francuscy oburzają się na tych „paniczów co wolą nosić na sobie drogie kamienie, perły, pióra strusie, niż miecze i włócznie“.
  16. Nowy ten chrześcjanizm budzi wstręt we wszystkich szlachetniejszych umysłach — jeżeli religja miała tak silny napad ze strony filozofów 18 w., to zawdzięcza to nowemu kościołowi. O ile stary kościół jest szanowany i znajduje fanatycznych obrońców wł protestantach — o tyle „nowy“ jest znienawidzony — a jego przedstawiciele jezuici nawet u pobożnych wstręt budzą.
  17. Kościół pośpiesza szerzyć wiarę nowego boga — Jezuici to jego apostołowie, męczenicy, święci. W kolonjach prowadzą olbrzymie plantacje — zakon ich rywalizuje z największymi przemysłowcami, jest to par excellence zakon nowego boga. Kiedy mówiono po odkryciu Ameryki o bajecznym kraju Eldorado przepełnionem złotem — jezuita Gumilla odezwał się z zapałem jak szczęśliwy byłby misjonarz tego ludu, który jest w stanie trudy jego tak sowicie wynagrodzić. (A. Smith — Bogactwo narodów) Plantacje bawełny — to był nowy kult.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Edward Abramowski.