Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Faust - Część pierwsza/Komnatka Małgorzaty II
[162]KOMNATKA
MAŁGORZATY
MAŁGORZATA
MAŁGORZATA
(sama; przy kołowrotku)
Spokój mój przeminął,
w sercu płomień burz,
nie zaznam spokoju
nigdy, nigdy już.
Gdzież mój ukochany?
cóż z szukania prób?
cały świat bez niego
czarny zimny grób.
Płonie moja głowa,
w myślach wir i szał,
szczęście i pogodę
ranny wicher zwiał.
Patrzę przez okienko,
szkoda moich ócz:
serce, moje serce,
pustki ty się ucz.
Puste moje życie,
pusty jest mój dom;
przejechał wodami
z ukochanym prom.
Jego chód wyniosły
i postaci czar,
[163]
uśmiech ust prześliczny,
oczu jego war,
mowa jego — pienia
wenecjańskich bark,
uścisk jego dłoni,
słodycz jego warg!
Spokój mój przeminął,
w sercu płomień burz,
nie zaznam spokoju
nigdy, nigdy już!
Piersi moje tęsknią,
moje piersi drżą,
bez jego pieszczoty
usychają, mrą.
Przy nim mego życia
ostateczny schron;
przecałować życie!
Przecałować zgon!
|