Encyklopedyja powszechna (1859)/Alexander (Sobieski)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Julian Bartoszewicz
Tytuł Encyklopedyja powszechna
Tom Tom I
Rozdział Alexander (Sobieski)
Wydawca S. Orgelbrand
Data wyd. 1859
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Alexander (Sobieski Benedykt), królewic, syn Jana III, króla polskiego i M. Kazimiry d’Arquien, narodził się 6 Września 1677 roku w Gdańsku. Chrzest odbył się w Jaworowie na Rusi; obrzędu dopełniał arcybiskup lwowski Lipski, trzymał zaś królewica do chrztu imieniem Innocentego XI, nuncyjusz polski Martelli, i dlatego królewic nazwany na drugie imię Benedyktem, bo papież ów kardynałem będąc to imię nosił. Matką chrzestną była cesarzowa wdowa, ale w jej zastępstwie występowała siostra króleska księżna Radziwiłłowa z Biały; księżnie towarzyszył poseł rakuski Zierowski. Nadzwyczaj żywy, dowcipny i zdolny, niepospolitej tak dalece urody, że podróżni którzy go widzieli na dworze, nie mogli wyjść z podziwienia i mówili, że do najpiękniejszych dzieci w Europie należy. Jeden z nich, ksiądz francuzki tak w krótkich słowach opisuje królewica kiedy miał lat 12: „na wiek swój za wysoki, płeć biała, twarz nieco podłużna, oczy niebieskawe, usta i nos do malowania, rumieniec śliczny, włosów szatyn. Zęby tylko miał nie tak białe. Ni tłusty, ni chudy, wielce podobny do króla, kochał nauki, po francuzku niedobrze mówił, ztąd to może szła jego obojętność dla Francyi.“ Dumnym się wydawał królewic na pozór, ale w gruncie serca był dobry i litościwy dla biednych, umiał się tak zaś postawić, że go i lękano się i szanowano. Lubił zabawę, ale połączoną z pracą; był też silnie zbudowany. Brał z miłą ochotą podarunki, ale sam ich nie dawał. Zawsze majestatycznie występował; do posłów zagranicznych którzy go nawiedzali, przemawiał z dziwną śmiałością i przytomnością umysłu, pokazując przez to rozum dojrzalszy od wielu, tę sprawiedliwość oddał mu sekretarz nuncyjusza X. Santa Croce (1690 r.). Ztąd już wtedy nawet mówiono, że jeżeli korona ma się utrzymać w rodzinie Sobieskich, Alexander zostanie królem i wszyscy to przyznawali, że królewic jest książęciem niepospolitych nadziei. Lubili go też polacy, owszem przepadali za nim, co strasznie bodło dumę starszego królewicza Jakóba, zazdrosnego w ogóle względem braci z powodu przyszłych pretensyj do korony. Przychodziło ztąd do bardzo smutnych zajść na dworze i tak raz wraz bywały nowe przyczyny do nienawiści pomiędzy bracią. Tak np. w r. 1689 po zawodzie jakiego Jakób doznał z powodu powtórnego małżeństwa Radziwiłłówny, cesarz chcąc ułagodzić króla, podawał mu projekt wydania córki swojej, arcyksiężniczki za Alexandra, dla Jakóba zaś obiecywał kapelusz kardynalski. Oczywista rzecz, że także projekta torowały drogę Alexandrowi do tronu, a usuwały zupełnie Jakóba, który nie chciał być kardynałem, ale pragnął przedewszystkiem korony. Drugi raz król chciał Alexandra wziąść z sobą na wojnę wołoską, a zostawić w domu Jakóba, (w r. 1691). Jakób zły z tego powodu, zniósł się naprzód z rezydentem cesarskim Szymońskim, a potem z podskarbim koronnym i oświadczył im, że gotów jest wydać manifest na całą Polskę, w którym dowiedzie, że król młodszego syna przekładając nad starszego, chce wsadzić go na tron pomimo woli narodowej. Groził też że natychmiast z żoną odjedzie zagranicę gdzie oczy poniosą. Napróżne były przestrogi przyjaciół królewica, trwał tak mocno w swojém przedsięwzięciu, że aż król w pochodzie o tych gniewach zawiadomiony, kazał Jakóbowi oświadczyć, że może natychmiast wyjeżdżać dokąd się spodoba, ale że z sobą poniesie przekleństwo ojcowskie. Nie złamało i to zaraz zuchwałego umysłu, ale go wreszcie inni opamiętali; przeprosił ojca a jednakże i tak jeszcze zazdrościł bratu i żądał, żeby Alexander nie ujmował sobie wojska przystępnością i łaską, w tym celu nawet wybrał się do wojska sam, co ojciec znieść musiał. Znajdował się wtej wyprawie podskarbi Matczyński i nachwalić się nie mógł Alexandra w liście do biskupa Załuskiego. „Donoszę ci, pisał we Wrześniu, o zdrowiu naszych majestatów, wielkich, średnich i małoletnich, Alexander najmłodszy droga perła, pociechą ojca, miłością jest wszystkich, za błogosławieństwem Boźém wiele rokuje w przyszłości z latami i do pełności chwały dojrzeje.“ Ojciec pieszczotliwie nazywał Ale-xandra minionkiem. Matka z początku więcej kochała najstarszego syna, ale później więcej się przywiązała do Alexandra aniżeli do Jakóba, nawet w bezkrólewiu po śmierci Jana III, myśl miała, żeby Alexandra wbrew pierworodztwu, osadzić na tronie po ojcu. Królewice młodsi razem się z sobą ciągle przeciw bratu trzymali, razem rozpisywali do panów listy, polecając się ich przyjaźni, razem też nie chcieli nad sobą uznać opieki Jakóba, owszem uznawali ją w osobie kasztelana krakowskiego i wojewody ruskiego; nie chcieli żadnych układów Jakóba robionych w imieniu całej rodziny zatwierdzać (w Maju 1696), poczem wyjechali do Żółkwi, dokąd im z początku wzbroniono przystępu. Tam zjechali się z matką i podzielili się skarbami po ojcu, do czego znowu Jakób nie należał. Jednakże pogodziwszy się ze starszym synem, matka wyprawiła wtenczas młodszych na pielgrzymkę do Francyi. Zostawiwszy w grodzie warszawskim pełnomocnictwo do wszystkich spraw wielu senatorom, wyjechali w początku października. Kiedy obrany był królem elektor saski, obaj młodsi królewice dosyć z nim wychodzili zgodnie; przywitali go na drodze jadącego z Radomia do Warszawy, w polu pod Warką; Sas grzecznie ich przyjął. Alexandrowi król tkał jakiś urząd koronny; dla każdego innego stanowisko to mogło być zaszczytne, ale królewicz nie dał się skusić i kilka razy musiał za to dziękować, jako za rzecz dla siebie nieprzyzwoitą. Alexander mimo to był w obozie pod Brzezanami (1698 r.), potem z królem jeździł z Warszawy do Drezna (1699 r.). Zmienił się cokolwiek ten stan rzeczy za wojny szwedzkiej. Kiedy Karol XII na tron posuwał Sobieskich, a najstarszego i najmłodszego z królewiczów porwał i uwięził August II, Alexander byłby został królem gdyby chciał tylko, nie zaś Leszczyński. Ale królewic posiadał zacny charakter, nie śmiał pożądać korony, ażeby nie obraził Jakóba brata, który mu nie płacił wzajemną miłością, ale który ciągle marzył o królowaniu. 13 Marca 1704 r. doniósł listownie z Warszawy cesarzowi o uwięzieniu braci, cesarz mu zaraz z ubolewaniem odpisał. Rozrzucał listy i pisma do panów, ogłosił obszerny manifest przeciw królowi Augustowi także z Warszawy, 16 Kwietnia i w nim opisał niegodne jego postępowanie z całą rodziną Sobieskich. Odtąd zawiązała się wojna piśmienna, bo jakiś przyjaciel Sasów ogłosił zaraz glossę na manifest i nicując w niej dowody królewicza, stara się przekonać, że król niczemu nie winien. Alexander apelował listem swoim do województw z d. 28 Sierpnia z Warszawy. Potem udał się na dwór szwedzki za koronę dziękować; króla Karola znalazł w Heilsbergu w Warmii i tam miał posłuchanie. Głównie przemawiał za narodem i wolnościami, za stanem rycerskim i duchowieństwem; prosił króla, żeby cokolwiek pohamował ucisk na biednej Polsce, Wreszcie nie ufając entuzjazmowi narodowemu, powróciwszy na chwilkę z Warmii do Warszawy, wyjechał do Wrocławia przed samą elekcyją. Skończyło się na tem, że Leszczyński obrany dał pismo w ręce królewica, że bierze koronę na czas tylko i chwilowych okoliczności, ale że po uspokojeniu rzeczypospolitej złoży ją w ręce Sobieskich (26 Czerwca 1704 r.). Zresztą Alexander najserdeczniej służył bratu na każdej drodze i gwałt elektora skarżył ciągle przed Europą. Z Leszczyńskim i jego kanclerzem Jabłonowskim nieustanne utrzymywał listowne stosunki; Najczęściej w późniejszych czasach przesiadywał na Szląsku pod opieką cesarza, a mianowicie we Wrocławiu, gdzie musiał mieć królewicz przyjaciół, Jabłonowski albowiem pisze w jednym liście do niego: „wrocławskie damy całują twoje ręce.“ Tułacze było życie tego królewica, czas jakiś potem mieszkał w Rzymie i miał się poświęcić stanowi duchownemu, gdzie obecność matki i względy papieżów kazały mu się spodziewać nawet kapelusza kardynalskiego. Utrzymanie z Polski miał szczupłe, ile że za wojen domowych wiele nadziei zawodziło. Od Augusta, kiedy jeszcze z nim był dobrze, dostał zapewnienie starostwa puckiego (dnia 14 Grudnia 1701 roku); niewiadomo nam jednak czy przyszedł kiedy do posiadania tego starostwa. Nie żenił się wcale i dla tego wreszcie po smutnem a dosyć burzliwem życiu, żywot swój ziemski zakończył w Rzymie na dniu 19 Listopada 1714 r. najpierwszy z braci, którzy przynajmniej mogli czasami oglądać ojczyznę. Królewicz Alexander żył lat 37. Jul. B.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Julian Bartoszewicz.