Encyklopedja Kościelna/Focjusz

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Encyklopedja Kościelna (tom V)
Redaktor Michał Nowodworski
Data wyd. 1874
Druk Czerwiński i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron

Focjusz (Photius), patrjarcha kpolski. Najmłodszy syn cesarza Michała I, Nicetas, w cztérnastym roku swojego życia wstąpił do klasztoru i przyjął imię Ignacego. Nietylko samo urodzenie, lecz wysokie osobiste przymioty skłoniły cesarzowę Teodorę, iż wyniosła go na stolicę patrjarszą w Konstantynopolu. Duchowieństwo i lud z okrzykiem nieudanej radości powitali to wyniesienie. Urząd ten z wielką mądrością i godnością sprawował Ignacy przez lat jedenaście, znajdując zawsze pomoc i poparcie ze strony rejentki państwa Teodory. Nieszczęście jednak mieć chciało, iż cesarzowa zapóźno zdobyła się na odwagę, oddalając brata swego Bardasa, który z całą rozkoszą cyniczną psuł i demoralizował jej syna, młodego cesarza Michała, i że później tém grzeszniejszą okazała słabość, gdy, na żądanie młodego cesarza, powróciła na dawne stanowisko przewrotnego Bardasa, który wnet odebrał wszelką władzę i rządy swej siostrze, tak, że Teodora ujrzała się zniewoloną złożyć rejencję państwa i usunąć się od dworu do życia prywatnego (854). Od tej chwili Bardas stał się rzeczywistym rządcą cesarstwa, a dwór przytułkiem wszelkiego rodzaju zbrodni i występków. Łatwo można było przewidzieć, iż Ignacy nie będzie obojętnie patrzał na takie zepsucie dworu i że przyjść musi lada dzień do starcia między świątobliwym patrjarchą a przewrotnym rejentem. Na wstępie zaraz Ignacy nie chciał popierać planów Bardasa, aby gwałtem zniowolić Teodorę i jej córki do przyjęcia klasztornego welonu; widział się potom zmuszonym odmówić mu Kommunji św., jako jawnogrzesznikowi, który, oddaliwszy prawą swą małżonkę, zostawał w kazirodnych stosunkach ze swą pasierbicą. Bardas ze swej strony poprzysiągł zgubę patrjarsze. Oskarżył go o spisek, który sam uknuł, i bez żadnego śledztwa skazał na wygnanie na wyspę Terebinthus 23 Listopada 857 r. Pragnął Bardas, aby na tronie patrjarszym zasiadł człowiek, któryby szedł po jego woli, i wybrał w tym celu własnego pasierba, człowieka świeckiego Focjusza, który pełnił dotąd urząd przybocznego sekretarza cesarskiego i dowódcy jego gwardji, i był jednym z najuczeńszych greków, ale ambitnym i chytrym. F. zrazu udał głęboką pokorę i nie chciał przyjąć ofiarowanej godności; wkrótce jednak zdecydował się przyjąć z rąk Grzegorza, bpa Syrakuzy, w ciągu dni sześciu wszystkie święcenia kapłańskie, od mniejszych aż do biskupstwa. Gdy jednak biskupi wschodni nie kwapili się wcale z uznaniem F’a, owszem, gdy jedni z nich otwarcie przeciwko temu wyniesieniu zaprotestowali, a inni stawili, jako konieczny warunek, dobrowolną rezygnację Ignacego, Bardas użył wszelkich sposobów, jakie mu tylko podsunęła jego płodna imaginacja, aby zniewolić Ignacego do zrzeczenia się swojej godności. Święty patrjarcha pozostał wszakże wiernym swemu stanowisku. Widząc tedy F., iż tą drogą nie trafi do końca z Ignacym, postanowił załatwić się z nim w inny sposób. Aby zachować pozory prawnego postępowania, zwołał r. 859 do Konstantynopola sobór, na który zgromadził samych swoich stronników i kreatury Bardasa, i wydał wyrok składający z godności patrjarszej Ignacego, a to z powodów, iż nie był legalnie wybrany, że święcenia jego również odbyły się wbrew kanonicznym przepisom i że on sam spiskował przeciwko monarsze. Jednak i ten dekret nie zachwiał stałości Ignacego i jego przyjaciół. Focjusz chwycił się tedy innego sposobu, wystosował, wraz z cesarzem Michałem, r. 860 listy do Papieża Mikołaja I, w chęci otrzymania kilku słów odpowiedzi, z której mogliby ludzie wnosić, iż Papież uznaje w godności nowego patrjarchę. Pisał, iż ucieka się do powagi Rzymu, aby już raz stanowczo skończyć spory obrazoburców; prosi następnie Papieża, aby wysłał swego legata do Konstantynopola; w końcu, dopiero, ubocznie nadmienia, iż Ignacy, przygnębiony wiekiem, zrzekł się swej godności i stolicę konstant. zajął nowy patrjarcha. Kończy wreszcie swe pismo wzmianką, iż potrzeba było aż pogróżek, aby go skłonić do przyjęcia tej godności, strasznej dla samych aniołów, i uroczystém wyznaniem prawowiernej nauki Kościoła. Pismo to przywiozła do Rzymu świetna deputacja, złożona z biskupów dworskich, do których przyłączył się jeden z wujów cesarza. Nie przepomniano także o bogatym podarku dla Papieża. Papież tegoż zaraz roku wysłał dwóch swoich legatów: Zachariasza, bpa Anagni, i Rodoalda, bpa Porto, zalecając im, aby przybywszy do Konstpla, starali się przedewszystkiem dokładnie wyrozumieć stan sprawy, unikając wszelkiego znoszenia się z Fe’m; dał im przytem dwa listy: jeden do cesarza, drugi do F’a, w którym wyrzuca mu nagłe wyniesienie się ze stanu świeckiego na najwyższą godność duchowną i nadmienia, i niepierwej będzie go mógł uznać, aż legaci jego z całą dokładnością rozpatrzą sprawę. W liście do cesarza żali się Papież, iż złożono Ignacego z patrjarszej stolicy, bez wszelkiego zezwolenia Głowy Kościoła, i dodaje, iż po zbadaniu dopiero sprawy przez legatów wyda stanowcze postanowienie. Spostrzegł się F., iż poselstwem do Papieża uwikłał się w niemałe trudności, lecz pomysłowy z natury, obmyślił nowy sposób. Obsaczył on tak zręcznie legatów w Konstplu, tak ich pilnował, tylu użył podstępów, a wreszcie pogróżek, obietnic i prezentów, iż ci zdecydowali się zebrać synod i uznać na nim depozycję Ignacego, a wyniesienie F’a. Sobór ów odbywał się r. 861, wobec samego cesarza i 318 biskupów. Rozpoczął go akt odczytania listu Ojca św. do cesarza: tak bowiem podobało się nazwać sfałszowane tego listu tłumaczenie. Zawezwano potem Ignacego, który pragnął stanąć przed swymi sędziami w stroju patrjarszym, do czego dawało mu prawo poczucie własnej niewinności; lecz rozkaz cesarski, który przed samem wnijściem odebrał, zalecił mu je złożyć i stawić się w habicie zakonnym. Nie ujęło to godności i odwagi świątobliwemu mężowi: z prostej ławki, na której polecono mu usiąść, podniósł śmiały głos do legatów, żądając, aby z łona zgromadzenia wykluczyli F’a. Prosta rzecz, iż do tego nie przyszło: nie chodziło tu bowiem o przeprowadzenie ścisłego śledztwa w sprawie F’a i jego spólników, lecz o potępienie Ignacego, wszém, zażądano od tego ostatniego, aby się zrzekł swej godności; lecz Ignący był nieustraszony: urzędu nie złożył i zaniósł apellację do Stolicy Apost. Wówczas stawiono świadków, z których jedni należeli do najwyższej sfery duchownej i świeckiej, drudzy do klassy ludu najniższej. Zaprzysięgli oni, iż ten Ignacy, którego przez lat 15 uznawał Kościół i wierni, lud i dwór cesarski, wdarł się na patrjarszą stolicę wbrew postanowieniom kanonów. Został też zaraz deponowany przez sobór, który żądał, aby akt swej depozycji własnoręcznie podpisał; lecz gdy tego nie chciał uczynić, wzięto osłabłą rękę starca i naznaczono jego podpis. Poczém ogłoszono publicznie, iż Ignacy prawnie złożony został przez sobór powszechny, zebrany za zgodą Papieża, a w miejsce jego F. uznany patrjarchą. Umyślne poselstwo udało się do Papieża, z aktami rzeczonego soboru, z listem cesarskim i listem Focjusza, pisanemi do Mikołaja I. List F’a pełen był grzeczności i uprzejmości. Na wstępie opowiada tam F. w słowach najgłębszej pokory i uległości, iż potrzeba było użyć pogróżek, aby go zniewolić do przyjęcia godności patrjarszej; tłumaczy się następnie z powodów tak nagłego i prędkiego wyniesienia się i święceń, zastawiając się odmiennemi zwyczajami, przestrzeganemi w różnych krajach. Dalej prosi pokornie Papieża, aby zechciał zwrócić uwagę na przepisy kościelne i nie chciał przyjmować skarg ze strony obcych kapłanów, którzyby nie okazali listów wierzytelnych swych właściwych biskupów. Miał tutaj na myśli F. przyjaciół Ignacego i obawiał się ich raportów. Ani jednak te listy, ani pisma soborowe nie zwiodły Papieża. Rzecz cała wyjaśniła się ostatecznie, gdy zimą z roku 862 na 863 przybył osobiście do Rzymu opat Teognis i, zanosząc apellację w imieniu Ignacego i wszystkich wiernych mu biskupów, opowiedział dokładnie historję wypadków, i gdy następnie jeden z legatów, Zacharjasz, przyznał się publicznie do winy. Zaraz też sobór zebrany w Rzymie r. 863 zasądził stanowczą depozycję F’a i pogroził klątwą, gdyby chciał jeszcze rościć sobie jakie pretensje do patrjarszej stolicy, lub przeszkadzał Ignacemu rządzić swobodnie swoim kościołem. F. nie przyjął wyroków soboru i Papież Mikołaj widział się zmuszonym rzucić na niego klątwę (864—865 r.). Wtedy F. zwołuje r. 866 czy 867 nowy sobór i wyklina na nim Papieża Mikołaja I. Nie wiemy ilu biskupów podpisało te akta, zdaje się, iż w rzeczy samej liczba ich nie była wielką, choć F. głosił, iż nigdy żaden sobór nie był tak liczny i świetny, jak ten, który potępił patrjarchę rzymskiego Mikołaja. Nadto, przesłał on akta tego zgromadzenia cesarzowi zachodniemu Ludwikowi i żonie jego Iugelberdze, nie przepomniawszy dołączyć akklamacji, jakie na cześć cesarskiej pary mieli wygłosić zebrani biskupi. W okólniku zaś do trzech patrjarchów i biskupów wschodnich zaskarżył cały Kościół zachodni o herezję, jakiej się mieli dopuścić nowo przybyli do Bulgarji kapłani łacińskiego obrządku, a tem samem, według niego, i cały Kościół zachodni. Punkty winy były: post sobotni, post czterdziestodniowy skrócony o jeden tydzień i używanie w nim pokarmów mlecznych, celibat księży, udzielanie bierzmowania tylko przez biskupów, sfałszowanie symbolu wiary, ułożonego na pierwszym powszechnym soborze, a to przez dodanie do niego wyrażenia „Filioque.“ Na zalecenie papiezkie, pospieszono na zachodzie z odpowiedzią na skargi F’a. Uczony zakonnik Ratramn (ob.) i bp paryzki Eneasz wystosowali pełne erudycji i zasadne obrony Kościoła łacińskiego (oba dzieła w D’Achery Spicilegium). Tymczasem w Konstplu zaszły wielkie zmiany: nowy ulubieniec cesarski Bazy1i zgładził z tego świata Bardasa 866 r., a następnie i cesarza Michała 867 i tron sobie przywłaszczył. Zanim to jednak nastąpiło, F., skoro tylko dostrzegł, iż względy i łaski monarsze spadają na Bazylego, starał się wejść z nim w poufne stosunki, udawał przyjaźń i zdawało się, że umiał tak zyskać sobie przychylność nowego pana, iż mógł być pewnym siebie w przyszłości. Stało się wszakże inaczej: Bazyli na drugi zaraz dzień po swojej koronacji strącił F’a natychmiast z patrjarszej stolicy i przywrócił Ignacego. R. 868 pisali obaj do Rzymu, Bazyli i Ignacy, prosząc o położenie końca rozdwojeniu. W celu utrwalenia jedności kościołów, pod prezydencją legatów Stolicy Apost. odbył się (869—870) ósmy powszechny sobór w Konstantynopolu (ob.). F. wezwany przed sąd soboru, zachował ponure milczenie, chcąc w tém jakoby naśladować przykład Chrystusa, nie odpowiadającego na zarzuty swoich sędziów, lecz zniewolony w końcu licznemi naleganiami, odpowiedział, iż nie ma zamiaru tłumaczyć się przed soborem, lecz samym cesarzem. Poszedł tedy F. na wygnanie, wraz ze wszystkimi swymi adherentami; przebaczono wszakże tym, którzy dali szczere oznaki żalu. Dwór z razu żywił bardzo nieprzyjazne uczucia dla wygnanego F’a. Mamy jego listy, w których gorzko się uskarża, iż zabrano mu całą jego własność, nawet książki, iż oddalono wszystkich przyjaciół, a otoczono samem żołdactwem. Tenże los spotkał jego krewnych i jego stronników. Lecz po upływie jakiegoś czasu, zręczny F. umiał stopniowo odzyskać dawne swe wpływy: przy pomocy możnych przyjaciół, jacy mu pozostali na dworze cesarskim, zdołał nawet pozyskać względy samego cesarza. Mówią, iż posłużyła mu w tém wypracowana przez niego genealogja Bazylego, w której ród jego wywodzi od Arsacidów. Wezwano go na nauczyciela książąt Konstantyna i Leona. Od r. zaś 875 zamieszkał w pałacu Magnaura, w charakterze rektora znajdując się tam akademji. Pogodził się wówczas z sędziwym patrjarchą Ignacym i żył z nim w jak najserdeczniejszych stosunkach, jeśli mamy dać wiarę własnym jego listom, w których się z przyjaźni owej przechwala; znając jednak F’a, trudno o tem nie wątpić. Nigdy już, przynajmniej otwarcie nie miał odwagi sprzeciwić się w czemkolwiek Ignacemu. Czcigodny ten patrjarcha um. 23 Paźdz. 877 r. Łatwo było przewidzieć, iż F. przy tych względach, jakie pozyskał, po śmierci Ignacego wróci na dawne stanowisko. Przewidywali to nietylko jego przyjaciele, lecz i inni współcześni; jakoż, w istocie, w trzy miesiące po zgonie Ignacego F. wstąpił powtórnie na patrjarszą stolicę. Wieści z umysłu w obieg puszczone głosiły, iż nastąpiło to skutkiem porozumienia ze Stolicą Piotrową. Z początku przyoblekł się F. w szaty pokory i łagodności i starannie ukrywał swe plany; lecz stopniowo coraz bardziej ujawniały się jego dawne nawyknienia i wszelkie sposoby, jakich się chwytał, aby zatrzymać przy sobie godność patrjarszą. Wszyscy biskupi, którzy mu byli przeciwni, a których nie zdołał przeciągnąć na swoją stronę, poszli na wygnanie. Papież Jan VIII, który zresztą zagrożony napadami Saracenów na Włochy, potrzebował pomocy cesarskiej, ujęty obietnicami i niezgodnemi z prawdą relacjami, złagodniał. Legaci papiezcy, prezydujący na soborze, zebranym w Konstplu 879 r., nieświadomi języka greckiego, odegrali znowu smutną rolę narzędzi w ręku F’a, który, ufny w swą zręczność dyplomatyczną, spodziewał się odnieść rychło stanowczy tryumf nad swymi nieprzyjaciółmi. Spostrzegł się jednak Papież, gdy z wielkiem swojem zdziwieniem i smutkiem dowiedział się, iż F., zamiast wyznać publicznie swoje winy poprzednie, jako mu zalecił, zamiast się odmienić, dawnym swoim zwyczajem w listy papiezkie powkładał szumne pochwały swojej osoby, a nadto odrzucił bezwarunkowo ustawy i akta ósmego powszechnego soboru. Nową tedy Papież rzucił klątwę na F’a, co uczynili i następcy jego: Marcin I i Adrjan III. Lecz F. nie zwracał już uwagi na Papieża i jego wyroki: sam dwór nawet przez pewien czas zerwał wszelkie z Rzymem stosunki. Dopiero r. 884—85 dwór byzantyjski, poróżniwszy się z F’em, z przyczyny Santalaren’a, którego wbrew woli cesarskiej tenże mianował opatem, starał się na nowo z Rzymem pojednać. F. spostrzegł, że plan ten popierał następca tronu Leon, tak więc on jak i Santabaren poczęli pracować, aby sędziwego cesarza z synem poróżnić. Zabiegi te wszakże spełzły na niczém, i Leon skoro tylko, po śmierci ojca (1 Marca 886), wstąpił na tron, natychmiast rozkazał złożyć godności F’owi i Santabarenowi. F. zamknięty w ormjańskim klasztorze w Bordi, umarł po pięciu latach więzienia. F. był mężem uczonym i w literaturze położył wielkie zasługi. Z pism jego wydane są: 1) Słownik grecki (Λέξεων συναγωγή) wyd. G. Herrmann (przy Zonarae Lexic. t. III Lips. 1808), lecz niedokładnie (ob. J. F. Schleusner, Libellus animadversionum ad Photii Lexicon, Lips. 1810; tegoż Curae noviss. in Photii Lex., ib. 1812), lepiej Photii Lexicon e codice Galeano descripsit Rich. Porsonus (po śmierci Porson’a wydał P. Dobrée, Londini 1822, 2 v., przedruk. Lips. 1823) lecz i to wydanie niezupełne. F. chciał tym słownikiem ułatwić rozumienie pism świeckiej i powszechnej literatury; szczególniejszą zaś uwagę zwracał na dawne attyckie wyrażenia i przenośnie. 2) Bibliotheca, v. Myriobiblion, spis 280 dzieł (codices), przez F’a czytanych, ich krytyka i wyciągi z nich. Nie ma tu wprawdzie ładu, gdyż obok siebie znajdują się książki różnej treści, lecz obok tego defektu i obok pośpiechu znać wielką pilność, erudycję, a często i trafność sądu. Pisał F. to dzieło będąc jeszcze laikiem. Dzieła tu opisane dziś w znacznej części należą do zaginionych; najwięcej jest historycznych. Właściwy tytuł tego dzieła jest: Ἀπογραφὴ καὶ συναρίθμησις τῶν ἀνεγνοσένων ἡμῖν βιβλίων (Opis i wyliczenie czytanych przez nas książek), 1-e wyd. grec. przez Dawida Hoeschel (August Vind. 1601), ostatnie przez Imm. Bekker (Berlin 1824, 2 v. in-4); na łac. przełożył Andr. Schottus (Aug. Vind. 1606 f.). 3) Τὰ Ἀμφιλόχια v. Ἀμφιλόχεια Quaestiones Amphilochianae, v. Amphilochia, odpowiedzi na przeszło 324 pytań treści egzegetycznej, dogmatycznej, uwagi z filozofji, mytologji, grammatyki, historji i in. Quaestiones te wydawane były częściowo: wszystkich dotąd nie ma jeszcze; najwięcej w wydaniu Migne’a, o którem niżej; najlepiej zaś opisane według rękopismów przez Hergenröthera, Photius III 31—70. 4) Trudno powiedzieć stanowczo czy F. pisał osobne kommentarze na Pismo ś. Teofilakt i Oekumenius przywodzą w swych Katenach scholia F’we; lecz że niektóre widocznie są wzięte z Amfilochjów, przeto o innych też mniemać można, że są brane albo z dorywczych objaśnień, jakie się znajdowały w różnych dziełach F’a, albo z kommentarzy jego dziś zaginionych. Ob. Hergenröther op. c. III 70—92. 5) Z prawa kanonicznego przypisywano F’wi: a) Synagoge, prostą kompilację, czyli zestawienie w chronologicznym porządku 10 synodów, przy których na końcu dodane są, kanony apostolskie i synody kartagińskie etc. b) Tę kompilację miał potém F. ułożyć systematycznie, porządkiem materji i podzielić na 14 tytułów, z czego powstało Syntagma canonum. c) Do „Syntagma,“ pod odpowiednie tytuły, wcielić miał prawa świeckie o rzeczach kościelnych, i tak przerobiony kodeks nazwał Nomokanonem. Ten jednak Nomokanon, pod imieniem F’a wydawany (ed. Chr. Justel. cum vers. H. Agylaei, Paris 1615; ap. Voell. et Justel. Bibl. jur. can. II 815...), prawdopodobnie pochodzi z drugiej półowy VII w., od tego samego może autora, co i Collectio eccl. constit., przypisywana Balsamonowi (ob.); F. zaś w nim tylko dodatki niektóre wtrącił zkądinąd (ob. Hergenröther op. c. s. 105). Był on zresztą nietylko wydawcą dawnych praw i ich kommentatorem, lecz też prawodawcą. Jego postanowienia synodalne z lat 861—879 weszły do kanonicznych kodeksów kościoła wschodniego, a listy patrjarchalne są prawie tém dla Wschodu, czem Decretales papiezkie dla Kościoła powszechnego. Treść i wydania tych listów ob. Hergenröther l. c. s. 128.. 6) Przeciw paulicjanom księgi 4, pierwszy raz całkowicie wyd. Chr. Wolf (Anecdota greca, Hamb. 1722, II 8; ztąd ap. Galland. Bibl. PP. t. 13). F. podaje tu historję tych heretyków (ks. I) i zbija ich błędy. 7) Księga o nauce świętej względem Ducha św. (Liber de Spiritus S. mystagogia, nunc primum ed. J. Hergenröthor, Ratisbonae 1857), najważniejsze z polemicznych pism przeciw łacinnikom, o pochodzeniu Ducha ś.; potém streszczone zostało przez samego F’a dla spopularyzowania (Lib. de myst. s. 113—120). 7) Συναγωγαὶ καὶ ἀποδείξέις etc. Collectanea et demonstrationes collectae ex synodicis et historicis documentis de episcopis et metropolitis atque de aliis necessariis quaestionibus, także pko łacinnikom, wydane 1-y raz w (Fontani) Novae deliciae eruditorum, Florent. 1785 t. I par. II s. 1—80, z rozwlekłemi notami w duchu febronjańskim; 2-e wyd. ap. Baletta. Epistolae Photii. 8) Do tych, którzy mówią, że Rzym jest pierwszą stolicą, ap. Bevereg. Synodic, t. III, na końcu I cz. wydane jako dodatek należący do Synopsis epistolarum canonicarum Aleksego Aristen’a (pisał w XII w.). Wszystkie dotąd wspomniane dzieła razem pierwszy raz wydał r. 1860 ks. Malou w Migne’a Patrol, graec. t. 101—104, według poprzednich najlepszych wydań. Tamże znajdują się zebrane 9) Listy F’a rozmaitej treści; te mało co lepiej wydał później J. Baletta (Φοτίου Ἐπιστολαί, ἐν Λονδίνῳ, 1864). Hergenröther wydał po grec. i łac. (w Monumenta graeca ad Photium ejusque historiam pertinentia, Ratisbonae 1869) następujące drobniejsze pisma F’a, poprzednio niedrukowane: 10) De divma liturgia decretum, 11) Fragmenta dialectica, 12) Fragmentum homiliae, 13) Gnomologia, 14) Opusculum contra francos (znane tylko z późniejszej przeróbki). Najgruntowniejszém dziełem o F’u jest J. Hergenröther, Photius, Patriarch v. Constpel, sein Leben, seine Schriften u. d. griech. Sch. (Regensb. 1867—69, 3 grube tt. in-8; do tego należą cytowane Monumenta gr., przez tegoż autora wydane). W t. I rozbiera Hergenröther czasy przedfocjuszowe i początkowe dzieje F’a w II działalność, a w III pisma (s. 1—264), teologiczne nauczanie F’a (s. 264—652) i dalsze po F’u czasy. Rzecz cała oparta na źródlach drukowanych i na rękopiśmiennych, przez autora pierwszy raz użytych. O innych dziełach ob. J. A. Fabricii Bibl. gr., ed. Harles t. X s. 673, i Hergenröth. Phot. t. I s. VII wstępu.