Encyklopedja Kościelna/Czarodziejstwo, Procesy w Polsce o

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Encyklopedja Kościelna (tom III)
Redaktor Michał Nowodworski
Data wyd. 1874
Druk Czerwiński i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Czarodziejstwo. (Procesy w Polsce o). Najdawniejszy przepis prawa prowincjonalnego polskiego o czarnoksięztwie znajdujemy w synodzie prow. r. 1279 przez Filipa, legata papiezkiego, odbytym w Budzie, powtórzony później i uzupełniony w ustawach Mikołaja Trąby, Const. prov. lib. 4 tit. de Sortilegiis; a ten zgodny jest z duchem łagodności chrześcjańskiej i z ogólném prawem kościelném. Czytamy tam: „Ze społeczności wiernych wyłączamy i wyklinamy wszystkich czarowników (sortilegos) [1]), którzy czynią czary przez wzywanie djabłów, lub użycie rzeczy poświęconych, surowo zabraniając, aby nikt, prócz własnego ich biskupa, nie dawał im rozgrzeszenia, wyjąwszy w godzinę śmierci; inni zaś czarodzieje mogą być rozgrzeszeni przez miejscowych kapłanów, po naznaczeniu im odpowiedniej pokuty. Ten wyrok w kościołach i na kapitułach ogłaszać nakazujemy dwa razy do roku, t. j. w pierwsze niedziele adwentu i wielkiego postu.“ Nie odtąd przecież początek złego liczyć należy, gdyż ono musiało dawno być u nas, przechodząc częścią z pogaństwa, częścią z ościennych narodów. Już z synodu prow. r. 1248 dowiadujemy się, że do czarów i zabobonów używano wody chrzestnej, olejów św., a nawet Najśw. Sakramentu. Długo jednak nie znajdujemy przykładów, aby kto za nie śmierć poniósł, chociaż są ślady, że za króla Aleksandra zanoszono skargi o czary. Pomimo tego, statuty państwa o tym występku milczą, równie jak konstytucje synodalne. Dopiero za najświetniejszych czasów dla protestantyzmu, a przed wprowadzeniem do nas jezuitów, sejm r. 1543 zajmuje się sprawami czarnoksięztwa i takowe do rozpoznania oddaje sądom duchownym (Vol. leg. I f. 578 § Differentias). Że zaś tego rodzaju występki zwykle połączone były z zamiarem szkodzenia drugim, przeto i sądy świeckie zaprzątały się niemi, wymierzając kary kryminalne. Odtąd dzieje zaczynają notować procesy o czary. Przepisów do nich, a poczęści i samego materjału, dostarczyli nam Niemcy, u których ciemnota religijna, od czasów pomieszania wyobrażeń przez herezję, doszła do szczytu zabobonności, bliskiej pogaństwa. Okrucieństwa wywołane wojnami husytów, a później błędami Lutra, zatarły w tym narodzie delikatniejsze uczucia, wrodzone każdemu człowiekowi. Niepewność zasad wiary, których sami reformatorowie określić i ustalić nie umieli, a tylko na lep rozkiełznanych namiętności i cudzych majątków łowili zwolenników, spowodowała taki zamęt pojęć religijnych, iż im mniej wierzono w Boga, tém więcej mówiono o djable; w miarę zapominania o niebie, zaczęto zajmować się upewnieniem sobie wieczności i dobrobytu na ziemi, przez wyszukanie kamienia filozoficznego, lub badanie swych losów przez astrologiczne rachuby. Ztąd niewiara, zabobony i czary, na które niedość trafne przepisano lekarstwo, bo bojaźń kary. Młot miał skruszyć to złe, a stos zniszczyć nawet jego prochy. Gdy w tej ciemnocie zostawały Niemcy, cień jej musiał paść na sąsiednią Polskę. Upadają nauki w akademji krakowskiej, a szkoła ta, niedawno do najlepszych w Europie liczona, z początkiem XVI w. bawi się w zgubną astrologję i drukuje prognostyki. Inne zakłady naukowe nie mogły dać narodowi światła, zatém i duchowieństwo z nich wyszłe i lud w większej części ich pozbawiony, nie odznaczają się wykształceniem. Wtedy też zjawia się protestantyzm i szczepi swe chwiejne zasady na dość uprawnym po temu gruncie. Sprzyjają mu niektórzy księża i biskupi, oraz wielu panów. Ale do najpomyślniejszych dni zalicza on panowanie słabego króla Zygmunta Augusta, który, sam nie wiedząc w co wierzyć, był jednym z najzabobonniejszych monarchów. Za niego to zapadła owa konstytucja r. 1543, wyżej wspomniana. Brak oświaty, jaki wówczas w całej Europie czuć się dawał, wyrodził mnóstwo zabobonów i czarów; walka zaś z licznemi herezjami, z błędów protestantyzmu wylęgłemi, przeszła w zbytek gorliwości, który fanatyzmem, może słusznie, nazwano; krwawe wojny, jakich Polska zawsze była polem, a zwłaszcza późniejsze okrucieństwa szwedzkie, uczyniły naród obojętnym na widok nieludzkich tortur i stosów, więc dość zimno przyjęto je od sąsiadów. Do tych przyczyn dodajmy w owe czasy ustalające się poddaństwo ludu wiejskiego, który głównie dotykała ta plaga, i coraz nieczulsze dlań serca szlachty, w obradach sejmowych szukającej własnych tylko korzyści, jak niemniej spory jej o jurysdykcję z królem i z duchownymi; nakoniec, oddanie prawa życia i śmierci niższym urzędom, które długo w ręku trzymały miecz sprawiedliwości, z najsmutniejszą dla siebie sławą. — Zdaje się, że po r. 1543 nie zaraz przyszło do krwawych scen z czarownicami. Potrzeba było do tego zachęty i upomnienia. Wystąpił z niém Stanisław Ząbkowicz, sekretarz księcia Janusza z Ostroga Zasławskiego, tłumacząc na język polski dzieło, zdawna wielkiej używające sławy w Niemczech, p. t. Malleus maleficarum. Wydał je pod tymże tytułem: Młot na czarownice (in 4 str. 457 i 7 kart wstępu), i przypisał swemu panu, datując z Dubna 1 Maja 1614 r. W przedmowie narzeka, że u nas sądy czarów nie karzą, co ztąd pochodzi, iż w nie ludzie nie wierzą, albo jeśli wierzą, lekce je ważą, nie wiedząc jak są brzydkie. „Te niezboże białegłowy zdrowia ludzi i bydła rozmaicie pozbawiają; tym, których bez przyczyny nie nawidzą, szkodzą; z przyjaciół nieprzyjacioły czynią; nienawiści w małżeństwie sieją i mnożą; niemowlątka przy połogu szatanom oddają, abo zabijają; grady i pioruny szkodliwe pobudzają; choroby w ludziach i w bydle romnażają i wszelkie szkody ku utrapieniu ludzkiemu czynią; a nakoniec, jawnie z szatany przymierze wziąwszy, z nimi bezpiecznie obcują, biesiadują i (co aż brzydko wspomnieć) z nimi spółkowanie cielesne odprawują... O takowych bezbożnych i przeklętych ludzi niezliczonej wielkości w tej sławnej Koronie, iż nikomu nie jest tajno, rzecz jest pewna.“ Dlatego opisał: jakich sposobów czarownice używają i jak się ich czarów obronić i od nich leczyć; „Com wziął (mówi) z rozmaitych doktorów, teologów, i w niemieckiej ziemi na tę bezbożność inquisitorów, w język polski przetłumaczywszy.“ Nauka w las nie poszła, bo odtąd spotykamy egzekucje. Sprawy czarownic sądzono u nas podług praw niemieckich, gdyż nasze prawodawstwo wcale się tém nie zatrudniało. Ów Malleus maleficarum szczegółowe w tym względzie obejmuje przepisy, często przeciwne obyczajności i ludzkości. Papieże zmuszeni byli zaprowadzić w tych przepisach zmiany. R. 1657 wyszła tak zwana Instructio romana, którą u nas Flor. Kaz. Czartoryski, bp kujaw., kazał przedrukować po łacinie, dołączając swój list pasterski [2]). Ale nieumiejętni sędziowie miejscy i wiejscy niedosyć stosowali się do niej. Pomimo bowiem, że statut duchowieństwu oddawał sprawy o czary, te prawie zawsze były jedynie przez urzędy miejskie i wiejskie sądzone. Zaczęli się o udział w nich upominać biskupi, ale może nieco zapóźno, bo dopiero po roku 1700, gdy przez cały wiek XVII jednego tylko widzimy Flor. Kaz. Czartoryskiego, bpa kujaw., znanego z łagodności i miłości kraju, owego pacyfikatora, który podniósł głos oburzenia na nadużyciu sądów niższych. Miał też do tego może więcej powodów niż inni biskupi, gdyż pod jego zarządem zostawała Pomeranja, którą przeważnie zamieszkiwali protestanci. Z wspomnianego listu pasterskiego, czyli okólnika, widzimy, jak rozsądnie zapatrywał się ten bp na procesy o czary, za których źródło wskazuje nie tak brak wiary, jak raczej pijaństwo, nieczystość, użycie niestrawnych potraw, albo obżarstwo; ztąd powstają choroby i podejrzenie, że ta lub owa oczarowała, więc ją więzić, pławić, opętanych wypytywać o takie osoby. Wymienia liczne nadużycia sądów, np: 1) że odmawiają obwinionym obrońców, a choć na nich pozwalają, to jednak na śmierć skazują, bo tak osądzili z góry; 2) w wyrokach nie wymieniają przyczyn potępienia obwinionych, aby tym sposobem swą niesprawiedliwość zataić: 3) mniemają, że dość wieści, nieuzasadnionej nawet, aby męczyć, dość doniesienia; niezważają na to, że prawdziwe czarownice muszą być nieprzyjaciołkami cnotliwych i czyhać na ich zgubę; 4) nie pozwalają apelować od wyroku tortury, a tém samem sądzą nieważnie; 5) wymyślają nowy sposób tortur i mąk, nieznany w prawie, i w nich dopuszczają się nadużyć, co do długości czasu i natężenia; owszem, tak długo każą męczyć, aż się do występku nie przyzna, choć go nie popełni, i takie wyznanie mają za nieomylne; 6) na torturach zostające pytają o wspólniczki, poddając im nazwiska i nie spuszczają z mąk, dopóki nie wymienią podsuniętych sobie osób, a jeśli po torturach odwołają wyznanie, znowu je biorą na męki; nie wierzą nawet, gdy na stosie odwołują swe oskarżenia niewinnych osób; 7) bez nowych dowodów powtarzają tortury, albo przestawszy trochę, ponawiają je; 8) po ciężkich mękach umarłym w więzieniu odmawiają chrześcjańskiego pogrzebu, chociaż zbrodnia dowiedzioną im nie została, i grzebią je pod szubienicą. Za główny powód tych błędów bp uznaje, że sprawy czarownic sądzą ludzie bez nauki, częstokroć czytać nie umiejący. Co zdaje się zaczarowaniem, pospolicie pochodzi z przyczyn naturalnych, których prostak nie zna. Temu z pasterskiej troskliwości zapobiegając, stanowi: 1) ponieważ egzorcyści, nadużywając swego św. urzędu, udają niekiedy, że po pewnych znakach umieją odróżnić czarownice, przez co stają się przyczyną złego, zatém każdy do czynienia egzorcyzmów ma mieć upoważnienie bpa, pod klątwą ipso facto, a plebani i dziekani mają innych chwytać i bpowi odstawiać, nawet z użyciem pomocy władz świeckich, o czém lud ma być zawiadomiony; 2) sędziom zabrania kogo bądź podawać na męki z samego oskarżenia, lub opierając się na samej opinji, czyli wieści bez dowodów, lub na zeznaniu opętanych; również pławienia i więzienia ich zakazuje, jak niemniej wydawania wyroku, nim cały proces do bpa odesłany będzie. Gani nadużycie, że w tego rodzaju sprawy mieszają się urzędy świeckie miast i wsi. Oświadcza, że nie życzy sobie mieć występku czarnoksięztwa nieukaranym, ale chce, aby wpierw teologowie osądzili, czy ten rzeczywiście jest magją kary godną, czy tylko prostym zabobonem, lub przesądem. Za przekroczenia sędziowie odtąd karani będą klątwą latae sententiae; plebani czuwać mają, aby wola bpa wykonaną została, o wykroczeniach zaś zaraz mają donosić. W końcu dodaje słowa, w których daje do zrozumienia, iż radby, aby przestano ścigać czarownice, a raczej zajęto się wykorzenianiem innych zbrodni, nie z głupoty, jak czary, ale ze złości pochodzących. Aż do czasów Bohomolca (ob.) nikt nie wypowiedział naszemu prawodawstwu tej prawdy. Szkoda, że Czartoryski gorliwy pasterz i cnotliwy obywatel nie miał odwagi wystąpić otwarcie w senacie. Kto wie, może nie byłby posłuchany. Cześć mu jednak za to szlachetne uczucie, na którém nie poznali się współcześni, a dotąd podobno nikt o niém nie wspomniał. Z chlubą narodową przywodzimy tu jego słowa: „Życzymy nakoniec i napominamy wszystkich sędziów, którzy mają żarliwość świętej sprawiedliwości, aby według powinności swojej karali grzechy, jednak nie tajemne i nie doświadczone i których trudno dowodzić, ale tylko jawne, które każdemu idą w oczy, naprzykład: zabójstwa jawne, kradziestwa, wydarcia i oszukiwania i gwałty, zdrady w kupiectwach, w rzeczach do odziewania, abo pożywienia należytych. Cudzołóztwa także, obciążenia ubogich, pijaństwa, świąt nieświęcenie, potwarzy i tym podobne; szpetna albowiem i nieprzystojna rzecz jest, opuściwszy jawne grzechy, pytać się o tajemnych, i męczyć podejrzane bez dobrego wywodu [3]).“ — Nieco pierwej, przed Czartoryskim, odezwał się prywatny głos bezimiennego autora, w dziele p. t. Czarownica powołana (zapozwana), wyrzucając sądom niesprawiedliwość i nadużycia. Treść tej książki, oparta na dziele Fryderyka Spee, Cautio etc., lecz daleko interesowniej napisana, z trafném zastosowaniem do miejscowych potrzeb. Niewątpliwie pisał ją któryś z duchownych. Wprzedmowie objaśnia przyczyny, które go spowodowały do wystąpienia. „A iż temi czasy, mówi, nasza Wielkopolska niezwyczajnie zagęściła się, nakształt pożarów, czarownicami, lubo prawdziwemi, lubo mniemanemi, tak, iż na posiedzeniu i schadzkach zwyczajnych o żadnej materji więcej nie usłyszysz, jako o czarownicach: zaczém i wielu mało ostrożnych ludzi, a ciekawych na posądzanie innych, z pragnieniem bliźniego utraty dobrej sławy i zdrowia, sumienia swoje zawodzą... powinien każdy pasterz dobry ozwać się na taką sprawę, pomnąc, że mu Pan Bóg zagroził przez proroka Isaj. 36. Vae vobis canes muti, non valentes latrare. Ile gdy widzi porywczy urząd, albo małego rozsądku, że czasem i pacierza nie umie dobrze, a ten jednak kryminały sądzi, i na płonne i pletliwe (plotki) słowa: bierz, wiąż, piecz, pław, pal etc., a pasterz milczy! a mruknieli co, usłyszy: pan jest prawem w swojej majętności.“ Bezpieczeństwo niewinnych osób upatruje w oddaniu spraw tych duchowieństwu, tak jak tego chce prawo kanoniczne i krajowe, których o tém ustawy przytacza Wykazuje różnicę między zabobonem a czarami i po szczególe przechodzi przepisy procedury karnej. Pławienie surowo gani, mówiąc, że nigdzie tego w porządnych państwach nie znajdzie, a tylko w Niemczech, zkąd je Polska przyjęła. Kanony kościelne surowo zakazują prób przez pławienie, przez rozpalone żelazo, wodę zimną lub gorącą, bo to od pogan Longobardów poszło i głupie jest. Również zakazane w sądach wszelkie gusta i inne próby: „jako na rusznicę; jako opłatki dawać więźniowi, które leżały na ołtarzu, gdy ksiądz Mszę św. odprawował, choć ich nie święcił; także gołębiami tylko karmić pomówione o czary, a nie inném mięsem. Także poświęconym olejem po wszystkich rogach stołu krzyże pierwej pomaścić, nakształt bpa, gdy ołtarze święci, na którym potém będzie siedziała o czary pomówiona, nie tykając się ziemi. Także nie w ratuszu, albo w katuszy, gdzie temu miejsce, ale do łasa w nocy wywieść pomówioną i tam się nad nią do woli, po wilkowsku pastwić w nocy. Także chcesz wiedzieć kto jest czarownica, mówże jednę pewną choć świętą modlitwę, o której nie powiadam, myśląc gdy mówisz o tej, którą masz podejrzaną, jeśli się natenczas wezdrgniesz, już jest pewna czarownica ta, o której pomyślasz.“ Te zabobony autor surowemi słowy karci, i spalenia, a przynajmniej wyświecenia (wygnania) z miasta godném być sądzi. Przytacza kanony na potwierdzenie, że Kościół potępia próby przez ogień, rozpalone żelazo, wodę i t. p. „A co się mówi o wodzie i żelazie rozpaloném, toż rozumniej o innych figlach albo gusłach, iż nie rzekę szalbierstwach, o których się nie śniło Kościołowi, i owszem ich zakazuje... A któż tego nie widzi, jako przez takowe szalbierstwa i próby szatańskie wiele ludzi ginie? Ani mi tego mów: nie za nas się to rozpoczęło; dawno tego środka albo próby sędziowie zażywają. Dawnoć też i ludzie dla swojej ślepoty do piekła idą; dawno kradną złodzieje, ale je też nie dopiero dzisiaj wieszają. Ani mi takich sędziami nazywaj; nie sędziowie, ale okrutni rozbójnicy; nie ludzie, ale bestje rozjuszone na miejscu sądowém osadzono. Nie sądzą, ale okrutnie panują.“ Dalej uspokaja skrupuły sędziów: „A lepiej, że wyzwolisz sto czarownic, chociaż winnych, kiedyś uczynił powinność swoją podług prawa opisanego, mówi Delrius lib. 4, aniżelibyś miał przez taką próbę zabobonną, od Kościoła zakazaną, jednę niewinną potępiać, i sumienie swoje zawodzić. A cóż masz z tego za pożytek, choćbyś i całą prowincję od czar uwolnił, kiedy przytém stracisz duszę twoją? Rzeczesz: będzie gorsza i szkodliwsza, gdy ją wypuszczę. Odpowiadam, że się nie zatają szydła w miechu. Jeśliż taka, to już masz niezły zadatek na drugi raz, mniejsze powołanie; pokaże się co na nią, sam bies roztrąci się o Bożą mękę, jako mówią... Lepiej łaskawością urzędowi grzeszyć, aniżeli skwapliwością i nierozsądną surowością chcieć się jemu przypodobać;... lepiej dziewięciom winnym pofolgować, aniżeliby dziesiąty bezwinny miał z nimi marnie i niewinnie zginąć.“ Następnie rozbiera pytania prawne, dotyczące inkwizycji, czyli badania o występek; dowodzi, że na proste oskarżenie spraw takich przyjmować nie godzi się, i wylicza osoby, których nie wolno męczyć, oraz wskazuje, jak postępować przy użyciu mąk (pyt. 8—11). Tu podaje następne uwagi: a) wtrąciwszy do więzienia o czary, nie zaraz ją męczyć, lecz niech ochłonie z przestrachu i myśl ma swobodną; b) daj czas do namysłu; c) ciągnienie czyli kwestje (tortury) nie mają być tak srogie, aby osoba wytrzymać ich nie mogła; d) zeznanie wydobyte na kwestjach nie ma być w księgę pisane, ale to dopiero, które wyzna, gdy z nich zejdzie; e) nie pytać o wspólników, imiennie ich wyliczając, ale ogólnie, czy ma jakich. „Co bardzo u prostaków zwyczajna, za poduszczeniem ciekawych i świegotliwych białychgłów, co o wszystkiém chcą wiedzieć, aby miały o czém świegotać, boby im gęba spuchła milcząc, i owszem rozpisują do sąsiadek swoich, aby przybywały, chcąli wiedzieć jeśli ich kto nie czaruje. A zleciawszy się by sroki do ścierwa, mianują same i tę i owę, grożąc, że się przyznasz poniewoli, i obiecując przyczynę ze strony wyzwolenia. Zaczém muszą nędznice pleść troje niewidy. A sroczki temu, jako nowemu testamentowi, bo tak go zowią, i bardziej wierzą, i wszędzie bez bojaźni urazy i zawiedzenia sumienia swego szczebietliwie, by konopie, rozsiewają. A to pewna, iż tych teraźniejszych plotek o czarach i czarownicach, któremi się teraz Wielko-Polska bardzo zaswędziła, nie kto inny, jedno niektóre biaległowy jadowite i wyuzdanej gęby nasiały. Naźrze się druga krup snrowych, grzybów, bedłek, korzenia, gliny, wapna, fruktów niewczesnych, smażanek i innych rzeczy swojej naturze szkodliwych, zaczem niezdrowie, zła cera, żołądek niestrawny, uroki, osypanie: czary, czarownice! Napadnie na takiego, co rad smaczne kąski po dworach zobie, wmówi w nię czary; nuż tu djabelstwa po pierzynach, po wannach szukać; nuż tu i tę i ową posądzać i przed mężem o czary udawać. Co dla klekotania ustawicznego musi chudzina w takie plotki się wdać, wrzkomo dla swego pokoju, a on wielkiego dusznego i doczesnego nabędzie niepokoju, jako sami nieraz z płaczem dobrowlnie, choć nie w czas, wyznawają, i na żony i na tych, którzy im to w głowy lekkomyślnie mocno wbili, narzekają“ [4]) Za źródło zatém bajek o czarownicach podaje autor przesądy, plotki niewiast, niekiedy interes własny donosicieli, chęć zemsty i t. p. przyczyny, które bez prawem wymaganych dowodów i śledztwa przyjmowali nieumiejętni, lub stronni sędziowie, radzi, że podpisując wyrok śmierci, zjednają sobie powagę i grozę u podobnie ciemnego pospólstwa. — Te nadużycia musiały zwrócić uwagę osób światlejszych i biskupów. Jakoż w rzeczy samej, coraz to częściej spotykamy ślady gorliwości pasterskiej o wykorzenienie złego. Nie tak łatwém jednak zadaniem było walczyć z licznemi przesądami, głęboko nurtującemi nietylko w pospólstwie, ale i w stanach wyższych (ob. Zabobony), czemu sprzyjali nawet niektórzy mniej oświeceni duchowni, mianowicie w XVII w., pełnym zabobonów. Na dowód tego, niech nam wolno będzie przytoczyć wyjątek z dzieła: Czarownica powołana, bo znajdziemy w nim wierny obraz tamtego wieku i przekonania autora, które bez wątpienia podzielało wielu ówczesnych. Podaje on trzy lekarstwa przeciw czarom, t. j. przyrodzone, nadprzyrodzone czyli kościelne i moralne. Radzi użyć najprzód przyrodzonych od lekarza, a jeśli nie pomoże, to od egzorcysty, lecz dopóki trzyma się Rytuału i Agend kościelnych. Każe strzedz się tych, którzy się chwalą, że na pierwsze spojrzenie poznają czarownice, „bo się teraz, mówi, Kościół św. nie zna do takich proroków; a znajdziesz ich czasem w jedném biskupstwie więcej oraz, niżeli niekiedy w Palestynie... Także uczyć jako poznać czarownice z pewnych stów i okoliczności, dla Boga! nie śniło się o tém nigdy matce naszej najmilszej Kościołowi św... A w tém bardzo wielkiej ostrożności potrzeba i bystrego oka ile Białej Rusi, zwłaszcza gdy w wannie je kąpią dla czarów, pierwy wodę przez prześcieradło przecedziwszy z pilnością, a potém wrzkomo exorcizując i krążąc około wanny i nieco mówiąc, kość spruchniałą ostrożnie i rzęsą wodną abo i czém inném nad kaszą wypuszczają; czasem i różne zboża, abo kamyki zaczem rzęsa po wierzchu wody pływa. Z jednego gnata siła gnatów, które z czarowanego wyszły, słowa (plotki) i gęba sczebietliwa narodzi, głosząc, że za exorcyzmem w wannie nalazły się wierutne czary, kości trupie, rzęsa, rozmaite zboża, kamyki. Jeszczeby powtórzyć, aby wszystkie wypłynęły. Mówię tedy, że wprzód rady lekarskiej trzeba zażyć, i to czynić wiernie co on opisuje, i czego zakazuje. O co trudno u białychgłów, chyba u mężczyzn. A przetoż snadniej dziesięci mężczyzn doktorowi uleczyć, aniżeli jednę białągłowę; i często doktorom głowy bez pożytku połamią, i niesławy nabawią... Ale teraz medyk ile u lekkomyślnych ludzi stoi za stare pomiotło. Zaboli palec, pewne czary; natka głupia matka dziecię od poranku do wieczora tém i owém, co ono raczy, aliści w wieczór urok, czary; szukaj które umie odczyniać; pomawia tego i owego. Właśnie, jakoby już na świecie ustały wszystkie choroby, a na ich miejsce nastąpiły same czary. O rozumie z długich włosów wysilony!“ Drugie lekarstwo na czary autor nazywa nadprzyrodzoném, duchowném czyli kościelném, t. j. a) wielka wiara i ufność w Bogu. Tu wspomina o błędnych ogniach na pobojowiskach, powstałych z gazów tłustych, że tego lękać się nie ma potrzeby. Djabeł sroży się tylko na tych, co niedość Bogu ufają, „jako on, co ze dwiema świeczkami chodził do cerkwie; jedną co kraśniejszą Bogu zapaloną stawiał, a drugą i lada jaką w kącie djabłu, mówiąc: uni sacrifico ut prosit, alteri ne noceat. b) Chrzest św., jeśli go kto jeszcze nie przyjął; ztąd rodzice z chrztem dzieci mają się spieszyć. c) Spowiedź z poprawą życia. d) Naj. Sakrament. e) Egzorcyzmy z Rytuału, a nic zabobonne; „bo co to ma ku rzeczy exorcizując człowieka sczarowanego, tkać mu w gębę sztukę koziny, jakoby się djabeł kozła bał. Także gdy koń abo bydlę jakie zachoruje, szeptać mu pewne słowa w pewne ucho. Także kąpiąc w wannie oczarowanego, smagać go rozmarynową abo majoranową rószczką wszędzie po ciele, twierdząc, że to flagellatio daemonum; a czemu nie pokrzywą abo nie brzeziną? Także opłatki dawać o czary pomówionym, które leżały na ołtarzu przez Mszę św. i czasem na nich pewne karaktery pisać. Także dać pierwszą ablucję z kielicha białej-głowie dla gładkości. Także gołębięty tylo karmić, a nie inném mięsem, o czary pomówione, aby bez trudności rychlej na się wyznały. Także kąpiąc w wannie oczarowonego, krzyże czynić wszędzie olejem poświęconym po jego ciele. Także klokotkowém drewnem, a nie inszém, w kadzi mieszać, kiedy piwo abo męty nie wschodzą. I inne plotki rozmaite nie exorcyzmom, ale zabobonom podobniejsze, których wstyd i sromota nie dopuści mianować, choć się prywatnie częstokroć nad oczarowanym odprawują.“ f) Woda święcona, g) Relikwje śś., Agnus Dei, kadzidło, zioła, sól, chléb, zboże poświęcone. h) Znak krzyża św. i) Wzywanie imienia Jezus, N. M. P., Anioła Stróża i ŚŚ. Pańskich, k) Modlitwa gorąca, złączona z postem. Trzecie lekarstwo przez odrzucanie, palenie, psowanie, wykopywanie tych rzeczy, które są hasłem czyli umową szatańską, ale to nie zabobonnie czynić; nakoniec, nie być lekkomyślnym i nie bawić się w plotki, z plotkarzami nie przebywać, ani słuchać, lub wiarę im dawać, lecz zupełną ufność w Bogu pokładać. Zapomniał autor dodać, że pilny wykład katechizmu i gruntowne oświecenie w nauce chrześcjańskiej jest najskuteczniejszym środkiem na rozproszenie przesądów i zabobonów. Co on pominął, to nie uszło bacznej troskliwości bpów. Synod łucki r. 1607 zabrania duchownym czytać i posiadać dzieł traktujących o astrologji, które, podając za niewątpliwe skutki, mające mniemany związek z czynami ludzkiemi, utrwalają przesądy i zabobony; plebani mają nadto upominać parafjan, aby takich książek nie kupowali, bajek przez nie rozsiewanych nie słuchali, ani im wiary dawali. Synod warmiński r. 1610 wyliczywszy długi szereg różnego ródzaju praktyk zabobonnych owego czasu, w celu wykorzenienia ich, nakazuje plebanom i kaznodziejom miewać często kazania pko tym występkom, i o radę odnosić się ustnie lub piśmiennie do dziekana; również spowiednikom poleca pytać, czy penitenci na chorobę i rany używają jakich środków nie podawanych przez medycynę, lub nie opartych na doświadczeniu, i czy zabobonnie przywiązują wiarę do pewnych czasów, miejsc, i t. p., bo takich powinni surowo naganić i starać się odwieść od złego. Synod wileń. r. 1717 poleca na kazaniach i w katechizmach występować pko czarom, a kijowski r. 1762 chce, aby plebani dowiadywali się, kto w ich parafji wykonywa praktyki zabobonne, zaklinania, wróżby i t. p., i aby zaraz donosili o tém bpowi; spowiednicy mają ukazać zdradę szatańską, surowo upomnieć, a po naznaczeniu długiej a ciężkiej pokuty, mogą rozgrzeszyć; wszyscy zaś duchowni gorliwie wystąpią na ambonie pko tym nadużyciom. Obszerniej nad środkami moralnemi rozwodzą się synody: poznański r. 1720 i płocki r. 1733. Ten ostatni „upomina dziekanów i plebanów, aby ściśle uważali i przestrzegali, iżby nie działy się między ludem czary; na katechizmie niech lud nauczają, jak ma unikać wszelkich wróżb, przesądów i, choćby najmniejszych, zabobonów, bo te zwolna do większych czarów prowadzą; a jeśli rodzice coś, choćby małego, zauważą w dzieciach, niech je ukarzą; sami zaś powinni swym córkom i synom przyświecać dobrym przykładem, a przedewszystkiém niech je uczą miłości i bojaźni Bożej, że nic bez przyzwolenia P. Boga nas nie spotka; co zaś P. Bóg na nas spuszcza, to czyni na ukaranie grzechów naszych, lub na doświadczenie cnoty i cierpliwości; niech im wdrażają, że nie powinniśmy spuszczać się na nasze ludzkie środki, lecz raczej na zasługi Chrystusa, na przyczynę N. M. P. i WW. ŚŚ. oraz aniołów stróżów, wzywając ich opieki; na odwrócenie zaś i uniknienie czarów, w miejsce zabobonnych praktyk używać nabożnie rzeczy święconych, jak wody, ziół w Wniebowz. poświęcanych, paschału (świéc), palm, które oznaczają trjumf P. Jezusa, i relikwji śś., uciekając się z czystém sumieniem i ufnością w Bogu, który jest sprawcą życia i śmierci.“ Synod poznański dodaje nadto, że szczególną uwagę zwrócić należy na zabobonnych rodziców i stare niewiasty, poprawić ich i dziekanowi lub bpowi donieść, aby złe w korzeniu wyniszczyć. Niekiedy groźbą starano się działać przeciw czarom. Tak synod przemyski r. 1641 czarodziejstwem trudniących się każe donosić bpowi, i ogłasza na nich klątwę ipso facto, od której sam tylko bp może rozgrzeszyć; duchownym zapowiada suspensę od obowiązków i beneficium, a w razie niepoprawienia się pozbawienie beneficium i degradację; świeckim zaś grozi wtrąceniem na dożywotnie więzienie, lub oddaniem władzy świeckiej na ukaranie. Toż samo ma synod płocki r. 1643; wrocławski zaś r. 1653 narzeka na szerzenie się czarów i umów z szatanem, zwłaszcza między niewiastami; chce zatém, aby takich często na kazaniach straszono surowemi karami, i że nawet władzom świeckim wydani zostaną. — Pomimo tych gróźb, mających na celu pohamowanie złego postrachem, sami tylko biskupi brali w opiekę te nieszczęśliwe ofiary przesądu i złości ludzkiej, często podnosząc głos w obronie mniemanych czarownic. Oni to wyjednali dekret królewski asesoryjny w poniedziałek po św. Jakóbie Ap. r. 1672 (w Warszawie), i inny, nazajutrz po Św. Idzim r. 1673, ograniczające jurysdykcję sądów świeckich, a gdy to nie pomogło, Stan. Szembek, bp kujawski, uzyskał reskrypt króla Augusta II, datowany w Malborgu 5 Maja 1703 r., zabraniający sądzić sprawy czarownic sędziom miejskim, pod karą tysiąca węgierskich, a wiejskim pod karą śmierci, i ogłosił go po całej swej djecezji [5]). Na tym reskrypcie opierając się inni bpi, wydawali surowe upomnienia do wszelkich władz świeckich, lub też podobny dekret wypraszali dla swych djecezjan [6]); a nadto, na synodach djecezjalnych, które wpierwszej półowie XVIII w. dość często były zwoływane, ostro gromili nadużycia władz świeckich, grozili kościelnemi karami, duchowieństwu nakazywali baczność, zalecając mu czuwać nad wykonaniem królewskich i bpich zakazów, i o wszelkich nadużyciach donosić. Słowa oburzenia, jakie wypowiadali na tych kościelnych zgromadzeniach, najdowodniej przekonywają o ich boleści i szczerym zamiarze ukrócenia złego. Horrendum est audire, mówi bp Krzysz, Ant. Szembek na synodzie pozn. 1720 r., multas quolibet anno foeminas sine fundamento de veneficiis et maleficiis accusari, dein ab illegitimis judicibus et ut plurimum non solum jurium, sed et literarum ignaris.... ex meris suspicionibus etc. omni genere miseriarum enormibusque mortificationum excogitatarum modis consumi, et tandem crudeliter comburi! — Quantis erroribus, są słowa Jęd. Stan. Załuskiego na synodzie chełmiń. r. 1745, et criminibus obnoxia sint judicia, quae in sagas et maleficos formare solent personae saeculares... qui (quae) ex levi suspicione... ad ipsam mortem condemnare, taliterque sanguinem innocentem fundere non verentur, exempla, proh dolor! plurima testantur. — Ant. Tyszkiewicz na synodzie żmudzkim 1752 r. boleść swą wypowiada w tych słowach: Non sine ingenti animi nostri sensu perfrequenter inaudivimus foeminas virosque intaminatae alioquin vitae, ex meris anus alicujus deliriis, simplicis ruricolae suspicionibus, vanis conjecturis et delatione, accusatione, per judices illegitimos sacculares aliquot congregatos, non solum juris, sed et literarum ignaros, tanquam maleficas et sagas judicari, et tandem vel innocuas fustigatas relegari, vel crudeliter comburi... unde mortuorum innocens sanguis de terra clamat vindictam! Ten głos bpów musiał odbić się w sercach niższego duchowieństwa, któremu zlecona była baczność na sprawy świeckich sędziów; i bezwątpienia, niemało przyczynili się plebani i inni duchowni do zmniejszenia liczby nieszczęśliwych ofiar, gdyż pomimo surowych zakazów królewskich i groźb bpich, nie ustawały nieprawne roszczenia sądów świeckich, nadużywających swej władzy. Był to czas, w którym pisano prawa, ale mało kto ich słuchał. Przerażający widok okrucieństw stawia nam przed oczy dziełko: Przestrogi duchowne, sędziom, inwestygatorom, y instygatorom czarownic napisane przez wieleb. niegdyś oyca Serafina Gamalskiego, exministra prowincyi wielkopolskiey, świętey teologji lektora jubilata, zakonu świętego Franciszka wieleb. oyców bernardynów, a teraz z dozwoleniem zwierzchności duchowney do druku podane. Roku Sędziego Boga Człowieka, oraz niewinnych Patrona, 1742 (w Poznaniu w drukarni akademickiej.“ Przypisane Krzyszt. Szembekowi, arcyb. gniez., z dedykacją napisapą przez ks. Jana Pałaszowskiego. in-4 kart nieliczb. 17 i 4 karty dedykacji). Powtórzymy tu niektóre słowa autora. „Ciężkie ubogich od świeckich magistratów oppressye, pko prawu boskiemu, naturalnemu, kościelnemu i świeckiemu, impuls dają do formowania owey propozycyi i processu łaskawego i cichego Dawida: Judicet Dominus inter me et te, et ulciscatur me Dominus ex te (1 Reg. 24), i choćby niewinny pacient, przykładem najcierpliwszego Zbawiciela urazy swoje darował, i dla niego w ranach jego wszystko zatopił: jednak niewinnych wylana krew, krwią naydroższą Chrystusa okupionych ludzi, pomsty u sprawiedliwego żywych i umarłych sędziego woła, sanguis clamat de terra; z okrutnych męczeństw, wymyślnych katuszów, podziemnych lochów, lamenta przenikają same niebiosa, i obijają się o uszy Boskie: clamor filiorum venit ad me, vidique afflictionem eorum, Exod. 3. Krwawe ubogich łzy stawają w oczach Boskich: Posuisti lachrymas in conspectu, Pr. 55, i serdeczne ich flety utaić się nie mogą, et gemitus a te non est absconditus, Pr. 37. Stosowe pod pretextem czarownic pożary, wzniecają gniew i zapalczywość Boską. Spalonych bezprawnie kostki ostatniego czekają sądu, aby dekret sprawiedliwy usłyszały: Ossa arida audite Verbum Dei. Pozostały po ogniu proch i popiół, za westchnieniem kompacyentów, wzbija się w górę i o memento Boga prosi: Memento, quia pulvis et cinis sumus. Wygnańcy z domów, fortuny, i ciężkich rąk swoich prac, albo też z bojaźni uchodzący, przed niesprawiedliwymi sędziami, zawziętymi instygatorami etc. w sieroctwie swojém krwawemi piszą do Boga supplikę łzami: Exurge Domine adjuva etc., i tą się przy głodzie nadzieją karmią, że odbiorą respons: propter miseriam inopum et gemitum pauperum, exurgam... Nie słychać po innych państwach i nacyach o tak gęstych excessach i nagłych, a raczej bezprawnych exekucyach; nasza tylko w tém nieszczęśliwa Polska, którey wkrótce borów i lasów na stosy nie stanie, a podobno tém prędzey po miastach, miasteczkach i wsiach ludzi nie będzie na podniecenie tych pożarów. A zkądże się to złe rozmożyło? Ignorantia mater omnium malorum est; niewiadomość praw, konstytucyj, dekretów, rodzi obmierzłe defekta, a gubi ludzie, jako mówi prorok: interierunt propter insipientiam, Bar. 3.“ To autora spowodowało, że sędziom napisał swe refleksje, których pięć podaje. W 1 dowodzi, że nie mają sądzić bez odniesienia się do sądu duchownego. W 2 okazuje, że egzaminatorowie powinni być uczeni, rozumni, bo co pospólstwu zdaje się nadprzyrodzoném, pochodzi często z naturalnych przyczyn; trzeba to umieć rozróżnić. „Niechże sobie biorą ad judicii libram po miasteczkach ruralistowie, prostaczkowie, ledwie na dzienniku czytać umiejący, do których sądu z czarownicami jak najprędzej lecą, i ich zdania jak oracula mają, a nie uważają, że się o nich najbardziej weryfikuje Pismo św. appensus es in statera, et inventus es minus habens. Drugi podobno i litery nie zna. a jeżeli sobie łaciną wąsy posmarował, to z gramatyki dyszkuruje coś, z filozofji pas (nic), ex jure canonico et civili, z teologji — nie pytaj. A jakże może dyscernencyę mieć inter lepram et lepram? Uważcie sami sławetni raycy, czyli o niesławę i podeyrzanych w czarach potraficie radzić, którzy w tej niesławie zostajecie, co o was publiczna attestuje fama: ex codice modice, ex digestis nihil potestis“ — Dalej przechodzi autor do tortur (Refl. 3), dowodząc prawém kościelném, że nawet inkwizytorowie używać ich nie mogą bez pozwolenia bpa; że nie z lekkich podejrzeń na nie skazywać, ani nad godzinę na nich nie trzymać. „O Boże sprawiedliwy i najłaskawszy! a teraz w Polszcze mało dwie, albo trzy godziny, mało pół dnia, mało drugiego i trzeciego dnia, bez reflexyi pofolgowania, refocyllacyi etc. nic to, że wycierpiał wszystkie katusze i indicia wypurgował, skasował, nie dopuszczając appellacyi, nie uważając na słabość kondycji, sine novis indiciis, pko wszelkiemu prawu, co raz na okrutniejsze biorą tortury, męczą i dręczą; a jeżeli i te wytrzyma, do niczego się nie przyzna, toż samo za dokument czartorstwa mają i na stos dekretują... Żadném prawem takich nie mogą aplikować katuszów, które dusze wyciskają, nie konfessyą... Do tego, wszak przez tortury mają się doświadczać czyli winna, czyli niewinna; a przecię czyli się przyzna, czyli nie, za obwinioną mają. Toć i przed torturami determinate musieli wiedzieć, że winna, a czemuż niepotrzebnie przez tortury prawdy szukali, i nie po chrześcjańsku, ale po tyrańsku pastwili się nad mizerném cielskiem? Ito niepewne indicium czartowskiej pomocy, że zostając na mękach, ani łaski z oczu, ani słowa z ust wypuści, i owszem, zda się spać; bo naprzód już się dosyć przy poymaniu napłakała i łzy swoje wszystkie w trapezyi wytoczyła, albo też nie może płakać z naturalnego humorów defektu; że nie wrzeszczy, bo bólem ciężkim zdjęta zatnie zęby (jako to w paroxyzmach często bywa), że się zda spać; czyli nie omdlała, albo od strachu nie zdrętwiała, albo też sami kaci od złości i zapalczywości nie zalsnęli, albo od wielkich mąk już podobno ostatnim ziewa duchem, i często bywa, że na tak ciężkich torturach umierają... I to omylne indicium, że dobrowolnie sama na się różne śpiewa rzeczy, jak jej pogrozi, albo do żywego smyczkiem mistrz zagra, bo woli umierać, niż takie ponosić męki... W niczém nie będąc winna, do wszystkiego się przyznaje, i to śpiewa, o czém jej (co się nie godzi) przed torturami głowę nabili albo examinatorowie, albo siepacze, albo kat, albo warta, lub publiczny ogłos, a podobno i sami spowiednicy, nierozumnie pytając się penitentów, ich nauczają, i do dalszego kłamstwa impet dają; na dokument, gdyby i najniewinniejszych gadaczów na podobne wzięto katusze, bodajby im gęba nie pękła, i wywołaliby dziwniejsze akcye na siebie, nie przepuściliby ojcu ani matce, i innym, jako się do tego przyznali niektórzy, będący przytomni torturom; a jakże słaba, delikatna, niecierpliwa z natury swojej płeć, nie ma pleść, a baba bajać?“ Ztąd, źle czynią sędziowie, którzy posłyszawszy, że ta lub owa jest Czarownicą, odsyłają ją do kata. Tu bowiem „czart przeklęty kąkol złej suspicyi podsiewa, aby więcej na stos snopków niewinnych przysposobił, a gdzie sam djabeł nie może, tam babę posyła, i przez nią, jako per organum infernalis vocis, wywoływa, i na języki ludzkie podaje, aby przez złe opinie i porozumienia tera snadniej niewinne dusze pożarł... Zaczém nie zaraz trzeba wierzyć poszczekującej babie, i owszém, to wierzyć trzeba, że ta prawdy nie powie, która się Boga prawdziwego i samej istoty prawdy zaparła; nie zaraz zbierać, łapać, wiązać, kiedy czart, jak cygan, świadczy swemi dziećmi, ale zaczekać i zcierpieć, choćby powołani samą rzeczą byli kąkolem djabelskim,... bo nie nowina czarownicom zmyślać, szalbierować, i choćby druga nie była taka, jednak wiele udaje i prawi, według przysłowia naszego: jak na mękach; i samej sobie nie przepuszcza, a jakże ma drugim przepuścić? Do tego czart krąży, aby dusze niewinne pożarł; kat nie dosypia, aby sobie więcej roboty przysposobił i zapłaty nabył; a podobno i pan dziedziczny lepiej dopiekać i pociągać rozkazuje, aby mógł rapere pauperem dum attrahit, t. j. aby mógł konfiskować poddanych dobra, albo przynajmniej przymusić, ut redimant vexam; o czém wiele przykładów i experyeneyi w naszém państwie znalazłoby się.“ (Refl. 4). Dalej czyni uwagę, „że na mękach i torturach niepowinne być examinowane czarownice o łysogórnicach, ale dopiero po ferowanym dekrecie, spowiedzi i należytém się przygotowaniu na śmierć; czego u nas nie uważają. Co większa, choćby która jak z największą skruchą i dyspozycyą z tego świata schodziła, i na ostatni sąd Boski się protestowała, że niektórych abo za instynktom djabelskim, abo mękami przyciśniona, abo złością zdjęta, niewinnie powołała; niesłuchając tego, czarownicę z dymem, a rewokacyę z wiatrem puszczają;“ a przecież, choćby przysięgła, wierzyć jej nie trzeba. Wyliczywszy te nadużycia w dochodzeniu sądowém czarów, autor dodaje: „Insze racye i fałszywe probacye czartostwa, dla krótkości czasu opuszczę, wiedząc, że inni autorowie ex professo o tém traktowali, ad publicum książki wydawali; a że ich temi czasy mało widać, podobno niesprawiedliwi sędziowie wykupili i stosy niemi podpalili. Na ostatek to tylko dodaję, reflektujcie się pp. sędziowie na owe principium naturalne: quod tibi non vis fieri, alteri ne feceris, a bójcie się, aby was samych czasu swego nie powołano i nie palono.“ W ostatniej refleksji podaje zdrowe rady o badaniu świadków: czy donoszą z babskiej powieści, czy im się przez pijaństwo w oczach nie dwoiło, albo o tém śniło, czy mają złość, nieprzyjaźń, lub interes do majątku obwinionego, i t. p. „a bywa to, że świadkowie czasem wymyślą więcej, o czém i sam czart nie pomyślił. Dyabeł krążąc około podejrzanych czarownic, wprzód dusze sędziów i świadków niesprawiedliwych łowi, pęta i osiada; i wielki cud, że ich zaraz żywo do piekła nie bierze, o którym cudzie poseł cudzoziemski powróciwszy z Polski, relacyę czynił Rzymowi.“ Musiała więc być wielka nieumiejętność naszych władz, gdy nawet obcych zwracała uwagę. Po tych wymówkach, ks. Gamalski jeszcze jedną niesprawiedliwość wyrzuca sędziom, i w rzewnych słowach maluje stan nieszczęśliwej ofiary ich głupoty. „I tu bezboźność i nieprawość sędziów uważam, a nierównie cięższą obwinionych w czarach pacientów afflikcyę. Zbili, zmęczyli okrutni oprawcy i napłakać się nie dadzą; siedzi związana, skrępowaua, zbolała, w turmie albo lamuzie; nie może mieć pocieszyciela i do Boga tylko samego wzdycha: Vide Domine afflictionem meam, quoniam erectus est inimicus, Tren. 1. Zawzięci sędziowie rozkazują, aby nikogo do niej nie puszczano, przed kimby się mogła oskarżyć, a bywa często, że i przed spowiednikiem drzwi zawierają; jeżeli zaś wnijść pozwolą, nad godzinę się bawić zakazują, z czego niewypowiedzianie boleje i ostatnie smętna dusza wylewa łzy... Szczęśliwszy w tém czart, na nieszczęście czuwający ludzkie, który ma zawsze przystęp, niż przyjazny człowiek, któryby pocieszył, duchowną umocnił nauką i w Bogu jej nadzieję utwierdził. A dopieroż nie pozwalają patronom, nietylko żeby się z niemi rozwówić mogła i im niewinność swoją opowiedzieć, ale też i pisnąć na obronę jej nie pozwalają, co jest pko wszystkiemu prawu.“ Przytoczywszy rozporządzenie S. Kongr. Rzymskiej, aby w każdej sprawie o czary były spisane dwa procesy to jest za i przeciw osobie obwinionej, ks. Gamalski karci tu nadużycie sędziów, a kończąc rzecz swą, podnosi głos oburzenia pko tym gwałtom, zapowiadając surowy sąd Boży. „Miłość chrz. wyciąga po prawowiernych, samo natury prawo dyktuje, i rozum pokazuje, aby każdy sławy i życia swego bronił, kiedy jeszcze nie jest dowodami pokonany, związany, ani im podlega. Wiem, że ciężki jest kryminał czarostwo, ale tém samém większych a większych do konwikcyi potrzebuje racyi; okrutne za sobą ciągnie kary, ale tém samém na obronę ich wzywać potężniejszych każe patronów. Odniosą kogo do magistratu w kradzieży, cudzołóztwie, zabójstwie etc., pozwalają mu jurystów, dopuszczają appellacyi; prowadzą na szubienicę złoczyńców, naznaczają patronów; a kiedy obwinioną w czarostwie, zmęczoną, zdręczoną i niemowną wyprowadzać mają pod szubienicę, denegują adwokata i słowa na obronę wyzionąć nie dopuszczają. Wtenczas dopiero jasne chcą mieć dowody, kiedy się na stosie zapali! I tu zadumiały stanąwszy, zawołać muszę z Ekkleziastykiem Pańskim: Vidi sub sole, in loco judicii impietatem, et in loco justitiaeiniquitatem. Eccl. 3. Widzę pod słońcem, i pod tym zapalonym stosem, na miejscu sądów — niezbożność, na miejscu sprawiedliwości — niesprawiedliwość, okrucieństwo, tyranię. Widzę wielu opętanych spiritu malitae, ignorantiae et crudelitalis! Nie dziwi nas bynajmniej to oburzenie, z jakiém naoczny świadek skreślił nadużycia sądów. Nie wyliczył jednak ks. Gam. wszystkich, albowiem więcej daleko znajdujemy wspomnianych w synodach djecezjalnych, które z równém przerażeniem patrząc na szerzące się złe, w miarę możności starały się je ukrócić. Już synod wileń. r. 1643 nakazuje plebanom często upominać panów świeckich, aby w sprawach o czary nie przekraczali przepisów prawa i nie dozwalali męczyć torturami z lada jakiego podejrzenia. Rupniewski, bp łucki, na wstępie, przy objęciu rządów djecezji, w liście pasterskim (r. 1722) surowo naganił urzędy świeckie, że w zabobonnie prowadzonych śledztwach pko czarownicom, najgrubszych dopuszczają się błędów, używając niegodziwych i na fałszu opartych sposobów przekonania obwinionych; sądzą, że Bogu przysługę oddają, gdy więżą niewinnych, gdy męczą ich torturami, i innemi środkami chcą wydobyć zeznanie; nakoniec, gdy wydają wyrok śmierci, nie myśląc bynajmniej, że popełniają niesprawiedliwość przeciw Bogu, bliźniemu i prawu. W kilka lat później, odprawiwszy z duchowieństwem swém synod (r. 1726), taką na nim wydał ustawę: „Zdarza się często, że urzędy świeckie z prostaków i nieumiejętnych złożone, opierając się na błachém podejrzeniu, sądownie za czarownice ogłaszają niewiasty i panny nie znające zakazu prawa, i te, bez przyznania się ich i dowiedzenia im tego, potępiają na tortury, pławienie i inne środki wydobycia wyznania, a nawet na samą śmierć skązują, w ten sposób krew niewinną śmią przelewać. Co gdy największą jest krzywdą pko prawu i słuszności, albowiem pominąwszy już, że sprawy takie, ze statutu państwa (r. 1543) do sądu duchownego należące, władza cywilna sobie niegodziwie przyznaje, być może, jakoż w rzeczy samej często się zdarza, iż takie niewiasty i panny, nauczywszy się od innych pewnych znaków czarodziejskich i zabobonnych (w czém niekiedy nie ma grzechu śmiertelnego), mniemają, że najlepsze rzeczy czynią, a tymczasem za to niewinną krew dają i doczesne życie utracają. Zapobiegając więc tego rodzaju niestosownościom, zakazujemy urzędom i wszelkim sędziom świeckim, aby nie ważyli się bezpośrednią władzę rozciągać i sobie przywłaszczać sądzenie spraw tych; lecz już dla tego, że nie do ich sądu one należą, już że rozpoznanie ich jest bardzo trudne, więc przez teologów i w prawie biegłych powinny być rozbierane, do nas i sądu naszego odeślą. A ponieważ osoby o czary podejrzane nie powinny być oskarżane, nim upomniane będą, a to z powodu ich prostactwa i niewiadomości, które wymawiają od złośliwości, przeto wpierw przez miejscowego plebana, lub innego zwierzchnika napomniane, jeśli nie poprawią się, mają być doniesione, a w rozpoznaniu sprawy chcemy mieć zachowane przepisy procesu podług Praxis archiepiscopalis neapolitana (locupletata, a Marco Antonio Genuense Romae 1613 in-4), tit. de denunc. malefic. c. 23, i procedury przeciw czarownicom, najprzód w Rzymie r. 1657 wydanej, a potém w Brunsbergu r. 1705 przedrukowanej.“ — Wszystkie z tego czasu ustawy djecezjalne zabraniają z samych podejrzeń lub denuncjacji pociągać do sądu o czary. Wspomniany list pasterski bpa Rupniewskiego urzędom cywilnym grozi przekleństwém boskiém i sądem ostatecznym, ne ex solis denuntiationibus sagarum praetensarum, vel ex fama, a levibus fundamentis oriri solita, nec aliunde probata, contra proclamatam seu denuntiatam torturas decernere audeant; item, ne ex supernatationibus super aquas ab ecclesia prohibitis, et quae passim naturaliter aut conspiratione daemonis false evenire solent, neque ex interrogationibus obsessorum a daemone, ex involucris in lecto repertis, aut aliis probationibus incertis et futilibus, captivationi et incarcerationi personas addicere audeant. Podobnież stanowi list pasterski bpa wileń. Brzostowskiego i synody: poznańskie r. 1720 i 1738, płocki r. 1733, żmudzki r. 1752, kijowski 1762 i inne. Synod poznański r. 1738 wspomina, że od donosiciela sądy odbierały przysięgę i zeznania jego uważały za dowód zupełny; resztę zaś na osobie obwinionej wymuszały pławieniem, przypalaniem i torturami. Tejże djecezji synod z r. 1720 gani barbarzyńskie sposoby dowiadywania się: praevio vano et illegitimo alicujus simplicis rustici delatoris juramento, vel praemissa illicita per aquas probatione, modis nullibi practicatis, nec in legibus expressis tractari; in dolia, ligatis post tergum manibus et oculis, modo crudo et duro imponi; dein ad torturas destinari, et tribus diebus manu carnificis, per trinos qualibet die tractus torqueri, igneque aduri; post quamlibet torturam sine ulla refocillatione et discretione iterum in eadem dolia, similiter ligatis manibus ac oculis, reimponi, ac ita omni genere miseriarum, enormibusque mortificationum excogitatarum modis consumi, et tandem crudeliter comburi. Dosłownie powtórzyły to: synod płocki z r. 1733 i żmudzki r. 1752. Wszystkie niegodne sposoby wymuszania przyznania się do czarów, sprowadzić można do dwóch głównych, t. j. pławienia i tortur, a obadwa do nas przyszły z Niemiec, obadwa naganiane przez Kościół i nasze ustawy synodalne. Czacki wspomina o Janie Godelman, który w książce swej p. t. Tractatus de magiis, veneficiis et lamiis recte cognoscendis et puniendis (lib. 3 p. 106) twierdzi, że r. 1588 przejeżdżając z Prus do Inflant, zapytywany był o sposób pławienia czarownic i takowy podał. Stanisław Czaplic, nauczyciel prawa w akademji krak., wydał r. 1637 propozycje na dysputę prawa, p. t. Quaestio de purgatione canonica, w których słusznie utrzymuje, że wielki jest nierozsądek i niegodziwość pławić czarownice i innemi sposobami o czary je przekonywać. Z Polski wyszedł pierwszy głos pko torturom, gdy, pod koniec panowania Stefana Batorego, Jan Kirstein czyli Cerazin, adwokat krakowski, w dziele: O prawie i o fołdrowaniu (braniu na torturę) na str. 159 wyrzekł: „mocny góral da się męczyć i nie wyzna prawdy, a słaby piecuch opowie grzech, którego popełnić nie miał śmiałości; kat pierwej bierze obwinionego karać za suspicję o grzechu, nim sędzia powie, że zgrzeszył. Kto wróci ból i sromotę? Kto będzie za to karany, że w błędzie katować kazał? Niech lepak (raczej) urząd w probację bierze Boga, świadków i wyznanie, niż oprawców“ (Czacki, Dzieła II 229) [7]). Pławienie było bezwarunkowo zakazane statutami synodalnemi; tortur zaś nie wolno było używać na samo podejrzenie, lub oskarżenie; sądy jednak mogły na nie skazywać, lecz wpierw powinny były uzyskać potwierdzenie swego wyroku od władzy duchownej, t. j. od bpa, a w razie znacznej odległości, od dziekana lub plebana, i akta sprawy do bpa trzeba było odesłać (List paster. Brzostowskiego, bpa wileń.). Samo przyjęcie sprawy przez urząd świecki wymagało upoważnienia bpa, co bardzo często synody nasze przypominają władzom krajowym, przywodząc zakazy królewskie, statut r. 1543, wspomniane dekrety asesoryjne z r. 1672 i 1673, laudum środzkie województw kaliskiego i poznańskiego, oraz edykt Prażmowskiego arcybpa (synod pozn. 1720). Dla zaspokojenia ich obawy, aby tego rodzaju wykroczenia nie uszły bezkarnie, przyrzekają bpi, że w danym razie wyślą teologów i prawników znających medycynę, by rozpoznali, czy rzeczywiście zachodzi wina czarnoksięztwa, i że dopuszczających się takowego oddadzą w ręce świeckich umiejętnych sędziów (syn. krak. 1711, pozn. 1720 i 1738, płoc. 1733, żmudz. 1752). Któryby zaś urząd poważył się mieszać w te sprawy bezpośrednio, t. j. bez poprzedniego odniesienia się do bpa, lub oficjała, prócz kar, dekretem króla Augusta II r. 1703 (dla djecezji kujaw. i kilku innych) naznaczonych, popadnie w klątwę, której również ulegnie instygator i donosiciel (pozn. 1720, żmudz. 1752). Aby to ludowi podać do wiadomości, a tém samém dostarczyć mu jakiej takiej obrony, wspomniane synody, pozn. i żmudz., polecają plebanom często z ambony ogłaszać tę ustawę, zwłaszcza w większe uroczystości kościelne. Że zaś naszym bpom znaną była nieumiejętność niższych sądów i samowola dziedziców, który często miejsce sędziów zastępowali, więc inny jeszcze na plebanów włożono obowiązek, t. j. aby czuwali nad postępowaniem władz świeckich i nie dozwalali im przekraczać zakazu biskupiego (syn. poznań. 1 720 i 1738, wileń. 1744, chełmiń. 1745 i inne). Gdyby który urząd poważył się przyjąć sprawę o czary, bez zawiadomienia bpa, księża mieli natychmiast o tém donieść swej zwierzchności i czemprędzej od niej wyjednać pozew z zakazem (citatio cum inhibitione). Żmudzki synod naznacza nawet karę 20 duk. węg. za opieszałość w tym względzie, i piękną dodaje pobudkę: non enim in tanto animarum et vitae discrimine pastoribus dormire aut oscitare vacat. Synod wileński r. 1744 nietylko już księży, ale każdą osobę pobożną zobowiązuje, aby dowiedziawszy się o uwięzieniu kogobądź posądzonego o czary, zaraz upomniała sędziów o tym zakazie i zaskarżyła ich coprędzej do władzy duchownej. List pasterski Teodora Czartoryskiego, bpa pozn. (1789), mówi: że gdyby „po miasteczkach i wsiach takowe sądy odprawować się mialy, plebani wszelkiemi sposoby, klątwą nawet grożąc, temu oponować się będą; jeżeliby zaś uporu przeprzeć nie mogli, o tém do nas albo oficjała naszego znać dawać jako najprędzej będą powinni. Kiedy zaś jaka osoba obwiniona będzie, jakoby na schadzkach czartowskich bywać miała, temu wiary dawać według kanonów kościelnych nie należy, gdyż prawie nie podobna, aby na to świadectwa niepodejrzane być miały.“ Nakoniec, aby usunąć wszelkie wątpliwości, jakie mogłyby wyrodzić się w fałszywych sumieniach sędziów, synody nie przestają wdrażać im tej prawnej zasady, że nikt z samych podejrzeń karany być nie powinien; że lepiej pozostawić występek bez kary, jeśli go dowieść nie można, jak potępiać niewinnego; że z badań o spólników, wielu zostaje zniesławionych, z czego niezliczone powstają kłótnie i prześladowania; zmniejsza się przez to miłość chrześcjańska i powstają niesnaski między żyjącymi, a krew niewinnie przelana woła o pomstę do nieba (syn. płoc. 1733, pozn. 1738 i in.). Nie korzystano z tych przestróg. Potrzeba było sceny, któraby wstrząsła i oburzyła całą rzptę. Odegrano ją r. 1775 we wsi kościelnej Doruchowie, w powiecie Ostrzeszowskim, dawniej w ziemi Wieluńskiej, na granicy Szląska. „Przyświecał tam jej swemi cnotami proboszcz tamtejszy. Miała ona trzech dziedziców, z których jeden dopuścił się zbrodni, mającej się tu opisać. W pobliskości probostwa mieszkał rolnik Kazimierz ze swą żoną. Oboje przykładni, rządni i pracowici ludzie. Około swojej chałupy mieli sad. Gruszek z niego, dla dobrego ich gatunku, nieraz żądano na stół dziedzica. Ale dobre powodzenie Kazimierzostwa przypisano z czasem zmowie Kazimierzowej z czartem, a gruszkom z jej sadu chorobę dziedziczki. W tej samej wsi umarła 12-letnia dziewczyna, skutkiem wrzodu w uchu, i śmierć tej dziewczyny przypisano oczarowaniu, zadanemu przez jej własną matkę, wdowę. Jeszcze w tej samej wsi pasywała bydło młoda wesoła dziewucha, która za swą trzodą wracając z pela lub z lasu, miała zwyczaj puszczać z garści liście dębowe, gonić je potém i deptać, wołając: oto myszy! Dla tak niewinnej swojej pustoty została okrzykniona czarownicą. I oto już trzy czarownice, dobra Kazimierzowa, osierocona wdowa i wesoła pasterka. Wnet powiększyło ich liczbę innych jedenaście kobiet, między któremi było 7 z pobliskich wsi, gdy chorej żony okrutnego, jak tygrys, dziedzica Doruchowa ani felczerzy, ani węgierscy olejkarze uleczyć nie mogli. Winę tej choroby, a przytém zatrzymanie deszczu złożono na owe 14 kobiet, poczynając od Kazimierzowej. Za rozkazem pańskim uwięził podstarości najprzód miejscowe, pod wieczór w jednym z dni sierpniowych r. 1775. Napróżno proboszcz chciał nazajutrz odwieść dziedzica od zbrodniczej myśli. Tego samego dnia spławiono niewinne wściekłej ciemnoty ofiary. Nie tonęły, unoszone szerokiemi spódnicami na powierzchni wody miejscowego stawu. Czarownice! czarownice! wykrzyknął wtedy dziedzic. A taki wykrzyk był wyrokiem śmierci na niewinne. Wyciągnięto je z wody, przewieziono do spichrza i tam wrzucono w beczki, gdzie, w postawie koniecznie klęczącej, oczekiwały strasznej godziny badania na torturze, a jeszcze straszniejszej skonania na płonącym stosie. Ten stos ze smolnych dzew, między Doruchowem a Piłą, przy drodze prowadzącej z Kępna do Kalisza, wystawiono z tém większym pośpiechem, że okrutny dziedzic chciał uprzedzić powrót proboszcza, który był wyjechał do Warszawy, chcąc, rozkazami tam wywołanemi, odwrócić wielkie nieszczęście. I uprzedził go dziedzic, bo skoro stos był gotowy na przyjęcie 14 ofiar, on sprowadził z Grabowa trzech zakonników, mających wyspowiadać mniemane czarownice, trzech sędziów, którzy je mieli badać na torturze, a potém podpisać wyrok ułożony przez dziedzica; nakoniec dwóch katów, mających podzielić i zarządzić oprawstwo przy torturze i stosie. W domu mieszkalnym podstarościego, stojącym blisko spichrza, wypróżnionym na ten raz, a następnie maszynerją tortury zajętym, odbyto w nocy na 14 niewinnych kobietach męczarnie, sposobem, na który wzdryga się natura. Na torturze oddały ducha trzy z 14 męczonych kobiet. Te trzy zmarłe i jedenaście na pół umarłych przewieziono z tortury do spichrza, gdzie znowu wrzucono je w beczki; w tych też beczkach ujrzały się wszystkie nazajutrz przed wieczorem na miejscu stracenia. Tam powciągano je na stos i ten podpalono za danym, przez tak zwanych sędziów, znakiem. Jęki nieszczęśliwych ofiar wywołały w końcu oburzenie w obecnym poddańskim gminie. Przed spodziewanym wybuchem tego oburzenia ratował się ucieczką dziedzic, ale nie przeszkodziło ono smaganiu przy słupie trzech kilkonastoletnich dziewczyn, na taką karę przez mniemany sąd skazanych, za to jedynie, że były córkami owych trzech matek, za czarownice przez dziedzica okrzyknionych, które poumierały na torturze. Dokonane przez katów smaganie było tak srogie, że jedna z trzech dziewczyn przeżyć go nie mogła [8]).“ Okropny ten wypadek zakończył krwawe sceny z czarownicami: pod wpływem bowiem tego smutnego wrażenia król Stanisław Aug. Poniatowski, na sejmie r. 1776, zażądał zniesienia tortur, a Wojc. Kluszewski, kasztelan biecki, dodał, że warto byłoby znieść karę śmierci za czary. Jednomyślnie przyjęto obadwa wnioski i stanęła konstytucja, we wszystkich sprawach kryminalnych zabraniająca używać tortur, a w czarach kary śmierci (Vol. leg. VIII f. 882 tit. konwikcje, pod rygorem kar criminum status zakazane). Wielką zasługę w wykorzenianiu przesądów położył ks. Jan Bohomolec, eks-jezuita, proboszcz skaryszewski i pragski, który r. 1772 wydał w Warszawie pierwszą część dzieła: Djabeł w swojej postaci; druga zaś część i przydatek wyszły r. 1777. Obowiązujący obecnie Kodeks kar głównych i poprawczych nie ma szczególnych przepisów na zabobony i czary; sądy więc w danych razach podciągają występek pod artykuły obrazy religji lub inne. W artykule niniejszym pomijamy ludowe podania o czarownicach, bo takowe spisali: Maciejowski, Polska aż do pierwszej półowy XVII w., t. IV p. 142—188; Wójcicki, Archiwum domowe; Ludwik z Pokiewa (Jucewicz), Litwa pod względem starożyt. zabytków, p. 159; Encyklop. powsz. większa Orgelbranda t. VI p. 257, i wielu innych. Mieliśmy tu głównie na celu okazać, że bpi polscy i duchowieństwo wszelkich dokładali starań, by pohamować nadużycia władz świeckich w sprawach o czary. Z tej przyczyny woleliśmy cudzemi posiłkować się słowami. Każdy nieuprzedzony osądzi, zkąd złe wzięło początek i jak nieuzasadnione są deklamacje nieprzyjaciół Kościoła, którzy na naukę chrześcjańską o djable składają winę krwawych scen z czarownicami. Myśmy te źródła na wstępie ukazali, a zgadzają się z nami tak dawni, jak nowsi pisarze [9]). Biskupi łagodzą zabobonne uprzedzenia swego wieku: Flor. Czartoryski domaga się zniesienia kary śmierci za czary. Szyszkowski, będąc bpem łuckim, zabrania czytać prognostyków wróżbiarskich i kalendarzy astrologicznych, szerzących zabobonne opinje; grożą nieludzkim sędziom karami kościelnemi. Na wykorzenienie złego w zarodzie podają najskuteczniejszy bezwątpienia środek: naukę katechizmu i dokładne objaśnienie ludu o jego stosunku do Boga. Dla użytku sędziów drukują swym nakładem dzieła [10]); uczą ich różnicy grzechu powszedniego od śmiertelnego, niewiadomości od złości, chociaż zewnętrznie czyny są jednakie (synod łuc. 1726); przypominają aksjomy prawne, na chrześcjańskiej miłości oparte, że należy raczej puścić bezkarnie winnego, niż niewinnego ukarać; a gdy to nie pomaga, uderzają gwałtownie na sądy, wyjednywają królewskie zakazy i lud prosty oddają pod opiekę i osłonę parafjalnego duchowieństwa. Ks. Gamalski piorunującemi slowy karci zdrożności sądów, a księża i bpi wyrywają ze stosu już na wpół opalone ofiary [11]). Zdaje się, że to wystarczy na obronę duchowieństwa. Czy zdołamy tyleż dowodów litości wyliczyć ze strony senatu, posłów ziemskich i panów dziedzicznych? Może przyszłość z niemi wystąpi, — dziś na nich nam zbywa. X. Z. Ch.




  1. Sortilegi w prawie naszém nie tylko są wróżnici, ale wszyscy trudniący się czarnoksięztwem i zabobonami.
  2. Nie wspomina jej Jocher: nosi zaś tytuł: Instructio circa judicia sagarum, judicibus eorumque consiliariis accommodata. Romae primum 1657, nunc iterum pro bono publico anno M.DC.LXXXII edita. Permissu Superiorum. Gedani (w Oliwie raczej) imprimebat Simon Reiniger, in 4 kart nieliczb. 8 zawiera: Instrukcję, list pasterski i Sententiae et Regulas quaedam juris, odnoszące się do tego rodzaju spraw, zakończa Notandum, w którém sędziom zaleca czytać dzieła: Czarownica powołana i Cautio criminalis, oraz wspomina, że w pewném miejscu Pomeranji niewiastę uznano czarownicą za wysuszanie drzew za pomocy merkurjuszu, i ta przyznała się do czarów, powołując 19 innych. Już cztery na stosie zgorzały, gdy przypadkiem nadszedł ksiądz, który, stanąwszy w ich obronie, dowiódł, że tu pierwsza może być tylko uważaną za szkodnicę, i tym sposobem 16 od śmierci uwolnił. Tamże w owym czasie żył wieśniak, który taką sobie wyrobił u sędziów opinię, iż chodził po wsiach i samém spojrzeniem poznawał czarownice, bo mówił, że ma ducha rozpoznania. — Wkrótce to wydanie przedrukowano bez roku i miejsca druku, in 12, dołączając tekst polski, p. t. Instructio romana pro formandis processibus in causis strigum, sortilegiorum et maleficorum.
  3. Słowa te przywiodłem z tłumaczenia polskiego z początku w. XVIII. Tłumacz, przesiąkły ideami swego czasu, nie rozumiał wielkiej duszy biskupa, i niedość, że niezbyt wiernie przełożył, ale dodał wyrazy, które wypisaliśmy cursive, a które zupełnie zmieniają znaczenie i odejmują Czartoryskiemu słusznie należną mu chwałę rzucenia myśli, jaką prawodawstwa europejskie dopiero w sto kilkadziesiąt lat wprowadziły w wykonanie. Mamy pod ręką kilka wydań łacińskich tego okólnika, i oglądaliśmy jego oryginał, z pieczęcią tego biskupa, w archiwum kapituły włocławskiej zachowany, a nie znalezliśmy owych słów, które tłumaczowi podobało się przydać. Świadczą one, jak trudno nieraz ludziom pojąć człowieka wyższego myślą i sercem! Słowa oryginału są: Optamus denique et hortamur omnes judices, quos fervens zelus justitiae urgere videtur, ut pro ratione officii sui, justitiam vindicativam contra crimina, non tam occulta et abstrusa, probatuque difficillima; quam potius in manifesta et publica, et passim obvia exerant. Ut sunt: homicidia publica, pauperum subditorum, imo et aliorum furta, rapinae, fraudes in mercimoniis, falsificationes novilentorum, et aliorum vendibilium, sive victui sive amictui servientium, adulteria, stupra, oppresiones inopum iniquae, ebrietates, et luxuriae, multorum maleficiorum putativorum causae, et his similia; quae facilius sine periculo tot errorum probari, et dijudicari possunt. Turpe equidem est praetermissis certis et publicis sceleribus impunitis, occulta quaerere; cum prius illa sint tollenda, et vindicanda. Quae ordinationis nostrae literae, ut ad notitiam omnium pervenire possint, i t d. Okólnik ten wydany w Smardzewicach dnia 11 Kwiet. 1669 roku (w niektórych wydaniach mylnie położony rok 1696).
  4. Całkowity tytuł dzieła, z którego przytoczyliśmy powyższy wyjątek, jest: Czarownica powołana abo krótka nauka y przestroga z strony czarownic. Zebrana z rozmaitych doktorów tak w prawie Bożém jako y w świeckiém biegłych dla ochrony y poratowania sumienia, osobliwie na takie sądy wysadzonych. Psalm III. Ćwiczcie się którzy sądzicee ziemię. W Poznaniu roku pańskiego 1639 in 4 str. 110. Na odwrotnej stronie herby miast: Kościana i Grodziska; przypisane burmistrzom i rajcom tychże miast, z dedykacją (4 karty) podpisaną w Poznaniu 1 Kwietnia 1639 przez Woic. Regulusa, pisarza konsystorskiego i drukarza. Drugie wydanie ma tenże napis, lecz po słowach psalmu dodano: Za staraniem y kosztem Wiel. Consystorza Gdańskiego znowu do druku podana w Gdańsku u Jana Daniela Stolla 1714 (in 4 str. 88). Opuszczona dedykacja burmistrzom.
  5. Synod żmudzki r. 1752 ma jego tekst w dodatku na str. 211; a synod poznański r. 1720, także w dodatku pod n. 23.
  6. Dla djecezji płockiej wydał tenże król August II w Warsz. 25 Kwiet. 1727; jest w synodzie r. 1733, w dodatkach str. 223. Dla chełmińskiej ogłosił August III w Warsz. 9 Stycz. 1746, i ma go synod t. r. pod n. 1 w dodatkach.
  7. Tortury u nas używane opisał ks. Kitowicz, Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III, Petersb. 1855 t. II s. 17 i nast. Tamże znajdujemy opis tak zwanych butów hiszpańskich.
  8. Dosłownie z Adr. Krzyżanowskiego Dawna Polska, Warsz. 1857 II p. 609. Kilka wyroków w sprawach o czary podaie Bibl. Warsz. r. 1847 t I p. 658 sq.
  9. Czacki, Krzyżanowski, Maciejowski, Wójcicki i inni uważają Niemcy za ojczyznę czarów; my protestantyzm. Historja potwierdza to; gdyż diecezje stanowiące granicę od zachodu, jak żmudzka, płocka, kujawska i poznańska, najwięcej zaprzątnione były sprawą czarownic. Ciemna Ruś miała ich mniej zapewne.
  10. Czarownicę powołaną wydał naprzód W. Regulus, pisarz konsystorza poznańskiego i typograf. Na drugie wydanie tego dzieła dał nakład konsystorz gdański. Wspomniany Regulus wydrukował też książkę Fryd. Spee p. t. Cautio criminalis etc... Poznaniae 1647 in-12, z pierwszego wydania niemieckiego.
  11. Ks. Gamalskiego dziełko p. t. Przestrogi duchowne, wydał ks. Jan Pałaszowski i przypisał Krzyszt. Szembekowi, do którego mówi: „Dałeś albowiem J. O. W. X. Mość tyle z siebie dowodów pobożności, eliberując czy powagą, czyli intercessją i instancją, czyli rozkazem swoim, niewinnych z oppressji.“ Notatkę, wydrukowaną w końcu listu past. Flor. Czartoryskiego, wspomnieliśmy wyżej, że kapłan przypadkiem nadszedłszy na plac egzekucji, 16 niewiast od płomieni wyprosił, a 4 pierwej zgorzały.