Przejdź do zawartości

Encyklopedja Kościelna/Biskup in partibus infidelium

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Encyklopedja Kościelna (tom II)
Redaktor Michał Nowodworski
Data wyd. 1873
Druk Czerwiński i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron

Biskup in partibus infidelium, jest biskup pokonsekrowany na tytuł biskupstwa zostającego w ręku niewiernych i faktycznie dla Kościoła straconego. Nazywają go także biskupem tytularnym dla tego, że nie ma ani duchowieństwa, ani ludu, ale tylko tytuł kościoła; lecz nazwa ta jest mniej właściwa, gdyż każdy biskup, jako na pewny tytuł kościoła konsekrowany, słusznie się tytularnym nazywa. Kiedy biskupi przez nieprzyjaciół imienia Chrystusowego wypędzeni byli ze swych djecezji, Kościół zawsze starał się dla nich o zajęcie i utrzymanie. Szczególniej Grzegorz W. czuwał nad losem biskupów, przez Awarów i Słowian z Illirji powypędzanych. Gdy we Włoszech zawakowało jakie biskupstwo, umieszczał na niém jednego z takich wygnańców-pasterzy, iżby pozostawał tam, dopóki nie będzie mógł powrócić do swojej djecezji. Gracjan w swoim Dekrecie umieścił ustęp listu tego Papieża (Can. Pastoralis, 42 cs. 7 quaest. 1), który Janowi, biskupowi lessiańskiemu, wypędzonemu ze swej stolicy, powierzył djecezję squillaceńską. Jan Djakon, biograf tego Papieża, przytacza wiele podobnych przykładów (Vita S. Gregorii l. 3 c. 15). Jeżeli zaś Papież nie mógł w ten sposób biskupowi-wygnańcowi zapewnić utrzymania, poruczał go wtedy miłości innych biskupów. Ważnym jest tegoż samego Papieża list, w tym względzie do biskupów illyryjskich pisany (Epist. l. 1 ep. 45), w którym Grzegorz wyraźnie oświadcza, że nie dla tego im wygnanych biskupów poleca, aby z nimi dzielili się godnością i stolicą biskupią, lub aby im przez to jaką władzę w ich djecezjach nadawał, lecz tylko pragnie, aby mogli znaleść utrzymanie i jaką pociechę. Niezaprzeczoną jest rzeczą, że się ta wcale woli Papieża nie sprzeciwiało, iżby biskup przyjmujący wygnanego kolegę, pozwolił mu niekiedy wyręczyć siebie w funkcjach biskupiego urzędu, co tém więcej mogło wygnańcowi przynieść pociechy, że tym przynajmniej sposobem mógł się wywdzięczyć za ofiarowaną sobie gościnność. Mamy wyraźne dowody, że tak się działo z biskupami hiszpańskimi, z których wielu potraciło swoje stolice, skutkiem podbicia przez Maurów wielkiej części Pirenejskiego półwyspu. Wielu z nich schroniło się do Oviedo, tak, że ztąd miasto to zwano miastem biskupów. Biskupi ci stali się pewnym rodzajem chorbiskupów, chorepiscopi (ob. Chorbiskupi) i byli pomocnikami biskupa miejscowego, episcopi loci (Thomas., Vetus et n. Eccl. disc. de Benef. p. 1 l. 1 c. 27 n. 8). W tymże czasie nastał i ustalił się zwyczaj konsekrowania następców, po śmierci biskupów wygnanych, na tytuł ich kościołów, w nadziei odzyskania owych djecezji, popadłych w jarzmo niewiernych. Tym sposobem ustalił się także zwyczaj, że biskupi djecezjalni przybierali sobie za pomocników biskupów nie mających ani kościoła, ani duchowieństwa, ani ludu, ale tylko tytuł kościoła, w ręku niewiernych zostającego. Poppo, arcybiskup trewirski (1042), zażądał od Papieża takiego biskupa, a zwyczaj ten upowszechnił się w Niemczech tem łatwiej, że biskupi tamtejsi, jako książęta świeccy, zajęci obowiązkami tej godności, potrzebowali zastępstwa w zarządzie djecezji, albo przynajmniej w wykonywaniu ceremonji i funkcji biskupich w kościele. W ogóle używano do tego biskupów wyświęcanych na tytuły kościołów wschodnich, przez Saracenów zajętych. Przełożeni kościołów na wschodzie nic przeciwko temu nie mieli, żeby ustanawiać biskupów na djecezje, w których już ani duchowieństwa, ani ludu nie było: lecz ztąd nadużycia powstały. Wyświęcali oni na takich biskupów zakonników, którzy często, zostawszy biskupami, porzucali w wielu rzeczach zachowanie zakonnej reguły i wałęsali się po różnych okolicach. Położenie biskupów niemieckich, o jakiém wspomnieliśmy, sprowadzało do tego kraju owych wędrownych biskupów; ale nadużycie to zniósł sobór wieneński. Rozdział In plerisque 5 de Elect. in Clem. (I 3), z dekretów tego soboru wzięty, mówił, że na przyszłość żaden biskup taki nie będzie poświęcony bez wyraźnego pozwolenia Stolicy św. Czy za często dawano takie pozwolenia, czy go też źle używali ci, którym dawane było, dość, że ruchliwość biskupów in partibus była przyczyną ciągłego nadużycia. Na soborze trydenckim proponowano zupełne zniesienie tej instytucji, ale jej sobór nie zniósł, tylko reformę zaprowadził. W r. 1547 przypomniał (sess. 6 c. 5 de Refor.) dawne rozporządzenia, zabraniające biskupom spełniać funkcje biskupie w djecezji innego biskupa, bez jego pozwolenia, a pozwolenie to biskupa djecezjalnego, odnosić się mogło tylko do jego djecezjan. Wielu z tych wędrownych biskupów in partibus, dla uniknienia tego prawa, osiadło w miejscowościach wyjętych z pod biskupiej juryzdykcji (loca exempta) i tam wyświęcali przeszkodami kanonicznemi dotkniętych, lub takich, którzy nie mogli otrzymać pozwolenia swego biskupa na przyjęcie święceń. Sobór więc trydencki 1551 r. (ses. 14 c. 5 de Refor.) zabronił takiego wyświęcania, pod karą suspensy przez rok jeden na biskupa wyświęcającego, a na duchownych wyświęconych przez czas tak długi, jak się będzie podobało ich biskupowi. Biskupowi in partibus nie wolno, bez pozwolenia ordynarjusza (biskupa miejscowego), wyświęcać nawet ratione familiaritatis sive commensalitii. Po uchwaleniu dopiero takich ostrożności, sobór zdecydował się utrzymać instytucję biskupów in partibus, jako użyteczną w wielu ważnych okolicznościach. Zachowała się więc ona aż do naszych czasów, i biskupów in partibus Stolica św. nominuje pod pewnemi poprzedniemi warunkami, z których główniejsze są następujące:1) według przywileju przez V sobór laterański (ses. IX) przyznanego, sześciu kardynałów biskupów (suburbiearii) mogą zarządzać djecezjami swojemi przez biskupów in partibus.2) W krajach, gdzie istnieje taki zwyczaj, biskupi, udowodniwszy potrzebę, mogą prosić Papieża o biskupa pomocnika do funkcji pontyfikalnych. Jeżeli ten zwyczaj trwa ciągle w jakiej djecezji, nowy taki biskup nie może być konsekrowany na tytuł tego samego kościoła, co jego poprzednik, aby się nie zdawało, że jakaś djecezja, będąca in partibus infidelium, jest koniecznie i ciągle związana z drugą djecezją. Gdy biskup ordynarjusz umiera, władza biskupa pomocnika ustaje.3) W różnych okolicznościach, w których Stolica św. ustanawia wikarjusza apostolskiego, czy to w krajach, gdzie nie ma jeszcze ustalonej hierarchicznej organizacji, czy też po djecezjach, przez takich wikarjuszów tymczasowo administrowanych, powinni oni posiadać charakter biskupi z tytułem kościoła dla chrześcjaństwa straconego.4) Nuncjusze papiezcy także powinni być biskupami, a szkodliwą byłoby rzeczą powierzać ten urząd biskupom ordynarjuszom, mającym swoje djecezje, dla tego biskupi in partibus są tu najwłaściwsi, owszem najczęściej takim nuncjuszom udzielany jest tytuł kościoła arcybiskupiego. Biskupi in partibus infidelium, uważani są jako zaślubieni z kościołem, którego tytuł noszą: dla tego tylko pod zwykłemi warunkami mogą być przenoszonemi na inną stolicę, a wybierani za otrzymaniem breve wybieralności (ob. Wybieralność). Jeżeli są członkami kapituły, noszą ubiór biskupi i używają właściwych biskupom w chórze przywilejów. Pod względem swego kanonikatu, jeżeli on wizycie biskupiej ulega, zależą bezpośrednio od Papieża. Mają także prawo zasiadać na soborach powszechnych jako biskupi, i używali tego prawa na soborze watykańskim. Ale nie są obowiązani do odwiedzania Rzymu (visitatio liminum), gdyż nie mają do złożenia raportu o swej djecezji, jednakże powinni o tyle, o ile mogą, wiedzieć o djecezji swojej i jeśli widzą jaką nadzieję odzyskania jej dla Kościoła, powinni czynnie tém się zająć. Cf. Andreucii, de Episcopo titulari, w 1-ym tomie jego Hierarchia ecclesiastica; Bened. XIV de Synod, dioec. l. 13 c. 14. (Phillips).X. A. S.