Encyklopedja Kościelna/Autentyczność Wulgaty

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Encyklopedja Kościelna (tom I)
Redaktor Michał Nowodworski
Data wyd. 1873
Druk Czerwiński i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron

Autentyczność Wulgaty. Autentykiem, po łac. authenticum (domyśl. instrumentum), lub niekiedy authentica (domyśl, littera), nazywa się oryginalne pismo, zawierające nadanie jakich praw lub przywilejów, albo dekret, wydany przez osobę, która ma ku temu prawo, i jej pieczęcią, z podpisem, lub (z dawnych wieków) bez podpisu, stwierdzone. Dziś ta nazwa ogranicza się szczególniej do dawniejszych pergaminowych dokumentów. W braku oryginału (autentyku), taką samą ma wartość kopja autentyczna, t. j. odpis, dokonany w warunkach przez prawo wymaganych, stwierdzony świadectwem jakiego publicznego urzędu. Jeżeli język oryginału jest niezrozumiałym, może go zastąpić przekład autentyczny, dokonany przez tłumacza uwierzytelnionego i przez prawo ustanowionego. Kopja więc autentyczna, lub przekład autentyczny nie znaczą, że one są tego samego autora, co i oryginał; lecz, że wiernie oddają rzecz, o którą w oryginale chodzi. W podobném znaczeniu wydał Kościół na soborze trydenckim kanon o przekładzie łacińskim Biblji (Wulgacie): Si quis autem libros ipsos (księgi Pisma św.) integros, cum omnibus suis partibus, prout in Ecclesia catholica legi consueverunt, et in veteri vulgata latina editione habentur, pro sacris et canonicis non susceperit... anathema sit (sess. IV de canonicis scripturis). Insuper eadem sacrosancta Synodus considerans, non parum utilitatis accedere posse Ecclesiae Dei, si ex omnibus latinis editionibus, quae circumferuntur, sacrorum librorum, quaenam pro authentica habenda sit, innotescat, statuit et declarat, ut haec ipsa vetus et vulgata editio, quae longo tot saeculorum usu in ipsa Ecclesia probata est, in publicis lectionibus et disputationibus, praedicationibus et expositionibus pro authentica habeatur, et ut nemo illam rejicere quovis praetextu audeat, vel praesumat (ibid. Decr. de editione et usu sacror. libror.). Z powodu tego ostatniego dekretu, przeciwnicy Kościoła utrzymywać zaczęli, jakoby sobór jedynie tylko Wulgatę (ob.) uznawał za Pismo św. i jakoby katolikowi nie wolno było uciekać się do tekstów oryginalnych. Przeciw błędnemu temu mniemaniu stają wszyscy prawowierni teologowie, a ich poglądów nietylko Kościół nie potępił, lecz owszem, różnemi sposobami (np. chwaląc wydania poprawne tekstów oryginalnych) popiera. Lecz jak w sądzie, gdy oryginalny dokument dla sędziów jest nie przystępny, wymaga się jego przekład, lub kopja autentyczna, powagą urzędową stwierdzona, tak i w kościele, zamiast tekstu oryginalnego (hebrajski, przez masoretów nie bardzo wiernie przechowany; tak samo i grecki, rozmaitemi recenzjami nadwerężony), nie dla wszystkich przystępnego, lub nie w zupełnej czystości dochowanego, bardzo słusznie do publicznych czynności kościelnych zaleconą jest Wulgata; bo ona sporządzoną została wtedy jeszcze, gdy teksty hebr. i grec. były mniej naruszonemi, a przez tak długie używanie w Kościele dostatecznie wypróbowaną została rzetelność jej przekładu i wierność w oddaniu słowa Bożego. Została ogłoszoną za autentyczną, w stosunku do innych przekładów łacińskich, w czasie soboru kursujących, jako urzędownie autentyczna. Trzeba tu odróżnić istotę rzeczy od formy. Istotą jest słowo Boże, objawione przez Pismo św., formą jest ten lub ów tekst, ten lub ów przekład. Jako więc sędzia świecki, przy przyjmowaniu dokumentu, nie patrzy na papier, ani na charakter pisma, lecz na pieczęć i podpis władzy legalizującej, tak i sobór, uznając Wulgatę za autentyczną, nie patrzał na jej cechy grammatyczne, filologiczne, krytyczne, ani na własności jej stylu, ani na drobiazgową wierność w przekładzie, ale na stanowisko, jakie sobie wyrobiła. I gdy przez tyle wieków przekonano się, że nie ma w niej błędów przeciwnych Objawieniu, przeciwnych słowu Bożemu (to Kościołowi jest powierzone), słusznie uznano ją za autentyczną, t. j. za autentyczny przekład pisanego słowa Bożego. A choćby w niej były wtręty (interpolationes), to te, jako nie psujące całości słowa Bożego, nic nie ujmują autentyczności Wulgaty. Może przeto inny przekład więcej odpowiadać wymaganiom nauki, może wierniejszym być w drobnych szczegółach, piękniejszym, a nawet krytyczniejszym; lecz dla Kościoła ten wystarcza, będąc jego potrzebom odpowiednim, jak okazała tylowiekowa praktyka. Temi to względami rządził się sobór, gdy wyrzekł: S. Synodus considerans, non parum utilitatis accedere posse Ecelesiae Dei. Bez wątpienia, że i wierność tłumaczenia Wulgaty nie mało wpłynęła na uznanie jej autentyczności, ale nie była jedynym powodem. Zachodzi teraz pytanie, w jakiej rozciągłości należy brać tę autentyczność? Określił to pierwszy dekret IV sessji tegoż soboru: libros integros cum omnibus suis partibus. Każda przeto część, wchodząca do składu Wulgaty, jest autentyczną w tém rozumieniu, o jakiém mówiliśmy. Słowa powyższe dekretu odnoszą się do ksiąg, albo części ksiąg, zwanych deuterokanonicznemi (ob.); tu także należą zdania, lub pojedyńcze wyrazy tekstów ewangelicznych, ważniejsze mających znaczenie przy dowodzeniu prawd objawionych, jak np. To jest Ciało moje, lub sam wyraz jest, w tymże tekście. Inne zaś, już to wyrazy, już zdania, a nawet perjody, nie stanowiące istotnej części jakiej księgi, lub jej ustępu, prawdopodobnie dekretem wspomnianym nie są objęte, i wolno byłoby nie uznawać ich za autentyczne, gdyby krytyka dostatecznie wykazała ich wtrącenie. Nie wolno ich jednak odrzucać w publicznych funkcjach kościelnych, choćby kto miał naukowe ku temu powody (nemo illam, t. j. Wulgatę, rejicere quovis praetextu audeat, vel praesumat). Aby zaś przeciąć drogę samowoli pojedyńczych osób, którymby się ten lub ów tekst nie podobał, sobór sam określił normę, według której sądzić należy, co należy do składu ksiąg śś, a co nie? Mówi bowiem: prout in Ecclesia catholica legi consueverunt. Więc to, co, według zwykłego i ciągłego zdania, w Kościele było uważane, jako należące do Pisma św. i jako takie zawsze podawane, to ma być za kanoniczne uważaném i tego odrzucać się nie godzi. Takie zaś Pismo św. przedstawia dawna Wulgata łacińska: et (prout) in veteri vulgata latina editione habentur. Przeto teraźniejsza Wulgata o tyle jest pod względem pojedyńczych części kanoniczną, o ile jest wiernym obrazem dawnej Wulgaty, od św. Hieronima pochodzącej i przez tyle wieków używanej. Uznanie zatem autentyczności Wulgaty nie przeszkadza studjom krytycznym, jak tego dowód mamy na pracach, podejmowanych przez Papieży, w celu oczyszczenia Wulgaty, i jak dał dowód sam sobór, gdy polecił wydać jak najpoprawniej Wulgatę. Dotychczas jednak krytyka nietylko nie wykazała wtrętów, mających jakąkolwiek wartość, lecz owszem, z nowo odkrywanych kodeksów coraz nowe przybywają dowody za czystością i wiernością przekładu Wulgaty (porów. B. i Kodeks Synaicki). Z powodu, że Wulgata za autentyczny przekład słowa Bożego zawsze przez Kościół była uważaną i za taki ogłoszoną, nakazuje dalej sobór trzymać się jej in publicis lectionibus, disputationibus, praedicationibus et expositionibus, t. j. w nauczaniu publiczném, w imię Kościoła odbywaném. I nad to postanowienie nie ma nic konsekwentniejszego. Kościołowi bowiem chodzi tylko o nauczanie słowa Bożego, a pod tym względem przekonał się, że Wulgata jest dostatecznym wyrażeniem Objawienia, danego przez Pismo św., i że w rzeczach wiary i moralności nie ma w niej żadnego błędu. Tylko zaś tych prawd nauczanie może się w imię Kościoła odbywać i Wulgata wielkie może przynieść pożytki (non parum utilitatis accedere posse Ecclesiae Dei). Co do kwestji naukowych, z historji, jeografji, grammatyki i t. p., ponieważ te w imię Kościoła nie mogą być podawane, nauczyciel, nawet publicznie nauczający, może się posługiwać tekstem hebrajskim lub greckim i na nim raczej polegać, niż na Wulgacie. To samo rozumie się o teologicznych i ascetycznych pismach, które, aczkolwiek nauczają wiary, moralności i tego, co służy do zbudowania wiernych, jednak nie są nauczaniem kościelném publiczném. Tak czynią teologowie, tak czynił i św. Franciszek Salezy, i nikt im tego nie zganił. Czy prelekcje teologiczne na uniwersytetach podciągają się pod publicae lectiones... et expositiones? nie zgadzają się teologowie; a skoro tak, to i tu posługiwanie się tekstem hebr. i greckim, nawet w rzeczach wiary i moralności, nie będzie przestąpieniem dekretu soboru. Tylko samowolne, choćby i najbardziej uzasadnione poprawianie tekstu (nie błędów drukarskich) w druku, lub w księgach liturgicznych, jest najsurowiej zabronioném. Ob. Branca, De authentia Vulgatae biblior. editionis, Mediolani 1816. Hodius (Hody) De biblior. textibus, Oxonii 1705, p. 509... Brunati, De nomine etc. Vulgatae, Viennae 1827. Vercellone (Dissertazioni academiche, Roma 1864) podaje korespondencje między legatami prezydującemi na soborze trydenckim a teologami rzymskimi, i inne dokumenty, wyświecające rozumienie dekretów soboru tryd. o Wulgacie. Tegoż rozprawka (Sulla autenticita delle singole parti delia Biblia Volgata, Roma 1866), z której umieściliśmy w Przeglądzie Katolic. 1868, n. 14 i 15., Uwagi o. Vercellone nad kwestją o autentyczności Wulgaty. Kaulen, Gesch. der Vulgata, Mainz 1868, p. 387—455.X. W. K.