Encyklopedja Kościelna/Anzelm święty
Wygląd
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Encyklopedja Kościelna (tom I) |
Redaktor | Michał Nowodworski |
Data wyd. | 1873 |
Druk | Czerwiński i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Anzelm (święty), kantuaryjski (Canterbury), ur. r. 1033 w Aosta (Augusta), w Piemoncie. Wychowany pobożnie przez matkę Ermenbergę, serdecznie ją kochał, ale do ojca swego Gundulfa, lombardczyka, człowieka srogiego, nie miał przywiązania. Po śmierci matki, młodzieniaszkiem jeszcze będąc, pozbawiony opieki i należytego kierunku, zdaje się, przez czas jakiś na złej był drodze. Znienawidzony przez ojca, w 16 roku życia opuścił dom rodzicielski i nie wiedząc, co się z nim stanie, udał się przez Alpy do Francji. W Normandji słynął wówczas klasztor Bec (Beccum), zawdzięczając swą sławę głównie uczonemu Lanfrankowi, późniejszemu arcybiskupowi kantuaryjskiemu. Do tego to klasztoru Anzelm został przyjęty. Tu odznaczył się niepospolitemi zdolnościami, pilnością i pobożnością, przez co zjednał sobie u jednych poważanie, w drugich zaś obudził zazdrość i niechęć, zwłaszcza, gdy Helluin, założyciel i pierwszy opat klasztoru, wyniósł go na godność przeora i uczynił stróżem moralnego życia współbraci klasztornych. Jednakże Anzelm, pełen pokory, obchodził się z podwładnymi z największą miłością i wyrozumiałością; dla jawnych nawet nieprzyjaciół okazywał się zawsze słodkim i przebaczającym. Takiém postępowaniem wkrótce wszystkich sobie pozyskać potrafił. W ciągu dnia zajęty obowiązkami swego urzędu, noce przepędzał na pracy naukowej, na modlitwie i rozmyślaniu. W tym czasie napisał dwa teologiczne dzieła: Monologium i Proslogium; w tem ostatniém dowodzi bytności Boga, z samej naszej o nim idei (ob. Bóg). Prócz tego napisał rozprawy (Dialogi) o prawdzie (De veritate), o wolnej woli (De libero arbitrio) i o początku złego (De casu diaboli), oraz rozmyślania (Meditationum ll. 10) i modlitwy (Mantissa meditationum et orationum; Meditatio de beneficiis Dei; de passione Christi; Alloquia coelestia, sive Faculae piorum affectuum erga Deum etc.), które szybko się rozpowszechniły. Prace te wielki zjednały mu rozgłos. Zewsząd zarzucano go pytaniami, polecano się jego modlitwom, proszono o słowa pociechy lub zachęty. Z tego powodu prowadził on korrespondencję z wielu znakomitemi osobami, z Papieżami i królami. Młodzież, nietylko z Normandji, ale i z całej Francji, Flandrii i sąsiednich krajów licznie zbierała się do klasztoru Bec, dla słuchania nauki Anzelma. Po śmierci Helluina r. 1078, Anzelm jednogłośnie obrany został opatem; wtedy zewnętrzny zarząd klasztoru poruczywszy odpowiednim osobom, sam zajął się wyłącznie nauczaniem i moralnym kierunkiem zakonników. Gdy w interesach klasztoru udał się A. do Anglji, z wielkiemi honorami przyjmował go król Wilhelm Zdobywca. Lubo monarcha ten był szorstkim wojakiem, położenie wszakże Kościoła za jego panowania było znośne, dzięki wpływowi, jaki miał na króla Lanfranc, arcybiskup kantuaryjski. Stan rzeczy się zmienił, gdy Wilhelm Rudy wstąpił na tron. Nowy król uważał siebie za pana, nietylko państwa ale Kościoła; nie znosił żadnego obcego u siebie wpływu, nie chciał słyszeć o Papieżu, uciekał się do nieprawych środków, w celu wyzyskania pieniędzy na prowadzenie nieustannych wojen, pozostawiał przez długi czas wakujące stolice biskupie, dla korzystania z ich uposażeń, lub sprzedawał je więcej dającemu. A ponieważ nikt z uczciwych nie chciał brać udziału w tak obmierzłym handlu i drogą świętokupstwa zostać biskupem, djecezje zatém niebawem obsadzone zostały najemnikami, a stolica arcybiskupia po Lanfranku przez cztery lata wakowała. Ale zdarzyło się, że Wilhelm, niebezpiecznie chory, przywołał do siebie Anzelma, znajdującego się wówczas w Anglji. Mądre rozmowy zakonnika skutecznie wpłynęły na króla, tak, iż przyrzekł nagrodzić wszelkie krzywdy wyrządzone Kościołowi, a nawet, na prośby otaczających go dygnitarzy, wręczył Anzelmowi pastorał na znak arcybiskupiej godności. Powróciwszy jednak do zdrowia, żałował danych obietnic i oburzył się na arcybiskupa, gdy ten upominał się o zwrot dóbr kościelnych. Anzelm nie mógł się spodziewać żadnego poparcia ze strony biskupów, którzy, kupiwszy swoją godność, ubiegali się tylko o względy króla. Udał się więc Anzelm do Rzymu, aby osobiście przedstawić Papieżowi sprawę swego kościoła. W drodze spotykany był przez lud okrzykami uwielbienia, albowiem wieść o nowej walce za Kościół, wszędzie już się rozeszła. Papież Urban II serdecznie przyjął Anzelma i umieścił go w swoim pałacu. Lecz Anzelm wkrótce przeniósł się do Kampanji, do jednego ze swych dawnych uczniów, i tam w ustroniu klasztorném dokończył zaczęte w Anglji dzieło: Cur Deus homo? Libri 2 cont. gentiles. R. 1098 (w Październ.) był na soborze w Bari, gdzie wykładał naukę katolicką o pochodzeniu Ducha świętego od Ojca i Syna. Na jego prośby, Papież wstrzymał się z rzuceniem klątwy na Wilhelma. Anzelm znajdował się także na soborze rzymskim (1099), potém udał się do Lyonu. Wkrótce umarł król Wilhelm, w skutek rany na polowaniu; po nim nastąpił młodszy brat jego Henryk. Anzelm nie chciał mu złożyć przysięgi lenniczej i przyjmować inwestytury od króla, ponieważ wtenczas, właśnie świeżo na synodzie rzymskim, inwestytury świeckie były zabronione. Henryk w wielkim znajdował się kłopocie, albowiem z jednej strony, nie chciał ustąpić od swoich żądań, a z drugiej strony, zagrożony był napadem starszego brata swego Roberta, który rościł prawo do tronu. Za wpływem jednak Anzelma, wojsko i szlachta pozostała wierną Henrykowi. Tym sposobem Robert musiał ustąpić z Anglji, a pogodziwszy się z bratem, podburzył go przeciw Anzelmowi, któremu dano do wyboru: albo zostać lennikiem i wyświęcić wszystkich biskupów i opatów, mianowanych przez króla, albo też wydalić się z kraju. Wtedy Anzelm znowu opuścił Anglję (1103) i udał się do Papieża Paschalisa II, który, podobnież jak jego poprzednik, zabraniał przyjmować inwestyturę z rąk panów świeckich. Następnie Anzelm dwa lata bawił u arcybiskupa lugduńskiego Hugona i miał już rzucić klątwę na króla, ale, po osobistém porozumieniu się w Normandji, nastąpiła pomiędzy nimi zgoda. Z powszechną radością Anglji, Anzelm, po trzechletniej przeszło nieobecności, wrócił do swej djecezji r. 1106. Odtąd żył z królem w zupełnej harmonji, a nawet, jako prymas, sprawował rządy państwa w czasie nieobecności Henryka. Umarł 1109 r., mając 76 lat wieku. Wywierał wielki wpływ na sprawy swego czasu, a teologiczne jego prace nową stanowią epokę. Uważany jest on za ojca teologji scholastycznej, o ile dążyła ona do wykazania zgodności wiary chrześcjańskiej z rozumem ludzkim, wychodząc z tej zasady, że wiedza z wiary, nie zaś wiara z wiedzy wypływa. Znane są pod tym względem wyrażenia Anzelma: Fides praecedit intellectum. Credo ut intelligam. Negligentia mihi videtur, si postquam confirmati sumus in fide, non studemus, quod credimus, intelligere. Pod względem formy, Anzelm mało jest scholastycznym, zwykle używa djalogu, lub prostego wykładu. Jest on autorem ontologicznego dowodu bytności Boga. Powiedziawszy w swojém Monologium o Bogu w ogóle, o przymiotach boskich, o Trójcy św., o stworzeniu, dowodzi bytności Boga w sposób krótki a przekonywający. Podstawą jego dowodzenia jest zdanie, że tak nazwane pojęcia powszechne (universalia) nie są czczym dźwiękiem, flatus vocis, że rzeczywistość swoją mają nietylko w rzeczy (in re), lecz i po za — i przed rzeczami konkretnemi. Idea Najwyższej Istoty tkwi w naszym umyśle. Nie możemy nie myśleć o Najwyższej Istocie. Istota więc, po nad którą nic wyższego myśleć nie można, musi istnieć. Gdyby Istota taka nie miała istnienia, możnaby wówczas myśleć o takiej jeszcze Istocie, któraby nadto miała istnienie, a zatém byłaby wyższą nad tamtą. A zatém możnaby było w tym razie myśleć o Istocie wyższej nad Istotę, nad którą nic wyższego myśleć nie można, co jest oczywistą niedorzecznością. Przeto Istota, po nad którą nic wyższego myśleć nie można, ma nietylko byt logiczny, podmiotowy, ale jest rzeczywistością przedmiotową. W osobnym traktacie zbijał Anzelm zdania zakonnika Gaunilo, objęte księgą pod napisem: Liber contra insipientem. Istota Najwyższa, mówi Anzelm, jest świadomością siebie, rozumem i miłością. O ile człowiek ma te same przymioty, podobny jest do Boga i może znać Boga. Wszelkie usiłowania człowieka dążyć powinny do rozwijania w sobie obrazu Bożego. Aby człowiek mógł tego dokazać, trzeba, iżby Bóg zniżył się aż do człowieka, iżby udzielił mu wiarę; trzeba także, iżby człowiek ją przyjął. Ale człowiek, przez grzech pierworodny odłączywszy się od Boga, sam z siebie niezdolny jest zjednoczyć się znowu z Bogiem i przywrócić w sobie obraz swojego Twórcy. Dla zniszczenia grzechu pierworodnego i odpowiedzialności, jaką grzech Adama przelał na naturę ludzką, trzeba było, iżby druga Osoba Boska zjednoczyła się z tą naturą. Bóg, z niewiasty bez męża, stworzył nowego człowieka, z którym w jedności Osoby połączyło się Słowo. Ponieważ Zbawiciel świata miał uczynić zadość za grzechy świata, musiał przeto być Bogiem, albowiem nieskończona niesprawiedliwość, wyrządzona Bogu przez grzech, nie mogła być powetowaną i zniweczoną inaczej, jak przez zasługę nieskończoną. Trzeba było, aby Zbawiciel ofiarował sprawiedliwości i majestatowi boskiemu, obrażonemu i wzgardzonemu przez grzech człowieczeństwa, ofiarę nieskończoną, któraby nietylko równoważyła karę należną grzechowi, ale nawet przeważyła szalę. Nie było pewnie pomysłów, któreby głębszy wpływ wywarły na teologję późniejszych czasów, jak teorja zadosyćuczynienia, podana przez Anzelma. Anzelm łączył w sobie dwa duchowe kierunki, na które się rozdzieliła niebawem teologja: kierunek rozumowy i kierunek mistyczny, i trudno roztrzygnąć, w którym z dwóch tych kierunków jest on większy. W Homiljach, Medytacjach, Modlitwach, w Lib. exhortationum ad contemptum temporalium et desiderium aeternorum, daje dowody głębokiego uczucia, wyrównywającego bystrości jego umysłu i subtelności rozumowania; jego miłość dla Jezusa rozrzewnia i porywa czytelnika, a ścisłość jego wywodów logicznych, jedna mu nasz umysł. Również jest wzniosłym i ścisłym w dziełach: o N. M. Pannie (Hymni et Psaltarium in commemoratione Deiparae i 2 przypisywane przez niektórych Eadmerowi: Liber de excellentia gloriosae V. Mariae i Lib de 4 virtutibus B. Mariae eiusq. sublimitate), o N. Sakramencie (Tractatus de Sacram. Altaris). Wysłowienie jego pełne jest siły, życia, słodyczy, myśli wielkich i świetnych obrazów. Korrespondencja Anzelma (Epistolarum ll. 3) świadczy, o zdumiewającej jego czynności i potężnym wpływie na wiek, w którym żył, a zarazem przedstawia jasny obraz moralnego i religijnego stanu jego epoki. Pisał też w ówczesnych sporach: De processione Spiritus S.; De tribus Valeranni quaestionib. ac praesertim de Fermento et Azymo Concordia Praescientiae, Praedestinationis et Gratiae cum libertate, i in. Anzelm w historji kościoła pod trojakim względem występuje, jako znakomity przykład: 1) jako mąż duszy ognistej, starającej się wyrazić na sobie wierny obraz Zbawiciela; 2) jako przełożony i książe kościelny, zajęty rozkrzewianiem nauki chrześcjańskiej i wyzwalaniem Kościoła z pod ucisku; 3) jako pisarz, który nadał teologji nowy polot i rzucił nasiona, jakich owoce widziały wieki późniejsze. Najlepsze wyd. dzieł św. A., jest Dom Gabrjela Gerberona w Paryżu 1675 i 1721 r. Jest także edycja wenecka r. 1744, 2 voll. fol. i w Migne, Patrol, lat. t. 158—159. Św. Anzelm czczony jest jako doktor Kościoła; pamiątka jego obchodzoną jest d. 21 Kwietnia. (Gams).