Encyklopedja Kościelna/Agapety

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Encyklopedja Kościelna (tom I)
Redaktor Michał Nowodworski
Data wyd. 1873
Druk Czerwiński i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron

Agapety. Były to panny, które żyły wspólnie na początku Kościoła, i które służyły duchownym, z czystych pobudek pobożności i miłości. Ta nazwa pochodzi z greckiego języka i znaczy ukochane. W czasach pierwotnej gorliwości rodzącego się Kościoła, te pobożne stowarzyszenia nietylko nie miały w sobie nic zdrożnego, lecz były z wielu względów potrzebne. Gromadka panien, która z Matką Zbawiciela stanowiła część Kościoła i z których większa część była pokrewna z Rodziną świętą i z Apostołami, żyła wspólnie z nimi, jak z innymi wiernymi. Tak samo żyły i te niewiasty, które niektórzy Apostołowie brali z sobą, idąc na opowiadanie Ewangelji poganom; a brali je jedynie dla dobra Kościoła, jako będące w wieku podeszłym i nieposzlakowanej cnoty, ażeby módz za ich pośrednictwem, jak mówi św. Klemens aleksandryjski, wprowadzić wiarę do pewnych domów, do których tylko kobiety miały wstęp wolny. Wiadomo, że u Greków kobiety miały mięszkania oddzielne i rzadko stykały się z obcymi mężczyznami. Innych znów panien ojciec przyjął święcenia, jak np. córek św. Filipa, djakona. Ale, wyjąwszy takie okoliczności, Kościół nie pozwalał nigdy na mieszkanie razem z duchownymi, pod jakimbądź pozorem innym kobietom, jak tylko najbliższym ich krewnym. Mamy najdawniejsze świadectwa, że Kościół zawsze potępiał podobne towarzystwa. Tertuljan, w swojej księdze, o Zasłonie panien, pisze, że to było jednym z najściślejszych ich obowiązków, aby żyły w odosobnieniu i unikały wzroku mężczyzn; a tém bardziej, aby z nimi razem nie mieszkały. Św. Cyprjan, w jednym z Listów swoich napomina ówczesne panny, że Kościół nie dozwala, nietylko na mieszkanie pod jednym dachem z mężczyznami, ale nawet na zasiadanie z nimi do stołu. Ten sam biskup dowiedziawszy się, że jeden z jego kolegów wyklął pewnego djakona, za kilkakrotne przebywanie w towarzystwie panien, pochwala postępek owego prałata, jako godny roztropności i stałości biskupiej. Nakoniec, ojcowie soboru nicejskiego zabraniają surowo wszystkim duchownym trzymać w domu swoim kobiety (subintroductae), wyjąwszy matki, siostry i ciotki. — Te świadectwa ojców Kościoła i ta przezorność soboru nicejskiego zdają się wskazywać, że towarzystwo agapetów z duchownymi spowodować mogło gdzieś jakie zgorszenie. Wniosek ten nasuwa św. Hieronim, kiedy oburzony zapytuje: Unde agapetarum pestis in Ecclesiam introivit? W tym też celu św. Jan Złotousty, po wyniesieniu swoim na stolicę konstantynopolitańską, napisał dwa traktaciki, o niebezpieczeństwie takich towarzystw; nakoniec, sobór powszechny lateraneński, pod Innocentym III r. 1139, zniósł je całkowicie. Protestanci i wszyscy piszący przeciwko celibatowi duchowieństwa, narobili wiele hałasu ze zgorszeń wywołanych z towarzystwa agapet z duchownymi i sługami Kościoła: utrzymywali oni, że to nadużycie było powszechne w Kościele, że prawo kościelne było za słabe do jego wykorzenienia, że trzeba było na to szukać powagi cesarzów, powtarzając po wiele razy przytoczone wyżej słowa św. Hieronima. Ale w tém wszystkiém widać przesadę i chęć wprowadzenia w błąd czytelnika. Wszystkie przykłady, jakieby można zacytować tego zgorszenia, dadzą się zredukować do małej ich liczby: historja wspomina nam o Pawle samosateńskim, który miał przy sobie dwie młode kobiety, i to było przyczyną jego usunięcia; oraz o dwóch djakonach, o których mówi św. Cyprjan, i którzy też zostali wyklęci przez swojego biskupa. Te przykłady pokazują, że zgorszenie duchownych nigdy nie uchodziło bezkarnie. Gdyby w całym Kościele przez lat pięćdziesiąt zdarzył się tylko jeden i drugi wypadek podobnego zgorszenia, już ten byłby dostatecznym powodem do wydania prawa bądź na soborach, bądź przez cesarzów, do zapobieżenia temu złemu; a ztąd wcale nie wypływa, aby ono miało być powszechne. Gdy św. Hieronim powstał przeciwko heretykom i wyrzucał im ich nierządy, przeciwnicy nasi nie chcą mu wierzyć; gdy zaś tutaj, w uniesieniu żarliwości rzuca słowo oburzenia, rozciągają to słowo jego do wszystkich duchownych i opierają się na niém, jak gdyby na słowach sakramentalnych. I to się u nich nazywa trzymaniem się prawdy i wiernym wykładem historji; kilka gorszących faktów jest dla nich już argumentem na potępienie duchowieństwa, a tysiączne przykłady cnoty, zdają się dla nich nie zasługiwać na żadną uwagę. Nazwę agapetów, agapet, dawano jeszcze około r. 395 sekcie gnostyków, która głównie z kobiet złożoną była. I te starały się przekonać młodzież, że nic nie ma nieczystego dla czystego sumienia. Jedną z ich reguł było, raczej przysięgać, nawet krzywoprzysięgać bez skrupułu, jak wyjawić komu tajemnicę sekty. Praedestinatus, l. 1. haer. 70. Nie trzeba brać agapet za jedno z djakonissami. Ob. Djakonissa (Borgier, Dict. d. Theol.). X. M. G.