Odkąd raz pierwszy wziąłem śnieżne szaty,[1]
Gdy wiosny życia rozkwitły mi kwiaty,
Dość, dość igrałem...
Ale to wszystko żałosna śmierć brata
Wzięła. O, bracie! dni twoich utrata
Rozwiała moje szczęśliwości chwile;
Z tobą dom cały zagrzeban w mogile,
Z tobą przepadły me wszelkie pociechy,
Któreś ty wskrzeszał słodkiemi uśmiechy...
Teraz daleko, nie pomiędzy swemi,
Nie w grobach ojców, ale w cudzej ziemi
Troja ohydna, Troja nieszczęśliwa
Na łonie swojem twe prochy ukrywa...
Dużom zwiedził narodów i dużo mórz minął,
Niźlim, bracie, u twojej mogiły zawinął,
Aby uczcić zmarłego ostatnią ofiarą,
Opłakać twe popioły, pomówić z czczą marą.
Niestety! los mię ciężko uderzył w tej stracie!
Wydarty-ś mi niegodnie, o biedny mój bracie!
Teraz pełniąc pradziadów obyczaj nasz stary,
Odbierz smutne podarki pośmiertnej ofiary,
Którą łzami skropiły braterskie powieki:
Raz cię jeszcze pozdrawiam i żegnam na wieki!
↑W 17 roku życia młodzieńcy przywdziewali białą togę.