Dzieje wypraw krzyżowych/Początek wypraw krzyżowych/Turcy

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Lange
Tytuł Dzieje wypraw krzyżowych
Wydawca M. Arct
Data wyd. 1905
Druk M. Arct
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Turcy. W X-ym w. po Chr. ze stepów głębokiej Azyi — skąd oddawna wylewały się na Europę dzikie hordy Hunnów, Pieczyngów, Połowców, Nogajów, a później Mongołów i Tatarów — ukazał się nowy naród Turkomanów albo Turków, zwanych też Seldżukami lub Osmanami, naród dziki, pogański, najezdniczy, nieosiadły, łupieżczy, chciwy i waleczny. Ci naprzód rzucili się na arabów i chrześcijan i zawładnęli znacznym pasem kalifatów mahometańskich, a także i Ziemią Świętą.
Z początku nie wiedzieli oni nawet, co znaczy Jerozolima, a o Chrystusie mało co słyszeli, więc też nie dbali ani o święte miasto, ani o pielgrzymów, którzy im drogo opłacać się musieli. Jednakże Turcy w niedługim czasie sami przyjęli wiarę Mahometa i poddali się cesarzowi egipskiemu; wtedy to zaczęli niezmiernie surowo prześladować pobożnych wędrowców.
Zaraz od samego początku rozwinęła się wojna między Turkami a cesarstwem greckiem. Sułtan turecki Hakim prześladował Greków, bardzo licznie osiadłych w Małej Azyi i w Syryi. Ci wołali o pomoc do cesarzów greckich, którzy też ciągłą wojnę prowadzili z Turkami. Cesarz Fokas, cesarz Herakliusz i inni wojowali z nimi, już to szczęśliwie, już nieszczęśliwie, bez stanowczego rezultatu. W każdym razie powstrzymywali ich od najazdu na Grecyę.
Gorzej było, że sami brali Turków do swego wojska i że cesarz grecki miał w swojej armii całe oddziały tureckie.
W owym to czasie — r. 986 — biskup Gerbert, który później został papieżem, pod imieniem Sylwestra II — wysłał do Europy list z przerażającym opisem cierpień, jakie znoszą od Turków chrześcijanie. Na skutek tego wezwania zgromadziła się znaczna liczba rycerstwa, głównie Francuzów i Włochów, którzy udali się do Ziemi Świętej przeciw Saracenom, na pomoc Grekom i pielgrzymom katolickim (albo łacińskim — jak wtedy mówiono).
Chwilowo to pomogło, zwłaszcza, że sułtan ówczesny Dacer okazał się łagodniejszym. Było to tem szczęśliwsze, że właśnie w owym czasie ogromna liczba pobożnych szła do Ziemi Świętej, gdyż nadchodził rok tysiączny (1000) od Nar. Chr., a skutkiem osobliwego rozumienia Ewangelii, cała Europa oczekiwała w tym roku ponownego zjawienia się Chrystusa na ziemi i zarazem końca świata. Z tego powodu jedni oddawali się szałom i rozpuście, sądząc, że tak czy owak, już więcej życia nie będą używali; inni zaś, przeciwnie, chcieli odpokutować za grzechy, wyspowiadać się i pomodlić nad grobem Pańskim, aby przed obliczem Boga stanąć jako duchy czyste i niesplamione; wielu też wędrowało do Jerozolimy. A choć rok 1000-ny minął i świat dalej trwał bez zmiany, to jednak pielgrzymki nie ustały i w r. 1054 ksiądz niemiecki Litbert, ruszył do Ziemi Świętej na czele 3,000 pielgrzymów.
Po śmierci sułtana Dacera nastały znów okrutne prześladowania chrześcijan. Turcy niejednokrotnie sprawiali im rzeź i pławili się we krwi pielgrzymów: w ciągu niedługich lat wyrznęli blizko 50,000 ludzi.
Papieże zaczęli rozmyślać i radzić nad tem, co czynić wypada.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Lange.