Przejdź do zawartości

Dwa męczeństwa (1934)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Cyprian Kamil Norwid
Tytuł Dwa męczeństwa
Podtytuł Legenda
Pochodzenie Dzieła Cyprjana Norwida
Redaktor Tadeusz Pini
Wydawca Spółka Wydawnicza „Parnas Polski”
Data wyd. 1934
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
DWA MĘCZEŃSTWA.
LEGENDA.
I.

Na greckim rynku ludzie zgromadzeni stali
Pod łagodnego cienia rzucanemi plamy
Od dziadów, którzy w błękit powracali biali,
Od bohaterów, mówię. Niżej lud — ten samy,
Jedno żyw, marmurowej nie mający cery
I mniej osobny, niźli wielkie bohatery.
Był tam i wojak, bosym podparty dzirytem[1],
Z ręką chorą, na resztce perskiej zwisłą szaty,
I mąż uczony z wiadrem, tablicą przykrytem,
Gdzie rękopisma nosił — był tam i bogaty
W wieńcu złotym, i mówca w czerwonej opończy,
I pasterz w kurpiach[2], które wąchał mu pies gończy.

Do ludzi tych różnego mienia i sumienia
Kiedy apostoł Paweł z bożego natchnienia
Mówił słowem, cichości skrzydło ich przykryło:
I jednym wstrząsło dreszczem, jednym zapaliło
Płomieniem: i gorzeli, i ziębli, i bledli
I czerwienieli razem, i razem przysiedli
Jak fala, i uklękli razem w chórze szlochu —
Aż w niebo woń z takiego bożego motłochu
Powietrzem wstała jasnem, Pawła otaczając,
Co w środku stał i kazał wciąż, rąk nie spuszczając.

I stało się, że fala ta nagle zagrzmiała:
«Ów jest Merkurjusz. Przyszedł tu w sukmanie z ciała,
Lecz Bogiem on! Pasterze woły niech podadzą!
Niech o kolumnę topór młodzieńcy wygładzą,
A panny, tańcząc, pieśni niech ofiarne wzniosą!»
Tu się apostoł Paweł przeżegnał i, płowy
Płaszcz rozdarłszy, odepchnął go precz nogą bosą:
«Poganie!» krzycząc — «człowiek jestem i jako wy
Proch prochów i na ziemi tej błędny viator[3];
A dla Chrystusa jeśli też poczynam dziwy,
To są z Świętego Ducha, więc Veni creator[4]
Śpiewajcie, bo nie kwiaty mnie — prędzej pokrzywy!»
I odszedł.

II.

W mieście jednem cesarstwa rzymskiego,
Gdy o Chrystusie Paweł apostoł nauczał,
Wzięto go, prowadzono potem przed sędziego;
A biegli też kupcowie: będzież mu dokuczał,
Gadając — bo szalony jest ten chrześcijanin
I prawi tu, aż drogich potem nie chcą tkanin
Kupować. Więc i z legjów krzykną urlopnicy:
Ten jest, co pokój ludom każe! — męże dzicy,
Z twarzami afrykańskim miedzianemi skwarem,
Prędcy do krwi wylania. Więc i tuczne swarem
Prawniki, co na forum, gadając do ludu,
Lubią być czczeni — żaden z nich nie zrobił cudu —
Ci przeto, na Pawłową zażarci wymowę,
Dalej radzić: «ubiczuj, albo zrąb mu głowę!»
I stali i sędziego krzesło marmurowe,
Niby teatrum, kręgiem objęli w połowę.
— A przodem siedział sędzia, obie wsparłszy dłonie
Na kolanach, albowiem cesarz tak w koronie
Zwykł siadać; dalej rotmistrz, patrząc na upięcie
Szaty zwierzchniej, albowiem carskie tam pieczęcie,
Z onyksu[5] wyrzezane, nosi[6]; indziej mowcy
I urzędnicy — jedni drugich naśladowcy!

Do ludzi tych, na jedno zaklętych sumienie,
Gdy się pytano: «Ktoś jest?», «Jam Paweł», powiada,
«Rzymianin-em — i moje nie tu jest sądzenie;
Więc chcę, niech cesarz ze mną, jak z człowiekiem, gada
I jak z obywatelem rzymskim czyni rada».
To mówiąc, płaszcz na ramię gęstym rzucił zwojem
I trwał pośrodku izby, jak czynim, gdy stojem
Na swych śmieciach; a cichość stała się, a sędzia
Wyglądał jak rzemieślnik, zgubiwszy narzędzia.
Więc przed cesarzem Paweł sławion był i jasno
Gadał mu prawdę w oczy mocą Chrystusową,
Na chwałę swą nie krzesząc z tego nic, bo gasną
Słowa takie, wymową będąc, nie wysłową;
I, jako odkupienie przyszło przez męczeństwo
Chrystusa Pana, uczył, radząc cesarzowi,
By nie omieszkał własne czynić nawróceństwo;
I jak jest wolność wszelka Świętemu Duchowi
Posłuszną, który w Trójcę zwolon, acz stanowi

Osobę trzecią; rzeczy one nie samem wiedzeniem,
Ale miłością prawdy każąc, więc natchnieniem,
Więc dobrą wolą. Tej zaś Święty Duch zwysoka
Błogosławił. Aż cesarz rzekł: «Treść jest głęboka,
I mało, że nie stawam się jak dziecko nowe».
I kazał Pawła więzić — potem ściął mu głowę.
Więc był apostoł Paweł pętany, jak zwierzę,
I jako Bóg obwołan, a wytrwał przy wierze,
Że człekiem był. Albowiem stało się wiadomo,
Że człowiek zwierząt bogiem, gdy Bóg: ecce homo[7].
1850 w styczniu.





  1. dziryt (tur.) — rodzaj krótkiej włóczni.
  2. kurpie — chodaki plecione (z łyka), kierpce.
  3. viator (łac.) — podróżny, wędrowiec.
  4. Veni, Creator (łac.) — „przybądź, Stwórco!»; początkowe słowa hymnu kościelnego.
  5. onyks (gr.) — kamień półszlachetny, biało i czarno prążkowany.
  6. Fibule, czyli upięcia szat, były ryte z kamienia onyks zwanego.
  7. ecce homo (łac.) — oto człowiek.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cyprian Kamil Norwid.