Stwórco malownych twarzy, mocnom tobie winny,
Nad Stwórcę żywych więcej tyś dla mnie uczynny.
Szczęście, wzięte z mych ramion ukazem wyroku,
Ty na wieki mojemu zapewniłeś oku.
Stąd, chociaż zdawna wszelkim uczeniom się wstrętny,
Twojego chciałbym kunsztu stać się umiejętny.
Kiedy kłótnicy trąbią adwokatom w uszy,
Za doktorem biegają trupy z resztą duszy;
Kto szczery Akadema hołdownik Minerwie[1],
Żmujdzkich łbów obuczaniem rychło pierś oberwie,
A mędrzec arcytworów napisawszy wiązkę,
Dym pochwał ma za napój, wawrzyn na zakąskę...
Tobie twarzyczki piękne zawsze są dokoła,
Piękny świat tylko ciebie do posługi woła,
Okiem na jasne tylko kierujesz oczęta,
I dłoń pięknych ciałeczek robieniem zajęta...
Malarzu-czarodzieju! Od ciebie pożyczę
Odkradzione od mojej Maryji oblicze.
Wiecznie je cisnąć będę na serce uprzejme,
Z liców jej nigdy oczu i myśli nie zdejmę,
Unosząc się nadzieją, że tych rysów władza
Do reszty spsuje rozum, który mi zawadza,
I jak uczucia moje o niej nie zapomną,
Tak ją wzrok, dłoń i piersi osądzą przytomną.
↑Akadema hołdownik Minerwie — kto się poświęca naukom, bo Minerwa była boginią mądrości, a ogród Akadema, w którym filozof grecki, Platon, nauczał, dał nazwisko szkołom wyższym.