6. Do JMPana Jana Jabłonowskiego, Chorążego Koronnego, przez Stanisława Morsztyna (posyłając przekład Hipolita).
Zacny chorąży! usłyszawszy, że ty
Werbujesz pod swą chorągiew poety,
Przy podniesionym do popisu drągu,
Począłem i ja myślić o zaciągu. Ale że wszyscy niejednako piszem,
Zrzadka kto będzie twoim towarzyszem;
Sam przodek trzyma koronny chorąży
I nikt mu pewno w wierszu nie nadąży.
Ja się już sądzę, żem leniwy w biegu,
Więc choć w ostatnim postaw mię szeregu. Ktoby chciał wiedziéć, kiedy to przeczyta,
Czemu leśnego niosę Hipolita,
Hipolit służył i wiernie i szczerze
Dyannie, która ma w swéj mocy zwierze.
Tyś do téj,[1] przystał na smaczne więzienie
Co, jak i ona, w herbie ma jelenie.
Więc się zgodzicie; wątpię jednak, żeby
Przyszło-ć uciekać, jak jemu, z potrzeby.
Trudnoż-to pięknéj tył podawać Fedrze,
Gdy twarz przez oczy do serca się wedrze.
Znać, że tamten był haniebnie niedworski;
Dlatego go téż poszarpał byk morski.
Odtąd, młodzieńcy, każdy się ochynąć
Woli, proszony, niżli marnie zginąć.
↑Mademoiselle de Betune, siostrzenica królowéj J. M., któréj herb z matki — trzy jelenie.