Do JMPana Sobieskiego, Marszałka i Hetmana W. K.

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Andrzej Morsztyn
Tytuł Do JMPana Sobieskiego, Marszałka
i Hetmana W. K.
Pochodzenie Poezye oryginalne i tłomaczone. Poezye liryczne — Heroglifiki i emblemata miłosne
Wydawca Nakładem S. Lewentala
Data wyd. 1883
Druk S. Lewental
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Do JMPana Sobieskiego, Marszałka i Hetmana W. K.,
żartującego, że ludzie swoje w ogrodzie J. K. Mości
(na sejm do Warszawy przyjechawszy) postawić miał.

Jabłka, gruszki, wiśnie, śliwy,
Proszę, panie miłościwy,
Żeby twoi źli żołnierze
Zawarli z niemi przymierze.
Omyłka to jest i szkoda
Czynić fortece z ogroda
I równać go z szańcem, w którem,
Lubo obwiedziony murem,
Niémasz w kortynie szyslochu,
Niémasz kul, chybaby z grochu;
Niémasz dział, oprócz sikawki,
Ani lawet, tylko ławki,
Miasto oręża, nożyce,
Cyrkiel, kozik do winnice.
Dzban, kołki, taczki, drabiny
Nie do szturmu, do drzewiny;
Sznur drutowy, miasto lonta,
Siarki na mrówki pół fonta,
Łapice na myszy dusze
I na krety cztery kusze.

Owa wieża jak dzwonica,
Kunszt-to wodny nie strzelnica,
I tylko z niéj grube rury
Wodą strzelają do góry.
Cóż tu tedy po tym huku,
Jakbyś dobywał Bołduku,
Albo jako Hiszpan, kiedy
Szturmował do sławnéj Bredy.
Kurnik-to i klatka ptasza,
Która-ć się w obronę wprasza.
Przydaj wartę, żeby z drzewa
Żołdat nie struł sobie trzewa.
Śliwki szkodzą, a te knechty
Poślą wnet do grobu piechty.
Przytym kto tu grabi, plewie,
Lub w Adamie lubo w Ewie,
Ogrodnik człowiek spokojny,
Nie chce i o żonę wojny,
Gani Artydesa fochy,
Za błazny ma wszystkie Włochy.
Strzeż téż, Boże, co ściąć ze pnia;
Pociecze krew z bożka wstępnia,
Bo tu w pniaku i w gałęzi
Bogini się jakaś więzi.
Tu jest Dafnis, tu Syreny
Córka płacze swéj Mireny,
Tu płaczą swoje zrzenice,
Córki głupiego woźnice,
A Pryapus zdjąwszy kurtki,
Strzeże, jako zwykł był, furtki;
A kto go znieważy, panie,
Temu do śmierci nie stanie.
Odwróć-że się, moja rada,
Od ogroda i od sada.
Łacna zdobycz, mało sławy.
Masz ty główniejsze zabawy:
Bij Tatarów pod Komarnem,
Uczyń Muradyna karnem,
Dwadzieścia tysięcy cztéry
Policz i odbierz jasyry.
Niech nienawiść z jadu mdleje
Widząc murzy i giereje

(Gdy drudzy są przy podwikach)
U twego rycerstwa w łykach.
Pódź i daléj i Podole
Odbierz, oprzy się w Stambole,
I niech po twym mężnym boju
Krzyż tryumfuje w zawoju.
Niech Bóg szczęści, kto w téj wojnie,
Niech mu się poszczęści hojnie;
A tego niech dyabeł ciśnie,
Co mi wlezie na me wiśnie!






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Andrzej Morsztyn.