Cny panie Bolesławie, co też myślisz sobie?
Że cię Jacek za króla ubrał w garderobie,
I żeś był do Zygmunta podobien z oblicza,
I żeś wziął za kanclerza Karabanowicza,
I że ci, na złość cieniom Zygmunta Augusta,
Odyniec końcówkami napakował usta, —
To sądzisz, żebyś shańbił twą koronę złotą,
By pod dach wierszoklety przytrzepać piechotą?
Nie, najjaśniejszy panie, to pycha junacka!
Korony i purpury — wszystko w ręku Jacka!
Jak on kurtę wykroi, fałdy poprzymierza,
Pachołka zrobi z króla, a szewca z kanclerza.
Schylmy głowy przed jego nożyczek wszechmocą;
Nie wdawajmy się w spory, kiedy niema o co.
Z przed twego majestatu każ ustąpić straży,
A słuchaj: Czepielewska kiełbasy nam smaży!
Z twego serca zrzuć pychę wielkowładców hardą:
Lepsza jest od korony kiełbasa z musztardą,
Albo, jak pewien mędrzec historycznie zbadał.
Że Jagiełło kiełbasy z kapustą zajadał;
Musztarda czy kapusta, co będzie ci w guście, —
Idź śladem Jagiellonów, Zygmuncie Auguście!
Bo smutne panowanie, kiedy król nic nie je —
Co powiedzą Tarnowscy, Maciejowscy, Reje?
Co pomyśli Barbara? O, postępuj dzielniej!
Słyszysz? kuchmistrz koronny skwarzy na patelni;
A gdy poda dar Boży, zmiataj go z półmiska,
Jakbyś hufce Tatarów zmiatał z bojowiska
A po dobrem śniadaniu, w blasku twej korony,
Będzie czas barbarzyńskie śpiewać antyfony. 1859. Wilno.