Daj mi pokój, Franiu,
Z tém twojém kochaniem,
Nie rań serca mego
Z ciężkiém narzekaniem!
Boć sobie nie łamię głowy,
Boć już insze mam gotowe
Serce do kochania
W ciężkiém mém wzdychaniu.
Alboż ja to nie wiem,
Jak obłudnie żyjesz?
Insze kochasz nadewszystko,
Przede mną się kryjesz.
Twoja miłość bardzo płocha,
Kędy przyjdziesz, wszędzie kochasz,
Wszędzie niestateczny,
Skarze cię Bóg wieczny.
Nieszczęśliwa miłość,
Która między nami,
Serce mi zraniła,
Nie mieszkała z nami.
Ludzie na nas spoglądali,
Jakśmy społem chodzowali,
A teraz już na tem
Łączę się z tym światem.
Z tym światem się łączę,
Miłość odstępuje,
Serce mi zraniła,
Z nami nie obcuje;
Ach wy nocki niewyspane,
Ach wy oczka wypłakane,
Powiedzcie prawdziwie,
Jak żyję tęskliwie!