O bracia! wyznać nam trzeba, I wyrzec słowy świętemi: „Że kształty pochodzą z ziemi, „Przymioty darem są nieba!“
Patrz! tu dźwięcznie w pustéj ciszy
Strumyk swe skargi rozwodzi,
A tu trawka, którą chłodzi,
Wiosnę czuje, skargi słyszy;
Ten poważny śpiéw strumyka,
Ta trawka, co woni majem,
Zawieszają śmiertelnika
Pomiędzy ziemią i rajem. Bo bracia! wyznać nam trzeba, I wyrzec słowy świętemi: „Trawa i woda są z ziemi, „Lecz woń i podźwięk są z nieba!“
Jak anioł piękna kobiéta,
Postać jéj wiosną się śmieje,
Uśmiéch na ustach zakwita,
I śmielszy w oczach jaśnieje;
Ta postać, co nas przenika,
Oko, co śmieje się majem,
Zawieszają śmiertelnika
Pomiędzy ziemią i rajem. Bo bracia! wyznać nam trzeba, I wyrzec słowy świętemi: „Że całe ciało jest z ziemi, „Usta i oczy są z nieba!“
Twórczéj sztuki arcydzieło
Duszę w objęcia ujęło,
I błyszczy perłą zapału,
Jak wiosna rosą z krzyształu;
Ta sztuka, co nas przenika,
Ten zapał, co błyszczy majem,
Zawieszają śmiertelnika
Pomiędzy ziemią i rajem. Bo bracia! wyznać nam trzeba, I wyrzec słowy świętemi: „Że sztuka pochodzi z ziemi, „Zapał odblaskiem jest nieba!“