[248]CXIV.
Czas prędko leci.
Czyliście kiedy, kochane dzieci,
Duźi i mali, chłopcy, dziewczynki,
Myślały, jak to czas prędko leci,
Jak szybko życia płyną godzinki?
Wstałyście z łóżek — już lekcyi pora,
Południe, obiad... jeszcze chwil parę,
A wnet zapadły mroki wieczora,
I już noc cienie roztacza szare;
Zszedł dzień, a dni tych co nikną z chwilką
Trzysta sześćdziesiąt pięć w roku tylko!
Lat trzy lub cztery, dziesięć najwięcéj
Miną, jak jeden dzionek z kolei,
A ot i przejdzie wasz wiek dziecięcy,
Wiek, który tyle daje nadziei;
Będziecie wprawdzie jeszcze dość młodzi,
By czas stracony odzyskać pracą,
Ale młodości trud nie nagrodzi
Chwil, co dziecięcy umysł bogacą,
Bo prac pożytki wszystkiem są dziatwo:
Najciężéj zacząć — dokończyć łatwo.
[249]
Tak jak minęły najpierwsze lata,
Przeminie młodość — wtedy, o dziécię,
Gorszko zapłaczesz, bo czasu strata,
Niczém się nie da zastąpić w świecie.
Wszystko dziś nabyć można za złoto,
Wszystko do kupna prawa swe rości,
Lecz gdzież jest taki, pytam was o to,
Co mógł odkupić lata młodości?
Zbyteczne trudy, daremna praca:
Miniony dzionek nigdy nie wraca!
Do was więc mówię, kochane dzieci,
Duźi i mali, chłopcy, dziewczynki:
Pomyślcie jak to czas prędko leci,
Jak szybko życia płyną godzinki...
Więc nie marnujcie najpierwszych łatek,
Nie traćcie drobnych chwilek jałowo,
Bo ten wasz mały, dziecięcy światek,
Jest w swym zawiązku bytu osnową,
Bo dobre ziarna zasiane wiosną,
W plon się przy schyłku życia rozrosną.