Cellini mówi:

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ludwik Maria Staff
Tytuł Cellini mówi:
Pochodzenie Zgrzebna kantyczka
Wydawca Instytut Wydawniczy „Biblioteka Polska“
Data wyd. 1922
Druk Zakłady Graficzne „Biblioteka Polska”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
CELLINI MÓWI:


Tęgiego życia soku trzebaby wam w żyły
Przelać z konarów w lesie urodzonych drzew,
Byście się oduczyli strachu i bezsiły.

Kto nie wie krwią serdeczną, co to głośny śpiew,
Kto nie uczył się nigdy tańca na murawie,
Komu w żyłach, jak potok, wartka nie wrze krew;

Kto nie zatchnął się śmiechem w szalonej zabawie,
Kto nie gonił po drzewach wiewiórek i sów,
Kto nie podglądał dziewczyn, kąpiących się w stawie;

Kto nie łamał miłosnych lekkomyślnie zmów,
Kto młynówką nie płynął do młyńskiego koła,
By, raz je ominąwszy, chcieć uniknąć znów;

Dla kogo jest jedynie na zbiory stodoła,
A kopce siana jeno na paszę dla trzód;
Kto bez obietnic dłonie wyciągnął z pod stoła,

Gdy przy dziewczynie siedział, wartej straty cnót;
Kto nie wyzyskał w lesie ciemnego wieczora,
By wroga, co się w szatki dziewki twej wdarł wprzód,

Zatrzymać nagle w miejscu obuchem topora;
Kto nie dość mocen, aby wśród karczemnych zwad
O sprawiedliwy podział skradzionego wora,


Odebrać wszystko temu, który właśnie kradł;
Kto nie poto przyrzeka, aby wedle chęci
Nie dotrzymać umowy, lub dotrzymać rad;

Kto stroni od miejsc gwarnych, gdzie się bitka święci;
Kto ujmie się za krzywdę, jakiej doznał wróg,
Nie dowiódłszy kosturem swej własnej pamięci;

Kto nie wkradł się tajemnie za małżeński próg,
By w niebytność małżonka spróbować małżonki,
Schwytany zasię zwątpił w dzielną sprawność nóg;

Kto w uściskach oszczędzał u koszul koronki,
Lub gdy dziewczynę w sadzie powalał na grzbiet,
Uważał na młodziutkie i wiotkie sadzonki;

Kto wywar żyta wodą zalewa, by zrzedł,
Nie zakręcił ci w oczach okolnego świata
I abyś mógł ustami zagwizdać, jak flet;

Kto ostatniego w kiesie oszczędza dukata
Na chleb w czarnej godzinie — — niech go bierze kat!
Niech powroźnik dlań stryczek już powoli splata...

Ci nie warci są życia, i nie dla nich świat —
Ci niech z oczu mi zejdą, bo nie darmo szpadę
Noszę, zasię w sztylecie nieochybny jad!

Niech uchodzą, bo o cobądź wszcznę z nimi zwadę
I poślę, gdzie Pompeo gryzie błotny kał
I zapóźno iść będzie do serca po radę.


Pantasileja pomni, co znaczy mój szał,
Że ubiję każdego, jak dzikiego zwierza,
Aż na pobojowisku jeden będę stał.

Pytaj ucznia Ascania, kto mi nie dowierza;
Powie wam snadnie, iże nie darmo ma ręce
Nadworny złotnik króla Francji i Papieża,

Benvenuto Cellini, urodzon w Firenze.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ludwik Maria Staff.