Morze jednym swym falom
Tłuc o granit raf każe:
Tłuką w głazy i walą;
A inne gna w przystanie
Grobel chwiać fundamenty;
Jedne prosto w ląd żenie;
Innym kreśli pęd kręty;
Jedną falę posyła
Na lubieżną gnić plażę;
Innej — głębią być każe
I w lagunach ledz nie da. ............ ............
Pewna fala, fal cudo,
Niby mit — Andromeda,
Gibka, biała pian bielą
Anadyomenicznie,
Ląd ujrzawszy, westchnęła:
— Jak tam górnie! jak ślicznie!
Jakie tam gry, tony!...
Jak się piany zębią
Na łonie tem, na piersi
lądu ustalonej!...
Daj tam płynąć, głębio!
Przepaścistość, bezdenność
Tak mi już dolega!
Tak bezbrzeżnie mam wś-ciekłe
Pożądanie brzega...
Pozwól mi kres uwielbić!
Niech czołgam się, korzę...
O, daj mi ląd ochlapać!
— Chlap, chlap! — rzekło morze.
Fala w muł wpłynęła
Rozlała się w płytkościach,
Wsiąkła i zginęła.