Boska Komedia (Stanisławski)/Raj - Pieśń XXIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
PIEŚŃ
DWUDZIESTA TRZECIA.

Jako ptaszyna w lubej dlań gęstwinie,
Siedząc u gniazda miłej dziatwy swojej,
Wśród nocy, która zakrywa przedmioty,
Chcąc upragnione oglądać widoki
I karm' wyszukać, co nią żywić zwykła,
W czem i najcięższe trudy dla niej wdzięczne,
Już czas wyprzedza przez otwory liścia
I słońca czeka z pałającą żądzą,
Patrzając pilnie kiedy brzask zaświta; —
Tak Pani moja, baczna, wytężona,
Stała zwrócona ku owej dzielnicy,
Na której słońce mniej chyżem się zdaje.[1]
Widząc ją tedy czekającą, żądną,
Stałem sę także podobny człekowi,
Który nieznanej sobie rzeczy pragnie,
Nadzieją samą już zadowolony.
Mała jednakże odległość dzieliła
Chwilę czekania od tej, gdym obaczył
Że się wciąż więcej rozjaśniało niebo

A Beatricze rzekła: „Oto rzesze
Tryumfu Pana, i oto plon cały
Ze wszystkich sfer tych krążenia zebrany.[2]“ —
Mnie się zdawało, że jej lica płoną,
A oczy miała wesela tak pełne,
Że to bez dalszych słów ominąć muszę.
Jako Diana w czas pogodnej pełni
Świeci się wdzięcza wśród nimf nieśmiertelnych,
Co zewsząd nieba ozdabiają łono,
Takie widziałem ponad lamp krociami
Słońce, które je zapalało wszystkie,
Jak nasze słońce zapala tam gwiazdy;[3]
A przez blask jego żywy przeświecała
Substancja światła, tak dla oczu jasna,
Że wcale znosić ją nie były w stanie.
O Beatricze! przewodniczko droga!...
A ona rzekła: „To co gnębi ciebie, —
To moc; od której nic się nie uchroni:
Tu jest Potęga i Mądrość, co drogi
Pomiędzy niebem a ziemią otwarła,
Których świat niegdyś pożądał tak długo.[4]
Jak ogień, który wymyka się z chmury,
Już tak rozrosły, że się w niej nie mieści,
I w brew naturze swej ku ziemi spada;
Tak duch mój, który wpośród tych rozkoszy
Rósł coraz więcej, wyszedł z granic swoich,
I jakim stał się, przypomnieć nie umie. —
— „Odemknij oczy i patrz jaką jestem;

Widziałeś takie rzeczy, że już teraz
Łatwo mój uśmiech znosić będziesz zdolny.“ —
Byłem jak człowiek, w którym się odzywa
Sen zapomniany, ale go napróżno
Przypomnieć sobie w myśli usiłuje,
Gdy tę ofiarę posłyszałem, godną
Takiej wdzięczności, co się nigdy z księgi,
W której spisana przeszłość, nie wymaże. —
Gdyby mi w pomoc zabrzmiały języki,
Które Polymnja z siostrzycami swemi
Niegdyś najsłodszem wykarmiły mlekiem, —
Tysiącznej części prawdy bym nie wydał,
Jeślibym śpiewać chciał jej uśmiech święty
I jak on święte rozjaśniał oblicze.[5]
Tak to więc, Raju malując widoki,
Poemat święty skoki robić musi,
Jak ten co drogę swą przeciętą widzi.
Ale kto ciężar zadania rozważy.
I że śmiertelne dźwigają Go barki,
Ten, że drżą pod nim, łajać im nie będzie.
Nie jest to morze dla malutkiej łodzi,
Po którem okręt mój zuchwały porze,
Ni dla żeglarza, który szczędzi siebie! —
— „Przecz lice moje tyle cię zachwyca,
Że się nie zwracasz na ogrojec piękny,
Który w promieniach Chrystusa rozkwita?
Oto jest Róża, w której Słowo Boże
Stało się ciałem; oto są lilije,

Których woń drogę wskazywała dobrą.[6]“ —
Tak Beatricze; a ja, com był skory
Słuchać jej rady, znów począłem walkę
Z niedołężnemi źrenicami memi.
Jak nieraz oczy me, zakryte cieniem,
Kwiecistą łąkę widziały w promieniu,
Który z rozdartej wymykał się chmury;
Tak obaczyłem mnogie świateł tłumy,
Olśnione z góry gorącym promieniem,
A źródła blasków nie widziałem wcale. —
Mocy łaskawa, co je tak oświecasz!
Tyś, aby moim nieudolnym oczom
Ustąpić miejsca, uniosła się w górę![7]
Imie pięknego kwiatu, co go zawsze
Rano i wieczór wzywam, duszę moją
Nagliło spojrzeć na największe światło.[8]
A gdy źrenice me odbiły w sobie
Jakość i wielkość onej gwiazdy żywej,
Co tam góruje, jak tu górowała, —
Z niebiosów głębi zstąpiła pochodnia,
I okolisty kształt przybrawszy wieńca,
Dokoła gwiazdy wirować poczęła.[9]
Nuta najmilej brzmiąca tu na ziemi,
Najwięcej duszę ciągnąca ku sobie,
Gromem rozdartej chmury by się zdała,
Ze dźwiękiem onej porównana liry,
Którą się wieńczył szafir cudnie piękny,
Co się nim niebo najjaśniejsze zdobi.[10]

— Jam jest anielska miłość, która krążąc
Objawiam radość, co tchnie z tego łona,
Które gospodą życzeń naszych było;[11]
I krążyć będę, o niebios królowo,
Kiedy się wznosić będziesz za swym Synem,
I gdy wstępując do najwyższej sfery,
Większym ją blaskiem rozpromienić raczysz.“ —
Tak się melodja zakończyła owa
Krążąca wkoło, i wnet wszystkie światła
Zabrzmiały razem imieniem Marya!
Ów płaszcz królewski wszystkich warstew świata,
Który i żywiej, i goręcej płonie
W doskonałości i we tchnieniu Boga,
Tak się daleko unosił nad nami
Wnętrznym swym krajem, że tam kędy byłem
Obraz mi jego jeszcze się nie jawił.
Przeto me oczy możności nie miały
Za uwieńczonym w ślady biedz płomieniem,
Który się wznosił za nasieniem swojem.[12]
A jak dzieciątko, gdy mleko wyssało,
Drobne rączęta wyciąga ku mamie,
Skutkiem uczucia, co nazewnątrz płonie;
Podobnie wszystkie blaski te do góry
Ciągnęły szczytem, tak że jawnem było
Jak wielką miłość dla Maryi miały.
Lecz się wstrzymały potem przed mem okiem,
Królowo niebios śpiewając tak słodko,
Że mnie ta roskosz nie opuszcza nigdy. —

Jakże to wielka plenność, co się kryje
W tych najbogatszych skrzyniach, które były
Niegdyś dobrymi siewcami na ziemi!
Tam żyją, skarbem ciesząc się nabytym
W Babylońskiego wygnania cierpieniach,
Kędy ostatnie złoto swe rzucili.[13]
Tam tryumfuje ze zwycięztwa swego,
Pod Synem wielkim Boga i Maryi,
Łącznie ze starym i nowym soborem,
Ten który dzierży klucze wiecznej chwały.[14]







  1. Beatricze, oczekująca przybycia Chrystusa, N. Panny Maryi i orszaku Świętych, miała oczy zwrócone ku zenitowi, którego kiedy słońce dobiega, zdaje się mniej szybko się poruszać, niżeli idąc od wschodu do południa i zniżając się znowu ku zachodowi.
  2. T. j.: Oto jest korzyść cała z twojej wędrówki po tych wirujących sferach.
  3. Diana, t. j. księżyc, wpośrodku gwiazd.
  4. Substancja światła, przemagająca blask słońca, oświecającego, czyli zapalającego inne tu światło, jest to Chrystus.
  5. Polymnja jest jedną z dziewięciu muz, które były karmicielkami poetów.
  6. Najświętsza Panna nosi imie Róży duchownej, czyli mistycznej w litanji; lilijami nazywa Poeta Apostołów i Świętych, którzy przykładem swoim wiedli ludzi po drodze zbawienia.
  7. Kiedy Chrystus wzniósł się w wyższe sfery, wówczas dopiero Poeta mógł spojrzeć na inne światła, które stanowiły tryumfalny orszak Chrystusa.
  8. T. j. kiedy Beatricze wspominała imię Róży, t. j. Najświętszej Panny, do której modlę się rano i wieczór, całą duszą zapragnąłem spojrzeć na największe ze świateł obecnych, które było właśnie światłem Najświętszej Panny.
  9. Tą pochodnią wirującą wkoło Bogarodzicy był Archanioł Gabriel.
  10. Tu Najśw. Panna nazwana jest szafirem, zdobiącym nieba empirejskie, a Archanioł Gabriel, lirą wydającą najsłodszą melodję.
  11. Łono Najśw. Panny było jakoby czasowym przybytkiem czyli gospodą Boga-Człowieka, którego niebo i ziemia pragnęły, jako Zbawiciela świata.
  12. Niebo empirejskie, nakształ królewskiego płaszcza-okrywa wszystkie niższe sfery, czyli warstwy świata; ale to, niebo tak jeszcze było wysoko nad sferą gwiazd stałych, na której teraz był Poeta, że nie był on w stanie śledzić oczyma za wniebowstąpieniem Maryi, która wznosiła się za Synem swoim.
  13. Święci, którzy byli dobrymi siewcami ziarna cnót chrześcijańskich na ziemi, używają w niebie skarbów, jakie nabyli w czasie ziemskiej wędrówki swojej, porównanej tu do wygnania Babylońskiego.
  14. Święty Piotr.