Boska Komedia (Stanisławski)/Raj - Pieśń II

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki


Pieśń I Boska Komedia • Raj • Dante Alighieri Pieśń III
Pieśń I Boska Komedia
Raj
Dante Alighieri
Pieśń III
Przekład: Antoni Robert Stanisławski.

PIEŚŃ DRUGA.

O wy, co żądzą słuchania wiedzeni,
W malutkiej łodzi płynęliście dotąd
W ślad żeglującej ze śpiewem mej nawy
Wracajcie raczej ku rodzinnym brzegom,
Na toń nie ważcie, bo tracąc mnie z oczu,
Może zbłąkani zostaniecie sami.
Wpływam na nigdy nie żeglowne wody:
Minerwa dmucha, Apollo mnie wiedzie,
A Niedźwiedzicę dziewięć muz wskazuje.[1]
Wy zaś nieliczni, coście wyciągali
Szyję zawczasu po ten chleb anielski,
Który tu żywi a nie syci nigdy,
Na głębie morza możecie bezpiecznie
Puszczać wasz okręt, strzegąc brózdy mojej,
Którą wnet gładzi wracająca fala.[2]
Ale zdziwienia, jakiego doznacie,
Bohaterowie nawet nie doznali
Sławni ze swojej do Kolchos wyprawy,
Kiedy Jazona ujrzeli oraczem.[3]

Wieczne, współ z nami stworzone pragnienie
Boskiego państwa wznosiło nas chyżo,
Równie jak chyży bieg widzicie nieba.
Beatrix w górę, ja patrzałem na nią,
I może w czasie, w jakim grot złożony,
Wymknąwszy z łuka, dolata do celu,
Jużem się ujrzał w miejscu, gdzie rzecz dziwna
Gwałtem zwróciła oczy me ku sobie.
A przeto ona, przed którą się żadna
Nie wstanie była ukryć troska moja,
Zwrócona ku mnie piękna i radośna,
Rzekła mi! „Podnieś wdzięczną myśl do Boga,
Który już z pierwszą zespolił nas gwiazdą.[4]
Mnie się zdawało, że nas obłok kryje
Świecący, gęsty, zsiadły, wygładzony,
Jak brylant słońca promieniem rażony.
I wiekuista perła nas przyjęła
Do łona swego, właśnie tak jak woda,
Przyjmuje promień słońca zjednoczona.
Jeślim był ciałem (choć rzecz niepojęta,
Jak jedna miara drugą mieścić może,
Co być powinno, skoro jedno ciało
Wślizga się w drugie) — jakże by nas winna
Doskwierać żądza oglądania bytu,
W którym Bóg z naszą łączy się naturą.
Bo tam ujrzymy, co bez dowodzenia
Dzierżym przez wiarę, a to samo przez się
Nam się odsłoni, jak pierwotna prawda,

W którą człek wierzy. Po chwili odrzekłem:
O Pani moja! sercem najkorniejszem,
O ilem zdolny, składam dzięki Temu,
Który z marnego oddalił mnie świata.
Lecz chciej powiedzieć: jakie na tem ciele
Znaki są ciemne, które tam na ziemi
Powód bajania o Kaimie dają?[5]
Ona się nieco uśmiechnąwszy rzekła:
„Jeżeli błądzi śmiertelników zdanie
Skoro klucz zmysłów nie otwiera czego,
Toć teraz ciebie razić nie powinny
Strzały zdziwienia, gdy widzisz że rozum
Krótkie ma skrzydła, lecąc zmysłów śladem.[6]
Powiedz mi przecie, co sam myślisz o tem?“
— Sądzę, odrzekłem, że owe odmiany
Skutkiem być muszą ciał rzadkich i zsiadłych.[7]
A ona: — „Jeśli przysłuchasz się dobrze
Rozumowaniu które przeciwstawię,
Obaczysz pewnie, że mniemanie twoje
Głęboko bardzo pogrążone w błędzie.
Ósma tam sfera mnóstwem ogni płonie;
W nich widzieć można różnolice blaski
Co do ilości i jakości światła.[8]
Gdyby to rzadkość i zsiadłość sprawiały,
Wnieść by wypadło, że w tych wszystkich ciałach
Jedna jest siła, jeno im nadana.
W mniejszej, lub większej, lub jednakiej mierze.
Lecz różne siły winny być owocem

Pierwiastków formy; te zaś sądem twoim,
Oprócz jednego, zniszczone by były.[9]
A nadto, gdyby rzadkie jakieś ciało
Przyczyną było plam, o które pytasz;
Albo miejscami nawskróź ten planeta,
Musiał by treści swej być pozbawionym;
Albo, jak w ciele tłuszcz przeplata chudość;
Tak onby zmieniał karty swojej księgi.[10]
Lecz pierwsze jawnie by się okazało
W zaćmieniu słońca; bowiem promień światła
Takby przeświecał przez księżyca tarczę,
Jak wprowadzony w inne rzadkie ciało.
Tak przecież nie jest; obaczmy więc drugie;
A jeśli również i drugie obalę,
Zdanie twe całkiem okaże się błędnem.
Jeżeli promień słońca nie przenika
Rzadkiego ciała, — granica być musi,
Za który zsiadłość nie puszcza go dalej;
Wstecz więc odstrzela, właśnie, tak jak barwa
Powraca ku nam, gdy ją szkło odbija,
Które za sobą kryje ołów ciężki.[11]
Lecz powiesz może, że promień dla tego
Tu się ciemniejszym niż indziej wydaje,
Że go odbija dno cofnięte dalej?
Z tego zarzutu wyzwolić się możesz
Przez doświadczenie, które jest krynicą
Zkąd płynąć zwykły sztuk waszych strumienie.[12]
Weź trzy zwierciadła; oddal dwa od siebie

W jednakiej mierze, trzecie odsuń dalej;
Między dwa pierwsze zwróć potem swe oczy,
A za plecami każ postawić światło,
Któreby wszystkie trzy zatliwszy razem,
Odbite przez nie wracało ku tobie:
A chociaż światło widziane z daleka
Mniej jest rozległe, zauważysz przecie,
Że jak przystało, równym blaskiem świeci.[13]
Teraz — jak ciepłym rażony promieniem
Przedmiot ze śniegu obnażony leży,
Zbywszy się barwy uprzedniej i chłodu,
Tak i twój umysł, wyzwolony z błędu,
Pragnę oświecić światłem tak jaskrawem,
Że ci swym blaskiem zamigota w oczy.
We wnętrzu nieba boskiego pokoju
Kołuje ciało, w którego przyrodzie
Treść jest złożona zawartych w niem rzeczy.[14]
Następnie niebo, co gwiazd tylą świeci,
Treść tę rozlicznym udziela istotom,
Różnym od niego; a przez nie objętym.[15]
Inne znów znów kręgi, w sposób rozmaity,
Różne jestestwa, które w sobie mieszczą,
Kierują ku ich zarodom i kresom...
Tak więc, jak widzisz, te organa świata,
Szczeblami zchodząc, moc swą biorą z góry
I na dół w kolej oddziałują czynnie.
Patrz na mnie pilnie: jak ja po tej drodze
Zdążam ku prawdzie, której pragniesz tyle,

Obyś tak później sam strzegł tego szlaku.
Ruch i własności onych kręgów świętych
Z błogosławionych płynąć muszą dźwigni,
Jak dzieło młota od kowala idzie.[16]
Niebo, co gwiazdy zdobią je tak mnogie,
Głębokiej myśli, która w krąg je toczy,
Przybiera obraz, pieczęcią się staje;[17]
A jako dusza na rozliczne członki,
Zastosowane do własności różnych,
Tam w prochu waszym, niewidomie spływa;
Podobnie dobroć swoją rozmnożoną
Najwyższa Mądrość zlewa na gwiazd krocie,
Kołując sama na jedności swojej.
Różne przymioty różny związek tworzą
Z drugiemi ciały, które ożywiają,
Łącząc się z niemi, jako życie z wami.
A że przymioty w naturze radośnej
Początek biorą, przeto zlane z ciałem,
Świecą, jak w żywej źrenicy wesele.
Od niej to idzie świateł rozmaitość,
Nie zaś od rzadkich ciał, ani też zsiadłych:
Ona jest formy pierwiastkiem, co tworzy,
Wedle dobroci swej, ciemność i jasność.“







  1. Malutka łódź oznacza przygotowanie filozoficzno-teologiczne, do rozumienia wszystkich prawd w tej ostatniej części Boskiej Komedyi zawartych.
  2. Chleb anielski, przeciwnie oznacza wiedzę, którą człowiek jako istota rozumna, karmi się, ale tu, na ziemi, nigdy jej sytym być nie może.
  3. Wiadomą jest powieść o Jazonie, siejącym zęby smoka, zabitego przez Kadma, z których rodzili się zbrojni mężowie ku wielkiemu zdziwieniu Argonautów.
  4. Pierwszą gwiazdą nazywa tu Beatricze księżyc.
  5. Znane są i między naszym ludem gadki o plamach księżycowych, w których upatrują podobieństwo do Kaima niosącego pęk chrustu, albo też zabitego przezeń Abla.
  6. Beatricze zwraca uwagę Dantego na to, że rozum ludzki nie daleko zejść może w dociekaniu prawdy, jeżeli wyłącznie iść będzie za wskazówką zmysłów.
  7. Dante w dziele swojem Convivio (II, 14.) wypowiedział zdanie, że „le macchie della luna no essere altro che rarità del suo corpo, alla quale non possono terminare i raggi del sole, e repercuotersi così comme nelle altre parti.“ Tu zaś, ustami Beatricze, zbija własne swoje zdanie.
  8. Ósma sfera, jak widzieliśmy, jest to sfera gwiazd stałych.
  9. Gdyby rzadkość i zsiadłość przyczyną była różnego blasku gwiazd stałych, należałoby wnosić, że wszystkie te gwiazdy jednę mają własność i wpływ ich byłby jednaki, cała różnica byłaby w ilości tylko udzielonej im własności i wpływu. Tymczasem własności i wpływy planet i gwiazd różne być muszą, jak o tem głoszą Albumazar i Ptolomeusz; a ta różność wypływa koniecznie z tak znanych — pierwiastków formy (principij formali). Według filozofii scholastycznej, we wszystkich rzeczach dwa są pierwiastki; pierwiastek materyi — jeden dla wszystkich rzeczy i pierwiastek formy, inaczej zwany formą substancyjną, z którego wynikają rozmaite rodzaje, rzędy i gatunki rzeczy.
  10. To jest: alboby w ciele księżyca były miejscami na wylot przeświecające dziury; albo materja rzadka i zsiadła tak by w niem naprzemian rozłożone były, jak w ciele zwierzęcem tłuszcz przeplata chudość, a w księdze karta za kartą idzie.
  11. To jest zwierciadło.
  12. Jest to zdanie Arystotelesa, że doświadczenie jest źródłem wiedzy ludzkiej (experientia magistra rerum).
  13. Doświadczenia to świadczy, że naszemu Poecie znane były zasady optyki.
  14. Niebo boskiego pokoju — to empireum, które ogarnia wszystkie inne nieba i bezpośrednio niebo zwane primum mobile.
  15. W łonie primum mobile zawarte jest niebo, czyli sfera gwiazd stałych, które z kolei ogarnia inne, mniejszej objętości sfery niebieskie i nakoniec ziemię.
  16. Temi dźwigniami zdaniem Poety, są duchy wyższego rzędu czyli aniołowie. („Li movitori (de’ cieli) sono sostanze seperate da materia, cioè Intelligenza, le quali la volgare gente ohiamano angeli.“ Conv. II. 7.)
  17. Niebo gwiazd stałych moc swą bierze z myśli Boga i z kolei, stawszy się jakoby pieczęcią noszącą znaki tej myśli, odciska je na niższych sferach. („Sapere si vuole, che li raggi di ciascuno cielo sono la via per la quale discende la loro virtù in queste cose di quaggiù. Conv. II. 7.)