Bolesne strony erotycznego życia kobiety/Miłość a nienawiść

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Adolf Klęsk
Tytuł Bolesne strony erotycznego życia kobiety
Podtytuł Bolesne strony płciowego życia kobiety
Wydawca Ars Medica
Data wyd. 1930
Druk Drukarnia Vernaya Sp. Akc.
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Miłość nawet bardzo wielka zmienić się może czasem w nienawiść a tłumaczymy to sobie odruchem we wprost przeciwną stronę, przejściem jednego uczucia w drugie wprost przeciwne, co należy do częstych objawów psychologicznych, bo nieraz radość zmienia się w smutek, gniew w czułość i łagodność, a także wszelkie potrzeby fizjologiczne kontrastowo zostają zaspakajane.
Natomiast ciekawszym jest inny problem, mianowicie równoczesne pasowanie się ze sobą w człowieku miłości i nienawiści do drugiego osobnika.
Jednak ktoś powie: to niemożebne — jakżeż można równocześnie kochać i nienawidzieć?
Wszak miłość wyklucza chyba wszelkie ujemne uczucia względem osoby ukochanej?
A jednak tak być może i sprawę tę rozpatrzymy poniżej.
Miłość może być podmiotową, przedmiotową lub kombinacją obu. Kochać możemy kogoś dla siebie i w sobie, lub też kochać drugą osobę i poza sobą. Można więc kochać lub kochać się w kimś.
Jakaż jest różnica między temi uczuciami?
Kochając w samym sobie kogoś, kochamy go idealnie tak, że nawet kochać go będziemy choćby umarł. Jeżeli ktoś jednak niema przy tem wzajemności, lub co gorzej, osoba kochana nim pogardza, sprawia mu ciągle przykrość, albo nawet jego uczucia wyśmiewa, to wystąpić tu może wybitne rozdzielenie duchowego ideału, jaki mamy w sobie o owej istocie, od samej osoby, która przez to w pewnych chwilach może jako taka być dla nas przykrą i niemiłą. Kochamy właściwie wtedy sami swój typ ukochany, a osoba owa jest jakby tylko pomocnem narzędziem. Przychodzą wtedy chwile, że jasno zdajemy sobie sprawę, że osoba ta jest właściwie dla nas obcą, nie naszą, nie godną nieraz głębokiego uczucia i wtedy możemy jej nienawidzić jako czegoś, co jest przyczyną ciągłej naszej udręki, cierpień, rozgoryczeń i smutku.
I w takich chwilach przychodzą czasem straszne myśli kochającemu do głowy a z rozpaczy i w uniesieniu lub zazdrości może on nawet zabić ową istotę, by potem zaraz popaść w beznadziejną rozpacz i wić się z bólu u zimnych zwłok swej ofiary. Spinoza w swej etyce mówi słusznie: „Gdy ktoś zaczyna nienawidzić to co kochał głęboko, to nienawiść ta jest znacznie wtedy większą, jak do rzeczy przedtem dla niego obojętnej.“
Jak wspominaliśmy, może znów miłość odnosić się głównie tylko do drugiej osoby a w nas samych mieć tylko mały refleks. Ten rodzaj miłości ma podkład wybitnie zmysłowy i często po zaspokojeniu chwilowo przygasa.
Nie mają więc racji ci, co twierdzą, że każda miłość to zmysły, nie mają też racji ci, co dopatrują się w miłości tylko idealnego uczucia. Prawdziwa i głęboka miłość potrzebuje bowiem obu tych składników, to znaczy: trzeba kochać w sobie idealnie, a poza sobą zmysłowo.
Gdy cały gmach wybudowany z cudnych marzeń miłości runie, to w duszy powstaje pustka, która musi być czemś wypełniona. Rodzi się więc tęsknota i rozpacz zwolna się uspakajająca, albo też następuje gwałtowna reakcja w postaci żalu do danej istoty złączonego z nienawiścią. Miłość jest ślepą, kochamy często nie daną osobę, lecz nasz typ, a w zaślepieniu nie widzimy wad ukochanej istoty choć naokoło nas wszyscy nam o tem mówią. Zamykamy oczy na te wady, przyoblekając natomiast ukochaną istotę w cudowną szatę, utkaną z naszych własnych pragnień, marzeń i ideałów. Gdy jednak, jak mówiliśmy, gmach ten runie i przejdzie owo idealne zaślepienie, wtedy dopiero owe wady tej drugiej istoty stają nam przed oczyma, zaczynamy na nie patrzeć pod kontrastowo innym kątem widzenia. Wszystko to, co dawniej wydawało nam się pięknem, staje się wstrętnem, rzekome zalety odczuwamy jako wady, a to co nas przyciągało do danej istoty, obecnie odpycha i z miłości rodzi się nienawiść.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adolf Klęsk.