Bez nijakiej obrony...

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jacopo (Giacomo) da Lentini
Tytuł Bez nijakiej obrony...
Pochodzenie Literatura włoska
Wielka literatura powszechna T. 2
Wydawca Trzaska, Evert i Michalski
Data wyd. 1933
Druk Jan Świętoński i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Edward Porębowicz
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

JACOPO (GIACOMO) DA LENTINI
(ok. 1233)

Bez nijakiej obrony
Miłość się we mnie wdraża i moje wiąże chęci;
Jak malarz roztargniony,
Który wkółko powtarza to, co nosi w pamięci,
Tak się tu dzieje ze mną,
I szarpać się daremno, twój obraz wciąż mię nęci.

W sercu swem ciebie noszę:
W niem twa postać wyryta, ale nie widać po mnie;
O Boże, co ja znoszę!
Tobie samej nie świta, jak cię kocham ogromnie,
Bo jestem tak nieśmiały,
Że, gdy spojrzę, drżę cały, stoję i milczę skromnie.

W mojej wielkiej tęsknocie
Pendzlem wymalowałem twe lica urodziwe;
Gdy dojść nie mogę do cię,
Patrzę, — ledwie spojrzałem, oglądam je jak żywe.
Tak człowiek, co się stara,
By umocniła wiara, co mu jeszcze wątpliwe.

W mem sercu ból się żarzy,
Jak gdy człek ogień za pazuchę kryje:
Im bardziej tuli, tem boleśniej parzy.
(E. Monaci, Crestomazia italiana, Roma 1912, p. 42 — 3.)






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Iacopo da Lentini i tłumacza: Edward Porębowicz.