Bez dogmatu/28 Sierpnia.

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Bez dogmatu
Tom III
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1906
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
28 Sierpnia.

Ciotka wyjechała rannym pociągiem z Wiednia. Na posiedzeniu byliśmy razem z panią Celiną, która ujrzawszy twarz Anielki, dopiero podmalowaną, ledwie że zdołała powstrzymać okrzyk oburzenia. Ona nie ma pojęcia o malarstwie i wszystkich fazach, przez jakie przechodzić musi portret, sądziła więc, że twarz już taka zostanie — to jest brzydka i nic niepodobna. Musiałem ją uspokajać; potem Angeli domyślił się także o co idzie i śmiejąc się, zapewnił ją również, że to, co widzi, jest tylko poczwarką, z której się wylęgnie motyl.
Na pocieszenie rzekł sam w końcu:
— Myślę, że to będzie jeden z najlepszych moich portretów, bo dawno nie malowałem tak «con amore.»
Oby się jego słowa sprawdziły!
Po skończonem posiedzeniu poszedłem po bilety do opery. Gdym z nimi wrócił, zastałem Anielkę samą — i nagle pokusy ogarnęły mnie, jak huragan. Pomyślałem, że gdyby ona chciała pójść teraz w moje ramiona, to byłaby dobra chwila, i na tę myśl uczułem, że blednę, że pulsa poczynają mi bić gwałtownie, że drżę na całem ciele i tchu mi braknie. W pokoju był półmrok, firanki nawpół zasłonięte. Czyniłem nadludzkie wysilenia, by przezwyciężyć te siły niepohamowane, które mnie parły ku niej. Zdawało mi się, że bije od niej ku mnie żar — i że takie same myśli burzą i jej duszę. Mogłem ją przecie porwać i przycisnąć do piersi, całować jej oczy, usta. Jakiś głos począł mi mówić: «Choćby potem zginąć!» Ona spostrzegła nachmiast mój stan niezwykły, w oczach jej mignął przestrach, lecz zaraz opanowała się i rzekła spiesznie:
— Musisz być moim opiekunem do powrotu mamy; dawniej bałam się ciebie, a teraz tak ci ufam i tak mi z tobą dobrze...
Ja począłem całować ją po rękach i powtarzać stłumionym głosem:
— Żebyś ty wiedziała, żebyś ty wiedziała, co się ze mną dzieje!...
Ona zaś odrzekła ze współczuciem i smutkiem:
— Ja wiem... i tem jesteś lepszy, tem szlachetniejszy...
Chwilę jeszcze zmagałem się sam z sobą, wreszcie rozbroiła mnie. Nie śmiałem. Za to przez całą resztę dnia starała mi się to wynagrodzić. Nigdy w jej spojrzeniu nie czytałem więcej przywiązania, nigdy nie była dla mnie tak tkliwa. Czy to jest może najlepsza droga, jaką mam przed sobą? czy w ten właśnie sposób uczucie najbardziej wzbierze w sercu Anielki i najprędzej ją zwycięży? — nie wiem, i tracę głowę...
Bo z drugiej strony, idąc taką drogą, poświęcam na każdym kroku z miłości, samą miłość.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.