Przejdź do zawartości

Bawmy się w gości

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ludwik Niemojowski
Tytuł Bawmy się w gości
Pochodzenie Trójlistek
Wydawca Józef Unger
Data wyd. 1881
Druk Józef Unger
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
CXI.
Bawmy się w gości.

„Bawmy się w gości! Ty będziesz damą,
Która w karecie zjeżdża wspaniałéj
Oddać wizytę — ja będę Mamą,
A synem moim będzie Staś mały.
Ubierz się w suknię, która nad biórkiem
Wisi przy stole, weź chustkę Niani,
Włóż na swą głowę kapelusz z piórkiem
I przybądź do nas jak wielka pani.
Cóż to, nie wchodzisz?” „Helciu, nie mogę
Postąpić kroku po tym dywanie:
Długa się suknia wplątała w nogę,
Pomóż, bo zrzucę z siebie ubranie.”
„Czyliż kto widział, aby w swe suknie,
Wchodząc plątały się modne damy!”
Starsza siostrzyczka młodszą ofuknie:
„No, już pomogłem — teraz czekamy.”
Czując, że nic ją wstrzymać nie zdoła,
Mała Ludwinia jak bomba wpadnie
W pląsach i skokach: „A co?” zawoła,
Spojrzawszy w lustro — „wszak mi tak ładnie?”
„Czy téż w ten sposób panią się wita,
Jeśli przyjeżdża kto z wizytami?”
„A jak?” nieśmiało Ludka zapyta...
„Trzeba powiedziéć: Bon jour chere amie!
Nikt się ubiorem swym téż nie chwali,
Lecz wszedłszy kiwnie z daleka głową,
Włoży szkło na nos, spojrzy po sali,
I pocznie wszystkich bawić rozmową:

Co tam na dworze, czy dészcz wraz z błotem,
Czy téż pogoda? Co słychać w mieście?”
„O, ja tam mówić nie umiem o tém.
Niechaj się Stasio odezwie wreszcie.”
„Co, jaki Stasio? proszę mi syna
Tak nie nazywać.” „Ależ Helenko...”
„Jam nie Helenka, ale hrabina!”
Przerwie jéj gniewnie machnąwszy ręką...
Lucia w płacz: „Co mi to za zabawa,
Jeźli ja brata, siostrę milutką,
Zwać po imieniu już nie mam prawa,
To wolę zostać napowrót Ludką!”
„Pfe, wstydź się — jesteś dzieckiem upartém,
Co sprawia tylko w domu ambaras,
Wszakże to wszystko robimy żartem,
A ty do serca żart bierzesz zaraz;
Nie będę nigdy z tobą się bawić,”
Doda zmarszczona i nadąsana,
„Wolę cię odtąd w kątku zostawić,
Siedź-że tam sobie choćby do rana.”
„A cóż to za ton groźny i ostry!”
Zawoła Ojciec z gniewném obliczem:
„Helcia niegrzecznie mówi do siostry,
Chociaż Ludwinia niewinna w niczém.
Bawić się w gości wprawdzie nie szkodzi,
Na tę rozrywkę chętnie pozwolę,
Bo nic dziwnego, że czasem młodzi,
Chcą choćby żartem grać starszych rolę;
Lecz kiedy widzę, że chcesz powstawać
Na jéj prostotę, to mi boleśnie:
O, niech nie umie lepiéj udawać,
Dar ten zdobędzie i tak zbyt wcześnie!”



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ludwik Niemojowski.