Awantura piernikowa

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Franciszek Mirandola
Tytuł Awantura piernikowa
Wydawca Wydawnictwo Polskie
Data wyd. 1925
Miejsce wyd. Lwów — Poznań
Ilustrator anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
AWANTURA PIERNIKOWA
NAPISAŁ
F. MIRANDOLA
LWÓW – POZNAŃ
NAKŁADEM WYDAWNICTWA POLSKIEGO

Od babuni dziś dostali
Trzej chłopacy, dosyć mali,
Na przysmaczki, na trzy paczki...
Tak, ach tak!
— Gdzież pójdziemy? Do kucharza,
— Na pierniczki miód odważa...
— To mistrz wielki, kunszt zna wszelki,
— Chodźmy doń!

— Pokażże nam, mistrzu drogi
— Jak to robisz... drżą nam nogi!
— Hosa hasa! Pierwsza klasa!
— W to nam graj!
— Niezadługo piernik będzie,
— Daj nam krzesło, miej na względzie,
— Żeśmy mali, tu przygnali,
— W lot, ach w lot!

— Oj, na Boga! Źle się dzieje!
— Krzesło się pod nami chwieje!
— W słodkie morze, o mój Boże,
— Lecim wprost!
Wpadli z trzaskiem w toń brązową,
Kucharz wrzasnął, wstrząsnął głową...
Leży blady — niema rady
Próżny gniew!

Wyszli potem z fali ciasta,
Jak dzikusy trzej i basta...
Przez dzień cały by lizały
Dzieci z nich.
— Cóż uczynim? — razem rzekli
I do domu wprost uciekli...
Ach, jak było im nie miło
Miastem iść!

Idą, ile można szparko...
Strach przewrócił stół z jabłczarką.
Dama w nogi! Boże drogi,
Cóż za gwałt!
I policjant drapnął z strachu,
Kot dał nura z szczytu dachu!
Straszna rzecz!

Wtem odważny Bryś wypada..
Piernik także chętnie jada,
Więc susami, za chłopcami
Leci wprost.
Gdy ze strachu już się wili,
Na królewnę natrafili...
Szczęsny los!

Już w pałacu cudnym siedzą,
Wonne jabłka sobie jedzą
I pomadki, przysmak rzadki,
Pyszna rzecz!
Lokaj się przed nimi kłoni,
Oni dumni, jak baroni...
Hejże ha!

Po wizycie odjechali,
W mieście wielkiej czci doznali,
Sam policjant salutował,
Służył Bryś!
I jabłczarka gruba stała,
Gębę ciągle otwierała...
Ano...tak!

Mama się nie pogniewała,
Bo królewnę dobrze znała,
Rozrzewniona ich do łona
Tuliła...
Potem w wannę wpakowała,
Pół dnia szczotką szorowała,
Aż się biali znowu stali
... No i nic!

Chrapią sobie teraz szczerze,
Że zmęczeni chętnie wierzę...
To ponura awantura
Mogła być...
Bowiem, gdyby nie królewna,
Klęska była całkiem pewna...
Stał się cud!





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Franciszek Mirandola.