Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/IV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Anafielas
Podtytuł Pieśni z podań Litwy
Tom Pieśń druga

Mindows

Wydawca Józef Zawadzki
Data wyd. 1843
Druk Józef Zawadzki
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cała pieśń druga
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

IV.

W ciemnicy dzieci Montwiłłowe płaczą,
Siéroty śmierci niechybnéj czekają;
Trzech ich. Najstarszy Wikind gniewem pała,
Średni Towciwiłł ojca swego płacze,
Najmłodszy Erden drży, śmierci się lęka;
A wszyscy razem patrzą i czekają,
Rychło siepacze drzwi lochu otworzą
I miecz lub stryczek przyniosą od stryja.
Lecz niéma kata, i dzień jeden mija
I drugi mija; o chlebie i wodzie
Jęczą siéroty pod zamkową wieżą,
Na mokréj słomie powiązani leżą.
A starszy jeszcze gniewem, zemstą pała,
I średni jeszcze ojca swego płacze,

Najmłodszy męki lęka się i śmierci.
Siedém dni mija, i codzień, co rana
Trzy dzbany wody i trzy bochny chleba
Przynosi strażnik, kładnie i odchodzi,
Słowa nie powié, słowem nie osłodzi
Ciężkich mąk siérot. Napróżno go starszy
Wyzywa słowy, napróżno doń średni
Łzami się modli, napróżno najmłodszy
Jękiem go błaga, on słowa nie rzecze,
Nie spójrzy nawet, i jak wszedł wychodzi.

Siedzą sieroty pod zamkową wieżą,
Liczbę dni tracą, dzień nocy podobny,
Bo jak noc ciemny i jak noc milczący;
I nic nie słychać, tylko brzęk łańcucha
I jęki więźniów, dochodzące ucha
Zdala, przewlekłe, bolesne, z pod ziemi.

Już starszy gniewu cierpieniem postradał,
Już średni łez swych zapomniał po ojcu,
Już młodszy śmierci lękać się zaprzestał,
I wszyscy razem piersiami wyschłemi
Wołali tylko — Powietrza, swobody,
Lub śmierci prędzéj i męczarnióm końca! —

A śmierć nie przyszła, i wrota zaparte
Stały jak wprzódy, i jak wprzódy Sargas[1]

Milczący, codzień chleb nosił spleśniały
I stęchłą wodę. I milcząc spoglądał
Na siérot troje, a jeszcze litości
Nie uczuł w sobie, i głosu im nawet
Z świata, z którego wygnani, nie przyniósł.

Siedémkroć siedém błysnęło poranków,
Siedémkroć siedém razy Saule[2] świetne
Wpadło do morza i wstało obmyte;
Dwa razy Menes[3] zmieniał twarz zrąbaną,
A wrota stały jak wprzódy zaparte.
Cierpienia rosły w duszy siérot trojga,
Jak mchy wilgotne na murach więzienia,
Pęta się wjadły w odrętwiałe nogi,
Wybladły lica, przygasały oczy,
I uszy dźwięków świata zapomniały,
A Sargas ani śmierci, ni swobody,
I nic nie przyniósł — prócz chleba i wody.








  1. Stróż.
  2. Słońce.
  3. Xiężyc.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.